Temat: Wyzyskiwanie rodzinne

Chce sie was poradzic, bo nie wiem juz czy ja mam spaczony obraz pomocy w rodzinie czy jednak mam racje.

Moj maz (P.) od zawsze byl wykorzystywany przez swoich rodzicow i rodzenstwo, nawet tego nie widzial do czasu az mnie poznal i ja zaczelam mu otwierac oczy, przez co rodzina meza mnie ma za najgorsza mozliwa partnerke. Jestesmy od 3 lat po slubie, namowilam go na wyjazd za granice, dzieki czemu odcial sie od tej moim zdaniem chorej sytuacji.

P. od 10 roku zycia gotowal obiady, sam dla calej rodziny (rodzice + 2 siostry). Nikt mu nie pomagal, to byl jego obowiazek po wroceniu ze szkoly. Tak samo tylko on rozpalal w piecu i cial drewno (pila mechaniczna 10 latek!), bo to chlopak wiec to jego obowiazek. Tylko on obcinal trawe, zywoplot (wokol calej posesji). Jego siostry nie mialy obowiazkow (bo sie ucza, najlepsze w klasie itd). Sprzatanie bylo na glowie matki (nie liczac kuchni,piwnicy,ogrodu bo to zadanie P.)

Jak dorosl i poszedl do pracy to przestal gotowac (praca po 12h, wracal wieczorem) o co ciagle slyszal pretensje. Od poczatku pracy dokladal sie do oplat + kupowal wegiel na opal. Siostry poszly na studia, zarabialy tylko na swoje wydatki, rodzice nie chcieli od nich pieniedzy.

P. to zlota raczka, naprawi wszystko, co sie zepsulo w domu to P. napraw. Trzeba wymalowac przedpokoj? P. to zrobi. Trzeba wyremontowac cala kuchnie (kladzenie plytek podloga+sciany, podwieszanie sufitu, montowanie szafek) P. zrobi, calkiem sam, bo po co mu pomoc? Dziekuje? Pfff, to twoj obowiazek! 

Nigdy za swoje starania nie uslyszal dobrego slowa, zawsze pretensje, to ze kolor na scianie nie taki wyszedl jak chcieli, to ze inaczej szafki zawiesil niz chcieli (co z tego, ze nic nie mowili wczesniej). 

Ja od poczatku zwiazku staralam sie ograniczyc jego obowiazki, tlumaczylam, ze go wykorzystuja, ale on byl wdzieczny, ze przeciez go wychowywali, ze czasem maja swoje foszki.

Jego siostra budowala dom, on nadzorowal przez 3 miesiace robotnikow (w kazdy weekend od rana do nocy), pomagal im, zamawial materialy, co mogl to pomogl. Mial miec za to zaplacone, pff.. rodzice powiedzieli, ze on nie bedzie przyjmowal od siostry pieniedzy, bo co z niego bylby za brat.

Moja cierpliwosc sie skonczyla w momencie gdy stracil prace i w jednym miesiacu nie mogl dac kasy na mieszkanie. Rodzice powiedzieli mu, ze ich nie obchodzi skad on wezmie pieniadze, ale jesli im w ciagu tygodnia nie zaplaci to ma sie wyprowadzic, ich nie obchodzi czy pod mostem bedzie mieszkal. 

Zabralam go do siebie do domu (mieszkalam wtedy z rodzicami jeszcze, ale oni sie zgodzili), w ciagu miesiaca zorganizowalam nam prace za granica i wyjechalismy.  Po roku wzielismy slub, ze slubem tez starali sie nam narzucac ich wole, ale ja sie uparlam i caly slub i wesele oplacilismy sami, bez ich "pomocy".

Obecnie on do nich dzwoni raz na miesiac, ale oni zazwyczaj sa zajeci i nie moga rozmawiac (widze, ze go to rani). Ale o dziwo zadzwonili przed swietami sami, zainteresowani co u nas itd, a po chwili wypalili, ze druga siostra wlasnie bedzie budowac dom i by moj P. wzial wolne na miesiac i pomogl siostrze. Pomysl nie przeszedl, on bardziej ceni moje zdanie od rodzicow, odcial sie od tej chorej relacji, odwiedzamy ich tylko raz w roku (i zawsze chca by robil remont czy dal im na cos kase - czego nie robi, bo wie, ze ja bym sie okropnie wkurzyla).

Wyrzucilam to z siebie, lepiej mi, co myslicie? Cala jego rodzina mnie nie znosi, twierdza, ze go odciagam od rodziny by miec jego kase tylko dla siebie (ja tez pracuje). Dodam, ze jego rodzice oboje pracuja po 8h dziennie, dobrze zarabiaja, oplacili im studia, mieszkania wynajeli podczas studiow. A dla moje P. nigdy nic nie dali, nigdy nawet kieszonkowego nie dostawal. O prezentach na urodziny nie wspominajac. 

