Temat: własna przestrzeń w małżeństwie

Do żon ,matek, ewentualnie osób będących w stałych związkach:Czy Wasi partnerzy spędzają czas osobno, nie z wami , dziećmi itp.?Np. wyjeżdżają samotnie na weekendy, by powiedzmy oddawać się swojemu hobby- wycieczki po górach z kumplami, rajdy motocyklowe itd.Czy mają grupę swoich tylko znajomych, własny świat, do którego Was nie dopuszczaja- nie chodzi mi tu oczywiście o wyjście z kumplami na piwo tylko takie bardziej długofalowe akcje.Jak funkcjonujecie w takich związkach, czy czujecie się komfortowo, czy nie dokucza Wam samotność?Czy Wy też macie swój świat, czy bardziej poświęcacie się dzieciom i akceptujecie taki stan?

Martulleczka napisał(a):

sta.ali napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

Mój narzeczony w pracy spędza czas beze mnie i jest to jednocześnie jego praca i hobby. Ja się nie wtrącam. Więcej czasu osobno to spędzam ja, w stajni ze znajomymi, ale nie są to długofalowe wypady tylko kilka godzin, czasami jadę do innego miasta na weekend do znajomych. On nie ma takiej potrzeby i wszędzie jeździmy razem, jak ja gdzieś jadę to on z tego co wiem siedzi w domu.
Pewnie nie macie dziecka, to niestety trochę komplikuje sprawę
Dlaczego komplikuje? Przecież dziecko może zostawać równie dobrze z ojcem, chyba że to niemowlę karmione piersią. Chociaż u nas w stajni są mamusie które przyjeżdżają z wózkiem i robią swoje, a dzieci śpią na świeżym powietrzu. Jak się chce to wszystko można.

Jak dla mnie to po prostu takie wymówki, i tyle. Kobiety się zakopują w pieluchach po uszy, robią leniwe, bo nic nie mogą przez dziecko, a tak naprawdę spora część z nich mogłaby i wyjść z koleżankami, i pielęgnować jakieś hobby.

cancri napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

sta.ali napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

Mój narzeczony w pracy spędza czas beze mnie i jest to jednocześnie jego praca i hobby. Ja się nie wtrącam. Więcej czasu osobno to spędzam ja, w stajni ze znajomymi, ale nie są to długofalowe wypady tylko kilka godzin, czasami jadę do innego miasta na weekend do znajomych. On nie ma takiej potrzeby i wszędzie jeździmy razem, jak ja gdzieś jadę to on z tego co wiem siedzi w domu.
Pewnie nie macie dziecka, to niestety trochę komplikuje sprawę
Dlaczego komplikuje? Przecież dziecko może zostawać równie dobrze z ojcem, chyba że to niemowlę karmione piersią. Chociaż u nas w stajni są mamusie które przyjeżdżają z wózkiem i robią swoje, a dzieci śpią na świeżym powietrzu. Jak się chce to wszystko można.
Jak dla mnie to po prostu takie wymówki, i tyle. Kobiety się zakopują w pieluchach po uszy, robią leniwe, bo nic nie mogą przez dziecko, a tak naprawdę spora część z nich mogłaby i wyjść z koleżankami, i pielęgnować jakieś hobby.

Też odnoszę takie wrażenie, że to wymówki. Znam sporo mam, które mają czas na wiele rzeczy i znam też sporo, które nie mają "bo dzieci". Rozumiem, że jest ciężko jak się samotnie wychowuje, ale jak można mówić, że nie ma się z kim dziecka zostawić chociażby w niedzielę, jak się mieszka z mężem pod jednym dachem? Moja mama wychowywała mnie sama, a bardzo dobrze pamiętam jak jeździłyśmy często do jej koleżanek, czy kuzynek, one sobie szły na imprezę a nami się zajmowała sąsiadka czy mama mojej cioci. Zawsze jak się chce można coś wymyślić.

Jesteśmy małżeństwem z osiemnastoletnim stażem. Od zawsze mieliśmy "czasy osobne". Jak córka była mała - nie było problemu, żeby z nią został, kiedy ja chciałam iść na ploty, na rower czy na basen. Nigdy nie było problemu, jeśli chciałam iść sama do kina, na koncert czy gdziekolwiek. Ja nie ciosałam kołków na głowie, kiedy jechał z kolegami nurkować (czasem jeździmy razem) lub łowić ryby. Mamy różne zainteresowania, różne pasje - ale mnie to nigdy nie przeszkadzało. Nie uważam, że małżeństwo polega na nieodklejaniu się od siebie przez 24h na dobę (może z wyjątkiem czasu spędzonego w pracy:)). Miałam zawsze dużą swobodę, łącznie z tym, że nie było problemu, gdy wyjeżdżałam na firmowe imprezy, a nawet gdy podjęłam pracę w innym mieście. Mimo to czuję się z nim mocno związana i myślę, że działa to w obie strony.

