Temat: toksyczna matka

Jest mi bardzo ciężko to pisać, ale chcę to wyrzucić z siebie, wygadać się , nijak nie mogę sobie z tym poradzić.

Mam kłopoty z matką, ze sobą, ze znajomymi z pracy. Ogólnie od dziecka nikt się nie chciał ze mną przyjaźnić , byłam taki wyrzutkiem rodziny, szkoły, klasowym. No wiecie o co chodzi. Zwykły śmieć, nic nie znaczę, niczego nie potrafię, do niczego się nie nadaję - takie zdanie od zawsze ma o mnie moja matka. Ja siebie nienawidzę, brzydzę się sobą , często źle o sobie myślę , że to wszystko moja wina, że na nic nie zasługuję . Nie wiem już sama, dlaczego tak cierpię. Wszystko przeżywam 100 razy mocniej niż inny człowiek. 
Dzisiaj już nie wytrzymałam, miałam "starcie " z ciotką i towarzyszyła jej moja matka (najlepsze przyjaciółki). Wkurzało mnie że zawsze mówi do mnie w 3 os, np : "oo panna anna, co robi" albo inne teksty tego typu i szydera taka, niby że żarty . Zawsze kiedy by nie przyszła na plotki do mojej matki, to jak mnie spotka to tak do mnie mówi . Pokłóciłam się z nią, powiedziałam żeby mówiła do mnie normalnie po imieniu albo wcale a ona z moją matką zaczęły się ze mnie naśmiewać, bo oczywiście nie ma w tym nic złego i że to ze mną jest coś nie tak, że inni mają rację że się ze mną nie przyjaźnią . Tak mi pojechała. Ja już na to nic nie odp, mam straszną nerwicę, zawsze kiedy próbuję się słownie przed kimś obronić to mi często brakuje słów, i sie strasznie denerwuje.
Matka przyznała ciotce rację. To mnie bardzo zabolało. Okropne uczucie kiedy własna matka ma cię za śmiecia . Tak się poczułam, śmiała się razem z nią. Nigdy nie była za mną. One obie są siebie warte. Kiedyś jak byłam dzieckiem , bawiłysmy się z kuzynkami , ja akurat byłam w innym pokoju i słyszałam jak ciotka pytała Age czy woli się bawić ze mną czy z Basią (taka dziewczynka co z nami była) i ona odp że z Basią. Ja to słyszłam , rozpłakałam się od razu, nikt nie widział, zawsze dusiłam wszystkie emocje w sobie. Miałam wtedy może z 10 latek , coś koło tego. Jak tak można mówić do dziecka czy woli tego czy tamtego? Bo ten jest taki a tamta to taka do niczego. Wtedy tego nie rozumiałam, dlaczego. Byłam dzieckiem. Ale jak tak można. Dużo było takich różnych sytuacji z udziałem mojej matki&jej przyjaciółki (mojej ciotki), nie raz słyszłam przypadkiem co na mnie obie gadają. 
Ja to okropnie przezywam, nie da się tego zapomnieć, od dziecka miałam zły kontakt z matką a nie raz w ogóle nie miałam z nią kontaktu bo się potrafiła miesiąc do mnie nie odzywać , ja tak czekałam aż zacznie do mnie normalnie mówić, albo sama próbowałam . Np jak gotowała obiad to normanie odzywała się do mojej siostry dzieci a do mnie wcale i ja zapytałam się jej czy chce cukierki to ona wtedy we mnie rzuciła tymi cukierkami i coś burknęła tylko. Byłam wtedy dzieckiem. Dużo jest takich różnych sytuacji, tego się nie da zapomniec. Pamiętam momenty z dzieciństwa jak tata mnie bawił ale żeby ona mnie przytulała to tylko 1 raz mi się przypomina. Poza tym kiedyś zabierała mnie do miasta na zakupy i to było by na tyle z dzieciństwa. 
Aktualnie nie mam z nią żadnego kontaktu i tak było od zawsze. Nie odzywa się do mnie , czasami coś huknie . Ja nie mam siły, ona mnie rani , to zadna nowość. W kłotniach z nią się nie potrafie obronić (tata mnie broni przed matką i w nim mam oparcie). 
JA nie wiem jak mam żyć , czy będę kiedyś szczęśliwa czy ze sobą skończę. Nie wiem , nie raz mam różne myśli. NIe wiem dokąd mam iść, jak się uwolnić z domu. Byłam już nie raz w ciężkiej pracy za granicą , trochę mi się podniosła samoocena, poznałam ludzi, niektórzy mi naprawdę pomagali, bo bym przepadła. Nie wiem co jest we mnie takiego złego że jak jestem z nowymi ludźmi w pracy to z nikim nie potrafię nawiązać większej relacji typu koleżeńskiej , tylko zawsze jest coś takiego że jestem sama. Nie wiem , dlaczego nie mam (prawie ) żadnych koleżanek , zawsze jestem odrzucana. Rozmawiają ze mną i wszystko jest ok, normalnie mnie traktują ale nigdy z tego nie wychodzi nic więcej -normalna przyjaźń . Nie wiem dlaczego i co złego robię . 
Leczę się na nerwice, bezskutecznie jak dotąd - nie bedę się rozpisywać o moim leczeniu ,bo to długie opowiadania.
Okropnie się dzisiaj czuję po tej kłotni i dlatego tutaj napisałam . Nigdy siebie nie broniłam przed nikim- zawsze łagodnie załatwiałam sprawy albo najlepiej w ogóle przemilczeć. Tak było. najgorzej jest się obronić przed własną matką. 
Zauważyłam że jeśli ja się boję jej postawić, zawalczyć o siebie to tak samo się zachowuję kiedy jestem wśród obcych ludzi , jeśli ktoś mnie źle potraktuje to ja się kompletnie nie umiem obronić. Tak dopiero niedawno to zrozumiałam (po powrocie z zagranicy). 
Nie mogę się wyprowadzić, mam za mało odłożonych pieniędzy i cały czas idą mi na bierząco. Muszę sobie kupować jedzenie , chociaż moja matka prowadzi kuchnię, gotuje i nie raz jak coś zabiorę co ona kupiła to jest awantura (np o kaszę). 
Całe życie marzę żeby mieć ładne zęby i do dziś nie podjęłam się leczenia ortodontycznego, ciągle odkładam na inny termin - mam 4 zęby do usunięcia jeśli chce aparat , tak mi powiedzial lekarz. Boję się strasznie.
Mam 25 lat , nie ogarniam swojego życia , czasami po prostu już wątpie w to że uda mi się nawiązać normalne relacje z ludźmi, odbić się od domu......
Pasek wagi