Obecnie P. sie zmienil, jest bardziej pewny siebie, zobaczyl jak dziala prawidlowa rodzina (dzielimy sie obowiazkami, na zmiane robimy obiady, chodzimy razem na zakupy itd.) Ale dalej najchetniej by pomagal swoim rodzicom i siostrom, mimo ze nigdy nic nie dostal w zamian od nich. (nawet swiadkowa musial wziac kolezanke, bo siostry sie wypiely, "bo one ida na wesele tanczyc, a nie robic za pomoc kuchenna"(?). Tego nie rozumiem, bo mielismy kelnerki, jedynym zadaniem swiadkow bylo wziecie kopert i kwiatow + do zdjec.

moim zdaniem to dobrze, że trafił na Ciebie i że mu otworzyłaś oczy bo on pewnie nawet nie wiediał jak powinno to wyglądać. Od najmłodszych lat go wykorzystywali 

bardzo dobrze zrobiłaś. moja córka będzie miała w tym roku 10 lat i nie umiem sobie  wyobrazić, żeby gotowała obiady dla całej rodziny, o pile nie wspominając. a teksty, że może ma taki model lub mu to pasuje po prostu, to bez komentarza.  a jakby jego model rodziny wyglądał tak, że ojciec chleje i bije matkę, to spoko, niech sobie też golnie i przyleje autorce, bo to wyniósł  domu? no bez jaj. żadnej kasy i żadnej pomocy dla takiej rodziny. siostry to też niezłe ziółka...i mężowie chyba też, skoro żaden im nie powiedział, że to słabe co robią. ale w sumie co się mają odzywać, szwagier przyjdzie i potyra za darmo, to więcej kasy dla nich.

Pasek wagi

Flavia. ja bym zrozumiala pomoc w czyms dla rodziny. Ale nie robienie remontow, malowanie scian itd, podczas urlopu. On ciezko pracuje, te kilka dni ktore spedzamy w Polsce chcemy poswiecac na wypoczynek, on przed wyjazdem zawsze ma plany by isc do kina, na kregle, pospac dluzej niz do 6:00, polenic sie itd. Ale jak przyjedziemy i on slyszy od swoich rodzicow by zrobil remont w lazience to mu trudno odmowic, bo gdy tylko odmawia to slyszy jaki to jest zly, a oni dla niego tyle zrobili, wychowali, wykarmili itd. Raz jak stanelam w jego obronie (zazwyczaj sie nie wtracam, odmawia sam, z trudem ale odmawia) i powiedzialam, ze on jest na urlopie i chce odpoczac, wiec dlaczego nie zrobi tego tesc. To uslyszalam, ze tesc ciezko pracuje i ma prawo byc zmeczony i bym z P. takiego strudzonego nie robila, bo on jest mlody, wiec nie wie co to zmeczenie. 

Myślę, że na Twoim miejscu też bym tak postąpiła, tzn pokazałabym mu, że życie nie polega na tym, że on musi wiecznie usługiwać rodzinie bo to rodzina. Pewnie miał od najmłodszych lat wtłaczane do głowy, że ma się zajmowac domem to wyrósł w takim przekonaniu a jego rodzice i siostry ewidentnie go wykorzystywali. Dobrze, że trafił na Ciebie ;) 

Nie rozumiem tylko dlaczego tymi pracami domowymi nie zajmował się ojciec? i co z tego, że pracuje 8 godzin dziennie? to jakiś wyczyn jest albo coś tak bardzo męczącego? każdy pracuje po 8 godzin.  Mój tata pracował po 12 godzin dziennie i po 8 w soboty a mimo to miał czas zając się jakimiś naprawami, zrobić coś wokół domu itd. Dziwne tłumaczenia. 

nie wyobrażam sobie funkcjonować w takiej rodzinie. zrzucać tyle odpowiedzialności na dziecko? dawać mu takie zadania? totalna bezmyślność ze strony rodziców. faworyzowania przez rodziców tylko niektórych dzieci też nie jestem w stanie pojąć. bardzo dobrze, że się wyprowadziliście za granicę. nie ruszyłabym palcem, żeby pomóc siostrze w budowie domu tylko dlatego, że moi rodzice i siostra tego ode mnie wymagają. gdybym czuła sama z siebie, że tak powinnam postąpić to już zupełnie inna sytuacja. 

Moim zdaniem dobrze robisz, że nie pozwalasz na wykorzystywanie twojego P. przez rodzinę. Od dzieciństwa traktowali go gorzej od sióstr, które nie miały tyle obowiązków co on, a paniusie siedziały sobie w domu. Może on tymi darmowymi remontami chce ''kupić'' miłość, ale i tak słyszy tylko pretensje. Założę się, że wasze dzieci będą gorsze od dzieci jego sióstr. Ma szczęście, że trafił na Ciebie. 

Facet ma dużo szczęścia że trafił na Ciebie. To co opisujesz nie mieści mi się w głowie. Właściwie nawet powinno być karalne takie wykorzystywanie dziecka.

Dobrze że pokazalas mu prawidłowe relacje rodzinne. Strasznie jestem uczulona na takie sytuacje. To chore.

Pasek wagi

ja mam mieszane uczucia. Jesli chodzi o takie wykorzystywanie kiedy był dzieckiem to trochę sie zgodzę , ale z drugiej strony znam niejedno dziecko ( teraz juz osobę dorosła) która po powrocie ze szkoły musiała robic obiad bo rodzice pracowali i nikogo to nie dziwiło. Co do remontów - nie rozumiem trochę Twojego rozżalenia . Moj maz np nadzoruje budowę mojego brata przy czym pracuje normalnie codziennie i grosza od brata by nie wziął . Gdy moi rodzice proszą go o zrobienie czegokolwiek - robi bez problemu. Tak samo moi bracia ... nie wiem , dla mnie rodzine powinien łączyć jakis wspólny szacunek. Jakaś pomoc ... ciezko mi uwierzyć , ze nie jesteś tu stronnicza. Myśle , ze gdyby wypowiedziała sie siostra meza sytuacja wyglądałaby inaczej. No a swoją droga - nie umiałabym tak sterować facetem , niezła jesteś :p

zalozymy sie ze w razie czego on i tak wybralby rodzine niz Ciebie? :) 

Niektorzy przybieraja role ofiary i podnozka. O ile w dziecinstwie nie mial na to wplywu o tyle teraz nie broni sie przed tym...wiech chyba mu to pasuje..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.