Temat: Jakość związku po kilku latach w małżeństwie

Hej:) zechciałybyście się podzielic swoją opinią o swoim związku po kilku latach w małżeństwie? Jak go oceniacie? czy cos się zmieniło? Dalej lubicie spędzac ze soba czas, itp? My chyba przechodzimy poważny kryzys.. Razem jesteśmy 8 lat, po ślubie 5. Mamy 2 letnią córkę. Od jakiegos czasu jest między nami strasznie:/ co chwilę się kłócimy o jakąś pierdołę, albo wcale nie rozmawiamy bo jesteśmy zajęci on kompem a ja tabletem.. kochamy się raz na 2 mies. i chyba Żadnemu z nas nie chce sie tego inicjowac.. Myślę co prawda że oboje jesteśmy przemęczeni psychicznie, konczymy dom i w przyszłym roku się przeprowadzamy, ale nie wiem jak to będzie jak juz w nim zamieszkamy.. Strasznie na wszystko zobojętniałam :( tak ma wyglądac reszta naszego życia? :(

Pasek wagi

twierdzi,  że bał się,  że się załamię. Nie chciał mnie krzywdzić ale to go przerosło 

Czyli zmarnowal Ci 7 lat zamiast 3 zeby Cie nie "zalamac"? Nigdy nie zrozumiem meskiej logiki... Trzymaj sie (przytul)

Ja jestem z mężem 2 lata po ślubie, razem jesteśmy 6 lat, niedługo będzie dzidziuś. Niby staż nie długi, ale na prawdę już bardzo wiele w życiu przeszliśmy - były i kryzysy i kłótnie i rzeczy o  których wiemy tylko my i jesteśmy razem nadal i bardzo się kochamy a te wszystkie złe chwile tylko nas w tym przekonaniu utwierdziły. Ja jestem przerażona tym co się teraz dzieje: żyjemy w czasach, gdzie zamiast naprawiać od razu wyrzucamy do kosza. Nic więc dziwnego, że co trzecie małżeństwo kończy się rozwodem. Moi rodzice nauczyli mnie, że nawet najcięższe przeszkody można we dwoje pokonać i życze sobie i Tobie, żebyśmy zawsze na to tak patrzyły. Ja mam jedną złotą zasadę, którą dostałam od mamy i się jej trzymam: nigdy nie zasypiamy z mężem pokłóceni - musi się stać coś na prawdę okropnego, żebyśmy ze sobą nie rozmawiali i zawsze wieczorem przed spaniem mówimy sobie "kocham Cię". Radzę Ci porozmawiać z mężem i walczyć o małżeństwo.

Pasek wagi

taja123 napisał(a):

twierdzi,  że bał się,  że się załamię. Nie chciał mnie krzywdzić ale to go przerosło 

Przecież takie rzeczy się czuje... Nie ma innej możliwości. On Cię nie kochał od 4 lat, a Ty myślałaś że jest między Wami pięknie?

Naprawdę mnie to ciekawi...

kirsikka napisał(a):

W zeszlym roku, gdy mielismy podobna sytuacje do Twojej wymyslilam plan- kupilam puzzle 1500 elementow i butelke wina. Od tej pory jesiennie-zimowe wieczory spedzalismy ukladajac puzzle, a wino nas rozluznialo i otwieralo. I komp i tablet poszly w odstawke, a my zblizylismy sie do siebie.

kirsikka Baardzo fajna rada! Najważniejsze jest to, aby w tym nawale zajęć znaleźć czas dla siebie, a nie każde w swoją stronę (komputer/ tablet). 

3 miesiące po ślubie i na razie miesiąc miodowy ;D (razem jesteśmy 6 lat) ;) zobaczymy jak będzie za te kilka lat zamieszkiwania razem.. zabawne na początku miałam takie głupie myślenie (pół roku przed ślubem), że w życiu się nie przyzwyczaję, że już nie mam całego łóżka dla siebie, że ktoś mi zabiera kołdrę, moją przestrzeń.. pierdoły.. :P a teraz zasnąć bez niego nie mogę ;))

Rok po ślubie. Wczesniej tylko pomieszkiwaliśmy razem. Jest wszystko fajnie. Wiadomo ze są dni leżenia na kanapie z laptopem częściej niż kiedys ale jak sie motywujemy to często gdzies sobie jedziemy albo chodzimy na basen czy zakupy. Ogólnie polecam wszystkim małżeństwo :)

