Temat: Czy mogłybyście być z facetem bez kasy/pracy?

Chodzi mi o poważny, wieloletni, przyszłościowy związek. Zakładając, że nie ma innych wad. Czyli czuły, kochający, przystojny, wierny, inteligentny, na poziomie, z poczuciem humoru, lubiany i szanowany, no po prostu ideał. Tylko bez kasy. Prace dorywcze, nieregularne zarobki, może pojawić się wizja zadłużenia, jednym słowem rodziny nie utrzyma. Pod tym jedynym względem Potruś Pan, zakładamy, że nigdy nie wydorośleje i to się nie zmieni. Natomiast w innych aspektach obowiązkowy i dbający o bliskich, dotrzymujący słowa. Czyli zapewni wszystko, oprócz pieniędzy. Miałyście taką sytuację? Co o tym myślicie?

Pasek wagi

april_93 napisał(a):

laliho napisał(a):

april_93 napisał(a):

Czytając takie i podobne komenatarze dochodzę do wniosku, że związek między kobietą a mężczyzną to nie miłość tylko kalkulacja. Jak można kochać osobą ale nie być z nią bo nie ma stałej pracy?
W obecnych czasach stabilność finansowa to przede wszystkim komfort psychiczny i bezpieczeństwo.Jeśli kogoś kochasz i owa osoba namawia Cię do wspólnego samobójstwa - rozumiem, że nic nie kalkulujesz tylko skaczesz za nią w ogień? Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy wspólne dziecko choruje i nagle brakuje pieniędzy, bo Piotruś Pan rzucił pracę, a ze resztki oszczędności kupił kwiaty i weekend w górach, bo tak dba o rodzinę.
Co to w ogóle za porównanie? Porównujesz samobójstwo do pieniędzy? Poza tym ile małżenstw w Polsce jest w 100% stabilna finansowo? Większości nie stać na mieszkania, biorą kredyty na 30 lat a z pracą nigdy nie wiadomo  - zawsze samemu mozna zachorować i co wtedy? Piszesz, że dziecko może zachorować - facet również. Idąc twoim tokiem myślenia to niktby się nie wchodził w związek małżeński i nie zakładałby rodziny. 

Drastyczny przykład dla upartego użytkownika :). Wszystko w życiu się kalkuluje, od wieków, nawet nieświadomie. To Ty tutaj nie rozumiesz, że nie chodzi o pieniądze, a o to co napisałam poprzednio -  komfort psychiczny i bezpieczeństwo.

Kto tutaj pisze o 100% stabilnej sytuacji? Nic nie jest tylko czarne lub białe, każda sytuacja ma odcienie szarości i zazwyczaj w tej gamie się znajdujemy, jednak lepiej być bliżej jasnych barw niż czerni. Facet jest dorosłą osobą z własnym rozumem i odpowiedzialnością, dziecko jest zdane na obojga rodziców. Sama mam zawód, na którym n i g d y nie zbiję kokosów, a mimo to staram się mieć oszczędności na czarną godzinę, które już raz miałam okazję wykorzystać w bardzo awaryjnej sytuacji (zdrowie i życie członka najbliższej rodziny). Nie wyobrażam sobie odwrotnej sytuacji, zwłaszcza mając już wspólny budżet rodzinny, w który wkład powinno mieć dwoje dorosłych ludzi.

jakbym miała kupę szmalu to pewnie spoko :P ale jeżeli musiałabym go co chwila utrzymywać (na co nie byłoby mnie stać), w ciężkich sytuacjach zostawałabym "sama" .. to pewnie psychicznie nie dałabym rady. no, ale wyszłam za mąż za faceta bez grosza przy duszy, więc pieniądze z pewnością nie są głównym kryterium wyboru męża w moim przypadku :P jeżeli zarabiałabym 10 tyś. nie zażynając się to nie widzę problemu by Mój zarabiał np. te 2 tyś robiąc coś co kocha. wręcz cieszyłabym się, że mogę nieco uszczęśliwić mu życie. a hajsu nigdy nie jest dość, więc.. ;)

