Temat: Wybuchy zlosci u faceta...

Witajcie,

Chcialam Was zapytac, czy przesadzam czy moze to,co ponizej opisze jest jakims sygnalem ostrzegawczym?

Jestem z facetem ponad rok, od 16 roku zycia pali marihuane, podejrzewam ze jest uzalezniony,ale zdarza mu sie nie palic np. 2tygodnie, teraz twierdzi ze nie pali i jakos zyje (jest aktualnie za granica, widzimy sie co weekend).

Ma za soba jedno traumatyczne przezycie - wypadek samochodowy, twierdzi ze po tym bardzo sie zmienil..

Ale o co chodzi..

Odkad jestesmy razem jakies 7 razy bylam swiadkiem jego wybuchow zlosci, dodam ze na co dzien jest spokojnym facetem, nie jest nerwowy, jest cichy..Ale jak cos go najdzie to zaczyna sie wydzierac niesamowicie, rzuca wiąchy, kopie w cos, uderza (w rzeczy martwe) - mnie nigdy nie tknal i nie ublizal. Zawsze wyrzuca ten gniew w "powietrze"

Ale czy to jest normalne i podstawne?

Sytuacje, kiedy wpadl w furię:

-spoznilismy sie na pociag do kumpla, ale udalo w koncu sie dotrzec

-pani z banku powiedziala mu,ze czegos nie wie - wydzieral sie przez iles czasu rzucajac roznymi epitetami w jej strone..

-moja praca i problemy grafikowe z wspolpracownikami - tak samo jak wyzej..

-to,ze musi jechac na 4dni pracowac gdzies indziej za mniejsza kase i ciezej (w Niemczech dostaje 100zl diety na dzien, a w Polsce dostanie 30) - to sytuacja z teraz..

Siostra mowi,ze byla z facetem alkoholikiem i tez mial napady zlosci, z tym ze odbijalo sie to na niej - agresje na nia wylewal.. W dodatku twierdzi,ze w koncu i mi sie oberwie..

Tu tego nie ma,ale jest to obok mnie i zle sie z tym czuje - znam to z domu, ale facet jedynie mnie przeprasza za takie zachowania,jak juz ochlonie i tyle..

Co sądzicie?

Wyslac go do psychologa?

ggeisha napisał(a):

Jeśli o mnie chodzi, to nie potrzebuję owego słoika, gdyż po pierwsze nie czuję się zdenerwowana (poirytowana, zestresowana, zła), a po drugie nie niszczę rzeczy, gdyż uważam takie zachowanie za prymitywne. Nie ja zaczęłam o onkologii - radzę komentującej koleżance przeczytać uważnie dlaczego o tym napisałam i w odpowiedzi na jaki post. Uważam natomiast, że człowiek rozwija się przez całe życie i niedojrzałość emocjonalną wyrażającą się niekontrolowanymi wybuchami złości można leczyć, ale skoro ktoś nie widzi problemu - bo co go obchodzą inni ludzie, skoro to nie rodzina i bliscy - to raczej nie widzę szansy na poprawę. Z punktu widzenia osoby opanowanej unikam jak ognia furiatów, którym się wydaje, że poprzez swoją agresję są szczerzy i zdrowi. Osobiście ich szczerość czy też zdrowie uważam za ich sprawę, a ich emocje za ich problem. Jeśli go zauważą, to służę radą i pomocą, bo wiem, jak się pracuje z emocjami. Natomiast osobom, które muszą przebywać w agresywnej atmosferze stwarzanej przez taką niedojrzałą jednostkę radzę aby nie zezwalały na takie zachowanie. Nikt nie ma prawa używać agresji czy to fizycznej czy słownej wobec innego człowieka. Koniec kropka PL.

