Temat: Nie lubię i nie potrzebuję ludzi?

Mam skomplikowaną osobowość. Mam duże problemy ze sobą. Nie chcę się zagłębiać we wszystko co do tego doprowadziło, ale wynik jest taki, że nie lubię ludzi, wszystko mnie denerwuje i nie mam tolerancji dla wielu zachowań. Czuję, że nie potrzebuję do szczęścia innych ludzi zwłaszcza takich, którzy w jakiś sposób wpływają na mnie lub moje samopoczucie albo jakość życia negatywnie. Mam 18 lat. Atmosfera w mojej rodzinie jest koszmarna. Od 4 lat mieszkam z moim ojcem, bo tak zdecydowałam kiedy rodzice się rozstali. Postanowiłam zupełnie odizolować się od matki, tak samo jak od siostry, babci (od strony matki) i kilku innych osób. Jedyni ludzie z którymi mam dobry kontakt to mój tata, jego partnerka, dziadkowie od strony taty i dziadek od strony mamy, przyjaciółka, mój facet i jego dwaj koledzy. Inni mogliby dla mnie nie istnieć, nie mam zamiaru przymilać się do ludzi, którym nie zależy na dobrym kontakcie ze mną. Dlatego od ponad roku nie widziałam mojej matki, babci od strony mamy od 2 lat. Jedynie z dziadkiem mam kontakt, bo on jest inny niż moja matka i babcia, które mają identyczne charaktery, podobnie jak siostra. Co wy o tym myślicie? To jest chore? Bo moim zdaniem nie mam obowiązku utrzymywać kontaktu z ludźmi, których nie lubię nawet jeśli to moja matka czy babcia. Uważam, że nie potrzebuje tego w moim życiu i mam prawo odcinać się od takich ludzi, ale matka do mnie wydzwania i pisze smsy, aż musiałam ją zablokować... Pisze w nich, że pożałuję tego i będe jeszcze płakać. Kiedy 4 lata temu wybrałam wyprowadzkę od niej mówiła że za kilka tygodni wróce ze spuszczoną głową, ale nie wróciłam i jest mi dobrze. Pewnie zastanawiacie się po co to piszę skoro jestem taka pewna swoich racji itp. Chcę poznać opinię z boku i chciałabym zobaczyć czy są tu inne osoby, które mają takie podejście do życia jak ja i jak to u nich działą.

Wilena napisał(a):

Był już kiedyś podobny temat na forum. Autorka twierdziła, że wszyscy ją drażnią, czasami tylko dlatego, że ośmielili się obok niej usiądź w środku komunikacji publicznej (sic!) - część osób (w zdecydowanej większości tak samo aspołecznych) pisało, że to całkowicie normalne. Moim zdaniem takie odcinanie się od ludzi normalne nie jest. Człowiek jest istotą społeczną, z każdej kulturze funkcjonuje też pojęcie więzi rodzinnych, jeżeli ktoś to wszystko neguje i jest aspołeczny to jest tym samym "anormalny". Rozumiem introwertyzm, rozumiem trudności w porozumieniu się z bliskimi osobami, rozumiem różnice charakterów, ale to wszystko są rzeczy nad którymi można pracować, a nie odcinać się i brnąć w kierunku jakiejś fobii, czy choroby - bo samotność dla nikogo zdrowa na dłuższą metę nie jest. Nie wiem co takiego strasznego zrobiła Ci mama, babcia i siostra, że przez rok (czy nawet dłużej) nie spotkałaś się z nimi ani razu. Biły Cię, upokarzały, krzyczały na Ciebie, a Ty w tym wszystkim byłaś aniołem bez winy? - jeżeli nie to moim zdaniem zrywanie kontaktu jest formą okrutnej kary dla bliskich osób, jest skrajnie niedojrzałe i egoistyczne. 
Wiem, że jestem anormalna. Jestem tego świadoma. Masz rację, że to jest forma kary, zresztą przyznałam to w jednej z pierwszych odpowiedzi. Nie wiem czy jestem aniołem bez winy, ale ja mam taki charakter, że nie angażuję się w kłótnie albo konflikty, ale zamykam się i wycofuję. Moim zdaniem odcięcie się jest lepsza karą od awantur itp., bo wiem, że niektórych to boli. Nie jest to kara bez powodu, ja nikomu nie robię nic złego, a przy tym karzę ich dużo gorzej niż oni mnie. Wielu osób to w ogóle nie obejdzie, ale niektóre odczują to dotkliwie. Nic nie dzieje się bez powodu. 

Czasami jak ma sie doczynienia z toksycznymi ludzmi lepiej sie odciac. Mysle ze dobrze zrobilas

Pasek wagi

Powiem Ci, że mam podobne podejście do Twojego. Tylko, że mam 25 lat i od jakiś 3 lat stwierdziłam, że niektóre osoby są mi nie potrzebne do życia, ponieważ mają negatywny wpływ na mnie i na to co się wokół mnie dzieje. Odizolowałam się od wielu pseudo koleżanek i nie zależy mi na nowych znajomościach. Poznałam dużo ludzi o różnych charakterach, potrafię po pierwszym spotkaniu stwierdzić czy ktoś zasługuje na sympatie czy nie. Obserwuje sporo osób na uczelni w grupie, większość z nich są zakłamane i fałszywe. Jedno mówią przy kimś, a za chwile co innego przy drugiej osobie. Nienawidzę takiego zachowania. Mam lepsze relacje z kumplami niż z laskami. Co do rodziny to relacje z rodzicami mam nawet dobre, ale nie utrzymuje od 15 lat kontaktu z babcią i jej rodzinką i nie chce ich znać.

Wydaje mi się, że jesteś całkiem normalna. Dobierasz sobie odpowiednich ludzi i tyle. A Ci co mają mase znajomych (lub pseudo znajomych) to najczęściej są nic nie warci  i fałszywi.

Basti81 napisał(a):

Jestes t... po.... k... s... i d.... ktora chodzi po swiecie tylko dlatego ze morderstwo jest karalne. Jak mozna odsunac sie od wlasnej matki i zamieszkac z ojcem no k... jak? Spuscic to sie kazdy fagas moze ale to matka dba o Ciebie juz podczas ciazy, gdyby cie nie chciala to by cie nie bylo. Wiesz co ja nie mam szacunku do ludzi, kazdego potrafie naciagnac, oszukac, od kazdego wyludzic kase ale w zyciu warzawy bym sie nie odwrocil od mojej mamy nie wazne czego by nie zrobila.
ty idioto nie oceniaj kazdego wzgledem siebie, nie kazdy facet jest taki jak piszesz i nie kazda kobieta zasluguje na miano kobiety, malo to takich co chlaja, pala, cpaja bedac w ciazy?,zastanow sie co wypisujesz !

no właśnie, najpierw pomyśl chłopie zanim coś napiszesz!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.