Temat: wydatki w związku

jak jest w waszych związkach? jak dzielicie się z partnerem wydatkami? tzn są jakieś stałe wydatki, które należą tylko do niego lub tylko do was? czy ktoś w związku bardziej odpowiada za finanse? każdy ma swoje pieniądze czy wspólne konto, z którego idzie  na wszystko? czy może inna opcja- część idzie do wspólnego wora na "życie" i opłaty, a reszta pozostaje dla każdego z osobna? jest jakaś część, którą przeznaczacie na oszczędności? które z was jest odpowiedzialne za zakupy jedzeniowe? właśnie to wypracowujemy u siebie , a ciekawa jestem, jaki system sprawdza sie u innych :)

Mamy wspólny budżet nie dzielimy na Twoje/Moje. Jesteście parą czy po ślubie? Jak po ślubie to chyba logiczne, że nie dzielicie tego wszystkiego. My przed ślubem żyliśmy jak teraz więc ciężko mi doradzić :-) 

Pasek wagi

Ja opłacam wszelkiego rodzaju rachunki mieszkaniowe (czynsz, internet, woda, gaz itd) plus antykoncepcja, a chłopak płaci za wynajem i kupuje paliwo ;) I na zmianę płacimy za cotygodniowe zakupy. Często jest też tak, że jak ja już jestem po wypłacie to kupuje różne rzeczy do domu, a jak pieniążki mi nie starczą do 10go to chłopak wszystko kupuje. Wliczając w to moje zachcianki^^

Jeszcze przed ślubem mieliśmy wspólny budżet , z którego płaciliśmy za wszystko...nie było moje twoje tylko od zawsze Nasze.

Cała kasa jest wspólna, konto też, u nas nie ma czegoś takiego jak kasa tylko dla mnie czy dla niego, jak potrzebuje buty to biore i kupuje, to samo w drugą strone. Ja jestem odpowiedzialna za płacenie rachunków on robi zakupy spożywcze, póki co oszczędności nie ma z czego odkładać.

Pasek wagi

Ja wydawalam wiecej, bo zawsze robilam zakupy spozywcze (+ chemia, kosmetyki) sama na nas dwoje. On dzielil na moje/twoje, ale nie mial problemu z czerpaniem rowniez z mojego zrodelka :B. Szczerze to splukal mnie ten zwiazek, nie polecam.

Biancca napisał(a):

część idzie do wspólnego wora na "życie" i opłaty, a reszta pozostaje dla każdego z osobna?

Ja jeszcze nie mieszkam ze swoim, więc wspólne wydatki to praktycznie brak wspólnych wydatków, ale jakbyśmy mieli zamieszkać razem - chciałabym wprowadzić powyższy system. Moja przyjaciółka z facetem tak robią, że każde wrzuca jakąś tam określoną pulę na mieszkanie, życie, chemię do domu, mebelki itp. a resztę każdy ma dla siebie na ciuchy, wyjścia, zachcianki. Podoba mi się ten system. 

Ja rządzę kasą bo ponoć idzie mi to lepiej :) po wypłacie on oddaje mi kase i zostawia sobie na kredyt i czynsz za swoje mieszkanie i na drobne wydatki. Ja z mojej wypłaty opłacam kredyt i opłaty za moje mieszkanie (w którym mieszkamy). Za zakupy płacimy jak leci... kto akurat robi zakupy ten płaci :) pieniądze które zostają w całości odkładamy na wesele. Były czasy kiedy mieszkaliśmy u niego a ja przygotowywałam się do zakupu mieszkania i wtedy on w całości mnie utrzymywał, tak żebym całą wypłate odkładała na mieszkanie. I były też czasy kiedy on był bezrobotny i ja go utrzymywałam. To nauczyło mnie żeby nie dzielić na moje twoje bo czasy są różne i nie wiadomo nigdy kiedy kasy będzie mniej :)

Oplaty na pol, jedzenie jest mega tanie wiec nie robilo nam to roznicy, ciuchy kazdy sobie, na miescie sie nie szalalo jak juz to czasem kawa i ciastko no i 600€ co miesiac trzeba bylo odlozyc bez wzgledu na inne wydatki.

kasa wspólna

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.