Temat: Narzeczony idzie na kawalerski

Ponieważ mój narzeczony wybiera się na wieczór kawalerski kolegi, naszła mnie pewna refleksja :D 

Jakiś czas temu w internecie przeczytałam, że kobiety kategorycznie nie zgadzają się, żeby ich facet szedł na taka imprezę. 

Jakie jest Wasze zdanie? 

Co powiecie o imprezie typu "picie z kumplami, potem ewentualnie wyjście do klubu"? 

a co na temat 'picie do upadłego, striptizerki, nie wiadomo co"? 

Zapraszam do dyskusji :)  

Myślę, że to realne życie jest jednak bardziej "groźne" niż internet :)

A właściwie to w jakim celu szczęśliwie zakochani mężczyźni będący w udanych związkach chodzą na striptiz? ;)

Fuffa napisał(a):

Zucchini napisał(a):

A same byście nie poszły na męski striptiz? Już chyba większe zagrożenie w klubie, jak sobie popiją i wyrwą jakieś laski.
Nie poszłabym :) nie lubię patrzeć na obcych :D 

Przejdzie Ci za parę lat :P A poważnie, przecież to występ na scenie, jak koncert, pokazy talentów albo kabaret. Sama piszesz, że chodziłaś na pole dance, czyli co, byłaś dziwką i jakby jakiś facet Cię widział podczas ćwiczeń to by zrobił coś złego? Naprawdę, lepiej nie puszczaj faceta do klubu, jak macie taki "układ" i poglądy, striptiz to Wasz najmniejszy problem.

Pasek wagi

taki temat byl doslownie z tydzien temu, czasem mozna przejrzec stare posty :P

Pasek wagi

msdakan napisał(a):

mój mąż był i na striptizie jak i na kawalerskim w domu- ale najlepiej bawił się grając w paintball. Co do mnie hmm... jakoś się nie bałam bo znam M. i wiem z kim szedł na imprezy. Towarzystwo tak grzecznie zakochane w małżonkach, że aż miło:) 
zdziwiłabyś sie jeszcze jak co niektorzy sa ''zakochani w małzonkach'' :-D moja znajoma ze studiow tez tak myslala :-D heh

Zucchini napisał(a):

Fuffa napisał(a):

Zucchini napisał(a):

A same byście nie poszły na męski striptiz? Już chyba większe zagrożenie w klubie, jak sobie popiją i wyrwą jakieś laski.
Nie poszłabym :) nie lubię patrzeć na obcych :D 
Przejdzie Ci za parę lat :P A poważnie, przecież to występ na scenie, jak koncert, pokazy talentów albo kabaret. Sama piszesz, że chodziłaś na pole dance, czyli co, byłaś dziwką i jakby jakiś facet Cię widział podczas ćwiczeń to by zrobił coś złego? Naprawdę, lepiej nie puszczaj faceta do klubu, jak macie taki "układ" i poglądy, striptiz to Wasz najmniejszy problem.

hmm kawalerski a wyjście na striptiz to nie do końca to samo. Jesli wynajmuje się loze to pan kawaler siedzi na krzesełku gdzie 2 panie o niego sie ocierają a on może dotykać. To samo jest w pokojach. W pokoju dodatkowo ściąga się majtki. Dodatlowa atrakcja jest cos takiego jak ściąganie majtek zębami przez pana. To samo jest na wyjazdach do domu.

poza tym lap dance czyli cos co jest wrecz obowiazkiem dla wynajetej pani na kawalerski urodziny pokoj lub dom polega na ocieraniu się tylkiem o krocze i klatę oraz na siedzeniu na kolanach twarzą do pana i ocieraniu kroczem o penisa oraz piersiami o klatę i twarz.

cos w stylu koncertu i wystepu jest wtedy gdy idzie sie ot tak z ulicy do klubu i za nic nie doplaca. Bajki o tym ze tancerek nie można dotykać to tylko zsbezpieczenie przez posądzanie o burdel. I owszem, ot tak na scenę wejść nie możesz pomacac - bo nie zaplaciles. Masaz erotyczny tez polega na tym, ze masuje się nagiego pana swoim nagim ciałem. Bez seksu. Bo lodzik to nie jest seks.

Moja niezyjaca juz babcia zawsze powtarzala jedno zdanie : ''chłopu i psu sie nie wierzy'':-D takze tego .... :-D

Jestem drętwa, staroświecka i zakompleksiona, bo za nic w świecie nie przyklasnęłabym (nie mylić z nie pozwoliłabym) swojemu partnerowi oglądać innych gołych bab. (smiech) A to całe gadanie o zaufaniu to dla mnie absurd, bo samo OGLĄDANIE wspomnianych GOŁYCH BAB jest dla mnie nie do zaakceptowania. Sam w sobie kawalerski nie budzi we mnie grozy - jeśli to tylko wypad z kumplami, chlanie, rzyganie i głupie gadki. 

Fuffa napisał(a):

Sorry stary, na moje gabaryty już nie ma rury :P 

Fufcia, ale za to warunek "więcej niz wszystkie striptizerki" spełniony ;)

Sama nie wiem. Wszyscy przyzwoici faceci jakich znam organizowali kawalerskie bez bab i klubów. Najpierw jakaś męska atrakcja, w sensie zaspokojenia testosteronu i podniesienia adrenaliny, a potem rzeczywiście picie, niektórzy do upadłego, gdzieś na wzglednym odludziu. 

My mieliśmy "panieńsko-kawalerski" razem, moja przyjaciółka z narzeczonym (nasi świadkowie) zorganizowali dla nas taką imprezę i tak nam pasowało. Przyszli nasi wspólni znajomi, była muzyka, dobre jedzenie i było super. Jeśli jednak mój (wtedy jeszcze) narzeczony wyraziłby chęć spędzenia tego wieczoru typowo w gronie męskim, to nie miałabym nic przeciwko temu. Z resztą co to za przesąd, że kawalerski to musi być zaraz chlanie na umór i striptiz? Wszystko zależy od tego co kto lubi, i tak jak mnie nie podobałby się panieński z rozbierającym się facetem i "fiutkowymi" ozdobami, tak niekoniecznie każdy facet musi uważać, że wóda i panienki to jedyny słuszny sposób spędzenia kawalerskiego. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.