Temat: Jak pomóc mamie

...

Ja bym sie raczej zastanowila jak pomoc bratu, nie mamie. Mama jest dorosla osoba, przez cale zycie podejmowala takie, a nie inne decyzje teraz ma po prostu ich konsekwecje. I to ona musialaby chciec cos zmienic.

Jesli chodzi o brata to zrobilabym wszystko, zeby wyszedl z tego domu "normalny" najbardziej jak sie da. Jesli zaszlaby taka potrzeba poszukalabym specjalistow. Ty spedzasz tam weekend i masz dosc, Mlody musi znosic to codziennie....

Warto pomyśleć o niebieskiej karcie dla awanturnika. Znęcanie psychiczne jest zakazane...Co mi się jeszcze nasuwa to jeśli dom był na oboje rodziców mama ma szansę na spadek po ojcu. Nie zostawiaj mamy. Ona Cię potrzebuje...

Pasek wagi

sweeetdecember napisał(a):

Ja bym sie raczej zastanowila jak pomoc bratu, nie mamie. Mama jest dorosla osoba, przez cale zycie podejmowala takie, a nie inne decyzje teraz ma po prostu ich konsekwecje. I to ona musialaby chciec cos zmienic.Jesli chodzi o brata to zrobilabym wszystko, zeby wyszedl z tego domu "normalny" najbardziej jak sie da. Jesli zaszlaby taka potrzeba poszukalabym specjalistow. Ty spedzasz tam weekend i masz dosc, Mlody musi znosic to codziennie....

dokładnie. bratem bym się bardziej przejmowała, niż matką. jest dorosła i koło 50, to najwyższy czas wziąć się za siebie.do pracy na kasie nie trzeba mieć doświadczenia czy szkoły, poradziłaby sobie. Przepraszam za pytanie, ale czy mama jest w jakiśsposób upośledzona umysłowo?(nie pytam złośliwie, broń boże). Bo jeśli nie, to niech idzie do najblizszej biedry i bierze byka za rogi.jej też powinno zależeć na dobry swojego dziecka przecież.

brat nie będzie normalny, jak się go stamtąd nie wyciągnie, a i tak będzie pewnie potrzebował pomocy specjalisty.jeśli miałabym możliwość, to bym go ze sobą zabrała, ale pewnie nie masz takiej opcji. jeśli mama się nie otrząśnie,to jeszcze jej dzieciak tam samobójstwo popełni.Jeśli byłby brak reakcji z jej strony, to uderzyłabym do instytucji państwowych. No nie wyobrażam sobie trzymania dziecka/ci w takich warunkach.nie mogę sobie też wyobrazić 70-letniej kobiety wrzeszczącej cały czas na 50-latkę... 

Pasek wagi

dokładnie. bratem bym się bardziej przejmowała, niż matką. jest dorosła i koło 50, to najwyższy czas wziąć się za siebie.do pracy na kasie nie trzeba mieć doświadczenia czy szkoły, poradziłaby sobie. Przepraszam za pytanie, ale czy mama jest w jakiśsposób upośledzona umysłowo?(nie pytam złośliwie, broń boże). Bo jeśli nie, to niech idzie do najblizszej biedry i bierze byka za rogi.jej też powinno zależeć na dobry swojego dziecka przecież.brat nie będzie normalny, jak się go stamtąd nie wyciągnie, a i tak będzie pewnie potrzebował pomocy specjalisty.jeśli miałabym możliwość, to bym go ze sobą zabrała, ale pewnie nie masz takiej opcji. jeśli mama się nie otrząśnie,to jeszcze jej dzieciak tam samobójstwo popełni.Jeśli byłby brak reakcji z jej strony, to uderzyłabym do instytucji państwowych. No nie wyobrażam sobie trzymania dziecka/ci w takich warunkach.nie mogę sobie też wyobrazić 70-letniej kobiety wrzeszczącej cały czas na 50-latkę... 

Upośledzona nie jest, ale jest takie pojęcie jak wyuczona bezradność...ona tego nie zrobi nie poradzi sobie nie umie. Cale zycie kazdy za nia cos robil, utrzymywał ją, poza tym nie ma kolezanek, zainteresowań, nawet seriale przestały ja interesowac, o 20 idzie spać. Poza tym ta depresja, nie widziałyście człowieka z prawdziwą depresją, nic jej sie nie chce, nie ma chęci do zycia. Mam nasłac opieke spoleczna na własną matke?

araksol napisał(a):

Warto pomyśleć o niebieskiej karcie dla awanturnika. Znęcanie psychiczne jest zakazane...Co mi się jeszcze nasuwa to jeśli dom był na oboje rodziców mama ma szansę na spadek po ojcu. Nie zostawiaj mamy. Ona Cię potrzebuje...