PrzyszlaZona napisał(a):

april_93 napisał(a):

jablkowa napisał(a):

nie musi miec nie wiadomo ile hajsu, ale musi byc samodzielny. nie moglabym zwiazac sie z osoba, za ktora musialabym byc odpowiedzialna (czy to w kwestii majatkowej, czy jakiejkolwiek innej). nie chce miec dzieci i nie potrafilabym sie zwiazac z kims, kto tak poniekad bylby ode mnie zalezny. facet musi byc facetem. 
jabłkowa w Polsce większość kobiet właśnie taka jest: nie są do końca niezależne finansowo. Niektóre nie pracują, a te które pracują to zarabiają zwykle znacznie mniej od swojego partnera (naprawdę, zauważyłam że bardzo mało jest związków gdzie kobieta zarabia tyle samo co facet, a nie znam żadnego w którym ona zarabiałaby więcej - może wy znacie). Zarobki kobiety to zazwyczaj dodatek do większej pensji faceta. I co faceci też nie powinni wiązać się z takimi kobietami? Przecież dzisiaj kobieta nie musi zostawać w domu i wychowywać dzieci, może robić to facet bo jest tatusiowe. Jeśli facet jest dobrym człowiekiem to warto moim zdaniem spróbować i nie skreślać go z takiego powowdu z jakiego prawie każdy facet mógłby skreślić Ciebie.Czy ten facet to artysta?Czytając takie i podobne komenatarze dochodzę do wniosku, że związek między kobietą a mężczyzną to nie miłość tylko kalkulacja. Jak można kochać osobą ale nie być z nią bo nie ma stałej pracy?
I tu właśnie dochodzimy do momentu, w którym powinnaś zacząć. Nie chodzi o to, żeby być z kimś albo nie być ze względu na pracę. Takie rzeczy się zdarzają każdemu. Chodzi o typ lekkoducha i Piotrusia Pana, który jest opisany w temacie. Ja znam wiele par gdzie kobieta zarabiała więcej. Sama swego czasu zarabiałam więcej, niewiele więcej, ale nadal więcej. Znam kobiety, które zarabiają 3-4 razy więcej niż ich partnerzy, ale oni chociaż próbują i czują się w obowiązku, by pomóc swojej żonie/partnerce. Owszem, tata może zostać z dzieckiem, ale przecież nie tylko o to chodzi. Nie każda kobieta chciałaby być z takim facetem, bo tak ma i już. Tak jak jedną kręci rudy metal z długimi włosami, inną łysy kulturysta itp. Ja jestem taką osobą, która martwiłaby się o to, że jak coś mi się stanie to dziecko zostanie bez niczego, martwiłabym się wtedy, ze ojciec temu dziecku nie jest w stanie zapewnić podstawowych potrzeb, bo żyje z dnia na dzień. To są przykłady, elementy układanki, potrzebna jest całość, więc nie trzymaj się na siłę tych elementów, które zostały wymienione, a o typie osoby opisanej w temacie

ktoś wczesniej napisał o piotrusiu panie i wszystkie teraz to wkoło piszą. mi się wydaje, że to jest normalny facet tylko ma mało dochodowy zawód (pewnie jest to jego jakaś pasja, zainteresowanie). jak facet ma małodochodowy zawód to zaraz piotruś pan bo nie che tego zmienić. przecież tyle kobiet twierdzi że zawód musi być jednocześnie pasją - ale to chyba w takim razie dotyczy tylko kobiet bo facet musi wybrać dochodowy zawód żeby rodzinę utrzymać. 

april_93 napisał(a):

PrzyszlaZona napisał(a):

april_93 napisał(a):

jablkowa napisał(a):

