12 lutego 2011, 17:52
Wychowałam się w rodzinie katolickiej, jestem praktykującą katoliczką i zamierzam nią być. A także, jeśli będę miala 'okazję' chciałabym wziąć ślub kościelny. Jednak poznałam teraz wspaniałego chłopaka, widzę, że mu zależy, troszczy się o mnie... No i tu jest problem. On jest świadkiem Jehowy. Podczas jednej z naszych rozmów powiedział, że nigdy nie weźmie ślubu kościelnego, ja mu powiedziałam, że inaczej sobie tego nie wyobrażam... No i tu mam problem. Czy wchodzić w stały związek z takim mężczyzną czy odpuścić sobie? Dla mnie to ciężka sprawa... Pewnego razu też wyleciał do mnie z tekstem: 'nienawidzę katoli!' ;/ no po prostu mnie to zamurowało... Gdy mu odpowiedziałam, ze nią jestem to sie trochę uspokoił. Chociaż od czasu do czasu mam wrazenie, że delikatnie próbuje mu wmówić, że to on ma w kwestii religii rację....
Co zrobiłybyście na moim miejscu?
Edytowany przez lalka1991 11 marca 2011, 19:07
- Dołączył: 2010-11-07
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 140
22 lutego 2011, 09:41
hej, mój chłopak był świadkiem, teraz jest ateistą, więc moge Ci co nieco doradzić. Jesli Twój chłopak faktycznie jest świadkiem, to Twoje szanse na ślub kościelny z nim są bliskie zeru. Świadkom nie wolno uczestniczyć w uroczystościach religijnych innych religii, bo mogą być za to wykluczeni (jeśli są ochrzczeni). Sądzę, że raczej on zakłada że Ty przejdziesz na jego wiarę, tylko nie powiedział Ci tego wprost. Pamiętaj, że ślub z osobą, która nie jest chrześcijaninem (a za takie są uznawani z tego co pamiętam świadkowie) wymaga zgody biskupa, po złożeniu oświadczeń obydwu stron. Jego słowa świadczą raczej o braku szacunku do Twoich przekonań. Zastanów się co jest dla Ciebie najważniejsze. Pamiętaj też że niestety sposób wychowania w wierze świadków wpływa dość możno na psychikę wyznawców. Rodzina mojego chłopaka nie ma praktycznie znajomych poza świadkami, są dość wyizolowani ze społeczeństwa. Weź też pod uwagę, że jeśli on jest ochrzczony i zostanie wykluczony to nawet jego rodzice nie będa mogli się do niego odzywać. Radzę otwarcie porozmawiać, żeby uniknąć późniejszych rozczarowań.
- Dołączył: 2010-11-07
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 140
23 lutego 2011, 07:42
Akurat na religii uczono nas że wyznanie świadków nie jest uznawane za religię i w świetle prawa kanonicznego nie są uznawani za chrześcijan.
23 lutego 2011, 08:19
poplar - dokładnie tego samego mnie uczono. Oni uważają sie tylko za religię chrześcijańską, a nią w rzeczywistości nie sa....
- Dołączył: 2011-02-23
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2
23 lutego 2011, 15:45
Witam, na innym forum dzieliłam się moimi wątpliwościami, ale cieszę się, że mogłam trafić na ten wątek. Opiszę moją historię.
Czuje się taka rozbita i przede wszystkim niezdecydowana. Potrzebuje obiektywnej oceny mojej sytuacji i porady.
Mam 19 lat, on 20. Poznaliśmy się jakiś czas temu, mamy wspólną znajomą, ona jest moją przyjaciółką, poznała nas. Miesiąc temu miałam studniówkę, nie mam chłopaka, więc pomyślałam, że zaproszę tego kolegę, zgodził się. Chodzimy do jednej szkoły, do zawodówki. Tego samego dnia gdy go zaprosiłam, ta koleżanka powiedziała mi, że on jej powiedział, że wcześniej mnie nie zauważał, ale uważa, że jestem ładna. I wtedy jakoś w szkole zaczęliśmy, np przerwach spędzać więcej czasu razem. W następnym tygodniu ta koleżanka powiedziała, że mówił mi, że mu się podobam. Pisaliśmy ze sobą w między czasie smsy.
