Temat: Nie wiem co mam robić :(

Ciężka sytuacja, obecnie mieszkam z rodzicami dwójką swoich dzieci i narzeczonym. Moi rodzice są ciężcy do życia, we wszystko się wtrącają, ingerują w nasze życie w wychowanie naszych dzieci co strasznie nas irytuje i denerwuj. Co troche są spięcia poważne kłótnie, prosiłam im tyle razy żeby przestali sie wtrącać ale do nich nic nie dociera. Niestety na tą chwilę pracuje tylko mąż i nie możemy znaleźć mieszkania. Aktualnie szukam pracy robię wszystko co mogę. Poradźcie co zrobić z rodzicami żeby w końcu do nich coś dotarło?

Pasek wagi

ej no nie przesadzajcie! To są ich dzieci i rodzice nie powinni sie wtrącać! To sa ich rodzice a nie obcy ludzie. Rozumiem że nie maja obowiazku pomagać ale skoro zdecydowali sie pomoc to niech pomagają a nie przeszkadzają. Po co sobie dziecko robili? Żeby mu życie niszczyć? Kochający rodzic pomaga swojemu dziecku. Ja swojemu tez bede pomagać choc to nie bedzie moj obowiązek. Zdecydowałam sie na dziecko i liczę sie z tym ze do konca zycia moze potrzebować mojej pomocy. Albo ja bede potrzebować jej. Zycie pokaze. Ale tak samo jak dziecko powinno szanować rodziców tak samo rodzice powinni szanowac dziecko.

Pasek wagi

Andzka402 napisał(a):

Ciężka sytuacja, obecnie mieszkam z rodzicami dwójką swoich dzieci i narzeczonym. Moi rodzice są ciężcy do życia, we wszystko się wtrącają, ingerują w nasze życie w wychowanie naszych dzieci co strasznie nas irytuje i denerwuj. Co troche są spięcia poważne kłótnie, prosiłam im tyle razy żeby przestali sie wtrącać ale do nich nic nie dociera. Niestety na tą chwilę pracuje tylko mąż i nie możemy znaleźć mieszkania. Aktualnie szukam pracy robię wszystko co mogę. Poradźcie co zrobić z rodzicami żeby w końcu do nich coś dotarło?

To w końcu kto?

Zakładając własną rodzinę i trzeba po prostu mieszkać osobno od rodziców, taka moja rada. Swoją drogą dlaczego zdecydowaliście się na dwójkę dzieci bez własnego kąta? Przeciez taka sytuacja aż prosi się o jakąś aferę... 

Chyba musisz znaleźć w sobie siłę i to przetrwać, jednocześnie szukając czegoś dla siebie. I zrobic wszystko, zeby jak najszybciej się wyprowadzić. Powodzenia i trzymaj sie!:)

musicie porozmawiac

Pasek wagi

Andzka402 napisał(a):

comfy napisał(a):

Ty wyjechałaś ewidentnie po to, żeby dostać wszystko od losu za darmo - taki wniosek nasuwa się po przeczytaniu twoich postów. Też pewnie myślałaś, że miód i mleko spłyną, wystarczy tylko rękę wyciągnąć. Wstyd tak otwarcie przyznawać się, że dwoje zdrowych, dorosłych ludzi siedzi i czeka, aż państwo im da, zamiast zakasać rękawy i samemu na to zarobić. I nie pisz, że twój facet pracuje, a ty masz małe dzieci pod opieką, bo to nie zmienia faktu, że siedzicie na tyłkach i czekacie na ten socjal. Nie cierpię takiego podejścia do życia.
Jak już to pisałam że pracy szukam, nie czekam na manne z nieba. Za nim urodziła się córka normalnie pracowałam i od państwa nic nie brałam i nie oczekiwałam na pomoc, i teraz też tego nie robie. Pisałam że odkładamy na mieszkanie a nie że będę brała od państwa. 

No to albo odkładasz na mieszkanie, albo żyjesz po swojemu i masz święty spokoj. Uważam, że rodzice nie mają prawa się wtrącac w wychowanie dzieci, no chyba, że rzeczywiscie cos robia konstruktywnego, nie mniej jednak, nie wyobrażam sobie, żebym miala mieszkac z moimi teściami, a już w ogóle z moimi własnymi rodzicami, predzej pod most bym poszła...

Magdzior1985 napisał(a):

Andzka402 napisał(a):

comfy napisał(a):

nie wyobrażam sobie, żebym miala mieszkac z moimi teściami, a już w ogóle z moimi własnymi rodzicami, predzej pod most bym poszła...