nie musi miec nie wiadomo ile hajsu, ale musi byc samodzielny. nie moglabym zwiazac sie z osoba, za ktora musialabym byc odpowiedzialna (czy to w kwestii majatkowej, czy jakiejkolwiek innej). nie chce miec dzieci i nie potrafilabym sie zwiazac z kims, kto tak poniekad bylby ode mnie zalezny. facet musi byc facetem. 
jabłkowa w Polsce większość kobiet właśnie taka jest: nie są do końca niezależne finansowo. Niektóre nie pracują, a te które pracują to zarabiają zwykle znacznie mniej od swojego partnera (naprawdę, zauważyłam że bardzo mało jest związków gdzie kobieta zarabia tyle samo co facet, a nie znam żadnego w którym ona zarabiałaby więcej - może wy znacie). Zarobki kobiety to zazwyczaj dodatek do większej pensji faceta. I co faceci też nie powinni wiązać się z takimi kobietami? Przecież dzisiaj kobieta nie musi zostawać w domu i wychowywać dzieci, może robić to facet bo jest tatusiowe. Jeśli facet jest dobrym człowiekiem to warto moim zdaniem spróbować i nie skreślać go z takiego powowdu z jakiego prawie każdy facet mógłby skreślić Ciebie.Czy ten facet to artysta?Czytając takie i podobne komenatarze dochodzę do wniosku, że związek między kobietą a mężczyzną to nie miłość tylko kalkulacja. Jak można kochać osobą ale nie być z nią bo nie ma stałej pracy?
I tu właśnie dochodzimy do momentu, w którym powinnaś zacząć. Nie chodzi o to, żeby być z kimś albo nie być ze względu na pracę. Takie rzeczy się zdarzają każdemu. Chodzi o typ lekkoducha i Piotrusia Pana, który jest opisany w temacie. Ja znam wiele par gdzie kobieta zarabiała więcej. Sama swego czasu zarabiałam więcej, niewiele więcej, ale nadal więcej. Znam kobiety, które zarabiają 3-4 razy więcej niż ich partnerzy, ale oni chociaż próbują i czują się w obowiązku, by pomóc swojej żonie/partnerce. Owszem, tata może zostać z dzieckiem, ale przecież nie tylko o to chodzi. Nie każda kobieta chciałaby być z takim facetem, bo tak ma i już. Tak jak jedną kręci rudy metal z długimi włosami, inną łysy kulturysta itp. Ja jestem taką osobą, która martwiłaby się o to, że jak coś mi się stanie to dziecko zostanie bez niczego, martwiłabym się wtedy, ze ojciec temu dziecku nie jest w stanie zapewnić podstawowych potrzeb, bo żyje z dnia na dzień. To są przykłady, elementy układanki, potrzebna jest całość, więc nie trzymaj się na siłę tych elementów, które zostały wymienione, a o typie osoby opisanej w temacie
ktoś wczesniej napisał o piotrusiu panie i wszystkie teraz to wkoło piszą. mi się wydaje, że to jest normalny facet tylko ma mało dochodowy zawód (pewnie jest to jego jakaś pasja, zainteresowanie). jak facet ma małodochodowy zawód to zaraz piotruś pan bo nie che tego zmienić. przecież tyle kobiet twierdzi że zawód musi być jednocześnie pasją - ale to chyba w takim razie dotyczy tylko kobiet bo facet musi wybrać dochodowy zawód żeby rodzinę utrzymać. 
wiesz, przeczytaj to co pisała autorka, to może zrozumiesz o czym my piszemy ;)

laliho napisał(a):

april_93 napisał(a):

laliho napisał(a):

april_93 napisał(a):

Czytając takie i podobne komenatarze dochodzę do wniosku, że związek między kobietą a mężczyzną to nie miłość tylko kalkulacja. Jak można kochać osobą ale nie być z nią bo nie ma stałej pracy?
W obecnych czasach stabilność finansowa to przede wszystkim komfort psychiczny i bezpieczeństwo.Jeśli kogoś kochasz i owa osoba namawia Cię do wspólnego samobójstwa - rozumiem, że nic nie kalkulujesz tylko skaczesz za nią w ogień? Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy wspólne dziecko choruje i nagle brakuje pieniędzy, bo Piotruś Pan rzucił pracę, a ze resztki oszczędności kupił kwiaty i weekend w górach, bo tak dba o rodzinę.
Co to w ogóle za porównanie? Porównujesz samobójstwo do pieniędzy? Poza tym ile małżenstw w Polsce jest w 100% stabilna finansowo? Większości nie stać na mieszkania, biorą kredyty na 30 lat a z pracą nigdy nie wiadomo  - zawsze samemu mozna zachorować i co wtedy? Piszesz, że dziecko może zachorować - facet również. Idąc twoim tokiem myślenia to niktby się nie wchodził w związek małżeński i nie zakładałby rodziny. 
Drastyczny przykład dla upartego użytkownika :). Wszystko w życiu się kalkuluje, od wieków, nawet nieświadomie. To Ty tutaj nie rozumiesz, że nie chodzi o pieniądze, a o to co napisałam poprzednio -  komfort psychiczny i bezpieczeństwo. Kto tutaj pisze o 100% stabilnej sytuacji? Nic nie jest tylko czarne lub białe, każda sytuacja ma odcienie szarości i zazwyczaj w tej gamie się znajdujemy, jednak lepiej być bliżej jasnych barw niż czerni. Facet jest dorosłą osobą z własnym rozumem i odpowiedzialnością, dziecko jest zdane na obojga rodziców. Sama mam zawód, na którym n i g d y nie zbiję kokosów, a mimo to staram się mieć oszczędności na czarną godzinę, które już raz miałam okazję wykorzystać w bardzo awaryjnej sytuacji (zdrowie i życie członka najbliższej rodziny). Nie wyobrażam sobie odwrotnej sytuacji, zwłaszcza mając już wspólny budżet rodzinny, w który wkład powinno mieć dwoje dorosłych ludzi.

