- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 lutego 2016, 15:40
Nie wiem już jak patrzeć na tę sprawę obiektywnie, dlatego zdecydowałam się tutaj napisać. W marcu skończę 22 lata, (mój chłopak jest ode mnie 2 tygodnie młodszy). z K. mieszkamy razem od czerwca 2015, a razem jesteśmy prawie półtora roku.
Niby wszystko jest ok, ale ja czuję się zmęczona życiem jakbym miała 80 lat. Nie wiem czy oczekuję za dużo, ale chciałabym, żeby mój chłopak umiał docenić to, że bardzo staram się o to, żeby nie było nudno, żeby był obiad, posprzątane w domu. Dbam o siebie (nie jestem jakoś przesadnie gruba, BMI mam w normie, ale kiedy na 2 roku studiów zawaliła mnie nauka i przestałam biegać przybyło mi nieco kilogramów, które chcialabym zrzucić), wróciłam do biegania, K towarzyszy mi w mojej "walce" i wspiera mnie, podnosi mnie na rękach i i całuje w brzuch mówiąc jaki chudziutki etc.
A teraz druga strona medalu. Może ja mam zbyt wygórowane oczekiwania i wsparcie powinno mi wystarczyć (ale przeciez ja też mu je daję). Otóż odkąd jesteśmy razem jedynym prezentem, który od niego dostałam była bransoletka - bardzo ładna, srebrna (na Gwiazdkę 2014). Poza tym nic. Dzień Kobiet, Walentynki, moje urodziny, imieniny, kolejne Święta... Wyszczególniam te dni, bo nawet nie będę wspominać o normalnym dniu i kwiatku czy czymkolwiek. Przyzwyczaiłam się do tego, ale jest mi z tego powodu przykro. Nie przelewa się nam, ja studiuję i pracuję, K tylko pracuje, ale do mieszkania, rachunków i zakupów dokładamy się po tyle samo, a nawet ja więcej, bo odkładam ile mogę, żeby pojechać na wspólne wakacje itd. Ale też nie biedujemy - mamy na wszystko, na to, żeby sobie raz w miesiącu gdzieś wyjść na kolacje, do kina (płacimy za to ze 'wspólnych' pieniędzy). Mimo tego ja swojemu chłopakowi kupuję zawsze coś na jego święto - urodziny, święta, dzień chłopaka. Sprawia mi to dużo radości i lubię widzieć, że podoba mu się prezent.
Czasami mam wrażenie, że myślę jak materialistka, że przecież prezenty są przyziemne, itd. Ale jak każda kobieta chcę być doceniona i czasem po prostu jest mi przykro ze świadomością, że wiem, że nic nie dostanę. Zbliżają się Walentynki, K powiedział, że bierze wolne w pracy, więc dla mnie to był sygnał, że może tym razem coś fajnego na mnie czeka. Oczywiście już wiem, że ten dzień będzie jak każdy inny, mimo tego, że naprawdę musiałam bardzo się natrudzić, żeby tę niedzielę dostać wolną (studiuje dziennie i pracuje zwykle popołudniami i weekendy, a wiadomo, na 14-tego każdy chciał mieć wolne). Generalnie dowiedziałam się, że K idzie na mecz i ewentualnie(!) może mnie zabrać. A tak wgl, to najchętniej zabralby mnie na kolacje zamiast tego. Powietrze uszło ze mnie jak z napompowanego balonika. ja codziennie widzę to samo dom-szkoła-praca-gary-sprzątanie-zmywanie-gotowanie. Jedyny czas dla mnie to jak wstanę o 6 rano i pójdę na godzinę biegać przed wszystkimi zajęciami. On potrafi zagospodarować czas na kolegów, koleżanki, mecze, swoje sprawy. No tak, bo przecież ja zrobię zakupy, ja ugotuję, ja posprzątam. Troche na to przyzwoliłam, ale już wiele razy mówiłam mu, że jak czasem wrócę do domu to chciałabym mieć posprzątane, umyte naczynia chociaż, albo nawet głupią herbatę zrobioną. K czasem zmyje naczynia albo odkurzy, ale o zrobieniu obiadu chyba mogę zapomnieć.
Na naszą rocznicę miał zrobic kolację ze świecami, przygotować fajną kąpiel z pianą i obejrzeć film przy winie. Oczywiście na planach sie skończyło. Często mówi zdania typu "o, perfumy Ci się skończyły, kupię Ci na urodziny" - puszczam te teksty mimo uszu, bo naprawdę mam dość głupiej nadziei. Ponadto dzisiaj jak włączyłam komputer, kiedy K już był w pracy to z ciekawości przeczytałam rozmowę na jego fb (nie wylogował się, nie grzebałam mu, po prostu było otwarte okienko). Zaprosił swoją koleżankę w drugiej połowie lutego na obiad, kiedy skończy się jej sesja. Nawet sobie nie wyobrażacie jak przykro mi się zrobiło. Nie wiem jak wyglądają jego obietnice względem innych osób, czy je dotrzymuje czy nie, ale sam fakt wbił mnie w ziemię.
