Temat: Nieśmiałość...

Jak sobie z nią radzicie? Może przybliżę o co mi chodzi. Generalnie jestem osobą zamkniętą w sobie. Mam wrażenie że stworzyłam wokół siebie mur, który ciągle mnie blokuje. Strasznie chcę zmian ale jednocześnie boję się ich- kiedy znajomy chce wyjść ze mną na piwo zawsze odmawiam bo dopada mnie strach- o czym będę z nim rozmawiać, przecież nic nie wiem, nie mam czym "zabłysnąć" w towarzystwie i oczywiście zawsze żałuję (tak jak zresztą wielu rzeczy ). O kontaktach damsko-męskich nie mam co marzyć, mam wrażenie że grozi mi staropanieństwo. Poza tym zawsze przybieram jakąś dziwną maskę- rodzina zawsze mówi że ja jestem "silna baba" a tak właściwie jestem cholernie słaba, tylko potrafię dobrze grać. Zawsze ukrywam swoje emocje, płaczę w samotności a później udaję że jest wszystko dobrze.
Czy któraś z was miała taki problem i może się z nim uporała? Proszę o pomoc!
eriss dziekujemy :) Chcialabym cos napisac : Nie sztuka miec 50 przyjaciol ktorzy oleja Cie gdy bedziesz miala problem a jeden jednyny ktory bedzie przy Tobie trwac w tych trudnych chwilach 
 
No fajnie fajnie tez bym tak chciala 
 
eriss twoje słowa są jak takie małe światełko :)
najgorsze jest to, że wszystko siedzi w mojej głowie i tam tkwi ta blokada. Zdaję sobie sprawę z tego że pewnie jak raz się przełamię, to później pójdzie już łatwiej ale najtrudniejszy jest ten pierwszy raz.
Jeżeli jesteś aż taka nieśmiała to walnij sobie setkę przed wyjściem na piwo, a buzia Ci się nie zamknie.
Ja kiedyś miałam takiego małomównego kolegę, który był zakochany we mnie i codziennie odprowadzał mnie po szkole do domu.
Normalnie buzia mi się nie zamyka i nawijam jak katarynka, ale po pewnym czasie nawet i ja już nie miałam o czym gadać.
No i kiedyś zdarzyło mi się w szkole popić (kolega miał 18 i wziął flaszkę do szkoły), oczywiście włączył mi się gadulec i takimi głupotami biedaka zabawiałam, że później zrezygnował z odprowadzania mnie na zawsze ;d
Autorko postu, nie wiem ile masz lat, ale jak pójdziesz na rozmowę o pracę i dostaniesz właśnie pracę to szybko nauczysz się kontaktów interpersonalnych :) albo spotkania integracyjne na studiach też Ci pomogą :) ja też byłam nieśmiała, ale praca i pójście na studia wiele zmieniły i jakoś sobie radzę :) choć nie przepadam za tym jak jestem w centrum uwagi :)
Właśnie te pracownicze początki mam już za sobą i co dziwne, tam daję sobie radę dobrze. Zawsze byłam i jestem pracowita, a przecież o to głównie chodzi. Może dlatego nie miałam takiej tremy bo zawsze angażuję się w to co robię i może to odciągało moją uwagę.
A co do studiów to bardzo licze na to że pomogą mi się przełamać, chociaż teraz mam dużo kompleksów z tego powodu bo nie dostałam się na ten kierunek co chciałam i jestem w domu (generalnie wszyscy mówią mi że nie mam się czego wstydzić, bo maturę zdałam dobrze ale progi punktowe na ten kierunek są bardzo wysokie- ja i tak wiem swoje!). I znowu włącza się myślenie, że jestem za głupia i sie nie nadaję...
ja sie ciesze,ze nie mam z tym problemu,do osob niesmialych nie należe :) moze sprobuj metodą malych kroczkow,stawiaj sobie tygodniowe wyzwania, np. zagadam do 4 napotkanych osob na ulicy i podtrzymam rozmowe przez 5 minut,pojde do baru i poderwe barmana :D albo zorganizuje spotkanie dla przyjaciol i zapewnie im dobra zabawe,w kazdym tygodniu wyznacz sobie jakis inny cel,mysle ze z czasem bedzie latwiej :)
ja bylam niesmiala... ale znalazlam prace otworzylam sie na innych  i jakos samo dalej polecialo.. teraz nie wyobrazam soobbie tego ze odmawiam znajomym wspolnego wyjscia.. ale nie mozna byc w druga strona..musisz wiedziec kiedy powiedziec TAK a kiedy NIE :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.