Temat: Jak wytłumaczyć mamie, iż nie chcę chodzić na religię?

Dziś poprosiłam ją by mnie wypisała a ona "Będziesz żyła w takiej religii, w jakiej się urodziłaś i zostałaś wychowana" 
Mam na pokaz chodzić do kościoła mimo że nie wierzę? Mój nauczyciel religii to jakiś fanatyk kościoła, nawet nie ksiądz, nie zniosę tej jego gadaniny.. Pół roku temu jak wyniosłam z pokoju cały ZESTAW świętych obrazków to chciała mnie do proboszcza zaprowadzić ;x

Czy dziecko jest, aż tak nieszczęśliwe poświęcając 4-5h w tygodniu na życzenie rodziców? Równie dobrze można ten argument wykorzystać jak dziecko nie chce plewić ogródka czy sprzątać pokoju. 

Wilena napisał(a):

Nie miałam tego problemu, bo na szczęście rodzice mnie wypisali z lekcji religii w szkole podstawowej. Gdyby mnie tak zmuszali to chyba bym zapytała co jest dla nich ważniejsze - szczęście ich dziecka (bo przecież zmuszanie kogoś do robienia czegoś wbrew sobie to unieszczęśliwianie go), czy to żeby uszczęśliwić ludzi wokół zmuszając kogoś do udawania katolika, bo "co ludzie powiedzą". 

Ileż dzieci jest unieszczęśliwionych samym chodzeniem do szkoły i przeżywają to jakoś. Poziom szczęścia dziecka zwykle obniża się w wyniku podejmowania obowiązków, a szczęśliwi są ci dorośli, którzy lubią to, co muszą....

Kinga156 napisał(a):

Wilena napisał(a):

Nie miałam tego problemu, bo na szczęście rodzice mnie wypisali z lekcji religii w szkole podstawowej. Gdyby mnie tak zmuszali to chyba bym zapytała co jest dla nich ważniejsze - szczęście ich dziecka (bo przecież zmuszanie kogoś do robienia czegoś wbrew sobie to unieszczęśliwianie go), czy to żeby uszczęśliwić ludzi wokół zmuszając kogoś do udawania katolika, bo "co ludzie powiedzą". 
Ileż dzieci jest unieszczęśliwionych samym chodzeniem do szkoły i przeżywają to jakoś. Poziom szczęścia dziecka zwykle obniża się w wyniku podejmowania obowiązków, a szczęśliwi są ci dorośli, którzy lubią to, co muszą....

Gdyby ktoś nie chciał chodzić na religioznawstwo to można by porównywać chodzenie na religioznawstwo z chodzeniem do szkoły i z obowiązkiem szkolnym. Ale o ile się nie mylę to lekcje religii nie polegają na światopoglądowo neutralnym przekazywaniu wiedzy i suchych faktów o religiach, ale wpajaniu komuś wiary i przekonań kościoła katolickiego. Także porównanie wybitnie nie trafione, bo obowiązek szkolny wprowadzono po to, żeby uczyć, nie indoktrynować. Nawet w Konstytucji jest zapis o tym, że rodzice mają prawo do wychowania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami, ale z uwzględnieniem jego wolności sumienia, wyznania i przekonań - zmuszanie do chodzenia na religię jest łamaniem praw człowieka, zresztą takie sprawy były i zajmował się nimi Rzecznik Praw Dziecka. Nie rozumiem jak można być tak ograniczonym, żeby nie rozróżniać właśnie nauki, od indoktrynacji - tak, ograniczonym, być może mocne słowo, ale jak inaczej nazwać kogoś kto bagatelizuje problem łamania praw człowieka i polskiej Konstytucji? W imię czego? - przeświadczenia, że dziecko jest własnością rodzica i ten może mu narzucać wiarę? Myślałam, że krucjaty i siłowe "nawracanie niewiernych" odeszły w mroki historii, ale jak widać nie. 

nataliet napisał(a):

Dziś poprosiłam ją by mnie wypisała a ona "Będziesz żyła w takiej religii, w jakiej się urodziłaś i zostałaś wychowana" Mam na pokaz chodzić do kościoła mimo że nie wierzę? Mój nauczyciel religii to jakiś fanatyk kościoła, nawet nie ksiądz, nie zniosę tej jego gadaniny.. Pół roku temu jak wyniosłam z pokoju cały ZESTAW świętych obrazków to chciała mnie do proboszcza zaprowadzić ;x

