Temat: Narzeczony idzie na kawalerski

Ponieważ mój narzeczony wybiera się na wieczór kawalerski kolegi, naszła mnie pewna refleksja :D 

Jakiś czas temu w internecie przeczytałam, że kobiety kategorycznie nie zgadzają się, żeby ich facet szedł na taka imprezę. 

Jakie jest Wasze zdanie? 

Co powiecie o imprezie typu "picie z kumplami, potem ewentualnie wyjście do klubu"? 

a co na temat 'picie do upadłego, striptizerki, nie wiadomo co"? 

Zapraszam do dyskusji :)  

Zucchini napisał(a):

Fuffa napisał(a):

Zucchini napisał(a):

A same byście nie poszły na męski striptiz? Już chyba większe zagrożenie w klubie, jak sobie popiją i wyrwą jakieś laski.
Nie poszłabym :) nie lubię patrzeć na obcych :D 
Przejdzie Ci za parę lat :P A poważnie, przecież to występ na scenie, jak koncert, pokazy talentów albo kabaret. Sama piszesz, że chodziłaś na pole dance, czyli co, byłaś dziwką i jakby jakiś facet Cię widział podczas ćwiczeń to by zrobił coś złego? Naprawdę, lepiej nie puszczaj faceta do klubu, jak macie taki "układ" i poglądy, striptiz to Wasz najmniejszy problem.

Obejrzyj sobie sportowy pole dance ;) dla mnie to bardziej wirujący na rurze worek ziemniaków, niż dziwki ;) 

Uwielbiam wnioski wyciągnięte po jednym/dwóch postach :D Jeżeli dla Ciebie to "problem", to już trudno ;) ale ja uważam, że pewne kwestie (chociażby takie jak nagość, seks, intymność, podniecenie) są elementem związku, który powinien pozostać TYLKO w danym związku, bez udziału osób trzecich. 

Ja nie mam nic do kawalerskiego, niech idzie na zdrowie. Gorzej, że mojego z domu to się nie da wypchnąć nigdzie. Jak już to za moją spódnicą się ciągnie i mu przykro jak dzieciakowi gdy go "nie zabieram". Jedyne miejsce gdzie zarywa nocki to u siebie na warsztacie. Tragedia.

Striptiz to jednak nie moja bajka, ja nie chodzę i nie czuję potrzeby i wolałabym żeby on też nie szedł. Niby to tylko patrzenie, ale w dobie obecnego wszędzie seksu za kasę wolałabym jednak uniknąć opisanej przez Laure sytuacji, że nagle po dopłaceniu paru złociszy jakaś cizia by ocierała cycami jego piwnego wąsa ;). Nie moje klimaty.

Mój mąż był już kilkukrotnie na kawalerskim, zazwyczaj byli na paintballu. Nie mam nic przeciwko uchlaniu się w męskim gronie, ale na oglądanie gołych bab bym się w życiu nie zgodziła. I nie chodzi tu o brak zaufania, bo wiem, że nie poszedłby dalej, ale jak jest się w związku to jednak pewne zasady obowiązują..
Nie wiem, może jestem staroświecka. Nie przekonuje mnie gadanie, że "to tylko facet, niech się pobawi". Ten facet jest też dorosłym człowiekiem, który powinien pamiętać, że ma w domu żonę i dziecko...
I tak samo ja bym nie poszła na męski striptiz, bo to by było nie w porządku względem mojego męża.

ja_od_nowa napisał(a):

Ostatnio czytałam wyznanie striptizerki o jej pracy - na prawdę w małej ilości klubów jest dopuszczalny seks ze striptizerką. Ale jeśli Twój facet będzie Cię chciał zdradzić to i tak to zrobi i bez wieczoru kawalerskiego. 

no mi się wydaje jednak, że striptiz i prostytucja to trochę co innego i taka dziewczyna wcale nie musi być zainteresowana zarabianiem w taki sposób .. :) więc to raczej wyobraźnia dziewczyn / narzeczonych o tym seksie ze striptizerkami.. do seksu raczej prostytutki musieliby sobie ściągnąć.

wiele z was mówi, że nie życzy sobie by facet oglądał gołe baby.. a na porno pewnie przymykacie oko :)

mój maz w czasach narzeczeństwa był u brata na kawalerskim - była striptizerka . Nie byłam zła . Teraz dwa tyg temu był na wieczorze kawalerskim mojego brata , pili do upadłego i byłam zła tylko dlatego, bo zamiast wrócić o normalnej godzinie w dzien (byli nad jeziorem pod domkami) to wrócił o 4 rano i mnie obudził :p chyba nie mam z tym większego problemu. 

Pasek wagi

EgyptianCat napisał(a):

Jestem drętwa, staroświecka i zakompleksiona, bo za nic w świecie nie przyklasnęłabym (nie mylić z nie pozwoliłabym) swojemu partnerowi oglądać innych gołych bab.  A to całe gadanie o zaufaniu to dla mnie absurd, bo samo OGLĄDANIE wspomnianych GOŁYCH BAB jest dla mnie nie do zaakceptowania. Sam w sobie kawalerski nie budzi we mnie grozy - jeśli to tylko wypad z kumplami, chlanie, rzyganie i głupie gadki. 

a zawsze kojarzyłaś mi się z takimi liberalnymi poglądami, a tu się okazuje, że nawet patrzenie jest "nie do zaakceptowania" ;-) 

no i ? niech sobie idzie...

Sama przed naszym ślubem wyganiałam męża by wyszedł na miasto z przyjacielem a On nie chciał, sama poszłam z dziewczynami na wieczór panieński na miasto i do klubu. Mój  mąż mnie zawiózł i odebrał jak po niego zadzwoniłam :D , oboje nie uznajemy czegoś takiego jak "puszczanie" drugiej połówki samej, chociaż czas najlepiej spędza nam się razem.

Szczerze wierzę, że mój narzeczony nie potrafiłby mi tego- mam na myśli tutaj pójście do klubu- zrobić.

Chcieliśmy iść oboje, ale skwitowano mnie komunikatem 'żadnych kobiet'.

Od tego czasu jestem śmiertelnie obrażona na te organizacje i nie wyobrażam sobie, by ukochany nie podzielał mojego focha. 

schnauzerrr napisał(a):

Szczerze wierzę, że mój narzeczony nie potrafiłby mi tego- mam na myśli tutaj pójście do klubu- zrobić.Chcieliśmy iść oboje, ale skwitowano mnie komunikatem 'żadnych kobiet'.Od tego czasu jestem śmiertelnie obrażona na te organizacje i nie wyobrażam sobie, by ukochany nie podzielał mojego focha. 

to miał być kawalerski, tak? 

To jak dla mnie zrozumiale, że bez kobiet.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.