- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 lipca 2015, 11:08
Jesteśmy razem od 7 lat, od ponad roku zaręczeni. Oboje mamy 27 lat. Prze dług czas to on głównie o mnie zabiegał, starał się itd. Powoli zaczęłam się w to wszystko angażować, jednak mam w sobie paniczny lęk przed ślubem. On już nawet nie porusza tego tematu, bo wiem, że go to boli. Od roku widzę, że robi się coraz bardziej sfrustrowany (dodatkowo dochodzi do tego jego problem ze znalezieniem pracy), ale bardziej smutny niż zły na codzień. Co mnie bardzo niepokoi, to pojawiające się co jakiś czas kłótnie, a właściwie jego wielkie wybuchy emocji, podczas których płacze, wścieka się, macha nade mną rękami. Do tej pory potrafił mnie złapać za rękę mocniej czy ją ścisnąć, ale wczoraj złapał mnie za szyję. Nic mi nie zrobił, nie mam żadnych śladów, on od razu puścił. Od wczoraj mnie przeprasza za to, płacze, mówi, że jest zerem itd. Powiedziałam, że to była ostatnia taka awantura, przy następnej odchodzę. Ja mam ciągle mętlik w głowie - czy to się da uratować? Czy wogóle jest sens? Czy może rzeczywiście jest tak jak on mówi w tych kłótniach, że on nie może już znieść tej niepewności, czy ja go nie zostawię. Czy mamy jakąś szansę? Czy jest sens o to walczyć? Boję się, że już jest za późno:( Proszę o jakąś radę.
28 lipca 2015, 11:35
Robisz z siebie ofiarę podczas kiedy to Twój narzeczony jest najbardziej niepewny i pokrzywdzony w tym związku. Postaw się w jego sytuacji i pomyśl czy byłabyś spokojna kiedy:
- osoba z którą chcesz spędzić resztę życia, nie wie czy chcę ślubu.
- Masz problemy z pracą.
- Twoją frustracja odbija się na waszych relacjach a najbliższa osoba nie robi nic by ci pomóc.
- czujesz ze Twój związek się sypie a Ty czujesz się jak zero.
28 lipca 2015, 11:51
byłam kiedyś z facetem na ciągłej huśtawce nastrojów i niepewności tego co dalej. Nigdy więcej, to uczucie jest strasznie frustrujące, ja byłam z nim rok a psychicznie byłam zniszczona bardzo, nie wiem jak dajecie radę 7 lat. Wydaje mi się, że po takim czasie musicie się na coś konkretnego zdecydować!
28 lipca 2015, 11:54
Oboje potrzebujecie terapii, tylko nie takiej samej. Ty, bo się boisz ślubu a on bo ma depresje i pewnie stany lękowe.
Moi rodzice też się rozwiedli, i to dwa razy (raz ze sobą, raz z innymi partnerami) a potem do siebie wrócili i są do tej pory razem. Znam kobietkę która nie chciała ślubu bo jej rodzice się rozwiedli, żyła w "związku partnerskim" przez 5 lat, urodziła dwójkę dzieci, po czym facet ją rzucił bo stwierdził że z dziećmi nie jest tak samo jak było przed ich urodzeniem i że jest "zmęczony".
Jeśli nie chciałaś ślubu to po co się zaręczałaś?? zrobiłaś tylko facetowi nadzieje. Jestem przeciwna takim zaręczynom "a nóż się rozmyślę i będę chciała w końcu ten ślub" albo "jestem zaręczona od 10 lat, ale jeszcze nie czas na ślub".
Oczywiście że facet ma doła! Nie dość że roboty nie może znaleźć to jeszcze widzi że jego "narzeczona" nie chce z nim ślubu (i nie istotne jest to jak ty to tłumaczysz, bo to on czuje się jak przegrany, jak oferma życiowa - myśli sobie "ona mnie nie chce bo nie potrafię znaleźć sobie pracy, nie jestem w stanie zapewnić jej godnego życia, co ze mnie za facet).
28 lipca 2015, 11:57
On Cię teraz potrzebuje - ewidentnie widać, że facet jest w poważnym dole, być może wpadł nawet w depresję. Nie dziwię się, że czuje się jak zero - nie może znaleźć pracy, kobieta z którą chce spędzić życie nie dość, że nie wie czy chce ślubu, to jeszcze nie potrafi go wesprzeć w ciężkim momencie. I tak jak zawsze pierwsza krzyczę "odejdź" gdy facet podniesie na kobietę rękę, tak w tym przypadku nie widzę w nim jakoś damskiego boksera. Nie mówię, że to super i nic Cię nie powinno obejść, ale kontekst zawsze ma największe znaczenie. Tu facet najwyraźniej jest w okropnym dole emocjonalnym. Nie da się go porównać do agresywnego typa który czasem nad sobą nie zapanuje.