"Będziesz żyła w takiej religii, w jakiej się urodziłaś i zostałaś wychowana". brzmi groznie. a tak na serio, wspolczuje, chociaz jednoczesnie gratuluje decyzji.

moze zapros mame do krytycznej dyskusji na temat religii. pokaz jej bledy logiczne, brak konsekwencji, oblude (historia soborow), sposob w jaki kosciol cynicznie zacheca do przemocy. niech zajmie konkretne stanowisko, a nie wydaje rozkazy i mowi Ci jak masz zyc.

tragedia....

Pasek wagi

mialam okazje wysluchac lekcji religii z LO - brat nagral bo nie mogl zniesc tych bzdur i chcial, zeby ktos dorosly tego posluchal. obrzydliwy, seksistowski, nienawistny wywod ksiedza, ktory udowodnil jedynie ze jest malym, wrednym dupkiem, bez jakiegokolwiek szacunku do mlodziezy w klasie ale i ogolnie do ludzi. w sposob wulgarny wypowiadal sie na temat kobiet, ktore "same nie wiedza czego chca i co czuja, jedyne co wiedza, to to ze same nie sa w stanie zyc i za wszelka cene usiluja miec faceta, co sprowadza na niego klopoty". dalej ze kobiety sa zrodlem problemow bo nie radza sobie z emocjami i hormonami, wiec to facet jest od decydowania. i kobieta musi sie go trzymac, czy bije czy pije, niewazne. potem o pragnieniu kobiet do uprawiania seksu (bo inaczej nie umieja utrzymac faceta). dalej o tym ze mezczyzni maja sie rozwijac, korzystac ze sa inteligentniejsza plcia. ktos tam z nim dyskutowal ale niewiele bo ksiadz wysmiewal argumenty. straszny debil. w koncu nasza mama poszla z tym do dyrektorki, troche bylo afery, brat na religie nie chodzi, tak jak polowa klasy. co ciekawe ksiadz nadal uczy. i nawet nie przeprosil...

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

Nie miałam tego problemu, bo na szczęście rodzice mnie wypisali z lekcji religii w szkole podstawowej. Gdyby mnie tak zmuszali to chyba bym zapytała co jest dla nich ważniejsze - szczęście ich dziecka (bo przecież zmuszanie kogoś do robienia czegoś wbrew sobie to unieszczęśliwianie go), czy to żeby uszczęśliwić ludzi wokół zmuszając kogoś do udawania katolika, bo "co ludzie powiedzą". 

Teraz widzę jak zniszczyłam szczęśliwe dzieciństwo swoim synom. Unieszczęśliwiałam ich systematycznie zmuszając do noszenia czapki zimą, picia gorzkich syropów, nauki wielu pożytecznych, a ich zdaniem niepotrzebnych rzeczy (języki!). O chodzeniu do szkoly, maturze i studiach nie wspominając. 

Słaby argument

Epestka napisał(a):

Wilena napisał(a):

Nie miałam tego problemu, bo na szczęście rodzice mnie wypisali z lekcji religii w szkole podstawowej. Gdyby mnie tak zmuszali to chyba bym zapytała co jest dla nich ważniejsze - szczęście ich dziecka (bo przecież zmuszanie kogoś do robienia czegoś wbrew sobie to unieszczęśliwianie go), czy to żeby uszczęśliwić ludzi wokół zmuszając kogoś do udawania katolika, bo "co ludzie powiedzą". 
Teraz widzę jak zniszczyłam szczęśliwe dzieciństwo swoim synom. Unieszczęśliwiałam ich systematycznie zmuszając do noszenia czapki zimą, picia gorzkich syropów, nauki wielu pożytecznych, a ich zdaniem niepotrzebnych rzeczy (języki!). O chodzeniu do szkoly, maturze i studiach nie wspominając. Słaby argument

jak to? porownujesz zmuszanie do noszenia czapki i picia syropow do zmuszania do lekcji religii? przeciez do noszenia czapki i picia syropow, zmusza sie male dzieci, ktore nie potrafia racjonalnie ocenic co jest dla nich dobre, a tu mamy szesnastolatke, ktora stac na krytyczne myslenie - inaczej jak widac niz doroslych. poza tym noszenie czapki i picie syropu, to cos co jest racjonalne, ma uzasadnienie, wiec synowie po czasie potrafia ocenic Twoje dzialanie jako majace sens - jak mozna to porownac do zmuszania do religii, ktore to kompletnie nie ma sensu i nie jest racjonalne? 

