- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 grudnia 2015, 09:08
Czy któraś z was była w takiej sytuacji, że była długo z facetem i postanowiliście się rozstać, mimo, że nadal się kochacie? Rozstanie dla dobra osobistego obu stron.
Ja właśnie jestem w takiej sytuacji. Po 5 latach z moim facetem postanowiliśmy się rozstać - dla własnego dobra, wspólnie nic nie osiągnęliśmy, od 5 lat stoimy w miejscu i ograniczamy się nawzajem.. miłość ogromna, najlepsza na świecie przyjaźń, ale nic nie wychodzi.... - wspólnie wylaliśmy z tego powodu morze łez.. zapiliśmy wódką i zaczęliśmy rozkminiać jak to będzie... no i nie wiem... nie jestem w stanie sobie wyobrazić naszych późniejszych relacji, gdy któreś z nas znajdzie sobie kogoś... postanowiliśmy zostać w kontakcie jako najlepsi przyjaciele, nadal się spotykać, ale bez związku...
Miał ktoś podobnie? Jak sobie poradziliście?
7 grudnia 2015, 10:46
Ja rozumiem. Po 5 latach się rozstaliśmy, bo nie szło dalej. Ciężko było, czasami nadal tęsknię, ale nie żałuję. Minęło parę lat i na pewno nie osiągnęłabym tego, co mam teraz gdybym została w tym związku. Poznałam siebie, nauczyłam się własnych możliwości, wiem co znaczy "JA" a nie wiecznie "MY"... Przez długi czas mieliśmy kontakt, ale jakoś się urwał i od jakiegoś roku nie wiem co się tam dzieje. I chyba dla własnego zdrowia nie chcę wiedzieć. A kochać będę zawsze. I wiem, że on też. :)
a jestes teraz w zwiazku z kim innym?
do autorki - ciezko wypowiadac sie na ten temat, bo tu troche wyglada na to, ze nie dorosliscie do bycia w zwiazku. jesli ktos bedac z druga osoba przestawia sie totalnie z 'ja' na 'my', to nic dziwnego ze nie wychodzi... 'my' jest bardzo wazne, ale nie mozna zatracac sie calkowicie i zwalac problemow z wlasnym rozwojem na zwiazek...
7 grudnia 2015, 11:24
Nie rozumiem tego kompletnie. Jeszcze, żebyście nie potrafili sie porozumieć co do wspólnej przyszłości, bo załóżmy każde z was chce czegoś innego.. - jeszcze bym to zrozumiała. Ale, by się rozstawać bo się wam nie chce wzajemnie tego naprawić? Jak dla mnie, to dostatecznie się nie kochacie, skoro taka pierdoła potrafi was rozdzielić. To nie związek być waszym motorem napędowym a wy sami. Skoro wam się nie chce, to jesteście albo leniwi albo jest wam dobrze tak jak jest i tyle.
7 grudnia 2015, 11:26
Może nie byłaś nigdy sama? I nie wiesz jak się zacząć rozwijać? Nie patrzysz na siebie tylko ciągle na jego? Moim zdaniem da się to zrobić również w związku, ale nie możesz stawiać jego na piedestale. Tylko mimo wszystko być trochę egoistką ;). Bo to wszystko zależy od nas samych. Możesz być sama, a też się nie rozwijać. A można być w związku i się rozwijać. Tylko musisz zajrzeć w głąb siebie i przeanalizować swoje "ja", a nie tylko "my". :)
7 grudnia 2015, 11:36
Ja rozumiem. Po 5 latach się rozstaliśmy, bo nie szło dalej. Ciężko było, czasami nadal tęsknię, ale nie żałuję. Minęło parę lat i na pewno nie osiągnęłabym tego, co mam teraz gdybym została w tym związku. Poznałam siebie, nauczyłam się własnych możliwości, wiem co znaczy "JA" a nie wiecznie "MY"... Przez długi czas mieliśmy kontakt, ale jakoś się urwał i od jakiegoś roku nie wiem co się tam dzieje. I chyba dla własnego zdrowia nie chcę wiedzieć. A kochać będę zawsze. I wiem, że on też. :)
kompletnie nie ogarniam takiego toku myślenia, bo nie potrafiłabym kochać kogoś naprawdę i jednocześnie być daleko i żyć ze świadomością, że on może być już z kimś innym.
7 grudnia 2015, 11:54
Nie bardzo rozumiem... Potrzebujesz motywacji faceta by skończyć studia?
Myślę, że problem jest w Was...
Ups... nie chciałaś, by komentować... Ale związek nie powinien być "popychaniem jednego przez drugie"...
Edytowany przez nanuska6778 7 grudnia 2015, 11:57
7 grudnia 2015, 11:55
kompletnie nie ogarniam takiego toku myślenia, bo nie potrafiłabym kochać kogoś naprawdę i jednocześnie być daleko i żyć ze świadomością, że on może być już z kimś innym.Ja rozumiem. Po 5 latach się rozstaliśmy, bo nie szło dalej. Ciężko było, czasami nadal tęsknię, ale nie żałuję. Minęło parę lat i na pewno nie osiągnęłabym tego, co mam teraz gdybym została w tym związku. Poznałam siebie, nauczyłam się własnych możliwości, wiem co znaczy "JA" a nie wiecznie "MY"... Przez długi czas mieliśmy kontakt, ale jakoś się urwał i od jakiegoś roku nie wiem co się tam dzieje. I chyba dla własnego zdrowia nie chcę wiedzieć. A kochać będę zawsze. I wiem, że on też. :)
Wiesz, to był związek przez całe studia. Pojawiło się pytanie co dalej - ja chciałam więcej, jemu wystarczał "studencki" związek.
Ja mu jak najbardziej życzę, żeby był z kimś innym bardzo szczęśliwy. Kiedyś jeszcze jak się spotkaliśmy, to powiedział mi, że kogoś ma, ale też powiedział, że to nie jest "tak samo". Bolało, i może dlatego gdzieś ten kontakt ograniczyłam, ale też powiedziałam mu wtedy, ze każdego kocha się inaczej i że już nigdy nie będzie "tak samo". Ale to nie znaczy przecież nic złego.
Teraz nie wiem, co się u niego dzieje. ja póki co nikogo nie mam. Tak na razie wyszło. I jak czasem sobie dumam, to nie chciałabym już do niego teraz wracać. Tęsknię, miło wspominam, ale to przeszłość. Dobra przeszłość :)
7 grudnia 2015, 12:01
*
Edytowany przez 5efb75367d05823fac09f20f9e63588b 7 grudnia 2015, 12:23
7 grudnia 2015, 12:13
Ha, znam to z autopsji, rozstanie, łzy, "będziemy przyjaciółmi" a już w międzyczasie pojawiła się ona.
Ja bym szukała drugiego dna.
7 grudnia 2015, 12:18