Temat: Striptiz na kawalerskim

Zainspirowana postem w innej grupie, pytam Was o zdanie: 

Wasz narzeczony idzie na swój kawalerski, który organizują mu kumple. Okazuje się, że na wieczorze jest striptiz, narzeczony wybiera sobie babkę i idzie do VIP roomu. Tłumaczy się tym, że głupio odmówić kolegom. 

Robicie aferę, czy nie? 

Jestem bardzo ciekawa co powiecie ;)

Zdenerwowałabym się bardzo i na pewno bez awantury by się nie obyło. Sama nie potrzebuję oglądania tanczacych dla mnie obcych gości i tego samego oczekuję od mojego faceta.

nordlys napisał(a):

ziarenko_kawy napisał(a):

mysterious.lady napisał(a):

Dla mnie nie byłoby już ślubu.
Serio? Kurde, to ja chyba jakaś dziwna jestem bo myślę, że decyzję o ślubie podejmuje się na podstawie wielu ważnych czynników. Uczuć, zaufania, wspólnych doświadczeń, wzajemnego wsparcia w trudnych chwilach itd. Jak bardzo płytko trzeba podchodzić do małżeństwa skoro taka bzdura jak obecność obcej laski w sześciu godzinach życia narzeczonego, spowoduje przekreślenie wszystkich wspólnych planów na resztę życia. Chcę zrozumieć, ale nie umiem. Wydaje mi się, że w takim razie decyzja o ślubie była błędem od samego początku.
Nie no... jak to tylko 6 godzin, to w sumie równie dobrze może na przykład zamówić sobie w ciągu całego związku 6 razy dziwkę tak po godzince.

O jesuuu, przecież mi nie o to chodzi!

Chodzi mi o to, że przyszły mąż to nie jakiś przypadkowy facet z którym się docierasz i który może cię zaskoczyć różnymi wybrykami. Jeśli decydujesz się na ślub to znasz wybranka na wylot i jesteś go pewna i nie ma miejsca na takie numery trzy minuty przed ceremonią. A skoro taki wyskok jednak się zdarzył to znaczy, że decyzja o ślubie była pochopna i narzeczony źle wybrany :(

nordlys napisał(a):

ziarenko_kawy napisał(a):

mysterious.lady napisał(a):

Dla mnie nie byłoby już ślubu.
Serio? Kurde, to ja chyba jakaś dziwna jestem bo myślę, że decyzję o ślubie podejmuje się na podstawie wielu ważnych czynników. Uczuć, zaufania, wspólnych doświadczeń, wzajemnego wsparcia w trudnych chwilach itd. Jak bardzo płytko trzeba podchodzić do małżeństwa skoro taka bzdura jak obecność obcej laski w sześciu godzinach życia narzeczonego, spowoduje przekreślenie wszystkich wspólnych planów na resztę życia. Chcę zrozumieć, ale nie umiem. Wydaje mi się, że w takim razie decyzja o ślubie była błędem od samego początku.
Nie no... jak to tylko 6 godzin, to w sumie równie dobrze może na przykład zamówić sobie w ciągu całego związku 6 razy dziwkę tak po godzince.

haha dokladnie :D

ziarenko_kawy napisał(a):

nordlys napisał(a):

ziarenko_kawy napisał(a):

mysterious.lady napisał(a):

Dla mnie nie byłoby już ślubu.
Serio? Kurde, to ja chyba jakaś dziwna jestem bo myślę, że decyzję o ślubie podejmuje się na podstawie wielu ważnych czynników. Uczuć, zaufania, wspólnych doświadczeń, wzajemnego wsparcia w trudnych chwilach itd. Jak bardzo płytko trzeba podchodzić do małżeństwa skoro taka bzdura jak obecność obcej laski w sześciu godzinach życia narzeczonego, spowoduje przekreślenie wszystkich wspólnych planów na resztę życia. Chcę zrozumieć, ale nie umiem. Wydaje mi się, że w takim razie decyzja o ślubie była błędem od samego początku.
Nie no... jak to tylko 6 godzin, to w sumie równie dobrze może na przykład zamówić sobie w ciągu całego związku 6 razy dziwkę tak po godzince.
O jesuuu, przecież mi nie o to chodzi!Chodzi mi o to, że przyszły mąż to nie jakiś przypadkowy facet z którym się docierasz i który może cię zaskoczyć różnymi wybrykami. Jeśli decydujesz się na ślub to znasz wybranka na wylot i jesteś go pewna i nie ma miejsca na takie numery trzy minuty przed ceremonią. A skoro taki wyskok jednak się zdarzył to znaczy, że decyzja o ślubie była pochopna i narzeczony źle wybrany :(

NIGDY nie poznasz drugiego czlowieka na wylot. Nigdy nie mozesz byc pewna ze akurat on Ci nie wykreci zadnego numeru. Chocby byl niewiem jak poukladany i swiety, nie siedzisz mu w glowie i nie widzisz jego mysli. A co do tych 6 godzin to sama napisalas, ze takie cos jak obecnosc bzdurnej laski przez te 6 godzin jest niczym, to w takim razie jak kolezanka wyzej napisala - moznaby to rozlozyc na 6 razy po godzince i to przeciez bedzie to samo. 6 razy ale na krotko, byla w jego zyciu inna kobieta podczas zwiazku z Toba. Nic takiego.