poza tym - przykro mi, ze musialas synow zmuszac do matury i studiow :( 

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

KIleż dzieci jest unieszczęśliwionych samym chodzeniem do szkoły i przeżywają to jakoś. Poziom szczęścia dziecka zwykle obniża się w wyniku podejmowania obowiązków, a szczęśliwi są ci dorośli, którzy lubią to, co muszą....

Gdyby ktoś nie chciał chodzić na religioznawstwo to można by porównywać chodzenie na religioznawstwo z chodzeniem do szkoły i z obowiązkiem szkolnym. Ale o ile się nie mylę to lekcje religii nie polegają na światopoglądowo neutralnym przekazywaniu wiedzy i suchych faktów o religiach, ale wpajaniu komuś wiary i przekonań kościoła katolickiego. Także porównanie wybitnie nie trafione, bo obowiązek szkolny wprowadzono po to, żeby uczyć, nie indoktrynować. Nawet w Konstytucji jest zapis o tym, że rodzice mają prawo do wychowania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami, ale z uwzględnieniem jego wolności sumienia, wyznania i przekonań - zmuszanie do chodzenia na religię jest łamaniem praw człowieka, zresztą takie sprawy były i zajmował się nimi Rzecznik Praw Dziecka. Nie rozumiem jak można być tak ograniczonym, żeby nie rozróżniać właśnie nauki, od indoktrynacji - tak, ograniczonym, być może mocne słowo, ale jak inaczej nazwać kogoś kto bagatelizuje problem łamania praw człowieka i polskiej Konstytucji? W imię czego? - przeświadczenia, że dziecko jest własnością rodzica i ten może mu narzucać wiarę? Myślałam, że krucjaty i siłowe "nawracanie niewiernych" odeszły w mroki historii, ale jak widać nie. 

Czy oczy mnie nie mylą, czy użyłaś w stosunku do mnie określenia "ograniczona"?

To Twój argument?

Myślę, że Epestka, troche sarkastycznie próbowała wytłumaczyć, że zmuszała swoje dzieci do robienia czegoś, czego robic nie chcieli a wyszło im to na dobre...

I nie uważam, że tylko małe dzieci nie chcą nosić czapki zimą i pić syropów. Ja pamiętam, że kiedy miałam 16 lat to też nie chciałam nosić czapki, tylko rozpuścić włosy i chodzić z gołą głową jak wszystkie koleżanki ale mama była nie ugięta. i też zmuszała mnie do picia tranu kiedy byłam w gimnazjum. Mając szesnaście lat też nie zawsze jesteśmy w stanie racjonalnie ocenić co jest dla nas dobre. No dobra, jesteśmy w stanie ocenić ale może tym dobrem się nie kierujemy. Często góre bieze presja rówiesników.

Ja miałam w liceum najpierw wymagającego księdza, który robił klasówki. Wiedza, którą przekazywał wydawała mi się zbędna więc w czasie lekcji religii odrabiałam/uczyłam się innych. Nie myślałam jakoś o wypisywaniu się, ksiądz mi nie dokuczał, zwyczajnie miałam jedynkę z tego przedmiotu, a w ogóle nie liczył się do średniej. Potem zmienił się ksiądz na mega luzaka z którym rozmawialiśmy na luzie, chodziliśmy do niego na plebanię bawić się z jego żółwiem, wychodziliśmy na spacery. To był taki relaks w ciągu dnia. Czyli dobrze że jakoś się przemęczyłam. Jeżeli masz wnerwiającego księdza to wcale ci się nie dziwie. Ja bym wypisała dziecko na jego prośbę, a już w szczególności gdyby miało zajęcia z księdzem w stylu księdza Oko, brrrrr i miało wysłuchiwać seksistowskich bzdur.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.