Myślę, że Ty nie masz pojęcia czym różni się choleryk od chama - tych drugich nie znoszę, nigdy chamem nie byłam i nigdy na niewinnego nie trafiło. Gwarantuję Ci że po trafieniu na mnie, niejedna chamska kasjerka rodem z PRL-u (przykład), wielokrotnie się zastanowi zanim odezwie się chamsko do kolejnego klienta. Nie muszę także dziesiątki razy dzwonić na policję i słać pism do Spółdzielni gdy mam problem z uciążliwym sąsiadem - zdarzyło się - i w przeciwieństwie do ludzi opanowanych, potrafiłam sama problem rozwiązać w dwie minuty. Uważam, że moja osobowość mi pomaga, nie szkodzi i nie zamierzam niczego w sobie zmieniać.

Ty unikasz furiatów, ja unikam przemądrzałych osób, które wpieprzają się z poradami nieproszone. A więc - bez odbioru. 

ggeisha napisał(a):

Jeśli o mnie chodzi, to nie potrzebuję owego słoika, gdyż po pierwsze nie czuję się zdenerwowana (poirytowana, zestresowana, zła), a po drugie nie niszczę rzeczy, gdyż uważam takie zachowanie za prymitywne. Nie ja zaczęłam o onkologii - radzę komentującej koleżance przeczytać uważnie dlaczego o tym napisałam i w odpowiedzi na jaki post. Uważam natomiast, że człowiek rozwija się przez całe życie i niedojrzałość emocjonalną wyrażającą się niekontrolowanymi wybuchami złości można leczyć, ale skoro ktoś nie widzi problemu - bo co go obchodzą inni ludzie, skoro to nie rodzina i bliscy - to raczej nie widzę szansy na poprawę. Z punktu widzenia osoby opanowanej unikam jak ognia furiatów, którym się wydaje, że poprzez swoją agresję są szczerzy i zdrowi. Osobiście ich szczerość czy też zdrowie uważam za ich sprawę, a ich emocje za ich problem. Jeśli go zauważą, to służę radą i pomocą, bo wiem, jak się pracuje z emocjami. Natomiast osobom, które muszą przebywać w agresywnej atmosferze stwarzanej przez taką niedojrzałą jednostkę radzę aby nie zezwalały na takie zachowanie. Nikt nie ma prawa używać agresji czy to fizycznej czy słownej wobec innego człowieka. Koniec kropka PL.


Ależ szanowna koleżanko, skoro tak się do siebie zwracamy: ostatnia konwersacja, jaką miałyśmy okazję przeprowadzić, dotyczyła Twojego głębokiego przekonania, że eksterminacja amstaffów (czy może innej rasy psów?) to świetny pomysł, bo przecież po co komu one; są groźne, a Ty masz dzieci.


Wedle mojej definicji normalności, nie mamy, o czym rozmawiać. Mniejszy strach wzbudzają we mnie ludzie trzaskający słoikiem niż eksterminujący cokolwiek. To chyba też mówi coś o poziomie agresji i kilku innych negatywnych emocjach.

schnauzerrr napisał(a):

Nie odniosłam się do Twoich słów, które zresztą przeinaczyłaś po swojemu, a potem podsumowałaś, że osoby mojego pokroju określasz mianem prostaka, który jest 'niesmaczny', 'nieopanowany'... i Ty chcesz mnie pouczać?

(Czepialstwo to Twoja jakaś natura, czy o co chodzi. Napisałam sposób na życie, miało być na WYżycie. Zwykła pomyłka. a Ty robisz ze mnie osobę, która przeinacza, dobrze, że Tobie się pomyłki nie zdarzają.W końcu tylko Ty masz prawo mieć rację i pouczać innych i krzyczeć na nich?)

Dziękuję Ci poza tym, że właśnie przyznałaś, że obrażasz ludzi na głos i przeklinasz przy tym dodatkowo, brawo , cóż za autodiss.

