- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 sierpnia 2015, 18:36
Hej dziewczyny i chłopaki oczywiście :)
Jakby to ładnie zgrabnie ująć... już pisałam o tym 3 lata temu, może ktoś pamięta, może nie. mianowicie jestem z chłopakiem 5,5 roku. chciałabym, żeby mi się oświadczył. co jakiś czas wraca temat z mojej strony, już normalnie rzygać się chce. on mówi, że chce się oświadczyć, ale raz, że jak gdzieś wyjedziemy na wakacje (żeby ładne widoczki były i atmosfera), raz że jak razem zamieszkamy, raz że jak schudnę (!), raz że jak się nie będę spodziewała. czyli ogólnie jeszcze tego nie przemyślał i traktuje to jak odległą przyszłość jak mniemam. a latka lecą, mam 25 lat, on jest rok starszy. uważam w każdym razie, że już czas, a on buja w obłokach.
teraz pytanie do Was: miałyście może taką sytuację? co robić? dać sobie siana z nim? naciskać? bo ja już nie mam pomysłu. nie chcę, żeby zaręczyny były wymuszone, ale boję się, że doczekam się starości. pewnie weźmiecie mnie za desperatkę, no chyba trochę nawet nią jestem.
ps. jest dla mnie bardzo dobry i kochający, lubię z nim spędzać czas i darzę go dużym uczuciem.
20 sierpnia 2015, 14:06
HAHAHAHAHAHAH nie moge, 30 lat i dziecko to moim zdaniem jesli juz to za wczesnie.. ;Dembargo na seks? to juz naprawde pocisnęłaś...może on się boi, że po ślubie przestaniesz o siebie dbać i utyjesz bo np wiele żon znajomych tak ma?:P I stąd to schudnięcie?w sumie masz rację, czasu jeszcze trochę jest. ale z drugiej strony chciałabym już dziecko, nie chce być 30 stką z brzuchem, chociaż to coraz bardziej normalne w dzisiejszych czasach. no a bez ślubu sobie nie wyobrażam mieć dziecka z nikim.
Dokładnie o tym pomyślałam... Poza tym - wolę być trzydziestką z brzuchem ciążowym niż dwudziestką z brzuchem gastronomicznym. Koniec złośliwości.
Z doświadczenia mojego wynika, że z tego związku raczej nic już nie będzie. Byłam z facetem 7lat, w wieku 22-23 ważyłam 55 na 170cm i według niego tez powinnam schudnąć, żeby myślec o ślubie. Generalnie - rożne były wymówki, ostatecznie dobrze że nic z tego nie wyszło. Po tylu latach można spodziewać się syndromu związku przechodzonego i zacząć rozglądać się za nowym, lepszym życiem.
20 sierpnia 2015, 14:31
Mój facet też był oporny. Ja nie miałam ciśnień, ale jakoś mi było przykro z tego powodu. Jakoś tak wyszło,że zerwaliśmy ze sobą na tydzień i wtedy dopiero zrozumiał, że jestem tą jedyną
20 sierpnia 2015, 14:45
Hehe, moj sie oswiadczyl po 2 latach w Dzien Kobiet. Nie naciskalam, nie myslalam nigdy, ze wyjde za maz, chcialam zyc na kocia lape, ale jakos wyszlo, ze wyszlam za maz...do tej pory razem jestesmy
20 sierpnia 2015, 14:46
Argument o schudnięciu do d*py. Inna sprawa, że nie pomyślał, iż gdyby dał pierścionek, to na pewno przed ślubem panna młoda miałaby większą motywację
20 sierpnia 2015, 16:29
A nie pomyslałas może o tym , że on p prostu nie chce się z toba żenic?
Dla mnie wszyteko jest proste jak 2 razy dwa.
Jakby chciał się z tobą żenic, to nie była by przeszkodą dla niego twoja waga, miejsce zaręczyn czy zaskoczenie tylko by to zrobił i już.
Skoro wymyśla arugenty, moim zdaniem nie chce.
Proste i logiczne jak dla mnie , a nie jakieś doszukiwanie się na sile czegos i co gorsza zmuszanie .
