- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 września 2015, 18:20
Taka mam mala reflesyjke od kilku dni. Jest naprawde niewiele spraw/rzeczy, ktore lubimy razem z moim partnerem. Wciaz nie moge sie do tego przyzwyczaic (jestesmy ze soba ponad 15 miesiecy). Z bylym mezem robilismy wiele rzeczy razem i sprawialo nam to szczera przyjemnosc. Wtedy czulam sie o wiele bardziej przyjemnie, komfortowo, szczesliwie, sympatycznie... Jakkolwiek by to brzmialo. Naprawde to warunek na fajne zycie? A moze tak mnie zycie nauczylo, zwiazki przyzwyczaily, ze powinno wiekszosc czasu spedzac razem? Moze kazdy, bez bolu, powinien robic co lubi? Smuci mnie to, ze jest tyle roznic miedzy nami:(
3 września 2015, 18:33
Myśle, że wspolne zainteresowania to podstawa związku, wszystkie znane mi związki z długim stażem opierają sie właśnie na tym - jedni (jak u mnie w domu) non stop łowią ryby, inni mają ulubiony serial, czy rodzaj książek. Jeszcze inni zajmują się podobną branżą, która jest też ich hobby. Ciężko by mi było z kimś, z kim nie mam czegoś takiego. Najlepiej znaleźć punkt zaczepienia i go pielęgnować.
3 września 2015, 18:34
znam inna teorie zwiazki ludzi podobnych do siebie czesciej sie rozpadaja czytalam kiedys jakis artykul potwierdzony badaniami
3 września 2015, 18:43
znam inna teorie zwiazki ludzi podobnych do siebie czesciej sie rozpadaja czytalam kiedys jakis artykul potwierdzony badaniami
Jeśli badali związki dwóch nieustępliwych choleryków, to mogli mieć rację. Ja w tym artykule definiowano podobieństwo? Bo nie sądzę, żeby chodziło o zainteresowania.
3 września 2015, 18:44
Niby mówią, ze przeciwieństwa się przyciagają i mysle, że coś w tym jest o ile nie przekłada sie to na to, ze się wcale ze sobą czasu nie spędza.Co innego inny charakter i zainteresowania a co innego jakieś wspólne zajęcia.Ja mam wrażenie, ze sie bardzo odrózniam od mojego męza, mamy inne umysły, zdolności, hobby też zupełnie rózne, inną psychiką,charakter ale jednak zgadzamy sie w kwestiach fundamentalnych ( rodzina, religia, etc) i spedzamy czas razem w sposób dla obojga satysfakcjonujacy.Sporo rozmawiamy na zwykłe tematy, ogladamy filmy raz tak jakie on lubi, raz takie jakie ja. wychodzimy gdzieś razem ale sporo czasu każdy robi to co lubi i oddaje sie swoim zajeciom.Mi to odpowiada, jest balans..moze nie czuje takiego mega hiper pokrewienstwa dusz, bo ogolnie kobiety sie róznia od facetów i chyba nawet nie umiałabym sie tak zjednoczyc to jednak mam w sumie to czego potrzebuje i oczekuje..
u mnie tez sporym jak nie najwiekszym spoiwem zwiazku zawsze byla sfera intymna..facet mi sie po prostu bardzo sposobal i to mnie do niego ciągnelo, jakos te inne roznice sie zatarły przez ów chemię i tak w sumie jest do dzis
3 września 2015, 18:45
My jesteśmy zupełnie różni, nie kojarzę czegoś co robimy wspólnie z dużym natężeniem, ale mi to nie przeszkadza. Dogadujemy się super. Może faktycznie się tak przyzwyczaiłaś i teraz musisz się przestawić na nowe tory, a może Ty jako osoba potrzebujesz mieć partnera często przy sobie i ten związek nie będzie CIę uszczęśliwiał. Poczekasz, to się przekonasz.
3 września 2015, 18:46
Ja mam podobna sytuacje do Twojej i caly czas sie zastanawiam czy mi to odpowiada czy nie. Moze to dziwne ale nie moge sie zdecydowac. Czasami brakuje mi tego ze laczy nas malo wspolych rzeczy, ale jednak kocham go z innych powodow i to lubienie podobnych rzeczy nie jest tutaj takie istotne. Jemu to raczej nie przeszkadza
3 września 2015, 19:19
Ja też mam podobną sytuację do Twojej. Ja jestem z grupy ,,kulturowców" - lubię teatr, lubię warsztaty, lubię taniec, lubię filharmonię, lubię spektakle, wystawy, wiersze... wszystko, co kulturalne. I do tego sport.
Natomiast mój facet nie przepada za teatrami, niechętnie na nie chodzi, do biegania ciężko jest go zmusić, a jak już się zgodzi to razem biegniemy 1 km i potem się kłócimy (bo on chce wolniej, bo ja chce szybciej, bo on mnie spowalnia itp). On interesuje się polityką, gospodarką - a dla mnie to jest totalna nuda.
Więc czasu na zasadzie hobby nie spędzamy razem. Każdy osobno.
Na szczęście mamy podobne poglądy i gusta filmowe, więc sporo ze sobą rozmawiamy na zasadzie wymiany zdań, dyskusji itp. I każdy może opowiedzieć co dziś robił, jak się czuł.... W sumie fajnie, ale na dłuższą metę mam nadzieję, że nie wyjdzie z tego tyle, że będziemy się spotykali dopiero wieczorem w łóżku.
3 września 2015, 19:22
Parę minut temu zakończył się chyba mój 8-miesięczny związek z powodu różnych poglądów na modę - on uważa, że 50-lat temu mężczyźni lepiej się ubierali, a teraz to noszę tenisówki do garniturów i jemu to się nie podoba. ha,ha,ha
Poza tym nasze poglądy chyba na wszystko są odmienne - począwszy od polityki kończąc na jedzeniu, chociaż jemu to co ja przyotuje smakuje zawsze, a ja nie chcę w kuchni smalcu, majonezu, McDonalda itp.
3 września 2015, 19:44
Ja z facetem mamy kompletnie inne zainteresowania, razem lubimy oglądać filmy czy gotować/dobrze zjeść i się przytulać. ;D Poza tymi rzeczami każde ma swoje zainteresowania o których sobie opowiadamy i nie uważam, żeby było to coś złego czy żeby wspólne zainteresowania były podstawą związku.