no ale dla was komfort psychiczny jest wtedy kiedy są pieniądze, tak? :) dla mnie komfort psychiczny i bezpieczeństwo jest wtedy gdy wiem że facet mnie nie zdradzi i nie zostawi 

Nie. Watpie,zeby nie mial zadnych innych wad,skoro nie potrafi dorosnac jak sama napisalas,nie potrafi zarabiac regularnie i ma tendencje do robienia dlugow to taki facet u mnie bylby skreslony.

april_93 napisał(a):

laliho napisał(a):

april_93 napisał(a):

laliho napisał(a):

april_93 napisał(a):

Czytając takie i podobne komenatarze dochodzę do wniosku, że związek między kobietą a mężczyzną to nie miłość tylko kalkulacja. Jak można kochać osobą ale nie być z nią bo nie ma stałej pracy?
W obecnych czasach stabilność finansowa to przede wszystkim komfort psychiczny i bezpieczeństwo.Jeśli kogoś kochasz i owa osoba namawia Cię do wspólnego samobójstwa - rozumiem, że nic nie kalkulujesz tylko skaczesz za nią w ogień? Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy wspólne dziecko choruje i nagle brakuje pieniędzy, bo Piotruś Pan rzucił pracę, a ze resztki oszczędności kupił kwiaty i weekend w górach, bo tak dba o rodzinę.
Co to w ogóle za porównanie? Porównujesz samobójstwo do pieniędzy? Poza tym ile małżenstw w Polsce jest w 100% stabilna finansowo? Większości nie stać na mieszkania, biorą kredyty na 30 lat a z pracą nigdy nie wiadomo  - zawsze samemu mozna zachorować i co wtedy? Piszesz, że dziecko może zachorować - facet również. Idąc twoim tokiem myślenia to niktby się nie wchodził w związek małżeński i nie zakładałby rodziny. 
Drastyczny przykład dla upartego użytkownika :). Wszystko w życiu się kalkuluje, od wieków, nawet nieświadomie. To Ty tutaj nie rozumiesz, że nie chodzi o pieniądze, a o to co napisałam poprzednio -  komfort psychiczny i bezpieczeństwo. Kto tutaj pisze o 100% stabilnej sytuacji? Nic nie jest tylko czarne lub białe, każda sytuacja ma odcienie szarości i zazwyczaj w tej gamie się znajdujemy, jednak lepiej być bliżej jasnych barw niż czerni. Facet jest dorosłą osobą z własnym rozumem i odpowiedzialnością, dziecko jest zdane na obojga rodziców. Sama mam zawód, na którym n i g d y nie zbiję kokosów, a mimo to staram się mieć oszczędności na czarną godzinę, które już raz miałam okazję wykorzystać w bardzo awaryjnej sytuacji (zdrowie i życie członka najbliższej rodziny). Nie wyobrażam sobie odwrotnej sytuacji, zwłaszcza mając już wspólny budżet rodzinny, w który wkład powinno mieć dwoje dorosłych ludzi.
no ale dla was komfort psychiczny jest wtedy kiedy są pieniądze, tak? :) dla mnie komfort psychiczny i bezpieczeństwo jest wtedy gdy wiem że facet mnie nie zdradzi i nie zostawi 

April 93,to masz niskie wymagania. Ja od partnera oczekuje i wiernosci i stabilnosci finansowej,tak abysmy oboje zarabiali na nasza rodzine:)

april_93 napisał(a):

laliho napisał(a):

april_93 napisał(a):

laliho napisał(a):

april_93 napisał(a):

