- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 października 2016, 18:31
Proszę o pomoc, od jakiegoś czasu mocno zastanawiam się nad zerwaniem zaręczyn i odwołaniem ślubu.
Wraz z narzeczonym mamy po 27 lat, spotykamy się ponad 3 lata, zaręczeni jesteśmy niecały rok, ślub zaplanowany jest na końcówkę przyszłego roku, pracujemy, kokosów nie mamy, ale też nie pracujemy na najniższych krajowych, oboje mieszkamy z własnymi rodzicami i do ślubu nie chcemy tego zmieniać, generalnie jesteśmy dobraną parą, dogadujemy się, mamy wspólne zainteresowania, on jest opiekuńczy, zaradny, pracowity, kocham go i jest nam dobrze.
Problem tkwi w zaplanowaniu wspólnego miejsca zamieszkania. U mnie w domu nie ma miejsca, bo mieszka nas 6 osób w tym 2 małych dzieci. Więc on się uparł, że zamieszkamy z jego rodzicami, tam mielibyśmy jeden pokój plus kuchnie i łazienkę z jego babcią, mieszkanie nie oddzielone od jego rodziców, wychodząc na dwór muszą przejść przez naszą część. Jego rodzice nie są źli, ale są ciekawscy, nadmiernie oszczędni, wtrącający się do każdej wydanej złotówki. Byłoby to 40 km od pracy którą lubię, tak nie znam nikogo, byłabym sama jak palec. Dodatkowo mają oni taki mały rodzinny sezonowy biznes, co weekend ciągną mojego narzeczonego do pracy, on tam za darmo siedzi (za jedzenie w lodówce), ciągle jest na ich skinienie, wiem, że jak tam zamieszkam, to nie będę miała nic do powiedzenia, bo oni będą rządzić.
Jakiś czas temu ustaliliśmy, że możemy zamieszkać u niego ale tylko tymczasowo, chciałam wynająć, kupić mieszkanie, wybudować dom (rodzice mają działki, które będą dla mnie i rodzeństwa), byleby nie musieć tam z nimi mieszkać, bo wiem, że ja nerwowo tego nie wytrzymam, bo ich sposób podchodzenia do życia, pieniędzy jest całkowicie inny niż mój (np. lubię gdzieś spontanicznie wyjechać, wydać pieniądze na rozrywkę typu restauracja, kręgle - a dla nich to zbędny wydatek i potrafią to nam powiedzieć), przy mnie jest on inny, ale jak już jesteśmy u niego to to oni mają na niego większy wpływ i on stawia ich zdanie ponad moje.
Nie wiem co mam zrobić, bo tak na prawdę to jest udany związek, ale wiem, że po ślubie ja będę jak 5 koło u wozu w ich domu, będę nieszczęśliwa, zła i wszyscy to odczują, aż na końcu się wyprowadzę i tyle pozostanie z małżeństwa...
Jak go namówić, by nie musieć mieszkać z jego rodzicami? Czy rozstanie to konieczność czy ostateczność?
Proszę o rady...
Ps. on jest jedynakiem.
18 października 2016, 22:13
dokładnie. Zamieszkajcie razem- wtedy wszystko sie okaże czy zrywac zaręczyny czy nie ;)
18 października 2016, 22:20
z jedynakiem i jego rodzina nie wygrasz
moj ex byl jak jedynak
ojciec zreszta tez
wiec jak juz chcecie razem zyc to nigdy u nich
18 października 2016, 22:22
ja postawiłabym sprawę jasno, albo żyjecie jak małżeństwo, jesciesxie szczęśliwi itd i wynajmujecie razem mieszkanie albo sie rozchodzicie. Ja na Twoim miejscu powiedziałabym chłopakowi ze biorę pod uwagę rozstanie, mysle ze wtedy zmieniłby zdanie na temat wspólnego mieszkania u jego rodziców . W życiu nie wytrzymałabym na takim wspólnym mieszkaniu
18 października 2016, 22:38
Miałam taką samą sytuację. Wizja mieszkania w malutkim domku na zadupiu z teściową za ścianą. Typ był taki sam jak Twój - albo będzie po jego myśli albo wcale. A, że ja też byłam nieugięta to (NA SZCZĘŚCIE) się rozstaliśmy. Czasem jak sobie tak pomyślę gdzie bym teraz była gdybym wtedy nie zmądrzała to normalnie ciarki mnie przechodzą.. A związek też trwał 3 lata. Naciskał na ślub i dzieci chociaż warunków do tego kompletnie nie było. Potem spotkałam chłopaka, który miał takie samo zdanie nt mieszkania jak ja. Zamieszkaliśmy dość szybko razem, z dala od rodziców. A zarabialiśmy w granicach najniższej krajowej. Jedna cała pensja szła na opłaty, druga na życie. Wystarczało nawet na rozrywki czy wzięcie czegoś na raty także jeżeli zarabiacie obydwoje powyżej najniższej to na spokojnie dacie radę nawet coś odłożyć. Ewentualnie od razu brać kredyt i spłacać już własne, bo domyślam się że i tak za gotówkę mieszkania nie kupicie. Chyba, że będziesz mieszkać z teściami 20 lat.. Tylko szkoda młodości chyba.
18 października 2016, 23:04
jesli on bral przyklad z rodzicow to bedzie cie rozliczal z pieniedzy i beda o to klotnie. Najlepiej zamieszkaj z nim jeszcze przed slubem i sprawdz go
18 października 2016, 23:55
Nie rób tego i nie wprowadzaj się tam po ślubie ... zrobisz wielki błąd , jak jednak tam zamieszkasz . Po ślubie macie być dla siebie - a nie dla jego rodziców , nigdy nie będziecie sami . Teraz już zamieszkajcie ze sobą - poznasz go bardziej , bo coś mi tu nie gra z tym chłopakiem ... Czy on czasami nie myśli na wzór powiedzenia " Będzie wilk syty i owca cała " ...
19 października 2016, 02:44
omg w zyciu bym na to nie poszla
19 października 2016, 02:44
omg w zyciu bym na to nie poszla
19 października 2016, 03:23
pewne są 2 rzeczy: że ty będziesz nieszczęśliwa w takiej sytuacji i to, że taka sytuacja będzie miała miejsce gdy zamieszkacie z jego rodzicami. zanim rzucisz od razu o odwołaniu ślubu z tego powodu usiądź z narzeczonym, powiedz że uważasz że on ma z rodziną toksyczny stosunek, przedkłada ich zdanie nad twoje, a ty nie chcesz brać w tym udziału i się denerwować, szczególnie że to już ma miejsce, a nawet razem nie mieszkacie. wobec tego proponujesz mu że albo od razu się wprowadzasz do nich, by zobaczyć jak się będzie zachowywać jego rodzina względem ciebie - i jesli ci się nie spodoba to nie ma mowy że po ślubie zamieszkasz z nim u nich - albo od razu planujecie mieszkanie gdzies indziej. ślub chcecie brać nie ze względu na rodziców i by było tani, a dlatego że się kochacie, szanujecie i chcecie szczęścia każde dla drugiego.