- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 maja 2016, 17:33
Chciałabym się was poradzić odnośnie mojego byłego chłopaka. Nie mam dużego doświadczenia w relacjach damsko męskich i autentycznie nie wiem co myśleć...Z Tomkiem zerwałam jakieś 3 miesiące temu. Powodów było kilka, między innymi to że czułam się przez niego olewana (ale to był tylko jeden z problemów). Przez ten cały czas starał się być blisko, przekonywał mnie do siebie, pokazywał że zmienił się w tych sprawach, które mnie w jego zachowaniu raniły. Spotykaliśmy się parę razy po tym jak się rozstaliśmy, szukał kontaktu. Byłam zimna i nie reagowałam na dotyk, nie godziłam się na wszystkie spotkania, bałam się że znów mnie zrani. W końcu na którymś spotkaniu nie wytrzymałam (bo też za nim tęskniłam) i pozwoliłam się pocałować. Spotkanie było bardzo miłe, odprowadził mnie do domu, chodziliśmy za rękę i pożegnaliśmy się całusem jak para. Następnego dnia zaprosił mnie do znajomych i bardzo starał. Potem znowu dzwonił codziennie itp. zwracał uwagę na szczegóły które mnie irytowały kiedyś, był czuły, więc pomyślałam że wróciliśmy do siebie. Jednak po jakimś tygodniu on znowu przestał mieć dla mnie czas. Obecnie znów ma mnóstwo zajęć przez które dla mnie już nie ma czasu, a to chodzi do kina, a to jakiś dyskusyjny klub filmowy, a to koszykówka ze znajomymi, grill, imieniny koleżanki itp. Nie widziałam się z nim ostatnio cały tydzień więc zaprosiłam go na urodziny do koleżanki, przyjechał, choć to dwie godziny drogi od niego i całą imprezę dawał mi do zrozumienia że bardzo się nudzi. Już nie był czuły, choć grzeczny, nie chciał ze mną rozmawiać. Następnego dnia byliśmy umówieni rano, bo potem miał jechać do kumpla. Przyjechał posiedział godzinę po czym szybko się zmył (chyba koledzy do niego napisali). Przytuliłam go na siłę i trzymałam za rękę bo tak to pewnie tylko by mi powiedział cześć i pojechał. Poprosiłam żeby został, bo tęskniłam za nim, ale stwierdził że musi iść. Nie wiem co mam o tym myśleć :( Czy myślicie że on się mną bawi ? albo traktuje mnie jak osobę na luźny związek ? W sumie nigdy oficjalnie nie powiedzieliśmy że do siebie wróciliśmy. Przez okres zerwania nie odzywałam się sama do niego, olewałam go, on jednak twierdził że bardzo chce ze mną być. Skoro chce ze mną być to czemu nie ma dla mnie w ogóle czasu ? Prawie 3 miesiące się nie widzieliśmy a on nawet godziny nie może ze mną wysiedzieć :( o co chodzi ?
8 maja 2016, 17:39
no właśnie Tobie się wydawało że wróciliście do siebie
z tej maki chleba nie będzie
8 maja 2016, 17:43
Dostał to, co chciał, wiec mu przeszło. Poza tym skoro niczego oficjalnie nie ustaliliscie, to też ma prawo do.innych znajomości i spędzania wolnego czasu jak chce.
8 maja 2016, 17:44
Mi się wydaje, że wróciliście do siebie, ale to jest Twoja wina.
Chłopak taki już jest, woli się spotykać z kolegami, ma ciekawsze zajęcia, może Ty nie podzielasz jego pasji (a on Cię do tego nie zmusza), wcześniej taki był i teraz jest dokładnie taki sam. Nie zmienił się. I tyle.
Jak dla mnie to po prostu do siebie nie pasujecie, macie inne podejście do związku i najlepiej jakbyś Ty znalazła sobie kogoś mega zaangażowanego, a on kogoś, komu wystarczą 3h w tygodniu.
8 maja 2016, 19:54
Dziękuję za odpowiedzi. Próbowałam z nim rozmawiać na ten temat gdy się rozstawaliśmy, powiedziałam że boli mnie że wszyscy inni są na pierwszym miejscu i że ma dla nich więcej czasu, a postawiony przed wyborem zawsze wybiera ich towarzystwo. Skończyło się na tym, że powiedział że uważa że dzieli czas i na nich i na mnie i że nie będzie tracił z nimi kontaktu z mojego powodu...ale mi nie o to chodziło. Nie chciałam żeby zrywał z nimi kontakt tylko żeby mi poświęcał więcej czasu. Kiedyś jeszcze spotykaliśmy się wspólnie ale znajomi Tomka mnie chyba nie polubili (i ja też w każdym razie za nimi nie przepadam) więc ostatecznie skończyło się na tym że teraz tylko mnie informuje że idzie z nimi na imprezę, ale już mnie nawet nie zaprasza. Boję się go zapytać wprost jaki jest status naszego 'związku', bo od niego ciężko wyciągnąć konkrety i pewnie mnie zbyje. Boję się że to urażona duma kazała mu do mnie wrócić a teraz jak ma to czego chciał to jednak mu się nudzi. On zawsze podkreślał że potrzebuje dużo swobody.
Edytowany przez Timidaa 8 maja 2016, 19:59
8 maja 2016, 20:05
Ciężko powiedzieć bo zazwyczaj umawiamy się na ostatnią chwilę. Ponieważ pracuję na drugą zmianę 2 dni w tygodniu, to zostają 3 dni w tygodniu i weekend "wolne". Z tych 3 dni Tomek sobie zorganizował dwa na te kluby dyskusyjne więc zostaje piątek i weekendy. W piątki czasem zajrzy jak jego kumple nie organizują spotkań. W sobotę wieczorem zagląda, ale zwykle gapimy się w telewizor wtedy bo już za późno żeby gdzieś się ruszyć. W niedzielę też czasem zajrzy chyba że akurat coś się dzieje na mieście lub zgadują się na meczyk.