A , i odpowiadajac na temat - oj bylaby jazda. Nie popuscilabym. Jak chce ogladac inne dupy to prosze bardzo, ale ja nie chce miec wtedy z tym nic wspolnego.

 Ja się zgadzam z ziarenko_kawy, to nie jest tak, że facet dwa, trzy czy pięć lat jest wzorem cnót moralnych a na kilka godzin przed ślubem mu odbija i ślini się na widok rozebranej laski. Albo to kogoś bawi albo nie. Mój akurat wolał iść postrzelać :-)

Pasek wagi

Assega napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Lubić gołe panie, a lubić poddawać się stymulującym seksualnie rozrywkom publicznie, to są zupełnie oddzielne rzeczy. To o czym piszesz Assega, to trochę demagogia. 
A widzisz , nie do końca właśnie :) Teoretycznie , jeśli zgodzimy się obie że faceci lubią kobiece wdzięki , niezależnie od stopnia zaangażowania w związku i miłości do partnerki , to pytanie pozostaje otwarte. Czy jak piszesz wyżej, lepiej jest poddawać się stymulującym rozrywkom publicznie ,w sensie w gronie kolegów czy iść do VIP roomu? I nieważne jak niestosowne nam się to wyda , wolałybyśmy wybrać lepsze zło czyli niech się napatrzy grupowo niż sam na sam z dziką kocicą ;) Kończąc jednak , aby nie było niedomówień , jak większość z Was wolałabym aby nie stawał przed taką alternatywą.Choć mój mąż wyboru nie miał , został wywieziony na działkę do kolegów , pijany w sztok chciał zagrać w piłkę , wpadł do jakiejś dziury , skręcił nogę i do ołtarza kuśtykał jak ofiara. To ja nie wiem czy nie wolałabym już tej gołej baby :) Pozdrawiam

Chyba się jednak nie zgodzimy :)

Bo jak zapytasz faceta czy lubi gołe panie, to przecież oczywiste, że nie odpowie, że odwraca się ze wstrętem, ale juz jak zadasz pytanie: czy tak lubisz gołe panie, że celowo poszukujesz ich towarzystwa by się napatrzeć (pomacać), to już odpowiedzi "tak" bedzie znacznie, znacznie mniej. Więc tu nie ma żadnego większego/mniejszego zła, bo po prostu zdrowych mężczyzn oczywiście lubiacych widok nagich kobiet, ale nie latajacych po przybytkach striptiso-burdelowych jest masa. I mnie odpowiada ta masa, a nie ten margines, który jednak lata.

PS: margines w sensie statystycznym oczywiście ;). Poza tym, tu jeszcze jest kwestia wyboru towarzystwa w jakim się chce czas spędzać, to mi Kubek z tym ścierkami podsunął. Racja, wszak nie o inteligentną dysputę w takim obcowaniu  chodzi, a właśnie o stymulację,  więc taka golizna jest w sumie jak narkotyki. Cpunów też nie lubię, nawet tych, co tylko przy okazji i za namową.

JaTezBedeFit napisał(a):

ziarenko_kawy napisał(a):

nordlys napisał(a):

ziarenko_kawy napisał(a):

mysterious.lady napisał(a):

Dla mnie nie byłoby już ślubu.
Serio? Kurde, to ja chyba jakaś dziwna jestem bo myślę, że decyzję o ślubie podejmuje się na podstawie wielu ważnych czynników. Uczuć, zaufania, wspólnych doświadczeń, wzajemnego wsparcia w trudnych chwilach itd. Jak bardzo płytko trzeba podchodzić do małżeństwa skoro taka bzdura jak obecność obcej laski w sześciu godzinach życia narzeczonego, spowoduje przekreślenie wszystkich wspólnych planów na resztę życia. Chcę zrozumieć, ale nie umiem. Wydaje mi się, że w takim razie decyzja o ślubie była błędem od samego początku.
Nie no... jak to tylko 6 godzin, to w sumie równie dobrze może na przykład zamówić sobie w ciągu całego związku 6 razy dziwkę tak po godzince.
O jesuuu, przecież mi nie o to chodzi!Chodzi mi o to, że przyszły mąż to nie jakiś przypadkowy facet z którym się docierasz i który może cię zaskoczyć różnymi wybrykami. Jeśli decydujesz się na ślub to znasz wybranka na wylot i jesteś go pewna i nie ma miejsca na takie numery trzy minuty przed ceremonią. A skoro taki wyskok jednak się zdarzył to znaczy, że decyzja o ślubie była pochopna i narzeczony źle wybrany :(
NIGDY nie poznasz drugiego czlowieka na wylot. Nigdy nie mozesz byc pewna ze akurat on Ci nie wykreci zadnego numeru. Chocby byl niewiem jak poukladany i swiety, nie siedzisz mu w glowie i nie widzisz jego mysli. A co do tych 6 godzin to sama napisalas, ze takie cos jak obecnosc bzdurnej laski przez te 6 godzin jest niczym, to w takim razie jak kolezanka wyzej napisala - moznaby to rozlozyc na 6 razy po godzince i to przeciez bedzie to samo. 6 razy ale na krotko, byla w jego zyciu inna kobieta podczas zwiazku z Toba. Nic takiego.

