Temat: ślub czy rozstanie

Cześć dziewczyny. Piszę do was bo nie mam już siły tak dalej żyć..potrzebuje postronnych opinii w pewnej sprawie.Jestem w długoletnim związku. Było między nami różnie, wiele razy się rozstawaliśmy..Przeważnie problem tkwił w tym, że mój narzeczony często mnie gasił w kontaktach z innymi ludźmi..to się zmieniło ale teraz na nowo tak się dzieje..Byliśmy na weekendzie majowym z moja rodzina i znajomymi. Ja nie mogłam nic powiedzieć, wszystko było źle, za każdym razem musiał skwitować a ja nie chciałam się kłócić przy wszystkich, czułam się fatalnie..później płakałam a on nawet sie nie domyślał. Nie zauważał że coś jest nie tak..nawet nie rozmawialiśmy..Zamknęłam się w sobie z obawy przed atakiem, moja pewność siebie gdzieś się ulotniła..Moja rodzina bardzo go lubi, mam wrażenie że są bardziej po jego a niżeli mojej stronie.  Ślub za niespełna trzy miesiące a ja nawet się nie cieszę..Nie wiem już co robić, jestem skołowana i mam w głowie mętlik ;( pomocy..

według mnie jeśli masz duże wątpliwości od dawna (nie jest to np. chwilowe i pisane w emocjach) to w ogóle nie powinnaś planować ślubu z nim.. upierdliwość to jedno, a brak szacunku to drugie - jeśli Twój facet upokarza Ciebie przy innych, robi z Ciebie idiotkę itd. to z czasem nie będzie lepiej wg mnie.. ludzie mogą się nieco zmieniać, ale jeśli ktoś jest po prostu podły (bo jak inaczej wytłumaczyć takie zachowanie?) to to się nie zmieni w jakiś cudowny sposób... moja mama np. ma 55 lat i od zawsze mój tata daje jej odczuć przy ludziach jaka jest głupia =/ podejmuje się pewne decyzje "bo wypada" bo "długo już jesteśmy" itd. później jeszcze jakaś wpadkowa ciąża, np. i jesteś "załatwiona" na całe życie.. zastanów się czy chcesz żyć z tym człowiekiem, to co inni powiedzą akurat ma tu najmniejsze znaczenie liczy się to jak Tobie z nim jest

Z Twojego pierwszego posta wynika, że chłopak Cię tłamsi, że przy rodzinie i znajomych Cię upokarza, że boisz się odezwać, bo co powiesz, to on Ci dosrywa i Cię zgasi, piszesz, że płaczesz w samotności, że rozmowy nic nie pomagają, że traktuje Cię jak idiotkę i nie dostrzega, jaka jesteś przez niego smutna. W ostatnim poście piszesz, że jest czuły, miły, kochany, dba o Ciebie, stara się i zachowuje się jak dżentelmen... Sorry, no ale w takim razie nie wiem, jak pomóc, bo chyba mówisz o dwóch różnych osobach.

A moze by tak wykorzystać ten czas jako lekcje asertywności i wyrażania siebie, swoich potrzeb? Na pewno wiesz, ze kiedy Ty będziesz inna, on będzie inaczej Ciebie traktował. Ok, jestes wystraszona myszka, ale tam w środku śpi tygrys, którego juz czas obudzić ;)

Też w przyszłym roku wychodzę za maż.  I powiem tak- jeżeli masz wątpliwości, które są uzasadnione chociażby w części, to nie rób tego. Nikt ie każe się definitywnie rozstawać. Zawsze można przełożyć ślub. 

msdakan napisał(a):

odpowiedz sobie na pytanie czy jak będzie stary, jeszcze bardziej gderlwy będziesz chciała być z nim nadal. Ja każdą wadę męza podwoiłam razy 2. Bo na starość osoby są jeszcze bardziej dokuczliwe i stwierdziłam ze dam radę, na tyle go kocham, że będę wstanie jego wady "przeżyć" dalej go kochąc. Odpowiedz sobie czy ty też tak dasz rade.

To jest doskonałe podsumowanie związków. Niestety mężczyźni się nie zmieniają, a perspektywa rozstania jakoś ich hamuje, po ślubie hamulec się luzuje. Jeśli partnerzy są w stanie akceptować swoje wady to się dogadają. 

Pasek wagi

chyba musisz z nima pogadac. powiedziec jak sie czujesz i przede wszystkim powieddziec ze takim zachowaniem sprawia ci przykrosc. czasami jest trudno sie odwazyc zeby zaczac taka rozmowe. ja tak mam czasami ale gdy porozmawiam z moim mezem na temat ktory mnie trapi to potem mi lepiej, albo jak przechodzimy jakis kryzys to tez jakos z nieg wychodzimy ale to tylko dzieki temu ze potrafimi ze soba porozmawiac. czasami nie jest latwo i ciezko to przychodzi ale im szybciej tym lepiej. 

zawsze przed slubem miewa sie watpliwosci. tez mialam -niewielkie ale mialam . musisz sobie zadac pytanie - czy go na prawde kochasz i czy to twoja druga polowka  i chcesz z nim dzielic reszte zycia.. rodzina sie nie przejmoj. BO TO TWOJE ZYCIE

Straszliwie  smutna historia o osobie, ktora musi wyjsc za maz za faceta, ktory ja gnoi. W sumie nie wiadomo dlaczego musi, ale jak juz tort wybrany, to sila wyzsza. 

