- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 lipca 2016, 19:47
moja znajoma tak miała - zerwali on był z inną przez pół roku a następnie wrócił i wzięli ślub a dziś mają roczne dziecko
5 lipca 2016, 19:47
To co pisze Wilena - myślę, że gdyby rozstanie było w nerwach albo przez jakąś niecodzienną sytuację to tak. Ale gdyby facet odszedł do innej kobiety, stwierdził, że mnie nie kocha albo coś takiego to sobie tego nie wyobrażam. No ale to życie weryfikuje a my sobie możemy gdybać.
5 lipca 2016, 19:51
Dalam druga szanse ( ze niby nie bede wredna), gorzej - wyszlam za palanta za maz i sie rozwiodlam po kilku latach malzenstwa. Nie, nie powinno sie dawac drugiej szansy Nalezy sobie dobrze ze szczegolami przypomniec powody, dla ktorych nastapilo rozstanie. Kobiety za szybko wybaczaja, staraja sie chowac tylko dobre wspomnienia itd i mowie tutaj takze o sobie.
Nie wiem dlaczego w tytule jest uzyte slowo "duma" mnie sie wydaje, ze to raczej "uczucia czy zdrowy rozsadek". I niestety, jezeli chodzi o cale nasze przyszle zycie, dobrze jest sie puknac w glowke i nie naduzywac slowa "milosc"
Edytowany przez chuda.2015 5 lipca 2016, 19:59
5 lipca 2016, 21:40
Zgadzam się, że wszystko zależy od powodu "pierwszego" rozstania. Jeśli to faktycznie była zła decyzja (np. pod wpływem emocji albo bardzo złego okresu w życiu itp.), a nie coś w rodzaju "znudziłaś mi się i zerwałem, ale koniec końców nie znalazłem nikogo lepszego, więc wracam", to pewnie dałabym szansę. Ale myślę, że jedną, bo takie związki, w których się zrywa i schodzi co miesiąc nie są dla mnie.
5 lipca 2016, 21:47
Zalezy od wielu czynników - powodu, czasu jaki upłynął itp. Ale na pewno nie wykluczam takiej opcji.
5 lipca 2016, 23:42
miałam taką sytuacje, dałam szansę i nie żałuję, ale chłopak się niesamowicie starał przez długi czas. Wszystko zależy dlaczego nastąpiło zerwanie.