Czy ja oczekuję za dużo? Co byście zrobiły na moim miejscu? On wie, że chciałabym coś dostać, czasami wspominam (coraz rzadziej już, ale zawsze) o kwiatku czy ksiażce która mi sie podoba.
Edytowany przez hunnyy 4 lutego 2016, 15:51
4 lutego 2016, 16:43
Nie rozumiem, dlaczego skoro oboje pracujecie, prowadzenie domu, gotowanie, sprzątanie jest w Twoich obowiązkach?! Wychowałaś sobie pana i władcę, więc niestety - zbierasz co zasiałaś. U mnie w domu dzielimy się obowiązkami po równo, a nawet mój mąż więcej w domu robi.
Natomiast pretensje o to, że się nie domyśli, że nie wyskakuje z prezentami, uważam za śmieszne. Chcesz czegoś - to mu powiedz.
O koleżankę i obiad zapytałabym się wprost. W końcu na obiad ją zaprosił, nie na seks.
Edytowany przez ggeisha 4 lutego 2016, 16:43
4 lutego 2016, 16:45
Sugerowanie facetowi niewiele daje. Ja sie pytam czy z nim rozmawialas, czy mu powiedzialas ze Ci jest przykro ze Ci nie daje prezentu na urodziny, albo ze tyle sobie klopotu narobilas z walentynkami a on ma ine plany.
WPROST, bez sugerowania, faceci przewaznie nie rozumieja sugestii...
4 lutego 2016, 16:50
Wygląda na to, że twojemu chłopakowi żadne materialne rzeczy typu prezenty nie są w życiu potrzebne - sam Ci ich nie daje, więc domyślam się, ze wcale nie oczekuje takich podarków od Ciebie. Proponuję, zebyś przestała mu kupować prezenty, bo chociaz jak sama piszesz sprawia Ci to radość, to jednak przy okazji rani, bo jednak podświadomie oczekujesz czegoś w zamian (na swoje urodziny, na walentynki, rocznicę itp). Niektórzy faceci tego nie celebrują no i chyba jednak warto zaakceptować fakt, ze twoj do nich należy. No i potraktować to jako drobnostkę, sama wiesz, jakie ma zalety i pewnie ma ich więcej...
Też byłoby mi przykro, gdybym się dowiedziała, że Tobie obiadu zrobić nie może, a koleżankę tak chętnie zaprasza, ale też nie robiłabym afery... mieszkacie razem, więc siłą rzeczy pewnie uprzedzi Cię o tej wizycie, nie traktowałabym tego w kategoriach potajemnej schadzki.
Co do rutyny w jaką popadliscie, no to tutaj musicie usiaść i ustalić jasno, co kto w domu robi, bo wszystko jest na twojej głowie no i faktycznie trochę sama się w ten kozi róg zapędziłas. Od początku robilas wszystko za dwoje? Facet jest młody więc jest potencjał, aby nad nim pracować więc moze rozpiszcie sobie sensowny sprawiedliwy podzial, tak żebyś Ty nie czula sie jak gosposia i sprzataczka, a on aby mial co robic :)
4 lutego 2016, 17:05
Dzięki dziewczyny za rady. Tak, macie rację, sama mam co chciałam. Mój chłopak ma wiele zalet, można z nim pogadać poważnie i pośmiać się, ale nie lubi gdy poważne tematy dotykają nas/nasz związek. Często twierdzi, e wszystko wyolbrzymiam i mam skłonności do wypominania mu czegoś (to jego opinia). Umiem z nim otwarcie rozmawiać, jak coś jest między nami źle to od razu o tym mówię. Na razie nie chcę poruszać tematu koleżanki - znam ją, ona zna mnie, raczej mamy do siebie neutrealny stosunek, ale nie sądzę, że ona coś za moimi plecami kombinuje razem z K - w rozmowie kazała mnie pozdrowić i pytała co u nas/mnie i jak moja sesja.
Prezenty nie są dla mnie ważne, po prostu chciałam wiedzieć jak mam się odnieść do sytuacji. Mi serio jako prezent wystarczy zrobiona przez K kolacja czy spacer - raczej myslałam o takich kateogriach niż prezentach czysto materialnych. Do Walentynek niedaleka droga, zobaczę jak się to wszystko potozy i jak się zachowa. on wie, że ja jestem nastawiona na wspólne spędzanie czasu - już mu o tym powiedziałam.
