- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 stycznia 2016, 11:09
Witam Was kochane Vitalijki :)
Jestem ze swoim TŻ ponad 2 lata, ja mam 22 on 29 lat. Od jakiegoś czasu mam straszne parcie na to żeby TŻ mi się oświadczył, oczywiście nie powiem mu tego wprost - moim zdaniem to nie stosowne rozmawiać o tym. W moim wyobrażeniu to powinna być niespodzianka ze strony mężczyzny. Kochamy się i planujemy razem przyszłość i wiem że kiedyś to nastąpi tylko ile mam czekać? Może można mu jakoś delikatnie zasugerować że jestem już gotowa? Nie planuje od razu ślubu po oświadczynach, myślę że około 3-5 lat po będzie odpowiednie na zorganizowanie go.
No i mam do Was pytanie, czy Wy też czułyście takie pragnienie? Jak sobie z nim radziłyście?
30 stycznia 2016, 14:28
Dziewczyny, serio wam coś daje ten kawałek metalu na palcu....? Małżeństwo - ok, ale jak czytam, że komuś do ślubu się nie śpieszy, ale pierścionek chętnie, to pojąć tego nie mogę.
Oczywiście nie moja sprawa, tak chcecie, wasze życie, wasz związek i macie do tego prawo. Szanuję to. Nie potrafię jednak zrozumieć. Nie jestem jakąś przeciwniczką zaręczyn, ślubów. Sama pierścionek dostałam (po 8 latach), przyjęłam, jestem szczęśliwa z tym.
Co się zmienia dla was po zaręczynach? Przecież tak naprawdę to nie ma nawet specjalnej różnicy przed czy po ślubie, a co dopiero zaręczyny.
Tak czy inaczej można się rozstać, tak czy inaczej można przestać kochać - nie daje to więc żadnej gwarancji (bo tylko to mi przychodzi do głowy jako ewentualna korzyść).
Nie jest to tylko takie na pokaz, takie "popatrzcie, jestem narzeczoną, to już całkiem poważne"....?
"Czepiam" się głównie tych zaręczyn, po których nie planuje się ślubu. Bo jest dla mnie spora różnica między chęcią wyjścia za mąż, ustatkowania się , założenia rodziny (małżeństwo to już związek zatwierdzony prawnie, wiążący się z konkretnymi następstwami, więc ma sens choćby formalnie),
a chęcią dostania potwierdzenia w postaci pierścionka, że zaklepane.
30 stycznia 2016, 14:29
Ja czekałam 6 lat.
Mimo, że - w przenośni - "trułam mu tyłek" od 4 roku związku - on czekał aż 6 lat.
30 stycznia 2016, 14:36
A ja Ci sie autorko nie dziwie :P sama mieszkam z facetem ponad rok a miesiac temu sie zareczylismy. To byl piekny moment. Tylko my duzego wesela nie planowalismy i wiedzielismy, ze odbedzie sie w tym roku. A potem kilka dni po zareczynasz dowiedzialam sie o ciazy :) takze kolejne etapy zwiazku zaliczamy. Moze nie sa standardowe, ale to jest cos, co my chcemy bez wzgledu na to, co panuje w spoleczenstwie "szybkie zareczyny, kilku narzeczonych". Na to sie wplywu nie ma, dziewczyny tylko biadola :P
No właśnie, a oni nawet ze sobą nie mieszkają.
Autorko - zluzuj majty. Jeszcze jest czas, jesteś młoda. Za długo nie czekaj (ja miałam taką rozmowę z eksem po ponad 9 latach związku),ale go do niczego nie zmusisz.
Jak on poczuje że to jest to, to zrobi to raz-dwa, jak mój przyszły mąż. Jeśli nie, to wołami go do jubilera nie zaciągniesz.
30 stycznia 2016, 15:29
Znam to uczucie, my jesteśmy razem już 4 lata, wypadałoby zacząć kolejny etap, szczerze za 2-3 lata chciałabym wciąć ślub, rozmawiamy o tym i planujemy wspólne życie tylko pierścionka jakoś brak. Zaczyna mnie to frustrować. Jakiś czas temu zabrał mnie do jubilera zmierzyć rozmiar palca, więc czekam i czekam i czekam...
30 stycznia 2016, 16:00
w moim odczuciu nie jesteście ze sobą na tyle długo byś miała "prawo" czuć się zniecierpliwiona, że się nie zadeklarował.
30 stycznia 2016, 16:03
po 1. jestes mloda
po 2 jestescie jeszcze dosc krotko razem
po 3. chcesz zmiany - zamieszkajcie razem, to jest duzo wyzszy level niz zareczyny dla samego faktu,
a) rachunki na jeden adres ( z dwoma nazwiskami),
b) upowaznienia w szpitalach i w przychodniach,
c) wspolny adres w dowodzie (ta opcje mozna pominac)
d) jak pomieszkacie ze soba juz sporo czasu to nawet zareczyny beda zbedna, mozna odrazu przejsc do slubu, zgody mamusiow i tatusiow nie musicie pytac, dorosli bedziecie na swoim
po 4 jak facet bedzie chcial zdradzic/uciec to zrobi to mimo pierscionka
ja i przyjaciolka mamy swoje 5 letnie zwiazki, obie mieszkamy z ukochanymi, ja jestem nie zareczona, ona tak. nie ma zadnej roznicy miedzy nami, klocimy sie podobnie., rozstac sie mozemy podobnie
30 stycznia 2016, 16:07
Tylko dla mnie zaręczyny nie równają sie od razu z zawarciem związku małżeńskiego. Dla mnie może nie być ślubu, ale zaręczyny powinny być. Może mam niespecyficzne myślenie, aczkolwiek ja byłabym zadowolona z takiego stanu rzeczy. Ile jest par które są zaręczone a ślub planują nawet po 8 latach?Po co Ci zaręczyny dla samych zaręczyn, jeśli ślub planujesz za 3-5 lat? Moim zdaniem 2 lata przed ślubem to odpowiedni czas na oświadczyny, wtedy można od razu ruszać z przygotowaniami. Też chciałam żeby mój chłopak mi się oświadczył, najważniejsza jest rozmowa, skoro planujecie wspólną przyszłość to znaczy, że myśli o was poważnie, możesz mu dawać jakieś delikatne aluzje ewentualnie i czekać.. :-P
Dlugie narzeczeństwo - krótkie małżeństwo
Zaręczyny jeśli nie są drogą do małżeństwa nic nie zmieniają. Dzień czy dwa radości a potem zycie toczy się tak samo. A za 3 lata post na vitalii "chciałabym już planować slub, zaręczyliśmy się ale nie wypada mi o tym rozmawiać, bo to powinna być niespodzianka". Pięć lat później "wciąż czekam na kolejny etap związku"
30 stycznia 2016, 16:22
Miałam taki okres w życiu kiedy chciałam zaręczyn dla zaręczyn, ale szybko mi przeszło, kiedy uświadomiłam sobie, że to nie ma sensu... to nic nie zmienia i nie jest żadnym etapem, tylko co najwyżej fanaberią. Później jak już byłam po studiach, zaczęłam marzyć o ślubie ;) a że pierwszym krokiem do ślubu są oświadczyny no to marzyłam o nich ;) W końcu się doczekałam :D
I ślub będzie pół roku po oświadczynach ;)
A razem jesteśmy od ponad 8 lat... w lutym minie 9 lat :)
Edytowany przez 30 stycznia 2016, 16:27