No pewnie, że zdarzają się pomyłki i facetowi po latach coś odbija i idzie w bok. No ba! Sama jestem rozwiedziona bo Książę zgłupiał. Co poradzisz? Nic nie poradzisz. Ale pewne rzeczy można jednak przegadać, uzgodnić i dopasować. A akurat wieczór kawalerski to nie jest jakaś wiekopomna chwila w życiu i temat obecności pannicy w stringach można dograć i uzgodnić przed faktem (jak na przykład zrobił to PanSześcian).

ziarenko_kawy napisał(a):

JaTezBedeFit napisał(a):

ziarenko_kawy napisał(a):

nordlys napisał(a):

ziarenko_kawy napisał(a):

mysterious.lady napisał(a):

Dla mnie nie byłoby już ślubu.
Serio? Kurde, to ja chyba jakaś dziwna jestem bo myślę, że decyzję o ślubie podejmuje się na podstawie wielu ważnych czynników. Uczuć, zaufania, wspólnych doświadczeń, wzajemnego wsparcia w trudnych chwilach itd. Jak bardzo płytko trzeba podchodzić do małżeństwa skoro taka bzdura jak obecność obcej laski w sześciu godzinach życia narzeczonego, spowoduje przekreślenie wszystkich wspólnych planów na resztę życia. Chcę zrozumieć, ale nie umiem. Wydaje mi się, że w takim razie decyzja o ślubie była błędem od samego początku.
Nie no... jak to tylko 6 godzin, to w sumie równie dobrze może na przykład zamówić sobie w ciągu całego związku 6 razy dziwkę tak po godzince.
O jesuuu, przecież mi nie o to chodzi!Chodzi mi o to, że przyszły mąż to nie jakiś przypadkowy facet z którym się docierasz i który może cię zaskoczyć różnymi wybrykami. Jeśli decydujesz się na ślub to znasz wybranka na wylot i jesteś go pewna i nie ma miejsca na takie numery trzy minuty przed ceremonią. A skoro taki wyskok jednak się zdarzył to znaczy, że decyzja o ślubie była pochopna i narzeczony źle wybrany :(
NIGDY nie poznasz drugiego czlowieka na wylot. Nigdy nie mozesz byc pewna ze akurat on Ci nie wykreci zadnego numeru. Chocby byl niewiem jak poukladany i swiety, nie siedzisz mu w glowie i nie widzisz jego mysli. A co do tych 6 godzin to sama napisalas, ze takie cos jak obecnosc bzdurnej laski przez te 6 godzin jest niczym, to w takim razie jak kolezanka wyzej napisala - moznaby to rozlozyc na 6 razy po godzince i to przeciez bedzie to samo. 6 razy ale na krotko, byla w jego zyciu inna kobieta podczas zwiazku z Toba. Nic takiego.
No pewnie, że zdarzają się pomyłki i facetowi po latach coś odbija i idzie w bok. No ba! Sama jestem rozwiedziona bo Książę zgłupiał. Co poradzisz? Nic nie poradzisz. Ale pewne rzeczy można jednak przegadać, uzgodnić i dopasować. A akurat wieczór kawalerski to nie jest jakaś wiekopomna chwila w życiu i temat obecności pannicy w stringach można dograć i uzgodnić przed faktem (jak na przykład zrobił to PanSześcian).

Jak dla mnie pogrubione fragmenty trochę sobie przeczą. Najpierw mówisz, że ślub pochopny, bo taka sześciogodzinna bzdura jest w stanie zaważyć na przyszłości związku. A w drugim fragmencie mówisz, że to "wyskok 3 minuty przed ceremonią" i że ślub pochopny, bo okazało się, że narzeczonego się wcale nie znało I odwalił taki numer zaraz przed ślubem. To w końcu bzdura czy taki numer?

Robię gigantyczną aferę:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.