Zwykle historie zakochanych, ktorzy biora slub sa radosne i motywujace, ale w sumie nie jest nigdzie powiedziane, ze jest zakaz brania slubu z dupkiem i ostatnim gnojem.

tez nie rozumiem dlaczego mu nie odpowiesz? Az tak cie wychowal ze potulnie milczysz jak on sie panosi? Co da placz pod prysznicem jak on nie ma co pojecia co zrobil zle i nawet o tym nie wie? Trzeba powiedziec jasno i od razu. To i to mi sie nie podoba. Faceci wola miec czarno na bialym a nie jakies owijanie w bawelne. I trzeba byc konsekwentna. Tego nie toleruje, ma byc tak i tak. Ale to trzeba zrobic przed slubem, bo po slubie bedzie za pozno. A jesli cie ignoruje i dalej swoje to nie ma innego wyjscia a go zostawic. Nie da sie zmusic kogos do innego zachowania jesli on sam nie chce. Tez bylam z facetem 7 lat, tez pierwsza milosc, i po 7 latach zerwalam bo ta relacja do niczego nie prowadzila mialam 29 lat. Mysle ze ludzie po prostu budza sie w tym wieku. Moj nie chcial sie ustabilizowac, zadnego slubu, dzieci itd. Nie chcialam marnowac zycia bo jestem do kogos przezwyczajona, moj byl bardzo mily pomocny a co z tego? Klamal i marnowal moj czas bo niby chce ale nie teraz itd. W ciagu roku znalazlam moja bratnia dusze i wzielismy slub i teraz planujemy dzieci. Postanowilismy sie pobrac po 6 miesiacach znajomosci. Zamieszkalismy razem po 2 miesiacach. I nie mialam zadnej watpliwosci czy to ten. Tak naprawde wiedzialam po 3 tygodnich znajomosci ze to bedzie moj maz.(i nie to nie byl rebound bo randkowalam przed nim) A z tamtym 7 lat i nie widzialam swojej przyszlosci z nim. Mam teraz 30 lat i jestem z czlowiekim ktory mnie szanuje i mamy ten sam poglad na zycie. Codziennie jestem wdzieczna ze podjelam decyzje na ktore wiele kobiet nie ma odwagi (osobiscie znam 2). Jedna ktora ma 47 lat jest juz po dwoch operacjach plastycznych bo piersi mu sie nie podobaly i jej brzuch (powaznie atrakcyjna kobieta za ktore ona sama placila bo on se wymyslil tragedia :-( ) ktore nie sa w stanie zmienic swojego zycia. Jak juz wiedzialam ze nie chce z nim byc ale nie mialam sily odejsc to moja kolezanka z pracy (zyje z mezem ktory ja gnoi jak twoj) powiedziala mi ze ona juz widzi siebie we mnie, zero energii, radosci a ja mam dopiero 29 lat. I powiedziala ze nie da sie niesc drugiego czlowieka przez zycia, z biegiem czasu jest za ciezko bo w pewnym momencie bedziesz na kolanach. Zwiazek to jak dwa konie w zaprzegu ktore ciagnal woz. Oboje musicie sobie pomagac a nie szkodzic bo inaczej nic z tego. Nigdy nie jest za pozno na zmiany. Cale zycie przed toba. I powiem ci ze z moim ex tez jak pomyslalam o slubie to wiedzialam ze to nie to. Po prostu czlowiek sobie uswiadamia rzeczywistosc, oczy sie otwieraja. Ty wiesz ze to nie to, nie boj sie zareagowac. Moja mama bardzo mnie wspierala, do dzis nie mowimy o moim ex zle. Tylko ze po prostu nie byl dla mnie.

To Ty będziesz z nim żyć, nie Twoja rodzina. Jeśli masz wątpliwości, to tego ślubu nie bierz. Nie znam nikogo, komu by się spełnił schemat typu- on po ślubie się zmieni.

krolowamargot1 napisał(a):

błagam... Gotuje, sprząta, będzie dobrym ojcem, czasem tylko, 10 razy dziennie, upokarza mnie, tłamsi i gnoi. Więc ponieważ zainwestowałam w zła relację 10 lat swojego życia, zainwestuję też kolejne 30, bo przecież co mam do stracenia. Tylko siebie i swoje życie. Autorko, Ty sama wierzysz w to, co czytas? Czy ciae udajesz, sama przed sobą?
Wspomniałam o tych rzeczach, bo mnie o to pytano we wcześniejszych postach...Nie byłam nieszczęśliwa przez cały okres naszego związku..problemy nasiliły się tak naprawdę przez ostatni rok..będąc w związku przez tyle lat, nie potrafię tak po prostu zrezygnować. Chce mieć pewność a nie być pomiędzy, to wszystko. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.