- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 grudnia 2016, 16:33
Jak myslicie: Jaki procent par ze stazem 10+ lat, zdradza? Czy w tych czasach to cos powszechnego? Znacie pary, w ktorych ktos dopuscil sie zdrady?
Edytowany przez memyse 8 grudnia 2016, 16:33
9 grudnia 2016, 12:28
A mnie wkurza stwierdzenie(zwłaszcza ze strony kobiet!), że jak kobieta po porodzie nie dba o siebie i nie ma czasu/ochoty/siły na seks to mąż szybciej poszuka sobie innej. Noż kurna... Mam prawie 6-cio miesięcznego synka i faktycznie czasami wieczorami ledwie trzymam oczy otwarte. Jeśli mąż mówiłby sobie w takiej chwili, że skoro z żoną się nie da, to trzeba gdzie indziej szukać, to od razu kojarzy mi się z mówieniem np, że dziewczyna sama się prosiła o gwałt nakładając mini.
Kocham, szanuję = nie zdradzam. To proste.
9 grudnia 2016, 12:49
tiennkaBuhehehe ktoś potrzebuje zdrady do tego, aby dojrzeć i naprawdę pokochać. Co za brednie ... Tak, a temu facetowi nie było szkoda jak zradzał, tylko teraz szkoda, bo baba zdecydowała się na rozwód. Pomimo wszystko kocha się własne dziecko, a nie faceta, który zdradził, zrobił krzywdę i nie miał dośc honoru i odwagi na uczciwe zachowanie. Ze swojego doświadczenia powiem Ci, że jeżeli coś bardzo długo w związku nie gra to są dwie drogi, albo rozwód i szukanie szczęścia gdzie indziej, albo trwanie w małżeństwie i konsekwencja czyli nie rozwodzę się więc pcham dalej ten wózek, a nie rozglądam się na boki - takie właśnie zachowanie wymaga zasad i odwagi, uporu i naprawdę wielkiej prawdziwej miłości, że jestem z kimś i robię wszystko, aby poprawić relacje albo zwrócić pertnerowi na pewne rzeczy uwagę, aż do skutku lub do podjęcia decyzji, że mimo starań jednak nic z tego nie będzie, więc lepiej się rozstać, bo przecież my możemy się zmienić, ale kogoś na siłę nie zmienimy, nic na drugiej osobie nie wymusimy. Mogę kochać pomimo tego, że facet pali, a ja tego nienawidzę, mogę kochać pomimo tego, że ma jakieś wady (to nie jest miłość przez różowe okulary), ale nie pomimo tego, że mnie zradza, oszukuje i okłamuje, bo to nie jest miłość to już jest jakieś chore uzależnienie.
Każde wspólne doświadczenie życiowe ma wpływ na związek. Może wpłynąć na niego zarówno negatywnie jak i pozytywnie. Nie ma jednego sztywnego wzorca. Zdrady to też dotyczy, dlatego mogę sobie wyobrazić opisaną sytuacje, gdy epizodyczny "skoku w bok" spowoduje scalenie małżeństwa.
9 grudnia 2016, 13:19
A mnie wkurza stwierdzenie(zwłaszcza ze strony kobiet!), że jak kobieta po porodzie nie dba o siebie i nie ma czasu/ochoty/siły na seks to mąż szybciej poszuka sobie innej. Noż kurna... Mam prawie 6-cio miesięcznego synka i faktycznie czasami wieczorami ledwie trzymam oczy otwarte. Jeśli mąż mówiłby sobie w takiej chwili, że skoro z żoną się nie da, to trzeba gdzie indziej szukać, to od razu kojarzy mi się z mówieniem np, że dziewczyna sama się prosiła o gwałt nakładając mini. Kocham, szanuję = nie zdradzam. To proste.
To jest nie istotne czy po porodzie, czy później. I to tak samo dotyczy mężczyzny i kobiety. Jeżeli nie dba się o związek to taki związek się rozpada. Bardzo często właśnie brak seksu jest początkiem. I nie mówię tu o pół roku. Są pary, które nie współżyły ze sobą od kilku lat i nie z powodu urodzenia dziecka. Ostatnio był ciekawy wątek na vitalii odnośnie częstotliwości współżycia. To też ma wpływ na zdrady. I nie jest prawdą, że zdrada to domena mężczyzn.