Pasek wagi

W mojej opinii byliśmy zgodnym związkiem. Czułam jego miłość w każdym dniu. Nawet jeśli mieliśmy ciche dni ciagle się o mnie troszczył. Ludzie, którzy nas otaczaja ciągle nie mogą uwierzyć. To co teraz przeżywam jest nie do opisania. Oddałam mu całą siebie. troszczyłam się o niego do ostatniego dnia. Nie poznawałam go w ostatnich miesiącach. Tak jakby założył jakąś maskę. myślałam, że to wina nowej pracy. W 10 tygodni schudłam 9 kg. 

my jestesmy 7 lat po słubie i ponad 8 lat razem. Mamy dwoje dzieci. Mąż był przy porodach.Ogólnie jest dobrze. Dwa razy mąż mial takie jakby stany depresyjne i nie było wtedy fajnie. Ale to już dawno mineło. Baaardzo sie różnimy ale chyba dzięki temu sie dopełniamy.  Staramy sie oboje nad sobą pracować tzn nad tymi cechami które nas drażnią. Udało nam sie tez niektore wady zaakceptowac. Bez tego ani rusz bo nie da sie całkowicue zmienić drugiego człowieka. Chemia fizyczna  jest aktualnie na takim samym poziomie jak na początku. Dzieci nas jeszcze bardziej zbliżyly do siebie uczuciowo.  Trzeba rozmawiać ze sobą i starać sie. Obie strony muszą sie starać. Od niedawna mamy własne mieszkanie i nasze ogólne samopoczucie jeszcze bardziej sie poprawiło. Wspólny remont zbliżył nas tak w sensie przyjacielskim, kumplowskim. Niewiem jak to nazwać. Ale cokolwiek robilismy to bylismy wzajemnie dumni z siebie, przytulaliśmy sie, przybijalismy piątki, wygłupialismy sie. Teraz jeszcze sie urządzamy i dalej jest fajnie więc może w waszym nowym domu tez tak będzie. Nie trać wiary. Rozmawiajcie i pracujcie nad tym. Wracając jeszcze do remontu, to jest to dobra okazja do spontaniczności. Jesli bywacie tam sami to może go skuś na szybkie przytulanko. Myśmy to zrobili na jedynym czystym krześle wsród kurzu bo mieszkanie było wtedy w surowym stanie. Takie spontaniczne akcje to zastyrzyk pozytywnej energii dla związku :D

Życze wszystkiego dobrego :)

Pasek wagi

tez to przeszlam. Przez rok po narodzinach pierwszego dziecka bylo masakrycznie. Nawet nie zliczylam ile to razy wtedy pakowalam walizki I szukalam mieszkan, rezerwowalam bilety do Pl itp. Przez rok tylko mielismy ze soba wojny, ja przeszlam depresje poporodowa a on mial to w dupie. Tesciowa codziennie wisiala na jego telefonie I piep***** ze wszystko zle robie, wlekla swoja gruba dupe do mojego domy w wtracala sie do wszystkiego.  on w ogole mi przy malej nie pomagal a ja zostalam przy bardzo imponujacym rozmiarze 16. Nawet nie macie pojecia jakie to wszystko bylo dla mnie dolujace... z seksem bylo zle, ale staralam sie ukrywac, ze jak tylko do mnie podchodzil to zbieralo mi sie na wymioty. Najgorsze bylo to, ze nie mialam o tym komu powiedziec. Przed pierwszymi urodzinami malej wszystko mu wykrzyczalam, ale co mnie zdziwilo zamiast sie obrazic on mnie zrozumial I od tej pory juz sie staral. Nawrt bardzo. Przestal dyskutowac moja osobe z ,,mamusia,, nie pozwala juz jej siedziec u nas codziennie a ja nauczylam sie ja ignorowac. Nic mu o jego mamie nie mowie jak chce na nia cos powiedziec  to dzwonie do mojego taty. Kiedy sie z nia spotykam to jestem na tyle mila na ile daje rade. Staram sie jej nie okazywac , ze jej nie cierpie. Efekt : teraz mamy dzidzusia nr 2 I jest wprost idealnie :) ps kilogramy same leca w dol. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.