20 sierpnia 2015, 16:56
Też dostawałam warunki by "zasłużyć" na pierścionek. Straciłam pracę 3,5 mies. temu, i to był jeden z warunków - mam znaleźć nową, inaczej mi się nie oświadczy, a po drugie oczekiwał ode mnie dużych zmian w sposobie bycia - jak on to nazwał.... "chcę za żonę kobietę bezproblemową i pracującą". Ja tam nigdy nie powiedziałam, że pracować nie chcę, tym bardziej, że dorabiam teraz, nie siedzę na tyłku. No ale to go nie staysfakcjonowało - by dostać pierścionek musi być stała umowa........ ech. Piszę w czasie przeszłym, bo prawie 2 tyg. temu się rozstaliśmy.
20 sierpnia 2015, 17:56
Odnoszę wrażenie jakoby "argumenty" Twojego faceta były wymówkami i on w rzeczywistości wcale nie chce się z Tobą żenić. Ale może być też tak, że już coś planuje. W każdym razie nie rozumiem tekstów, że powinnaś się wyszaleć, że jeszcze czas, itd. To brzmi zupełnie tak jakby małżeństwo było jakimś więzieniem. Poza tym nie każdy czuje potrzebę "wyszalenia się".Jesteście ze sobą długo i w odpowiednim wieku, żeby zacząć myśleć poważnie o przyszłości. 5 lat to wystarczająco długi okres czasu, żeby wiedzieć czy się chce z kimś spędzić resztę życia czy nie. Uważam też, że po pewnym czasie jest tak zwany związek przechodzony, no bo ile można tkwić w zawieszeniu, kiedy nic się nie zmienia. W pewnym momencie trzeba podjąć decyzję: albo ślub albo rozstanie. Rozumiem też, że nie chcesz czekać do 30 na dziecko. Ale stawianie warunków, że seksu nie będzie do czasu zaręczyn jest mega słabe. Nie zniżaj się do takiego poziomu.
Moja rada jest taka: skup się na czymś innym, trzymaj go trochę na dystans bo może jeżeli facet zauważy, że nie koniecznie spieszy Ci się do ślubu i sprawiasz wrażenie jakby Ci nie zależało to możliwe, że on sie w końcu zdecyduje. Poczekałabym jeszcze rok i jeżeli do tego czasu się nie zadeklaruje porozmawiałabym z nim o przyszłości. Jeżeli potem nie zdecydowałby się na ślub to chyba starałbym się z tego wymiksować.
A tak w ogóle jaką macie sytuację? Mam na myśli czy jesteście niezależni finansowo, mieszkacie razem, jesteście po studiach, itd?
21 sierpnia 2015, 12:18
Hehe, moj sie oswiadczyl po 2 latach w Dzien Kobiet. Nie naciskalam, nie myslalam nigdy, ze wyjde za maz, chcialam zyc na kocia lape, ale jakos wyszlo, ze wyszlam za maz...do tej pory razem jestesmy
No i?
21 sierpnia 2015, 17:10
dziekuje wszystkim za wypowiedzi :) porozmawialam z chlopakiem i zamieszkamy razem w polowie pazdziernika, to juz bedzie jakis level up, ktory mnie satysfakcjonuje. Obiecal mi, ze oswiadczy sie przed wspolnym zamieszkaniem. Wiec czekam.
21 sierpnia 2015, 17:17
Też dostawałam warunki by "zasłużyć" na pierścionek. Straciłam pracę 3,5 mies. temu, i to był jeden z warunków - mam znaleźć nową, inaczej mi się nie oświadczy, a po drugie oczekiwał ode mnie dużych zmian w sposobie bycia - jak on to nazwał.... "chcę za żonę kobietę bezproblemową i pracującą". Ja tam nigdy nie powiedziałam, że pracować nie chcę, tym bardziej, że dorabiam teraz, nie siedzę na tyłku. No ale to go nie staysfakcjonowało - by dostać pierścionek musi być stała umowa........ ech. Piszę w czasie przeszłym, bo prawie 2 tyg. temu się rozstaliśmy.
No, no. Właściwie nie wiem, czy to śmieszne, czy smutne. Dla mnie żona bezproblemowa oznacza mniej więcej tyle, co - mnie wolno wszystko, a Ty masz przytakiwać, a jeszcze najlepiej, żebyś mnie utrzymywała