- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 sierpnia 2015, 19:31
Dzięki za odpowiedzi.
Edytowany przez PoRazOstatniii 31 sierpnia 2015, 13:06
26 sierpnia 2015, 15:43
Nie puściłabym faceta na kolacje do intrygantki. Niestety znam ten typ kobiety i trzymam się z dala od takich ludzi.
Co to za koleżanka która zaprasza Twojego faceta bez ciebie??
26 sierpnia 2015, 16:12
Hmm.. Tak się zastanawiam czy ja bym swojego męża puściła na placuszki do koleżanki... Hmm.. Tak.. ! Oczywiście niech idzie ale już nie wraca bo ja nie potrzebuje faceta który sobie wychodzi SAM na placuszki do koleżanki..Hmm.. Ja bym nie pozwoliła.. Razem owszem.. Nie puściłabym..;p
zgadzam sie w 100 %
26 sierpnia 2015, 16:14
Hmm... Zazdrość..Zazdrosć jest zdrowa.. Wiesz co.. Bo pytasz jak sobie poradzić z zazdrością.. Ja bym z nią nie walczyła bo ona jest wpisana w każdy charakter na swój sposób. Odpowiedziałabym że " Będzie MI bardzo przykro, że wolisz spędzać czas z koleżanką SAM na SAM " Pamiętaj nigdy nie atakuj rozmówcy. Odnoś wszystko do swoich odczuć. Zobaczysz jakie będą efekty.. ;)
popieram:))
26 sierpnia 2015, 17:29
Nie uwazam sie za osobe zazdrosna. Ale w zyciu bym nie puscila chlopaka/meza do kolezanki, co by sam na sam spedzili wieczor przy swiezo upieczonych placuszkach:| Spotkanie z kumplem - OK, wypad w meskim gronie - OK, impreza w mieszanym towarzystwie - OK, wieczor sam na sam z jakas dziewczyna - stanowcze NIE. Czemu ona zaprosila tylko jego?
Dodam, ze zgadzam sie z Wilena w 100% i majac na mysli "nie puscila" nie chodzi mi o to, ze zastawilabym mu drzwi albo zabarykadowala go w pokoju, tylko ze stanowiloby to dla mnie bardzo duzy problem i staralabym sie go odwiesc od tego pomyslu. I na pewno nie dalabym mu na taki wypad mojego blogoslawienstwa.
Edytowany przez Grubbbcia 26 sierpnia 2015, 17:35
26 sierpnia 2015, 18:26
Smycze już maja, kupcie im jeszcze kagańce, dla pewności i dorzućcie klapki na oczy, bo co się będzie za bardzo rozglądał, buc jeden!
abstrahując od rzeczonych placuszków, przeraża mnie to, że nie można szczerze porozmawiać ze swoim facetem o tym, co boli, denerwuje i drażni... Lepiej się męczyć i gotować w środku...