Temat: maz mnie nie szanuje!

nie wiem juz co robic. Znam meza od 4 lat i jest coraz gorzej. Maz mnie nie szanuje. Mowi do mnie podniesionym glosem, potrafi wyzwac. Ostatnio zaczal wydawac mi polecenia. Mamy male 1,5 roczne dziecko i obecnie jestem na wychowawczym. Nie chcialabym rozwodu bo szkoda mi maluszka zeby wychowywal sie bez ojca. Ale z drugiej strony przeciez bedzie widziec ze tatus nie szanuje mamusi i bedzie robic to samo. Co zrobic w takiej sytuacji? Macie jakies rady jak zmienic postepowanie meza?

ja niestety nie mam wsparcia. Przyjaciele dawno gdzies sie porozchodzili, rodzina nie uznaje rozwodow. Tak, wiem ze jestem slaba. Moze jakies proszki zaczne lykac. 

szyneczka80 napisał(a):

mnie niestety maz uderzyl.... Wynioslam sie wtedy z maluszkiem do rodzicow. Tylko ze moi rodzice go usprawiedliwiaja bo wierza ze slub na cale zycie wiaze. Zreszta oni nie znaja jego prawdziwej twarzy.  Wg nich najwazniejsze ze nie pije. Namowili mnie do powrotu


Moja ciotka teraz już po dobrze 50 mówiła kiedyś jak to jej pierwszy mąż miał w zwyczaju ją poszarpywać. Jednym razem uderzył ją w twarz, w ogrodzie. Miał pecha, bo pod ręką akurat miała łopatę. Dostał w łeb aż stracił przytomność. Cud że go nie zabiła. 
Dziś pewnie wylądowała by na komendzie, za coś takiego. Ale wtedy żaden facet nie zgłosiłby czegoś podobnego na policję. Więcej jej nie dotknął.
Nie piszę tego, żebyś lała swojego męża, tylko po to, żebyś uświadomiła sobie, że ludzie traktują nas tak jak im na to pozwalamy. Nie było jechać do rodziców tylko zgłosić przemoc domowa i się z dziadem nie cackać. A tak to pojechałaś do mamy, on ma chatę wolną, zero konsekwencji (nie twoja wyprowadzka na kilka dni to nie są konsekwencje), same plusy.

szyneczka80 napisał(a):

ja niestety nie mam wsparcia. Przyjaciele dawno gdzies sie porozchodzili, rodzina nie uznaje rozwodow. Tak, wiem ze jestem slaba. Moze jakies proszki zaczne lykac. 


No to super. Ojciec sadysta, matka lekomanka. Pomyśl jaką przyszłość fundujesz swojemu dziecku

szyneczka80 napisał(a):

rodzina nie uznaje rozwodow.  


no i gówno im do tego, to twój rozwód. Wiesz jaki jest twój problem: zbyt często pytasz czy możesz. Będziesz się rodziny pytać czy uznają rozwód. Bierzesz i koniec. Piszę tu z tobą kilka zdań od pewnie pół godziny i już mam wrażenie, ze jesteś słaba, zastraszona i nie masz własnego zdania. To dlatego twój mąż się z tobą nie liczy. Nie ma z kim. Kurde kobieto, jesteś młoda, wykształcona, mądra, masz dziecko wspaniałe, nie rób z siebie kompletnej ameby

mysle ze chyba czas wrocic do jakiejs pracy, wyjsc do ludzi. Bo u mnie to juz chyba depresja sie zaczyna

szyneczka80 napisał(a):

ja niestety nie mam wsparcia. Przyjaciele dawno gdzies sie porozchodzili, rodzina nie uznaje rozwodow. Tak, wiem ze jestem slaba. Moze jakies proszki zaczne lykac. 

Jesteś słaba i do tego żałosna.  Idź do jakiegoś specjalisty zanim zrobisz krzywdę sobie i dziecku.

Jest coś takiego jak urlop tacierzyński. Nie wiem jak u Was z zarobkami czy podobnie, czy on o wiele więcej zarabia ale jak podobnie to na przyszłość - on może siedzieć w domu i z dzieckiem ''odpoczywać'', a ty pracować w biurze. Wtedy wszyscy będą zadowoleni. Albo zaproponuj już teraz zamianę.

Camorrra napisał(a):

szyneczka80 napisał(a):

ja niestety nie mam wsparcia. Przyjaciele dawno gdzies sie porozchodzili, rodzina nie uznaje rozwodow. Tak, wiem ze jestem slaba. Moze jakies proszki zaczne lykac. 
Jesteś słaba i do tego żałosna.  Idź do jakiegoś specjalisty zanim zrobisz krzywdę sobie i dziecku.

Może Autorka i jest słaba, ale szuka pomocy. A nazywanie jej żałosną świadczy o tobie jak najgorzej. To nie sztuka wyżywać się nad słabszymi psychicznie. Zastanów się nad sobą.

szyneczka80 napisał(a):

mnie niestety maz uderzyl.... Wynioslam sie wtedy z maluszkiem do rodzicow. Tylko ze moi rodzice go usprawiedliwiaja bo wierza ze slub na cale zycie wiaze. Zreszta oni nie znaja jego prawdziwej twarzy.  Wg nich najwazniejsze ze nie pije. Namowili mnie do powrotu

tak się zastanawiam... można być osobą wierzącą, nie akceptującą rozwodów

ALE cholera jasna! Jakim trzeba być człowiekiem (matką/ojcem) by własne dziecko namawiać do powrotu do faceta, który podnosi na nie rękę??! 

Uświadom rodzicom, że Kościół akceptuje w takich przypadkach separację. Niech się dokształcą.

Pasek wagi

dziekuje za zrozumienie. Bylam u psychiatry bo ta sytuacja rozstraja mnie nerwowo. Nie spie po nocach tylko mysle jak to rozwiazac. Chcialam uniknac brania psychotropow ale moze jednak lepiej bedzie sprobowac. Tyle ze maz znajdzie kolejny powod do wyzywania mnie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.