Moja wypowiedź poprzedzająca Twoją: " nie kumam jak w ogóle MOŻNA kogokolwiek obrazić na głos czy zwrócić mu uwagę przeklinając. Sorry, dla mnie to niesmaczne i osoba, która tak postępuje może być przeze mnie odebrana jako prostacka" Napisałam TAK. to znaczy, że skoro poczułaś się urażona to tak właśnie się zachowujesz i jesteś taką osobą. Nie ma czym się chwalić na forum w takim razie. Szkoda, bo liczyłam, że mimo wszystko do takiej grupy się nie zaliczasz.

Nikogo nie pouczam, bo nie jestem pępkiem świata, za który chyba Ty się uważasz? Traktujesz ludzi z wyższością. Myślisz, że jak się trochę powydzierasz na innych to oni będą Cię uważać za "niewiadomokogo"? W ten sposób się dowartościowujesz czy jak to jest?

EgyptianCat: Z ogromnej ciekawości: co takiego zrobiła Ci Pani w sklepie? JAK załatwiłaś sprawę z sąsiadem, tj. co dokładnie powiedziałaś? Na forum każdy taki mądry, że jak to on sobie w życiu nie radzi i jaki to on nie jest świetny, że wszystkich ma POD sobą och i ach. Konkrety, bo coś czuję, że zbyt dużo przypisujesz zasług Twojej osobie, mania wielkości? mania wpływu? tak to wygląda. Wszystkich traktujesz z buta, bo myślisz, że Twoja racja jest jedyną słuszna? Rozumiem, że każda osoba, która ma przeciwstawny pogląd do Twojego i odważy się odnieść do Twojej wypowiedzi jest przemądrzała?

schnauzerrr napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Jeśli o mnie chodzi, to nie potrzebuję owego słoika, gdyż po pierwsze nie czuję się zdenerwowana (poirytowana, zestresowana, zła), a po drugie nie niszczę rzeczy, gdyż uważam takie zachowanie za prymitywne. Nie ja zaczęłam o onkologii - radzę komentującej koleżance przeczytać uważnie dlaczego o tym napisałam i w odpowiedzi na jaki post. Uważam natomiast, że człowiek rozwija się przez całe życie i niedojrzałość emocjonalną wyrażającą się niekontrolowanymi wybuchami złości można leczyć, ale skoro ktoś nie widzi problemu - bo co go obchodzą inni ludzie, skoro to nie rodzina i bliscy - to raczej nie widzę szansy na poprawę. Z punktu widzenia osoby opanowanej unikam jak ognia furiatów, którym się wydaje, że poprzez swoją agresję są szczerzy i zdrowi. Osobiście ich szczerość czy też zdrowie uważam za ich sprawę, a ich emocje za ich problem. Jeśli go zauważą, to służę radą i pomocą, bo wiem, jak się pracuje z emocjami. Natomiast osobom, które muszą przebywać w agresywnej atmosferze stwarzanej przez taką niedojrzałą jednostkę radzę aby nie zezwalały na takie zachowanie. Nikt nie ma prawa używać agresji czy to fizycznej czy słownej wobec innego człowieka. Koniec kropka PL.
Ależ szanowna koleżanko, skoro tak się do siebie zwracamy: ostatnia konwersacja, jaką miałyśmy okazję przeprowadzić, dotyczyła Twojego głębokiego przekonania, że eksterminacja amstaffów (czy może innej rasy psów?) to świetny pomysł, bo przecież po co komu one; są groźne, a Ty masz dzieci.Wedle mojej definicji normalności, nie mamy, o czym rozmawiać. Mniejszy strach wzbudzają we mnie ludzie trzaskający słoikiem niż eksterminujący cokolwiek. To chyba też mówi coś o poziomie agresji i kilku innych negatywnych emocjach.

To mówi o spokojnym acz stanowczym sprzeciwie wobec jakiejkolwiek agresji (w tym sztucznie hodowanej agresywnej rasie psów).

Nigdy nie byłabym z kimś kto pali marihuanę i jest takim nerwusem. Marihuana mój osobisty pogląd, po prostu nie akceptuję koniec kropka, ale nerwusów znam z autopsji i takie wybuchy, już nigdy więcej. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.