Temat: Jak poradzić sobie z zazdrością...

Dzięki za odpowiedzi.

mnie ciekawi czy faceci nie widza takich intryg czy moze nie chca widziec.. ^^

facet niestety myśli f....m i takich intryg nie widzi,

następnym razem jak przyjdzie pora placuszkow to wciśnij się w seksowna bieliznę i zaproś go na świeża brzoskwinke podkreślając ze placuszki mamuśki mogą zaczekać(smiech) 

To zaprosiła jego, a ciebie pytała czy mu pozwolisz iść? Chora sytuacja. A dlaczego ciebie nie zaprosiła? Następnym razem, albo odmów, albo powiedz, że też lubisz placki. Nie ma sensu udawać, że wszystko jest cacy. Bo Twój facet będzie myślał, że jest ok, a Ty w końcu nie wytrzymasz, wygarniesz mu w nerwach i będzie dziwnie. Jak była w szpitalu to oczywiście, że ładnie odwiedzić koleżankę, ale razem mogliście pójść. Najlepiej pogadaj ze swoim facetem, że Ci takie bliskie relacje z nią nie pasują, nie wiem jak inaczej pozbyć się tej zazdrości. 

hivision13 napisał(a):

Ja juz dawno nie mam problemów z zazdrością, ale uwierz mi, że na żadne placuszki bym męża nie puściła. Może inaczej...powiedziałabym, że nie chciałabyma aby szedł, a on zrobiłby jak uważa. Nie mam takiej władzy, by zabraniać czegkolowiek drugiej osobie. Ale...rozumiem kawa, jakies spotkanie w mieście w normalnych porach, ale kolacyjka...o nie. Mąż sam z siebie nie powienen według mnie iść, alb zwyczajnie zaproponowac jej kawę.co do koleżanek mężów, narzeczonych czy chłopaków. Ja raz konkretnie byłam zazdrosna o swojego chłopaka, o jego naprawdę dobrą kumpelę. Wiedziałam, że tam nic nie ma między nimi, ale jak to baba...gul się w krtani ruszał. Podeszłam do tego starą szkołą..."Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej". Uznałam, że spróbuję bliżej poznać tę dziewczynę, wtedy zanim wykręci jakiś numer, będzie miała więcej do myślenia... w ostateczności zaprzyjaźniłyśmy się :) 

to jest właśnie sedno, tylko napisane nieobiektywnie. bo nie pójście nie jest jedynym słusznym rozwiązaniem*

ludzie powinni się dobrać tak, żeby sami z siebie mieli takie samo podejście do spraw koleżanek/kolegów/spotkań/wyjść/etc. bo inaczej albo jedna strona będzie się męczyć przez zachowanie drugiej, albo ta druga będzie się czuła ograniczana. 

* ja np. jestem tak mało zazdrosna, że spokojnie mogłabym być w otwartym związku ;) 

minaharkerr napisał(a):

hivision13 napisał(a):

*ludzie powinni się dobrać tak, żeby sami z siebie mieli takie samo podejście do spraw koleżanek/kolegów/spotkań/wyjść/etc

Też jestem tego zdania, ale to że akurat w tej kwestii delikatnie się różnimy nie oznacza że do siebie nie pasujemy. Związek to nie więzienie, a sztuka kompromisu i praca nad sobą. Dziękuje za wszystkie odpowiedzi. Dały mi one dużo wskazówek i jeszcze więcej do myślenia. Dzięki Wam od razu mi lepiej :)

Skoro to twoja koleżanka to dlaczego Ciebie też nie zaprosiła ? Swojego chłopaka nie puściłabym na taką kolacje, a koleżance podziękowałabym za znajomość :)

nie było by takiej opcjiiiiii,,zadne placuszki ,itddddd.nie wchodza w gre.

Pasek wagi

xblackx napisał(a):

Skoro to twoja koleżanka to dlaczego Ciebie też nie zaprosiła ? Swojego chłopaka nie puściłabym na taką kolacje, a koleżance podziękowałabym za znajomość :)
Dokładnie!

Pasek wagi

niech idzie, ale niech nie wraca. dla mnie to byloby nie do zniesienia

Wilena napisał(a):

Kolejny raz jestem przerażona tymi komentarzami w stylu "nie puściłabym" - tak jakby ktoś był w związku z psem i mógł kontrolować to kiedy ten wyjdzie na spacer. Jeżeli ta dziewczyna wykracza swoim zachowaniem poza ramy koleżeństwa (a z tego co piszesz wykracza) to porozmawiaj z chłopakiem na ten temat, zapytaj czy on tego nie widzi i podejmijcie jakąś wspólną decyzję (że nie będzie się z nią spotykał, będzie się z nią spotykał jedynie w większym gronie wspólnych znajomych, albo przyjmie na przyszłość zaproszenie na kolację tylko jeżeli będzie obejmowało też Ciebie - jeżeli będziesz chciała iść) - tylko, że to powinna być wspólna decyzja i wspólna rozmowa, a nie zakładanie komuś kagańca na twarz, przecież to skrajnie żałosne - w sensie upadlające dla faceta, który jest traktowany jak zwierzę i dla kobiety jeszcze bardziej, bo to takie odbicie wszystkich psychoz i kompleksów. 

Zgadzam się, dorosły mężczyzna chyba ma swój rozum, prawda? Słyszałyście o zaufaniu? Jasne, że bym miała na oku tę znajomość, na pewno też pogadałabym (na spokojnie!) z facetem o tej dziewczynie i jej dwuznacznych zamiarach, ale stawianie zakazów typu "nie pójdziesz tam, bo nie", wydaje mi się śmieszne. Zapytaj faceta, co on myśli o tej koleżance, Ty masz o niej bardzo złe zdanie, ale on najwidoczniej ją lubi, więc może ona nie jest aż taka zła? A nawet jeśli jest - cóż, może Twój facet sam się musi o tym przekonać i wtedy przyzna Ci rację. A jeśli jakimś trafem laska faktycznie na niego leci, to o wiele lepiej będzie, gdy sam odrzuci jej zaloty, niż sytuacja będzie wyglądać tak, że Ty mu zabroniłaś z nią kontaktu. To tylko podbuduje jej ego, bo wyczuje Twoją słabość - wyczuje, że jesteś zazdrosna, zakompleksiona i się jej boisz, dlatego "nie puszczasz do niej chłopaka". Pokaż, że nie masz z tym problemu i że ufasz chłopakowi w 100%, a ona pozwoli sobie na tyle, na ile pozwoli jej Twój chłopak, taka prawda. No, chyba że poza  usmażeniem placków planuje go też odurzyć i zgwałcić. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.