Temat: wulgaryzmy od faceta

Jakie jest najgorsze słowo/zwrot jaki usłyszałyście od faceta? Mój pierwszy raz powiedział mi podczas dużej kłótni "zamknij mordę" i strasznie mnie to zdenerwowało... Co najgorszego powiedział Wasz facet?

EgyptianCat napisał(a):

xblackx napisał(a):

no to ja też się nie wypowiem :) .. Uważam, że lepiej wykrzyczeć sobie wszystko, nawet używając wulgaryzmów i dojść do porozumienia niż "daj spokój" i koniec tematu.
Jasne, ale istnieje jeszcze trzecie wyjście - kulturalna, partnerska rozmowa. Wzajemne wyzywanie się (lub jednostronne) to patologia w związku, która prędzej czy później odbije się Wam czkawką. 

Mam to samo zdanie. Wiadomo,  że czasem nawet w nerwach jakąś niespersonalizowaną "k#rwą" się rzuci ale temat jest chyba odnośnie tego, co najgorszego usłyszało się od swojego mężczyzny. To taką "k" z jego ust słyszałam nie raz nie dwa, czasem w kłótni, czasem przy uderzeniu się w małego palca. Ale nigdy do mnie. Do mnie nawet nie powiedział, że mam się zamknąć, że mam spadać,  miałby chyba awanturę stulecia. Jakoś nie sądzę żeby kłótnia mogłaby być usprawiedliwieniem tym bardziej do wyzwisk (jak juz mówiłam, nie mówię o słówku rzuconym w przestrzeń w celu wyrażenie emocji) albo do nieokazywania szacunku. 

EgyptianCat napisał(a):

xblackx napisał(a):

no to ja też się nie wypowiem :) .. Uważam, że lepiej wykrzyczeć sobie wszystko, nawet używając wulgaryzmów i dojść do porozumienia niż "daj spokój" i koniec tematu.
Jasne, ale istnieje jeszcze trzecie wyjście - kulturalna, partnerska rozmowa. Wzajemne wyzywanie się (lub jednostronne) to patologia w związku, która prędzej czy później odbije się Wam czkawką. 

Ale do tego są potrzebne dwie emocjonalnie opanowane osoby, a jak się trafiają dwie nieopanowane to ta opcja znika ;)

tennickjuzistnieje napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

xblackx napisał(a):

no to ja też się nie wypowiem :) .. Uważam, że lepiej wykrzyczeć sobie wszystko, nawet używając wulgaryzmów i dojść do porozumienia niż "daj spokój" i koniec tematu.
Jasne, ale istnieje jeszcze trzecie wyjście - kulturalna, partnerska rozmowa. Wzajemne wyzywanie się (lub jednostronne) to patologia w związku, która prędzej czy później odbije się Wam czkawką. 
Ale do tego są potrzebne dwie emocjonalnie opanowane osoby, a jak się trafiają dwie nieopanowane to ta opcja znika 

Tego się można nauczyć. Ja jestem strasznym cholerykiem, ale ponieważ wiem, że takie zachowanie do niczego dobrego mnie nie doprowadzi, to w chwili złości po prostu wychodzę na 10 minut. Ochłonę, wracam, możemy rozmawiać. :)

Rozne rzeczy sie w zlosci mowi wiec nie ma co panikowac.

EgyptianCat napisał(a):

tennickjuzistnieje napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

xblackx napisał(a):

no to ja też się nie wypowiem :) .. Uważam, że lepiej wykrzyczeć sobie wszystko, nawet używając wulgaryzmów i dojść do porozumienia niż "daj spokój" i koniec tematu.
Jasne, ale istnieje jeszcze trzecie wyjście - kulturalna, partnerska rozmowa. Wzajemne wyzywanie się (lub jednostronne) to patologia w związku, która prędzej czy później odbije się Wam czkawką. 
Ale do tego są potrzebne dwie emocjonalnie opanowane osoby, a jak się trafiają dwie nieopanowane to ta opcja znika 
Tego się można nauczyć. Ja jestem strasznym cholerykiem, ale ponieważ wiem, że takie zachowanie do niczego dobrego mnie nie doprowadzi, to w chwili złości po prostu wychodzę na 10 minut. Ochłonę, wracam, możemy rozmawiać. :)

Ja nigdy nie wychodzę, jak juz zacznę, chybaże z siebie :D

Na poważnie nic, w żartach w łóżku dużo się nasłuchałam ;)

o dzisiaj wlasnie dwa gimby jechaly ze mna autobusem i smialy sie z tego, ze tata  jednej z nich do jej mamy powiedzial "ty suko" kiedy spaliła tosty na sniadanie, autentycznie mialy z tego beke zycia. mysle sobie co za patola a z tego co tu widze to po prostu codziennosc (ziew)

Nigdy nie usłyszałam od niego marnego słowa. Najgorsze co powiedział, kiedy doprowadziłam do do szewskiej pasji to takie "wiesz co, skończ już" powiedziane zimnym dobitnym głosem. Za to w jego stronę moje "najgorsze" to takie krótkie, ucinane "spier*alaj". Ale to dlatego, że ja nie wymawiam R, a mam taką francuską manierę mówienia RL. Jego to strasznie bawi i rozczula :) Więc nigdy w takim negatywnym, dosłownym znaczeniu tylko dla rozładowania napięcia. Nie rzucamy w siebie wulgaryzmami kiedy się kłócimy. 

Dodam tylko, że jestem choleryczką i generalnie wyrażam się bardzo emocjonalnie. Ale nie wyobrażam sobie powiedzieć do osoby którą kocham, że np jest "popier*dolona" albo "odpier*dol się". Jak to tak....

Wal sie czasem ja  mu powiem ale tylko na zarty;)

Na powaznie nie uslyszalam z jego strony nic przykrego w stosunku do mnie a jestesmy razem4 lata.

Ojj zdarza sie nie bede cytowac

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.