9 grudnia 2016, 13:20
Taka bajka chyba :)Czasami prawdziwa miłość zaczyna się od zdrady. Bo wcześniej to kocha się swoje wyobrażenie o drugim człowieku i przekonanie, ze on jest taki i taki i nigdy by.... A tak naprawdę nie wiemy, co w drugiej osobie siedzi - i często ona sama tego nie wie. Dopiero jak się wszystko rozpadnie... Jak opadną różowe okulary... dopiero wtedy można zacząć kochać naprawdę. Bo nie kocha się za coś, a pomimo wszystko.Znam pary, gdzie jedna strona zdradziła, a potem zaczęli pracować oboje nad związkiem i wszystko się udało poskładać. Do tego wydorośleli przez to i potrafią dużo lepiej się dogadywać, brać odpowiedzialność za swoje czyny, nauczyli się dużo o relacjach międzyludzki i o sobie. Gdyby nie zdrada (albo jakiś inny kryzys, bo nie zawsze do tej zdrady dochodzi) to często by zostali na poziomie dzieciaków, którym sie wydaje, ze miłość to motyle w brzuchu....A miłość to dużo, dużo więcej. Znam i takie pary, gdzie zdradziła jedna, albo i obie strony i różnych powodów są dalej razem chociaż niekoniecznie im się dobrze układa. A i takie, gdzie małżonkowie się rozeszli, jak zdrada wyszła na jaw. Ostatnio mąż mi powiedział, że stara znajoma rozwodzi sie z mężem, bo on m jakąś babę na boku... Szkoda, małżeństwo z dużym stażem i trójką dorosłych dzieci...Rozumiem kobiety, które zdrady nie wybaczaja (albo twierdzą, że nie byłyby w stanie wybaczyć) i podziwiam, bo to znaczy o ogromnym szacunku do samej siebie. Zwykle - bo może też czasami świadczyć o msciwości, hehehe....Wszystko zależy od człowieka i sytuacji. A myślę, że są takie sytuacje, gdzie zdradę wybaczyć się da. I to wcale nie dlatego, że ktoś nie potrafi odejść albo boi się być sam, heh...jakby się kochali to by się nie zdradzili. taka prawda.No tak bardzo się kochają ....znam dużo takich par. Moi rodzice oboje dopuścili się zdrady, w obu przypadkach wina nie była po jednej stronie, mama jako zdradzona teraz po latach sama mówi że się do tego co ojciec zrobił przyczyniła. Mama wie, tata nie wie do tej pory. Są razem 27 lat. Kochają się mimo wszystko. Bardzo się kochają. Chciałabym mieć takie małżeństwo jak oni ( może za wyjątkiem tych zdrad :p )
9 grudnia 2016, 13:22
tiennkaBuhehehe ktoś potrzebuje zdrady do tego, aby dojrzeć i naprawdę pokochać. Co za brednie ... Tak, a temu facetowi nie było szkoda jak zradzał, tylko teraz szkoda, bo baba zdecydowała się na rozwód. Pomimo wszystko kocha się własne dziecko, a nie faceta, który zdradził, zrobił krzywdę i nie miał dośc honoru i odwagi na uczciwe zachowanie. Ze swojego doświadczenia powiem Ci, że jeżeli coś bardzo długo w związku nie gra to są dwie drogi, albo rozwód i szukanie szczęścia gdzie indziej, albo trwanie w małżeństwie i konsekwencja czyli nie rozwodzę się więc pcham dalej ten wózek, a nie rozglądam się na boki - takie właśnie zachowanie wymaga zasad i odwagi, uporu i naprawdę wielkiej prawdziwej miłości, że jestem z kimś i robię wszystko, aby poprawić relacje albo zwrócić pertnerowi na pewne rzeczy uwagę, aż do skutku lub do podjęcia decyzji, że mimo starań jednak nic z tego nie będzie, więc lepiej się rozstać, bo przecież my możemy się zmienić, ale kogoś na siłę nie zmienimy, nic na drugiej osobie nie wymusimy. Mogę kochać pomimo tego, że facet pali, a ja tego nienawidzę, mogę kochać pomimo tego, że ma jakieś wady (to nie jest miłość przez różowe okulary), ale nie pomimo tego, że mnie zradza, oszukuje i okłamuje, bo to nie jest miłość to już jest jakieś chore uzależnienie.
9 grudnia 2016, 13:26
Prawda jest taka, ze latwo jest mowic, radzic osobom zdradzonym i oceniac winy w nie swoich zwiazkach. Zazwyczaj winne sa obie strony- to jedno. A po drugie wcale nie jest latwo po latach po prostu odejsc, przekreslic wszystko z powodu zdrady i pojsc dalej swoja droga. Latwo to moze tylko w teorii, jak nie jest sie w takiej sytuacji;)święta prawda!!Gdyby mąż Cię teraz zdradził (sytuacja czysto hipotetyczna!) to też doszłabyś do wniosku, że to Twoja wina częściowo, bo jesteś w zagrożonej ciąży, a on się powstrzymać nie mógł? Tak z ciekawości pytam, bo ja mam zupełnie inny pogląd, co do Twojego ostatniego zdania.Dla mnie zdrada oznaczałaby rozstanie. Nie zastanawiałabym się nawet 5 minut, coraz bardziej się utwierdzam w takim przekonaniu. Jak się nie chce z kimś być, to się go zostawia, a nie zdradza i dla mnie to jest bardzo proste. Nie ma wymówki, podobnie jak w przypadku przemocy fizycznej.Nie mam pojęcia jaki to moze być %. Znam parę, gdzie on jest kierowcą tira. Zdradził dziewczynę po czterech latach związku, będąc w trasie. Przyznał sie i rozpadło się.Czy zdrada to cos powszechnego? Mam nadzieję, ze nie i że mnie to nigdy nie spotka. Pewnie wszystko zalezy od związku po prostu. Co ciekawe, kiedys myślałam, ze w zyciu nie wybaczę zdrady, ze zdrada = rozwód. Teraz patrzę na to jakos inaczej. Duzo zależy od okoliczności. Dochodzę do wniosku, ze wina praktycznie zawsze leży po dwóch stronach.