Pasek wagi

Mój mąż jest z takich, którzy tej przestrzeni dają bardzo mało.. dobrze, że pracujemy oddzielnie chociaż;) najchętniej brałby mnie na wszystkie spotkania ze znajomymi, wypady do rodziców (zawsze obecność obowiązkowa..) no wszędzie.. ja wolałabym mieć więcej czasu oddzielnie - teraz jak mieszkamy razem wspólnego czasu mamy na prawdę sporo.. ale takich wypadów oddzielnie nie urządzamy ;)

Martulleczka napisał(a):

cancri napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

sta.ali napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

Mój narzeczony w pracy spędza czas beze mnie i jest to jednocześnie jego praca i hobby. Ja się nie wtrącam. Więcej czasu osobno to spędzam ja, w stajni ze znajomymi, ale nie są to długofalowe wypady tylko kilka godzin, czasami jadę do innego miasta na weekend do znajomych. On nie ma takiej potrzeby i wszędzie jeździmy razem, jak ja gdzieś jadę to on z tego co wiem siedzi w domu.
Pewnie nie macie dziecka, to niestety trochę komplikuje sprawę
Dlaczego komplikuje? Przecież dziecko może zostawać równie dobrze z ojcem, chyba że to niemowlę karmione piersią. Chociaż u nas w stajni są mamusie które przyjeżdżają z wózkiem i robią swoje, a dzieci śpią na świeżym powietrzu. Jak się chce to wszystko można.
Jak dla mnie to po prostu takie wymówki, i tyle. Kobiety się zakopują w pieluchach po uszy, robią leniwe, bo nic nie mogą przez dziecko, a tak naprawdę spora część z nich mogłaby i wyjść z koleżankami, i pielęgnować jakieś hobby.
Też odnoszę takie wrażenie, że to wymówki. Znam sporo mam, które mają czas na wiele rzeczy i znam też sporo, które nie mają "bo dzieci". Rozumiem, że jest ciężko jak się samotnie wychowuje, ale jak można mówić, że nie ma się z kim dziecka zostawić chociażby w niedzielę, jak się mieszka z mężem pod jednym dachem? Moja mama wychowywała mnie sama, a bardzo dobrze pamiętam jak jeździłyśmy często do jej koleżanek, czy kuzynek, one sobie szły na imprezę a nami się zajmowała sąsiadka czy mama mojej cioci. Zawsze jak się chce można coś wymyślić.

Będziesz miała dzieci,  to będziesz się mogła wypowiadać.  Dzieci są różne, z dostępnością ew. opiekunów też jest różnie.  

A w związku trzeba czasem coś poświęcić, szczególnie przy dzieciach - czasem idzie po pasji, mnie by niewiarygodnie wkurzalo gdyby mąż tak często znikał i zostawial samą z dzieckiem. 

mój łazi za mna...bez przerwy czuje jego oddech na plecach..ale jest to czasami miłe:-)))

My mieszkamy ze sobą od 4 lat i wypracowaliśmy sobie taki system, że co dwa tygodnie weekend spędzamy oddzielnie. On jedzie do naszego miasta rodzinnego, spędza czas z kumplami w garażu, piwkują, grillują, jeżdżą na motorach i rozmawiają o tłokach, głowicach, łożyskach i innych  rzeczach. Czasami jak pojadę z nim i ich posłucham to mam wrażenie, że rozmawiają w innym języku bo nic z tego nie rozumiem :D. Ja wtedy zostaje w domu, mam czas pooglądać sobie swoje seriale,pograć na gitarze, pośpiewać, zrobić sobie domowe spa, spotkać się z koleżankami,siostrą, pobyć sama ze sobą w ciszy. Ogólnie cenię sobie czas spędzony sama ze sobą :). Wiadomo, kiedy będą dzieci, pewnie będziemy robić rzadziej takie oddzielne dni, ale uważam, że chociaż jeden weekend w miesiącu powinien tak wyglądać. Jesteśmy w związku, świetnie się dogadujemy i bardzo kochamy, ale mimo wszystko każde z nas jest indywidualnością z własnymi pasjami, zainteresowaniami. No i czasami trzeba za sobą zatęsknić. :)

Pasek wagi

.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.