Ty przypuszczalnie też masz jakiś spory problem emocjonalny, jeśli chcesz zostawić najbliższego sobie człowieka w takim momencie. Nie mówię, że Twoje uczucia się nie liczą, ale kurde, zbierz się, wyciągnij faceta z którym spędziłaś kawał życia z doła, a jak już będzie w swoim normalnym stanie to zastanawiaj się, czy chcesz z nim być. Taka jest moja opinia.
28 lipca 2015, 11:58
Na moje oko facet ma depresję lub jej początki. Brak pracy, strach, że go opuścisz, do tego zwykłe problemy dnia codziennego. Moim zdaniem powinnaś go wspierać teraz, dodawać otuchy i pewności siebie. Nie rozumiem tylko dlaczego w takiej sytuacji zastanawiasz się "czy jest o co walczyć"? Skoro doszło do tego że ledwo panuje nad nerwami, do tego płacze i uważa, że jest zerem, a Ty w tym czasie doszukujesz się w tym swojej jedynie krzywdy, to odpowiedz sobie szczerze na jedno pytanie: kochasz go?
28 lipca 2015, 14:14
Dla mnie wchodzą tu w grę dwie kwestie: pierwsza jest taka, że chłopak jest roztrzęsiony i trudno mu się dziwić. Znajduje się w stanie permanentnego stresu spowodowanego brakiem pracy i wahaniami narzeczonej, co do ślubu. Nawet jeśli Ty nie łączysz tych dwóch rzeczy, to on może łączyć: nie chcesz wychodzić za mąż, bo on nie ma pracy i jest nieudacznikiem (piszę, co on może myśleć, a nie to, co Ty myślisz).
Druga kwestia, to jego sposób wyrażania emocji, który mnie osobiście się nie podoba. Chodzi mi o skłonność do agresji czynnej (łapanie za szyję). W życiu jeszcze nie raz staniecie na rozdrożu i wtedy tego rodzaju agresja może wrócić.
29 lipca 2015, 08:21
Dlaczego zlapal Cie za szyje?Co takiego zrobilas/powiedzialas?
Na Twoim miejscu nie czekalabym do kolejnego razu.Jak raz przekroczyl te granice,to kolejny raz pojdzie bardzo latwo.Skoro masz watpliwisci,to znaczy,ze sa ku temu podstawy.Dlaczego je masz?Kochasz go?Nie kochasz?Nie jestes pewna?Musi byc jakas przyczyna.
30 lipca 2015, 08:20
Sfrustrowany no bo on czegoś bardzo chce a ty nie. Nie rozumiem kompletnie tytułu wątku, o co chcesz walczyć? Wystarczy, że się zgodzisz na ten ślub, a jak nie chcesz to zostaw go, niech sobie chłopak życie ułoży z kim innym.
30 lipca 2015, 09:07
Czemu przyjęłaś zaręczyny, a masz wątpliwości do do ślubu ? Bałaś się, że odejdzie od Ciebie ? Bo napisałaś, że masz kiepski wzorzec małżeństwa...
Miałam odwrotny problem. Chciałam zaręczyn , a mój były się nie kwapił do tego. Szukałam problemu w sobie, zadręczałam się i myślałam, że w końcu wykituję. Ciągle wmawiałam sobie, że jestem zła, brzydka itd, a on po prostu do tego nie dorósł. Nie doczekałam zaręczyn, rozstaliśmy się bo nie wytrzymałam z powodu jego ciągłego wahania nastroju, bujania się ciągle z poważnymi decyzjami i brakami planów na przyszłość - chciałam sprostować - nie chodziło o błyskotkę tylko podjęcie decyzji po kilku latach czy coś budujemy czy jeździmy od domu do domu bo tak wygodniej. Może w Twoim narzeczonym powstala podobna frustracja co u mnie ? Nie ma nic gorszego niż ciągła niepewność. Bo powiedziałaś "a", nie chcesz powiedzieć "b". Jeśli wcześniej nie był agresywny ani nic tzn że ma przeogromny problem ze sobą, tak jak dziewczyny mówią jakieś początkowe stadium depresji. Dla mężczyzny chyba nie ma większego upokorzenia niż brak pracy. Na domiar tego problem w związku i czuje sie z pewnością beznadziejny.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że wszystko się wam ułoży. 7 lat to hektary czasu.