Dostanie spadek, ale dopiero jak matka umrze...

Matyliano napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

Ja bym sie raczej zastanowila jak pomoc bratu, nie mamie. Mama jest dorosla osoba, przez cale zycie podejmowala takie, a nie inne decyzje teraz ma po prostu ich konsekwecje. I to ona musialaby chciec cos zmienic.Jesli chodzi o brata to zrobilabym wszystko, zeby wyszedl z tego domu "normalny" najbardziej jak sie da. Jesli zaszlaby taka potrzeba poszukalabym specjalistow. Ty spedzasz tam weekend i masz dosc, Mlody musi znosic to codziennie....
dokładnie. bratem bym się bardziej przejmowała, niż matką. jest dorosła i koło 50, to najwyższy czas wziąć się za siebie.do pracy na kasie nie trzeba mieć doświadczenia czy szkoły, poradziłaby sobie. Przepraszam za pytanie, ale czy mama jest w jakiśsposób upośledzona umysłowo?(nie pytam złośliwie, broń boże). Bo jeśli nie, to niech idzie do najblizszej biedry i bierze byka za rogi.jej też powinno zależeć na dobry swojego dziecka przecież.brat nie będzie normalny, jak się go stamtąd nie wyciągnie, a i tak będzie pewnie potrzebował pomocy specjalisty.jeśli miałabym możliwość, to bym go ze sobą zabrała, ale pewnie nie masz takiej opcji. jeśli mama się nie otrząśnie,to jeszcze jej dzieciak tam samobójstwo popełni.Jeśli byłby brak reakcji z jej strony, to uderzyłabym do instytucji państwowych. No nie wyobrażam sobie trzymania dziecka/ci w takich warunkach.nie mogę sobie też wyobrazić 70-letniej kobiety wrzeszczącej cały czas na 50-latkę... 

Osobę chorą i bezradną z depresją byście na kasę wysłały? Chyba nie wiecie o czym mówicie. Mam chorego męża to wiem czym to pachnie. Taka osoba sobie sama nie radzi i cierpi. Trzeba jej pomóc. Nie tylko dziecko jest człowiekiem.

Pasek wagi

na kase to moze nie, ale do wykładania towaru jak najbardziej, a takich pracowników potrzeba. Poradziłaby sobie a dobrze by jej zrobiło wyjscie do ludzi. Chyba, ze depresja jest nasilona to tylko dobry psychiatra i psychoterapia

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

Ja bym sie raczej zastanowila jak pomoc bratu, nie mamie. Mama jest dorosla osoba, przez cale zycie podejmowala takie, a nie inne decyzje teraz ma po prostu ich konsekwecje. I to ona musialaby chciec cos zmienic.Jesli chodzi o brata to zrobilabym wszystko, zeby wyszedl z tego domu "normalny" najbardziej jak sie da. Jesli zaszlaby taka potrzeba poszukalabym specjalistow. Ty spedzasz tam weekend i masz dosc, Mlody musi znosic to codziennie....
tez wspolczuje dziecku tej atmosfery ktorej ty przez weekend nie mozesz zniesc, trzeba o nim pomyslec i jemu pomoc.

ale jak ?:( ja studiuję mam 20 lat mieszkam w akademiku, pracuję dorywczo...Wiem co on przeżywa bo mialam to samo dopoki sie nie wyniosłam.

Przede wszystkim psychoterapia. Następnym krokiem jest znalezienie mamie zajęcia, zapisanie jej do kółka gospodyń, na zajęcia z garncarstwa, cokolwiek, czym mogłaby się zainteresować. Chodzi o to, żeby wyszła do ludzi, niekoniecznie od razu do pracy. Prace bym zostawiła na koniec, gdy już będzie pod stałą opieką psychologa, nabierze ochoty do życia. Też niekoniecznie od razu etat, może jakieś prace dorywcze, jednodniowe, może szycie, pakowanie, pomoc w sklepie, gotowanie (np. lepienie pierogów przed świętami).

I koniecznie pomóż bratu, chociaż utrzymuj z nim kontakt, pytaj co u niego słychać, wysłuchaj co ma do powiedzenia, niech wie, że ma w Tobie oparcie.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.