Temat: jak wyjść z patologicznego związku?

Jestem od ponad roku w toksycznym związku i nie umiem z niego wyjść.

Kłamstwa, szantaże, szpiegowanie, groźby, obsesje, manipulacje, próby samobójcze, wyzwiska, jego była, morze łez - to tak w skrócie. Ale też wielka namiętność i chora wręcz miłość. Jak ktoś widział film "Big love" to mniej więcej podobny kaliber. Koniec będzie taki, że komuś naprawdę stanie się krzywda.

Było milion rozstań, ale chyba nie umiemy bez siebie funkcjonować. Takie bagienko, ale nasze bagienko.

Poznałam ostatnio kogoś - dobry, czuły, porządny chłopak. Mój "ukochany" zaczął grozić, że zabije każdego kto się do mnie zbliży. Zerwałam tę znajomość, bo nie chcę chłopakowi mieszać w życiu i narażać na nieprzyjemności.

Scenka z wczoraj - kłótnia na środku ulicy, płacz, histeria, rzuciłam się na niego i zaczęłam bić i gryźć (tak, jestem stuknięta). A potem długie przytulanie i rozmowy.

Czy taki związek da się naprawić? Jeśli nie to jak się z tego wydostać? Ja już nie mam siły, naprawdę. Chciałabym mieć normalne życie. :( Już samo pisanie o tym na forum to szczyt desperacji. Nic tylko palnąć sobie w łeb.

EgyptianCat napisał(a):

Matylda111 napisał(a):

Podejmij jakąś terapię i daj szansę temu drugiemu chłopakowi. 
Szansę? Dziewczyna jak się wznieć rzuca się na swojego chłopa, szarpie go i GRYZIE - na środku ulicy. No ludzie...&*^*$Ten wątek jest pięknym przykładem bezmyślnej stronniczości która tu panuje - laska jest cacy, a chop to świnia. 

Bądź uprzejma zauważyć, że na wstępie napisałam: "podejmij jakąś terapię" to znaczy zauważyłam, że Autorka musi nad sobą pracować i wprowadzić zmiany. Jakie? To już terapeuta określi najlepiej a nie anonimowe osoby na forum mające śladową wiedzę o problemie. Nigdzie nie obarczyłam winą jej faceta, ponieważ nie wiem w jakim stopniu jest współwinny, ale sądzę, że w poważnym. Natomiast to nie on prosi o radę, więc pominęłam to milczeniem. W słowach "daj szansę temu drugiemu chłopakowi" chciałam przekazać, że cechy jego charakteru (dziewczyna pisze o nim: dobry, czuły) jak najbardziej wskazują, że w takie właśnie relacje warto inwestować. Bo związek polega na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Zatem nie widzę tu żadnej stronniczości. Natomiast ten wątek jak wiele innych zresztą jest doskonałym przykładem poziomu kultury użytkowników, który pozostawia wiele do życzenia. Bo kim trzeba się czuć i jakie wielkie mieć ego, żeby wyśmiewać inne osoby na podstawie kilku postów?

Moim zdaniem jesteście siebie warci...człowiek jest na tyle szczeslwy na ile sobie pozwoli. Chyba jesteście tacy sami  bo ludzie dobierają się na zasadzie podobienst a nie roznic...

Matylda111 napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Matylda111 napisał(a):

Podejmij jakąś terapię i daj szansę temu drugiemu chłopakowi. 
Szansę? Dziewczyna jak się wznieć rzuca się na swojego chłopa, szarpie go i GRYZIE - na środku ulicy. No ludzie...&*^*$Ten wątek jest pięknym przykładem bezmyślnej stronniczości która tu panuje - laska jest cacy, a chop to świnia. 
Bądź uprzejma zauważyć, że na wstępie napisałam: "podejmij jakąś terapię" to znaczy zauważyłam, że Autorka musi nad sobą pracować i wprowadzić zmiany. Jakie? To już terapeuta określi najlepiej a nie anonimowe osoby na forum mające śladową wiedzę o problemie. Nigdzie nie obarczyłam winą jej faceta, ponieważ nie wiem w jakim stopniu jest współwinny, ale sądzę, że w poważnym. Natomiast to nie on prosi o radę, więc pominęłam to milczeniem. W słowach "daj szansę temu drugiemu chłopakowi" chciałam przekazać, że cechy jego charakteru (dziewczyna pisze o nim: dobry, czuły) jak najbardziej wskazują, że w takie właśnie relacje warto inwestować. Bo związek polega na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Zatem nie widzę tu żadnej stronniczości. Natomiast ten wątek jak wiele innych zresztą jest doskonałym przykładem poziomu kultury użytkowników, który pozostawia wiele do życzenia. Bo kim trzeba się czuć i jakie wielkie mieć ego, żeby wyśmiewać inne osoby na podstawie kilku postów?

Wygląda więc na to, że ego mam gigantyczne...bo jeśli ktoś się przedstawia przez " szarpałam i gryzłam go" a mi się robi wstyd czytając takie idiotyzmy..to sorry..ale oceniam. Nie ma okoliczności i zrozumienia dla takiej dziczy. Jestem po rozwodzie i wierz mi - bywało ostro, ale K&^*% bez przesady. Trzeba mieć minimum klasy. Szacunek i zaufanie? No ja P*&%$*^ o czym my tu rozmawiamy? 

EgyptianCat - szacunek  i zaufanie powinny być fundamentem związku. Może się dziewczyna jeszcze nauczy. Moim zdaniem - ważne, że zapytała. To znaczy, że dostrzega problem. I to jest dobry punkt wyjścia, żeby zacząć jakąś pracę nad sobą. A na ile skorzysta z rad - sama zadecyduje.