To musisz mieć naprawdę okropną rodzinę po obu stronach. Mi trudno coś radzić, moi rodzice są rozsądni. Za to teściowie niekoniecznie. Gdybym była zmuszona z nimi mieszkać babcia z dziadkiem mieli by kategoryczny zakaz rozmawiania z moimi dziećmi. Oni swoje wychowali po to, żeby ufać, że te swoje wychowają również. Poza tym dziadkowie to już ie rodzice. Za dużo pozwalają. I sobie i wnukom. Są od tego, żeby rozpieszczać, ale ode mnie: ścisłe wytyczne, jak reagować na skrajne sytuacje, a jak nie, to zwyczajnie odłożyć na nawet krótką wyprowadzkę. Z tego, co napisałaś wnioskuję, że być może dzieciaki są dla nich zbyt ważne (kochane). Stracą na chwilę, to może zrozumieją, dlaczego to rodzice są od wychowywania, a nie dziadkowie. I to, czy dom jest rodziców, czy nie - nie ma tu żadnego znaczenia, dopóki dzieciaki nie są rozwydrzone przez rodziców i nie niszczą niczego / nie zakłócają porządku starszyzny.

Pasek wagi

Po większości wypowiedziach zrozumiałam że większość ma idealne życie. Idealnie żyją z rodzicami i treściami. Zawsze jest dobrze nigdy nie mieli pod górkę. I oby tak dalej. Tacy ludzie mają szczęście. Ja niestety miałam w życiu raz lepiej raz gorzej. Miałam własny kąt pracę a póki co mieszkam z rodzicami bo chcieliśmy pomoc. Wiele w życiu przeszłam jak na młody wiek wiele osób tego nie przeżyło. I nigdy nikogo nie ocenialam i nie oceniam. Życie mnie nauczyło że nie jest łatwo.

Pasek wagi

Zycie latwe nie jest, ake trudnosci zaprawia Cie w boju. Bez klopotow nie docenia sie chwil szczescia. 

Powinniscie jak najszybciej uciec jak najdalej od toksycznej matki. Jesli ona traktuje Cie z lecewazeniem, dzieci to widza i beda nasladowac babke. 

Pasek wagi

Autorko przeczytałam wszystko co zostało tutaj napisane i moim zdaniem jest jedno wyjście z sytuacji: wyprowadzka. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy moi czy męża rodzice decydują o dzieciach albo, że przyjeżdżają bez zapowiedzi i zmieniają nasze plany i biorą dzieci ze sobą. Bez jaj.. Powariowaliście? Wy jesteście rodzicami,więc zachowujcie się jak rodzice = wy decydujecie kiedy/jak/ z kim Wasze dzieci spędzają czas. Nie piszę tego złośliwie. Jestem najzwyczajniej zszokowana, że daliście sobie wejść na głowę. I szczerze mówiąc dziwię się, że zadajesz pytanie na forum o to co masz robić. Ja niestety,albo stety wiem coś nt. mieszkania z rodzicami i tego jak mogą mimo ustalonych przez nich zasad życie skomplikować. Mieszkaliśmy z moimi rodzicami,był to najgorszy czas w moim życiu, rodzice kompletnie nie stosowali się do zasad, które sami ustalili (!!). W każdym razie zamieszkaliśmy osobno, nie odzywaliśmy się do nich to zmienili swoje zachowanie. Pewnie też z tego powodu, że chcieli widywać wnuczkę. Później zresztą też musieliśmy czy moich rodziców czy teściów upominać, że mają się nie wtrącać w nasze życie i wychowanie dziecka (np dawać małej słodycze). Pokazaliśmy, że nie damy sobie w kaszę dmuchać i mamy spokój. Myślę, że jakbyście zamieszkali z dala od rodziców to zmieniliby swoje zachowanie.No i oczywiście musielibyście ustalić zasady, których mają się trzymać. A i jeszcze jedno: bez względu u kogokolwiek mieszkalibyście to o dzieciach nie powinien decydować ktoś inny tylko WY. Rodziców powinno się szanować,ale idzie to też w drugą stronę. Autorko życzę Wam powodzenia.

yuratka napisał(a):

Zycie latwe nie jest, ake trudnosci zaprawia Cie w boju. Bez klopotow nie docenia sie chwil szczescia. Powinniscie jak najszybciej uciec jak najdalej od toksycznej matki. Jesli ona traktuje Cie z lecewazeniem, dzieci to widza i beda nasladowac babke. 

Nic dodać, nic ująć. Dzieci na wzór naśladowania obrały siebie babcie która do ciebie nie ma szacunku. Smutne ale prawdziwe. Jeśli rozmowa nie daje rezultatów to przetrwaj to, zaoszczędz te pieniądze i wyprowadzka. A po niej zakaz spotykania się z dziadkami na jakiś czas. Inaczej nie dojdziesz do porozumienia z dziećmi. Powodzenia i nie martw się. Wszystko w życiu do przeżycia. Nawet ingerujaca we wszystko matka. 

Pasek wagi

Dziękuję za otuche i wsparcie dziewczyny. Jesteście super 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.