- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 sierpnia 2015, 23:48
Pytanie do szczęśliwych mężatek i par z długim stażem. Czy miałyście momenty że chciałyście zerwać czy zawsze byłyście pewne że to ten i nawet jak przechodziliście kryzys to nie myślałyście o odejściu? Czy raczej normą jest, że czasem ma się dosyć i myśli się o zerwaniu?
1 sierpnia 2015, 23:51
Oczywiście, że to norma. Nie raz przychodziły mi takie myśli do głowy, ale tak już człowiek jest skonstruowany, że negatywne emocje nieraz biorą górę i pierwsza myśl to "ucieczka" czyli rozstanie. Ludzka rzecz :-)
1 sierpnia 2015, 23:52
co 2 tyg tak mam :D mi to akurat pasuje, udusilabym sie w perfekcyjnym, nudnym zwiazku bez klitni i "rzucania talerzami"
1 sierpnia 2015, 23:58
norma??? to ja jestem nienormalna, przez 10 lat codziennie jestem wdzieczna Bogu ze trafiłam akurat na niego. Wcale nie jest nudno ale i talerzem jeszcze ode mnie nie dostal. Gdy mamy ciezszy okres zastanawiamy sie raczej jak to naprawic i co zrobic zeby bylo lepiej a nie mysle o rozstaniu.
1 sierpnia 2015, 23:59
Jeszcze nie i myślę, że dużo zależy nie tylko od relacji, ale od charakteru, usposobienia a nawet temperamentu (dlatego nawet w związkach bardzo udanych niektórzy mają takie dylematy). :)
2 sierpnia 2015, 00:15
mnie tylko w ferworze awantury bierze na pakowanie i wykopanie:) ale szybko mi przechodzi. Taki choleryczny syndrom:)
2 sierpnia 2015, 00:31
co 2 tyg tak mam :D mi to akurat pasuje, udusilabym sie w perfekcyjnym, nudnym zwiazku bez klitni i "rzucania talerzami"
2 sierpnia 2015, 00:45
tak mialam tak 2 razy ( nie mowie o awanturach bo w co 3 awanturze mam chwilowo dosc i mam ochote go spakowac , ale tak zebym po awanturze zastanawiala sie nad rozstaniem to 2 razy . ) .. Raz kiedy zaczal miec probemy z alkoholem i mial gdzies moje zdanie , na szczescie gdy bylam juz u kresu wytrzymalosci i powiedzialam sobie ,ze jeszcze raz upije mi sie do nieprzytomnosci a wczesniej zrobi awanture po pijaku to odejde bo zasluguje na cos wiecej ,wtedy okazalo sie ,ze sam poszedl po rozum do glowy i nigdy wiecej juz tego nie zrobil .. drugi raz to bylo w momencie kryzysu kiedy po 3 latach zwiazku cos sie wypalilo , kiedy przestalismy rozmawiac , kiedy przystalismy miec wspolne pasje ... kazde z nas żyło swoim życiem , kłóciliśmy się bo nie spędzaliśmy razem czasu wiec mielismy o to do siebie pretensje a gdy juz staralismy sie cos razem po robic , nudzilismy sie w swoim towarzystwie .. wtedy myslalam , ze moze lepiej sie rozstac , ze moze to nie jest ten .. na szczescie to minelo samo i obecnie jestesmy razem 4,5 roku a ja jestem zakochana tak samo albo i bardziej niz na początku , szczęśliwa jestem ! :)