Temat: blaski i cienie będąc w związku z obcokrajowcem

Jak wyżej pytanie...jak to u Was jest? Ja od kilku miesięcy spotykam się z Holendrem 

emcia.emilia napisał(a):

eh ci Holendrzy ...

Co w nich zlego? :P Chetnie sie dowiem czegos ciekawego na temat mojego meza xd przeciez kazdy jest inny... Chlopak autorki nie jest wierzacy, nie lubi i nie probuje tego, co ona ugotuje, podchodzi do wszystkiego na luzie - znam pelno takich polakow. I co? Przeciez to nie zalzey od kraju :P moj maz holendrem jest, a bardzo lubi co ja ugotuje (takze polskie dania), jest wierzacy - obydwoje chodzimy co niedziele do kosciola - i nie podchodzi do wszystiego na luzie.

Pasek wagi

Zalezy skad ten obcokrajowiec,moga byc skrajne roznice kulturowe i w podejsciu do zycia,skrajnie rozne wyznania i podejscie do religii moze byc problemem. Oczywiscie moze byc problemem bariera jezykowa,zwlaszcza jesli np zadna ze stron nie zna jezyka ojczystego drugiej strony i porozumiewaja sie po ang, ktory tez moze byc na roznym poziomie.

Ja od zawsze bylam z obcokrajowcami,5 lat z Irlandyczkiem,przelotne zwiazki z Anglikami. Moj maz jest Amerykaninem, ale musze przyznac, ze z mentalnoscia bardziej europejska niz amerykanska (chociaz ten wieczny amerykanski optymizm u niego przebija i jest wkurzajacy lol) jako ze w wieku 20 lat wyjechal do danii na studia,tam mieszkal 3lata,pozniej 12 lat w Anglii, wiec jakby w Europie "dorastal". Kulturowych roznic nie zauwazylam miedzy nami,bariery jezykowej nie ma,ogolnie nie postrzegam go jako "obcokrajowca", oczywiscie wychowalismy sie na innych bajkach czy ksiazkach, ale maly to ma wplyw na nasze dorosle zycie. Poglady mamy podobne,priorytety i cele w zyciu tez. I grzecznie zjada co mu ugotuje,akurat wcina biala kielbase teraz;)) ja tam lubie moj zwiazek,mozna sie wiele od siebie wzajemnie dowiedziec i nauczyc.

Mysle natomiast ze nie potrafilabym sie zwiazac z kims bardzo religijnym ani z osoba wyznajaca Islam,jako ze sama religia i jej przeslania mi nie odpowiadaja, wiec taki obcokrajowiec odpadlby na starcie.

a ja mam cudownego Włocha <3 nigdy nie czułam się tak cudownie, każdego dnia jak księżniczka i nie zamieniałabym go na nikogo innego. Aczkolwiek nie sądzę że to zależy od pochodzenia ale od charakteru ;) 

Pasek wagi

Jeżeli nie ma bariery językowej i się dogadujecie no to wszystko spoko :D No chyba że odległość gra problem no to inna bajka.

Pasek wagi

Jasne ze beda roznice kulturowe, ale takie roznice moga byc tez w zwiazku z Polakami... 

Moj ex maz Polak - nie mial pojecia co to metallica (a to jeden z moich ulubionych zespolow); nie znal kabaretu starszych panow, ani Potemow - a ja ich uwielbiam. Nie znal kompletnie ksiazek ktore ja czytalam, zadnych poetow korych ja lubilam... 

Moj obecny partner jest Anglikiem i przynajmniej metallice zna :D jasne ze nie posmiejemy sie z polskich zartow jezykowych (jak je probuje wyjasniac to juz nie sa takie smieszne) ale przynajmniej z angielskich mozemy sie razem posmiac. Ja czasem nie zajarze o co mu chodzi i czego sie smieje bo to cos stricte kulturowego, ale nie stanowi to jakiejs mega bariery. 

Co do roznic kulturowych to w sumie u mnie akurat nie ma problemu. Wierzacy oboje nie jestesmy, wiec np Wielkanocy nie obchodzlilismy wcale. W Boze narodzenie zawsze robimy tak, ze wigilie spedzamy na polska modle z moimi rodzicami, a 1 dzien swiat na angielska z jego rodzina. 

Je co mu ugotuje, nie wszystkie polskie potrawy mu smakuja, nie znosi kapusty kiszonej, wiec bigosy i inne takie odpadaja, ale juz placki ziemniaczane czy pierogi moglby jesc codziennie, ja przy okazji nauczylam sie robic Chicken Pie, Scotch eggs, fish & chips i tez to lubie wiec zywimy sie miedzynarodowo :) 

Pasek wagi

To, co pisała Suennos.. głównym problemem jest chyba tylko to, że mój narzeczony nie może porozmawiać z moją rodziną. Bardzo nad tym ubolewam, bo to nie to samo kiedy ja coś tłumaczę z opóźnieniem, a np. żart padł minutę wcześniej. Albo, że swobodnie nie może uczestniczyć w rozmowie. 

Co do kuchni to B. też lubi to, co gotuję tylko, że ja raczej z typowo polskiej kuchni mało kiedy się wywiązuję.. od czasu do czasu gołąbki. Ale i tak większość mu smakuje. Natomiast zdaję sobie sprawę, że jego kultura jest tak silnie w nim zakorzeniona, że swoich narodowych potraw nie zamieniłby na moje.. i się mu nie dziwię. Sama lubię (i gotuję) potrawy peruwiańskie. :)

Ale poza tym widzę same plusy.. uczymy się wiele od siebie.. tolerancji, poszerzamy horyzonty, stajemy się bardziej wyrozumiali..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.