Skad jesteś? Chociaż region :) 

Jeżeli chcesz, mogę spróbować stworzyć z Toba taki "plan działania" na przyszłość. Coś, żebyś miała punkt zaczepienia do pracy dalej :)

Wyprowadz sie - 99% problemow pochodzi z toksycznego domu.  Nie wiem oc robisz od 18 roku zycia, ale z pewnoscia tracisz czas w tym domu. na co czekasz? Na swoje 30 urodziny w takich warunkach? W miastach uniwersyteckich czesto studentki szukaja wspollokatorek -  nie musisz byc studentka, aby sie zgodzic na taki uklad. Byloby najtaniej a w duzym miescie - latwiej o prace. Nie czekaj, az ci cos spadnie z nieba, tylko dzialaj.

Akurat nie jestem adeptka pieknego i nadobnego wybaczania. Aby komus wybaczyc, ten ktos powinien poprosic o wybaczanie, bo jezeli nie -  to my jestesmy tylko naiwniakami, nad ktorymi pastwia sie ludzie i maja w dupie co myslimy i jak bardzo cierpimy.

Szlachetne wybaczanie dziala tylko wtedy, gdy ktos, kto nas gnebil i niszczyl juz nie zyje i nie moze poprosic o wybaczenie. Ale w zadnym razie wyrodna matka, ktora codziennie niszczy swoje dzieci nie powinna takiego wybaczania nagle w piatek otrzymac bo jej nie jest to potrzebne, a nas tylko hamuje aby zrobic radykalny krok do przodu i zerwac wiezi z ciemiezycielem.

Słuchajcie , jak kiedyś mówiłam matce że jest mi przykro że tak mnie potraktowała w danej sytuacji to ona mi odpowiedziała coś w stylu : ja wiem, ale co z tego (czyli mam to w d...), ja i tak mam rację . Tak to wyglądało.

Tak samo teraz kiedy pojechałam jej przyjaciółeczce że mówi do mnie w 3 osobie to ja dostałam opieprz że to ze mną jest coś nie tak, ŻE TO JA JESTEM TA NAJGORSZA a z nimi jest wszystko ok. To jest tylko taki przykład jak to wygląda. Mi się nie należy szacunek, ze mnie się można pośmiać , krytykować , one normalnie muszą mieć kogoś takiego (boli mnie że to moja matka nigdy nie była za mną za swoim dzieckiem). 

Moja własna matka musi mnie wyśmiać, wyszydzić , poniżyć , a jak się jej zwierzyłam że ktoś wobec mnie w pracy (za granicą wtedy byłam i do niej zadzwoniłam ) był nie w porządku to teraz się to obróciło przeciwko mnie , i ona się cieszyła że tamta koleżanka miała rację żeby się ze mną nie zadawać - TO JAK JA MAM SIĘ CZUĆ ? Czy ja komuś coś złego zrobiłam ? nie. Okropne to uczucie . Bardzo dużo miałam takich sytuacji  ze matka nigdy za mną nie obstawała .