Na studniówce było bardzo miło, świetnie z nim się bawiłam. Jednak nie chciałam się w nic z nim angażować. Moje obawy wynikają z tego, że jestem innego wyznania religijnego niż on. Gdy tańczyłam do niego taka przytulona było mi przyjemnie, ale miałam wrażenie, że on traktuje to jakoś emocjonalnie. Wtedy nie czułam do niego żadnej nici przywiązania. Zaczęłam zauważać, że mu się podobam i, że chyba mu na mnie zależy. Np. w szkole starał się cały czas być przy mnie. Starałam się do niego nie przywiązywać. Ostatniego dnia lutego źle się czułam, zapytał mnie czemu nie było mnie w szkole, powiedziała mu czemu a także, że mam beznadziejny nastrój i dzień z powodu nieznanego egzaminu na prawo jazdy. Wieczorem napisał mi, że przyjechał do miejscowości, w której mieszkam, zapytał czy mogę wyjść. To pewnie było trochę wredne z mojej strony, ale beznadziejnie się czułam z powodu choroby i ten nastrój i przeprosiłam go za to, że nie mogę wyjść. Zapytał czy może wpaść następnego dnia, ale miałam już plany, więc odmówiłam. Napisał, że zapyta inaczej, czy pójdę z nim do kina. Zgodziłam się, ale po chwili zapytałam go czy wie, że z mojej strony to będzie czysto koleżeńskie, wydaje mi się, że jego odpowiedź była nie do końca szczera, odp. że oczywiście, że tak.
Może to trochę dziwne, że nie rozmawiał ze mną o tym co czuje, tylko z tą moją przyjaciółką. Zapytał ją czy skoro mnie o wiele bardziej zna niż on, to czy wie czy lubię być zdobywana czy naprawdę niczego nie chce. Powiedział jej także, że skoro nie może mnie mieć to chce utrzymać ze mną kontakt przyjaźniąc się, a także, że jak tańczyliśmy tego wolnego, to miał ochotę mnie pocałować.
Teraz mam ferie, jakoś tak wyszło, że spędziłam z nim i koleżanką tydzień temu prawie cały dzień razem.
Już wcześniej zaczęłam czuł jakieś przywiązanie, a gdy wyjechał na kursy zawodowe i go nie widziałam czułam jakąś tęsknotę, brakowało mi go.
Zastanawiam się jak mogę się upewnić czy on coś do mnie czuje czy tylko mu się podobam zewnętrznie. Ta przyjaciółka uważa, że on może być we mnie zakochany. Czuje się przy nim bezpiecznie, a w nim gdy przebywamy razem odzywa się odruch opiekowania się mną. Jest gotowy do poświęceń dla mnie. A ja czuję się spędzając z nim czas tak swobodnie.
W kinie nie doszło między nami do niczego, to było w sobotę, napisałam mu jeszcze wtedy smsa, żeby zapytać jak dojechał do domu i podziękowałam mu za to, że mogliśmy razem spędzić miło razem czas. Odpisał mi, ale od tej soboty się nie odezwał. Zastanawiam się czy to wynika z tego, że nie chce się narzucać czy może nie podobało mu się w sobotę bądź uznał, że koleżeństwo ze mną mu nie wystarczy.
Sama nie wiem czy chce by był tylko przyjacielem czy kimś więcej. Boje się tego. Moje obawy, jak już wspominałam wcześniej wynikają z tego, że możemy do siebie nie pasować, bo jesteśmy z innych religii (nie powiedziałam mu o tym...) a moja rodzina może go z tego powodu nie zaakceptować
Doradźcie mi czy powinnam z nim porozmawiać o naszych odczuciach, jak mogę sprawdzić czy mu zależy. I czy jest sens, żebym dała nam szanse?
I w najgorszym wypadku, przez te kursy, zobaczę go dopiero za miesiąc...
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieje, że ktoś to jednak przeczyta i spróbuje mi doradzić. :)
- Dołączył: 2010-03-03
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 1477
23 lutego 2011, 17:44
Może was tak uczono, ale księża sami nie wiedzą wszyscy mają inne zdanie, to zależy który ksiądz :) W teorii religia chrześcijańska to taka która uznaję Jezusa Chrystusa a właśnie Świadkowie uznają :) Ale nie ma co się kłócić :) A co do twojego chłopaka, to zapytaj się go czy zależy mu na tobie czy na zborze chrześcijańskim, bo napewno jak ktoś tu mówił, zostanie wykluczony a napewno napomniany :)
- Dołączył: 2011-02-06
- Miasto: Przylądek Dobrej Nadzieji
- Liczba postów: 1204
28 lutego 2011, 18:07
Robinho199288 - wierzą w Jezusa, ale już w istnienie np Najświętszej Maryji Panny nie. Ponadto nie są uznawani za chrześcijan zarówno przez Kościół katolicki jak i Światowa Radę Kościołów. A ta informacja plus ich zachowanie mi wystarczy. Są sektą także patrząc na definicję sekty w ujęciu socjologicznym. Robią ludziom wodę z mózgu i manipulują nimi.
U mnie w LO była dziewczyna która jest tego "wyznania" i wyobraź sobie ze nawet na głupią studniówkę pójść nie mogła.
- Dołączył: 2011-02-06
- Miasto: Przylądek Dobrej Nadzieji
- Liczba postów: 1204
1 marca 2011, 23:00
ale dałeś kontrargument... tak się składa, ze wiem że nie mogła. a na studniówce w moim bylym lo nikt nie byl pijany. impreza byla kulturalna ;)