nie zawsze jest to wina obu stron - wyżej były podane przykłady - ktoś może lubi sobie zdradzać "for fun" a nie z jakiegoś konkretnego powodu, że np żona mu nie daje.
co do tego, ze nie jest łatwo wszystko nagle przekreślić i odejść - no pewnie nie jest... i pewnie żal i ból jest ogromny, ale dla mnie innego wyjścia by nie było, nie potrafiłabym już zaufać tej osobie NIGDY. pomimo wspólnie spędzonych lat, miłości itd. wszystko by legło w gruzach na jego życzenie. i byłoby mi cholernie trudno i chyba świat by mi się całkiem zawalił, ale niestety. jak ktoś powiedziałby w tej kwestii A to ja mówię B i kończę to, nie potrafiłabym żyć z tą myślą z tą osobą ani chwili dłużej... :/ mój mąż o tym wie, mało tego - wychodzi z identycznego założenia, więc sprawę mamy jasną.
Edytowany przez akitaa 9 grudnia 2016, 13:28
9 grudnia 2016, 13:27
A mnie wkurza stwierdzenie(zwłaszcza ze strony kobiet!), że jak kobieta po porodzie nie dba o siebie i nie ma czasu/ochoty/siły na seks to mąż szybciej poszuka sobie innej. Noż kurna... Mam prawie 6-cio miesięcznego synka i faktycznie czasami wieczorami ledwie trzymam oczy otwarte. Jeśli mąż mówiłby sobie w takiej chwili, że skoro z żoną się nie da, to trzeba gdzie indziej szukać, to od razu kojarzy mi się z mówieniem np, że dziewczyna sama się prosiła o gwałt nakładając mini. Kocham, szanuję = nie zdradzam. To proste.
w sedno
9 grudnia 2016, 13:34
ja znam ciekawy przypadek.on zdradzał ją kiedy wyjechała do pracy na wakacje za granicą. jak wróciła przyznał się i zachował się jak gdyby nigdy nic, uważał, że skoro to zdrada tylko fizyczna to nic się nie stało (wiem, że część kobiet tutaj też tak uważa), a ona nie dała rady na niego patrzeć po tym i rozstali się. ja bym nie wybaczyła.
co za... nawet, jeśli on tak nie uważa, to pewnie wiedział, że ona tak. takie rzeczy i granice ustala się bardzo wcześnie.
co do pytania - pewnie są jakieś statystyki, badania? zgadywać zawsze trudno, bo zawsze wydaje się nam, że wiemy, a przecież patrzymy tylko na nasze wąskie otoczenie. "Wieloletnie badania oraz ustalenia innych ośrodków naukowych wskazują jednak, że niewierność jest zjawiskiem powszechnym i dotyczy ok. 50 proc. mężczyzn i 30 do 50 proc. kobiet."
Edytowany przez paranormalsun 9 grudnia 2016, 13:34
9 grudnia 2016, 14:14
Znam doslownie kilka par, ktore sie nie zdradzaja ... Niestety. Zdradzane najczesciej sa kobiety, bo wiekszosc z nich jest tak glupia i naiwna, ze "wybacza". W moim odczuciu wybaczenie zdrady jest rowne pozwoleniu na nia, powiedzeniu: - nic sie nie stalo ... Jesli kogos kochasz, to nic Cie nie jest w stanie odciagnac od tej osoby. Proste.
9 grudnia 2016, 14:15
nie zawsze jest to wina obu stron - wyżej były podane przykłady - ktoś może lubi sobie zdradzać "for fun" a nie z jakiegoś konkretnego powodu, że np żona mu nie daje. co do tego, ze nie jest łatwo wszystko nagle przekreślić i odejść - no pewnie nie jest... i pewnie żal i ból jest ogromny, ale dla mnie innego wyjścia by nie było, nie potrafiłabym już zaufać tej osobie NIGDY. pomimo wspólnie spędzonych lat, miłości itd. wszystko by legło w gruzach na jego życzenie. i byłoby mi cholernie trudno i chyba świat by mi się całkiem zawalił, ale niestety. jak ktoś powiedziałby w tej kwestii A to ja mówię B i kończę to, nie potrafiłabym żyć z tą myślą z tą osobą ani chwili dłużej... :/ mój mąż o tym wie, mało tego - wychodzi z identycznego założenia, więc sprawę mamy jasną.