To tak jakby matka była moim wrogiem . Ja się nie raz zastanawiam czy ona to robi celowo czy nieświadomie .

Mówię wam , jeśli jej próbuje powiedzieć że mnie to boli to ona to obraca przeciwko mnie, że jestem najgorszą . Wtedy ja nie wiem jak z tego wybrnąć, strasznie się trzesę, kompletnie nie umiem się obronić. 

No jak wy byście się poczuli? :( 

Pasek wagi

Jak mam się wyprowadzić skoro nie mam żadnej pracy? Tak łatwo się mówi.

Jakbym znalazła pracę to i tak nie mogę się od razu wyprowadzić za 1200 zł , tylko najpierw muszę składać żeby mieć coś na strat, opłaty i na WSZYSTKO. 

Samo wynajem pokoju jednoosobowego kosztuje cos 500 zl a z kims 300-400 , takie najtańsze. 

Nie da się tak od razu hop siup wyprowadzić. W dodatku jeśli kiedyś dojdzie do wyprowadzki to tata się sprzeciwi , powie że jestem głupia, że mam wszystko . Wiem to bo moja siostra żonata, w patologicznej rodzinie i nie ma szans na własny dom. Na wynajmem tak ma szanse ale nie pójdzie na to , bo ma wpajane od rodziny że to nie ma sensu bo musiałaby komuś płacić po 1000 zł czy tam więcej a i tak nie miała by własnego domu tylko na czyimś. I dlatego moi rodzice twierdzą że nie ma po co sie wyprowadzać, JEŚLI NIE STAĆ CIĘ NA WŁASNY KĄT.

Tak samo będzie ze mną kiedy się dowiedzą że chcę się wynieść. To mi powiedzą że nie mam żadnych szans.

Pasek wagi

sofro napisał(a):

Szlachetne wybaczanie dziala tylko wtedy, gdy ktos, kto nas gnebil i niszczyl juz nie zyje i nie moze poprosic o wybaczenie. Ale w zadnym razie wyrodna matka, ktora codziennie niszczy swoje dzieci nie powinna takiego wybaczania nagle w piatek otrzymac bo jej nie jest to potrzebne, a nas tylko hamuje aby zrobic radykalny krok do przodu i zerwac wiezi z ciemiezycielem.

To zupełnie nie o to chodzi. Chodzi o aktywną zmianę swojego życia. A to się zaczyna od zmiany siebie. Dopóki nie zmieni się swojego podejścia, nie zmieni się relacji. Można uciekać najdalej, ale to nic nie zmieni. Nic. Bo wszędzie gdzie się pójdzie zabierze się ze sobą swoją samoocenę, swoje poczucie krzywdy, swoje problemy. I wiesz, zazwyczaj wtedy jeśli się zwiąże z jakimiś osobami, to najczęściej są to osoby toksyczne w podobnym stopniu jak te, przed którymi się ucieka.

Teoretyzujesz, ggejsza i to nawet nie wiem na czym opierasz swoje prawdy. Powiesz?

nowa_ja7 napisał(a):

Mówię wam , jeśli jej próbuje powiedzieć że mnie to boli to ona to obraca przeciwko mnie, że jestem najgorszą . Wtedy ja nie wiem jak z tego wybrnąć, strasznie się trzesę, kompletnie nie umiem się obronić. No jak wy byście się poczuli? :( 

Dlaczego chcesz aby ktos sie poczul tak jak ty? Nie wiem jak sie czujesz i nigdy nie poczuje sie jak ty, bo sobie na to nie pozwole. Ma sie wrazenie, gdy sie ciebie czyta, ze twoje zycie i dni wypelnione sa uzalaniem sie i taki jest sens twojego zycia, a gdyby ci tego zabraklo, to bys miala zupelnie puste zycie.  

Pytasz co ja zrobilabym na twoim miejscu? No coz,  ja olalabym takie teksty matki czy ojca, a nie je przezywala.  Pracowalas za granica i plakalas    do sluchawki matce, ktora nigdy cie nie pocieszyla? To juz czysty masochizm i brak rozsadnego myslenia. Czego oczekujesz od ludzi, ktorzy cie gnebia? Wydaje mi sie, ze czytam twoje zale po raz pietnasty w roznych wersjach ( sporo tematow juz tu zalozyals). jakbys miala z tego powodu nawet swego rodzaju przekrecona przyjemnosc sie uzalac, bo jestes taka biedna i wszyscy ci wspolczuja. W moich oczach jestes raczej naiwna i wcale ci nie wspolczuje. Wydaje mi sie, ze jestes wystarczajaco dorosla , aby o swoim zyciu zdecydowac cos konkretnego, a nie w wieku 25 lat uzalac sie, ze mamusia jest zloslwia. No jest zlosliwa i co dalej? Bedziesz mieszkala u niej, wyjadala jej kasze, a ona bedzie ci podbierac musztarde, bo obie sie nie lubicie, ale w imie milosci katolickiej do blizniego, bedziecie obie zycie sobie zatruwac, Nie jestes jedna, ktora potrzebuje dawki ponizania, aby funkcjonowac. Nie martw sie, nie jest z toba az tak zle, niektore kobiety potrzebuja do zycia byc nawet bite.

