niekonsekwentnawdzialaniu
- Dołączył: 2010-11-11
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 143
6 lutego 2011, 21:34
Jak sobie z nią radzicie? Może przybliżę o co mi chodzi. Generalnie jestem osobą zamkniętą w sobie. Mam wrażenie że stworzyłam wokół siebie mur, który ciągle mnie blokuje. Strasznie chcę zmian ale jednocześnie boję się ich- kiedy znajomy chce wyjść ze mną na piwo zawsze odmawiam bo dopada mnie strach- o czym będę z nim rozmawiać, przecież nic nie wiem, nie mam czym "zabłysnąć" w towarzystwie i oczywiście zawsze żałuję (tak jak zresztą wielu rzeczy
). O kontaktach damsko-męskich nie mam co marzyć, mam wrażenie że grozi mi staropanieństwo. Poza tym zawsze przybieram jakąś dziwną maskę- rodzina zawsze mówi że ja jestem "silna baba" a tak właściwie jestem cholernie słaba, tylko potrafię dobrze grać. Zawsze ukrywam swoje emocje, płaczę w samotności a później udaję że jest wszystko dobrze.
Czy któraś z was miała taki problem i może się z nim uporała? Proszę o pomoc!
6 lutego 2011, 22:13
Autorko ja mialam to samo . Ale powiem Ci ze zmiana towarzystwa sprawia ze sie otwierasz na innych oraz mnie zmienly studia. W gimnazjum bylo okropnie ! w klasie bylam sama , wiekszosc dziewxzyn wiec co za tym idzie ? --> obsmarowywanie tylka ;/(boze kto wymyslil te glupie gimnazuj ?!) Wiesz moze to glupie ale naprawde sprobuj sie pytac obych o godzine , albo jak ktos do Ciebie zagada to zapytac sie przy okazji co u niego slychac jak po weekendzie czy jak przed klasowka pozniej sie samo rozwinie. ;)
- Dołączył: 2009-12-07
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 214
6 lutego 2011, 22:14
mam tak samo jak psocia ;((( z facetami masakra
Edytowany przez psiikus 6 lutego 2011, 22:14
6 lutego 2011, 22:17
Chociaz mam chlopaka (wow! udalo sie mi z jakims porozmawiac ) ale chodzi mi o kolegow. Liczac ja nie mam raczej zadnych same mam kolezanki. No koledzy -znajomi "czesc","czesc" nic poza tym. Po prostu krepuje i krepowalo mnie ich towarzystwo wtedy sie zamykalam , nic nie mowilam bo balam sie ze palne cos i beda sie ze mnie smiac :( Meczace to strasznie
6 lutego 2011, 22:20
Autorko postu : popracuj nad komplesami jak sama mowilas twarzy nie masz tragicznej (sorka ze tak powiedzialam moze troche chamsko ale nie mialam zlych intencji , po prostu nie wiem jak wygladasz ale napewno nie jest zle z Toba :) ) wiec pomysl sobie : Twarz mam ok wiec to jest moj + , ah kurcze tylko te cialo jest na minusie ale popracuje nad nim i bedzie super :))
- Dołączył: 2010-12-25
- Miasto: Delhi
- Liczba postów: 116
6 lutego 2011, 22:24
Jakbym czytała o sobie... Ostatnio pokonałam tą barierę, wychodząc z założenia, że "co ma być, to będzie. Nic nie tracę, a przy okazji pokonam samą siebie". W ten o to sposób, spotkałam osobę, którą kocham. Powodzenia. :)
6 lutego 2011, 22:26
Edytowany przez eriss266 18 listopada 2011, 00:50
niekonsekwentnawdzialaniu
- Dołączył: 2010-11-11
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 143
6 lutego 2011, 22:26
Może metodą małych kroczków jakoś uda mi się wejść między ludzi. Najgorsze jest to że zdaję sobie sprawę z tego że sama jestem dla siebie problemem i się ograniczam- nie potrafię przyjmować komplementów, a kiedy ktoś mi je prawi zawsze myślę "ale ściemnia" albo "no lituje się nade mną", kiedy ktoś mnie gdzieś zaprasza, co często się nie zdarza, no ale jeśli to tchórzę i zawsze wynajduję sobie jakieś mega ważne zajęcie.
Psocia dzięki za rady :)
6 lutego 2011, 22:28
No wlasnie zawsze zastanawialam sie jak normalnie pogadac z jakims kolega nooo ;/ Mam do dzis problem ;/ nie wiem jak ta niesmialosc przezwyciezyc nie wiem jak zagadac itd. Moja kolezanka ma baardzo duzo kolegow kolezanek tez i nie wiem jak ona to robi ze jej koledzy zawsze sa w potrzebie itd :(
6 lutego 2011, 22:30
niekonsekwentnawdzialaniu ( o jej ale krotki nick heheh:) ) ja tez tak mam ze jak ktos prawi kompelemnty( a zdarza sie rzadkoo ) to sobie mysle ze mnie oklamuje a jak ktos mnie wlasnie na cos zaprasza to jestem wniebowzieta czuej sie taka potrzebna
6 lutego 2011, 22:32
Edytowany przez eriss266 20 listopada 2011, 16:45