Temat: maz mnie nie szanuje!

nie wiem juz co robic. Znam meza od 4 lat i jest coraz gorzej. Maz mnie nie szanuje. Mowi do mnie podniesionym glosem, potrafi wyzwac. Ostatnio zaczal wydawac mi polecenia. Mamy male 1,5 roczne dziecko i obecnie jestem na wychowawczym. Nie chcialabym rozwodu bo szkoda mi maluszka zeby wychowywal sie bez ojca. Ale z drugiej strony przeciez bedzie widziec ze tatus nie szanuje mamusi i bedzie robic to samo. Co zrobic w takiej sytuacji? Macie jakies rady jak zmienic postepowanie meza?

Matylda111 napisał(a):

Camorrra napisał(a):

szyneczka80 napisał(a):

ja niestety nie mam wsparcia. Przyjaciele dawno gdzies sie porozchodzili, rodzina nie uznaje rozwodow. Tak, wiem ze jestem slaba. Moze jakies proszki zaczne lykac. 
Jesteś słaba i do tego żałosna.  Idź do jakiegoś specjalisty zanim zrobisz krzywdę sobie i dziecku.
Może Autorka i jest słaba, ale szuka pomocy. A nazywanie jej żałosną świadczy o tobie jak najgorzej. To nie sztuka wyżywać się nad słabszymi psychicznie. Zastanów się nad sobą.

Popieram! To przykre jak ludzie uwielbiają kopać leżącego...

Pasek wagi

dziekuje za zrozumienie. Bylam u psychiatry bo ta sytuacja rozstraja mnie nerwowo. Nie spie po nocach tylko mysle jak to rozwiazac. Chcialam uniknac brania psychotropow ale moze jednak lepiej bedzie sprobowac. Tyle ze maz znajdzie kolejny powod do wyzywania mnie

szyneczka80 napisał(a):

dziekuje za zrozumienie. Bylam u psychiatry bo ta sytuacja rozstraja mnie nerwowo. Nie spie po nocach tylko mysle jak to rozwiazac. Chcialam uniknac brania psychotropow ale moze jednak lepiej bedzie sprobowac. Tyle ze maz znajdzie kolejny powod do wyzywania mnie

Prędzej znajdzie powód by Cię straszyć odebraniem dziecka, bo psychiatra, bo leki...A Ty będziesz się bała jeszcze więcej. Błędne koło.

Pasek wagi

ja u psychiatry szczerze powiedzialam jaka jest przyczyna tego ze kiepsko sie czuje. Ze maz mnie poniza. Mysle ze jakby chcieli na rozwodzie opinie od psychiatry to raczej byloby to niekorzystne dla meza i on zdaje sobie z tego sprawe. Poza tym obiecal mi kiedys ze mnie wiecej nie uderzy i mam to na pismie

wydaje mi sie ze on mysli ze ja nie odejde bo jest dziecko. I dlatego nic nie pomaga. 

Nie, moja droga, on tak nie myśli. On to wie. A ewentualną farmakoterapię (jeśli będzie niezbędna) możesz spróbować wprowadzić bez jego wiedzy, np. wyjeżdżając do rodziców. Nie okazuj mu słabości.

Zaproponuj zeby wzial tydzien urlopu - posiedzi w domu z dzieckiem tak jak ty a ty pojedziesz do matki, kolezanki albo jakas pracza dorywcza czy cos tam a on "posiedzi w domu i nic nie bedzie robil tak jak ty" -  zostaw mu liste rzeczy ktore ty robisz tylko dokladnie wszystkie czynnosci pranie +wiesznaie+skladanie+prasowanie+odkladanie do szafy, gotowanie, sprzatanie, zakupy, itd. plan dnia dziecka, kiedy jesc, kiedy drzemka, spacer, kapiel itd. moze juz sam widok tej listy otworzy mu oczy :) Przedstaw ta liste I zaproponuj, ze skoro "nic nie robisz" I jemu nie pasuje to mozesz od dzis naprade nic nie robic i zacznij wykreslac rzeczy z listy mowiac "o to w sumie nie trzeba prac, samo sie wypierze, obiad to mozna kupic gotowy I tylko odgrzac... itd. ciekawe co na to powie :)

on jak ma zostac z dzieckiem to wiezie je zaraz do tesciowej

szyneczka80 napisał(a):

ja u psychiatry szczerze powiedzialam jaka jest przyczyna tego ze kiepsko sie czuje. Ze maz mnie poniza. Mysle ze jakby chcieli na rozwodzie opinie od psychiatry to raczej byloby to niekorzystne dla meza i on zdaje sobie z tego sprawe. Poza tym obiecal mi kiedys ze mnie wiecej nie uderzy i mam to na pismie

No dobrze, tylko co to da, że się poskarżysz psychiatrze, i nawet jak uprzesz, wyciągniesz leki zagłuszające. Nic. To nie jest rozwiązanie problemu. Ja wierzę, że Twój mąż to nie jest jakich cham z manią wielkości, tylko sfustrowany przemęczony gość, który odreagowuje... jak umie (zresztą w bardzo typowy sposób, co często kończy się fatalnie). To mąż potrzebuje pomocy, świadomości że ta forma odreagowania nie jest właściwa ani dla niego, ani dla Waszej rodziny, jest zgubna i destrukcyjna w każdym aspekcie. Nie wiem jak przebiegają Wasze rozmowy, ale zakładam, że Ty jako strzępek nerwów, zaszczuta pod ścianą, siłą rzeczy pomocna nie jesteś. Jeśli już decydujesz się na pomoc fachowca, to raczej terapeuty rodzinnego, może wystarczy jedna konsultacja zeby przewietrzyć Wam obojgu głowy o ile nie zaszło to za daleko. 

tez mysle ze on sie wyzywa bo w pracy nim pomiataja. I dlatego mial zmienic prace. Obiecal mi to przed slubem i mial kilka mozliwosci zeby  to zrobic. Nawet moj brat mu cos zalatwil ale byl tam jeden dzien i stwierdzil ze nie chce tam pracowac. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.