- Wiele osob podalo ci konkretne rady, propozycje, zasugerowalo kierunek zmian, a ty je zignorowalas i tylko poczulas sie zachecona do dalszego uzalania sie. Nie tedy droga.

sofro napisał(a):

nowa_ja7 napisał(a):

Mówię wam , jeśli jej próbuje powiedzieć że mnie to boli to ona to obraca przeciwko mnie, że jestem najgorszą . Wtedy ja nie wiem jak z tego wybrnąć, strasznie się trzesę, kompletnie nie umiem się obronić. No jak wy byście się poczuli? :( 
Dlaczego chcesz aby ktos sie poczul tak jak ty? Nie wiem jak sie czujesz i nigdy nie poczuje sie jak ty, bo sobie na to nie pozwole. Ma sie wrazenie, gdy sie ciebie czyta, ze twoje zycie i dni wypelnione sa uzalaniem sie i taki jest sens twojego zycia, a gdyby ci tego zabraklo, to bys miala zupelnie puste zycie.  Pytasz co ja zrobilabym na twoim miejscu? No coz,  ja olalabym takie teksty matki czy ojca, a nie je przezywala.  Pracowalas za granica i plakalas    do sluchawki matce, ktora nigdy cie nie pocieszyla? To juz czysty masochizm i brak rozsadnego myslenia. Czego oczekujesz od ludzi, ktorzy cie gnebia? Wydaje mi sie, ze czytam twoje zale po raz pietnasty w roznych wersjach ( sporo tematow juz tu zalozyals). jakbys miala z tego powodu nawet swego rodzaju przekrecona przyjemnosc sie uzalac, bo jestes taka biedna i wszyscy ci wspolczuja. W moich oczach jestes raczej naiwna i wcale ci nie wspolczuje. Wydaje mi sie, ze jestes wystarczajaco dorosla , aby o swoim zyciu zdecydowac cos konkretnego, a nie w wieku 25 lat uzalac sie, ze mamusia jest zloslwia. No jest zlosliwa i co dalej? Bedziesz mieszkala u niej, wyjadala jej kasze, a ona bedzie ci podbierac musztarde, bo obie sie nie lubicie, ale w imie milosci katolickiej do blizniego, bedziecie obie zycie sobie zatruwac, Nie jestes jedna, ktora potrzebuje dawki ponizania, aby funkcjonowac. Nie martw sie, nie jest z toba az tak zle, niektore kobiety potrzebuja do zycia byc nawet bite.- Wiele osob podalo ci konkretne rady, propozycje, zasugerowalo kierunek zmian, a ty je zignorowalas i tylko poczulas sie zachecona do dalszego uzalania sie. Nie tedy droga.

Tylko zapytałam co wy byście poczuli w takiej sytuacji a nie że ja chciałabym tego żebyście się tak czuli , ty czy ktoś inny. Tylko zapytałam i nie prawdą jest że olewam rady innych, nie wiem skąd tyle w tobie złośliwości.

To nie jest tak że nigdy mnie nie pocieszyła , bo wtedy jak dzwoniłam to mnie pocieszyła , a teraz się to odwróciło. JA jestem masochistką ? nie wiem co ty do mnie mówisz .

Nie użalam się nad soba, chciałam z kimś pogadać, nie mam z kim nie rozumiesz tego. JA mojej  matce nie zatruwam życia, nie dokuczam jej.

Pasek wagi

sofro napisał(a):

Teoretyzujesz, ggejsza i to nawet nie wiem na czym opierasz swoje prawdy. Powiesz?

Podałam wcześniej źródło.

A opieram głównie na własnym doświadczeniu. I to nie "moje prawdy", tak to działa u wszystkich.

ggeisha napisał(a):

sofro napisał(a):

Teoretyzujesz, ggejsza i to nawet nie wiem na czym opierasz swoje prawdy. Powiesz?
Podałam wcześniej źródło.A opieram głównie na własnym doświadczeniu. I to nie "moje prawdy", tak to działa u wszystkich.

JA nie wiem o czym ty mówisz, nie rozumiem. Powiedz jeszcze w prostszy sposób

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.