Czytając takie i podobne komenatarze dochodzę do wniosku, że związek między kobietą a mężczyzną to nie miłość tylko kalkulacja. Jak można kochać osobą ale nie być z nią bo nie ma stałej pracy?
W obecnych czasach stabilność finansowa to przede wszystkim komfort psychiczny i bezpieczeństwo.Jeśli kogoś kochasz i owa osoba namawia Cię do wspólnego samobójstwa - rozumiem, że nic nie kalkulujesz tylko skaczesz za nią w ogień? Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy wspólne dziecko choruje i nagle brakuje pieniędzy, bo Piotruś Pan rzucił pracę, a ze resztki oszczędności kupił kwiaty i weekend w górach, bo tak dba o rodzinę.
Co to w ogóle za porównanie? Porównujesz samobójstwo do pieniędzy? Poza tym ile małżenstw w Polsce jest w 100% stabilna finansowo? Większości nie stać na mieszkania, biorą kredyty na 30 lat a z pracą nigdy nie wiadomo  - zawsze samemu mozna zachorować i co wtedy? Piszesz, że dziecko może zachorować - facet również. Idąc twoim tokiem myślenia to niktby się nie wchodził w związek małżeński i nie zakładałby rodziny. 
Drastyczny przykład dla upartego użytkownika :). Wszystko w życiu się kalkuluje, od wieków, nawet nieświadomie. To Ty tutaj nie rozumiesz, że nie chodzi o pieniądze, a o to co napisałam poprzednio -  komfort psychiczny i bezpieczeństwo. Kto tutaj pisze o 100% stabilnej sytuacji? Nic nie jest tylko czarne lub białe, każda sytuacja ma odcienie szarości i zazwyczaj w tej gamie się znajdujemy, jednak lepiej być bliżej jasnych barw niż czerni. Facet jest dorosłą osobą z własnym rozumem i odpowiedzialnością, dziecko jest zdane na obojga rodziców. Sama mam zawód, na którym n i g d y nie zbiję kokosów, a mimo to staram się mieć oszczędności na czarną godzinę, które już raz miałam okazję wykorzystać w bardzo awaryjnej sytuacji (zdrowie i życie członka najbliższej rodziny). Nie wyobrażam sobie odwrotnej sytuacji, zwłaszcza mając już wspólny budżet rodzinny, w który wkład powinno mieć dwoje dorosłych ludzi.
no ale dla was komfort psychiczny jest wtedy kiedy są pieniądze, tak? :) dla mnie komfort psychiczny i bezpieczeństwo jest wtedy gdy wiem że facet mnie nie zdradzi i nie zostawi 

A to rozumiem jest zaprzeczeniem stabilizacji finansowej? Razem te dwie wartości nie występują? Widzisz tylko jedną stronę medalu, ale nie musisz umniejszać wartości osób, które patrzą nie tylko na te beztroskie, czysto emocjonalne aspekty partnerstwa.

april_93 napisał(a):

no ale dla was komfort psychiczny jest wtedy kiedy są pieniądze, tak? :) dla mnie komfort psychiczny i bezpieczeństwo jest wtedy gdy wiem że facet mnie nie zdradzi i nie zostawi 

No więc właśnie, jak pomyślę sobie, że miałabym mieć odpychającego męża, który mnie źle traktuje albo zdradza (jak patrzę na koleżanki, to nie trudno o takiego), to już wolę klepać biedę z moim. Tym bardziej nie wyobrażam sobie spotykać się z kimś dla pieniędzy, czy wziąć ślub "z rozsądku". Tylko mój naprawdę jest Piotrusiem, potrafi rzucić pracę z dnia na dzień...

Pasek wagi

Zucchini napisał(a):

april_93 napisał(a):

no ale dla was komfort psychiczny jest wtedy kiedy są pieniądze, tak? :) dla mnie komfort psychiczny i bezpieczeństwo jest wtedy gdy wiem że facet mnie nie zdradzi i nie zostawi 
No więc właśnie, jak pomyślę sobie, że miałabym mieć odpychającego męża, który mnie źle traktuje albo zdradza (jak patrzę na koleżanki, to nie trudno o takiego), to już wolę klepać biedę z moim. Tym bardziej nie wyobrażam sobie spotykać się z kimś dla pieniędzy, czy wziąć ślub "z rozsądku". Tylko mój naprawdę jest Piotrusiem, potrafi rzucić pracę z dnia na dzień...
Jeśli przeszkadza Ci to teraz to myślę, że z czasem będzie przeszkadzać Ci to jeszcze bardziej. Nie chcę generalizować, to tylko to co myślę. Facet myślący o stabilnej sytuacji finansowej, chociaż jako takiej nie musi koniecznie być odpychający, źle Cię traktować albo zdradzać. Z jakiegoś powodu zadałaś tu pytanie czy my chciałybyśmy się z kimś takim związać. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.