4 lutego 2016, 17:26
ja bym mu wygarnęła. masz okazje że koleżankę chce zarosić a z tobą nigdzie nie chodzi..
jeśli chodzi sprawy sprzątania i gotowania zróbcie grafik. nauczysz dziadostwa to tak całe życie będzie.
4 lutego 2016, 18:02
szczerze nie tolerowalabym gdyby mój chłopak umawiał się na obiad z koleżanką że studiów;)
5 lutego 2016, 11:21
Nie rozumiem, dlaczego skoro oboje pracujecie, prowadzenie domu, gotowanie, sprzątanie jest w Twoich obowiązkach?! Wychowałaś sobie pana i władcę, więc niestety - zbierasz co zasiałaś. U mnie w domu dzielimy się obowiązkami po równo, a nawet mój mąż więcej w domu robi. Natomiast pretensje o to, że się nie domyśli, że nie wyskakuje z prezentami, uważam za śmieszne. Chcesz czegoś - to mu powiedz. O koleżankę i obiad zapytałabym się wprost. W końcu na obiad ją zaprosił, nie na seks.
On tylko pracuje chyba
5 lutego 2016, 11:33
sorry, wygląda na to że robisz za kuchte i pomoc domowa, a on sobie randkuje. Ciebie nie zaprasza, z łaski weźmie na mecz w Walentynki, a z koleżanką się umawia? Podejrzane.
5 lutego 2016, 12:52
On tylko pracuje chybaNie rozumiem, dlaczego skoro oboje pracujecie, prowadzenie domu, gotowanie, sprzątanie jest w Twoich obowiązkach?! Wychowałaś sobie pana i władcę, więc niestety - zbierasz co zasiałaś. U mnie w domu dzielimy się obowiązkami po równo, a nawet mój mąż więcej w domu robi. Natomiast pretensje o to, że się nie domyśli, że nie wyskakuje z prezentami, uważam za śmieszne. Chcesz czegoś - to mu powiedz. O koleżankę i obiad zapytałabym się wprost. W końcu na obiad ją zaprosił, nie na seks.
Przecież napisała:
ja studiuję i pracuję, K tylko pracuje,
5 lutego 2016, 14:32
Czytając Twoją historię miałam wrażenie że czytam o sobie sprzed roku :) Mialam niemal identyczną sytuację z byłym. Faceci nie są półmózgami, oni dobrze wiedzą, że kochamy prezenty, kwiaty i randki z nimi. A jeżeli Twój mimo próśb na to nie reaguje/obiecuje coś a potem olewa to przykro mi ale chyba nie do końca mu zależy... :( U mnie na początku było tak że sama upominałam się o kwiatki i rzeczywiście zaczął je kupować, potem już nawet sam z siebie. Aż pewnego dnia olał walentynki. Tak po prostu stwierdził, że nie obchodzi i to był początek końca. Jakkolwiek głupio to brzmi. Ale w parę miesięcy później rozstaliśmy się. Chodzi po prostu o to, że przestał kompletnie się starać, te walentynki nie były głównym powodem tylko jednym z przejawów tego, że ma mnie gdzieś. Nie doradzę Ci żebyś się rozstała. Rozpieściłaś go i po części wybacz, ale jest to Twoja wina. Zaharowujesz się na własne życzenie, nikt od Ciebie tego nie wymaga. Przyjmij jego taktykę i spróbuj teraz Ty odpuścić. Zamiast lecieć z nim na mecz, na który nie masz ochoty skorzystaj z tego dnia i koniecznie wyjdź gdzieś, choćbyś miała iść sama do kina. A może uda się zorganizować wypad z koleżankami do klubu? W każdym razie masz się dobrze bawić, BEZ NIEGO. W końcu masz jeden z niewielu wolnych dni, skorzystaj z tego. Przestań latać ze szmatą, olej swoje dotychczasowe obowiązki, Wspomnij półsłówkiem żeby zrobił zakupy, a jak będzie marudził że nie ma co jeść, powiedz że przecież mówiłaś że Ty nie masz czasu iść do sklepu. Problem tutaj jest taki że Ty się starasz za Was dwoje, więc on myśli że nie musi nic robić. Druga sprawa - każdy facet bardziej zareaguje na czyny niż słowa, więc marudzenie po prostu nie ma sensu. Ale jak pokażesz że Ty też potrafisz dobrze się bawić bez niego i masz go gdzieś to może go to ruszy. No chyba, że nie ruszy, ale wtedy będziesz przynajmniej wiedziała na czym stoisz:)