Tylko żeby dzieci z tej patologii nie było ;/ 

pasujecie do siebie, jakoś się ułoży

soleila1992 napisał(a):

moja kolezanka w gimnazjum byla w takim zwiazku, za kazdym razem kiedy sie z nim poklocila uerzal tak mocna piescia w sciane az zlamal reke, nie mogla ubierac sie tak jak chce,wychodzic gdzie chce bil ja oczywiscie wszyscy sie go bali nie mogla nawet doniesc na policje bo mial tm znajomosci....wiesz co zrobila? wyjechala za granice i teraz jest w szczesliwym zwiazku i ma cudnego synka a jej byly..ehh ma jakas dziewczyne z ktora ma dziecko i tez ja bije ostatnio ok 23 ciagnał ją za wlosy na srodku ulicy TACY LUDZIE SIE NIE ZMIENIAJĄ
zgadzam sie tak to puzniej wygląda!!

Pasek wagi

soleila1992 napisał(a):

moja kolezanka w gimnazjum byla w takim zwiazku, za kazdym razem kiedy sie z nim poklocila uerzal tak mocna piescia w sciane az zlamal reke, nie mogla ubierac sie tak jak chce,wychodzic gdzie chce bil ja oczywiscie wszyscy sie go bali nie mogla nawet doniesc na policje bo mial tm znajomosci....wiesz co zrobila? wyjechala za granice i teraz jest w szczesliwym zwiazku i ma cudnego synka a jej byly..ehh ma jakas dziewczyne z ktora ma dziecko i tez ja bije ostatnio ok 23 ciagnał ją za wlosy na srodku ulicy TACY LUDZIE SIE NIE ZMIENIAJĄ
zgadzam sie tak to puzniej wygląda!!

Pasek wagi

EgyptianCat napisał(a):

Szansę? Dziewczyna jak się wznieć rzuca się na swojego chłopa, szarpie go i GRYZIE - na środku ulicy. No ludzie...&*^*$Ten wątek jest pięknym przykładem bezmyślnej stronniczości która tu panuje - laska jest cacy, a chop to świnia. 

ja się nie mogę nadziwić temu, co tu czytam.. odejdź, daj szansę drugiemu.. a co ten drugi nie zasługuje na normalne życie z normalną kobietą? chyba niektórzy nie do końca przeczytali, że oni oboje są powaleni. broń boże żeby wciągali w to normalne, bogu ducha winne osoby żeby spróbować coś zmienić, a tak naprawdę chcą sobie tylko pojęczeć i nic nie zmieniać. człowiek chcący zmian robi to, a nie gada.

Matylda111 napisał(a):

Bądź uprzejma zauważyć, że na wstępie napisałam: "podejmij jakąś terapię" to znaczy zauważyłam, że Autorka musi nad sobą pracować i wprowadzić zmiany. Jakie? To już terapeuta określi najlepiej a nie anonimowe osoby na forum mające śladową wiedzę o problemie. Nigdzie nie obarczyłam winą jej faceta, ponieważ nie wiem w jakim stopniu jest współwinny, ale sądzę, że w poważnym. Natomiast to nie on prosi o radę, więc pominęłam to milczeniem. W słowach "daj szansę temu drugiemu chłopakowi" chciałam przekazać, że cechy jego charakteru (dziewczyna pisze o nim: dobry, czuły) jak najbardziej wskazują, że w takie właśnie relacje warto inwestować. Bo związek polega na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Zatem nie widzę tu żadnej stronniczości. Natomiast ten wątek jak wiele innych zresztą jest doskonałym przykładem poziomu kultury użytkowników, który pozostawia wiele do życzenia. Bo kim trzeba się czuć i jakie wielkie mieć ego, żeby wyśmiewać inne osoby na podstawie kilku postów?

miałaś kiedyś do czynienia z patologiczną, chwiejną emocjonalnie i zniszczoną osobą? bo ja tak i zapewniam cię że jeśli to nie byłby tobie ktoś bliski to nie poświęciłabyś całego swojego życia na pomoc jej o ile nie jesteś jakimś miłosiernym samarytaninem i tylko całkowite poświęcenie innym daje ci szczęście. nie życzyłabyś życia z kimś takim swojemu największemu wrogowi. terapia? to są lata, wieki pracy, a i tak takiej osoby nie da się naprawić. naprawdę napisać sobie można różne piękne teksty, ale w życiu tylko i wyłącznie spieprzać od takich osób jak najdalej.

xmargothx napisał(a):

Jestem od ponad roku w toksycznym związku i nie umiem z niego wyjść.Kłamstwa, szantaże, szpiegowanie, groźby, obsesje, manipulacje, próby samobójcze, wyzwiska, jego była, morze łez - to tak w skrócie. Ale też wielka namiętność i chora wręcz miłość. Jak ktoś widział film "Big love" to mniej więcej podobny kaliber. Koniec będzie taki, że komuś naprawdę stanie się krzywda.Było milion rozstań, ale chyba nie umiemy bez siebie funkcjonować. Takie bagienko, ale nasze bagienko.Poznałam ostatnio kogoś - dobry, czuły, porządny chłopak. Mój "ukochany" zaczął grozić, że zabije każdego kto się do mnie zbliży. Zerwałam tę znajomość, bo nie chcę chłopakowi mieszać w życiu i narażać na nieprzyjemności.Scenka z wczoraj - kłótnia na środku ulicy, płacz, histeria, rzuciłam się na niego i zaczęłam bić i gryźć (tak, jestem stuknięta). A potem długie przytulanie i rozmowy.Czy taki związek da się naprawić? Jeśli nie to jak się z tego wydostać? Ja już nie mam siły, naprawdę. Chciałabym mieć normalne życie. :( Już samo pisanie o tym na forum to szczyt desperacji. Nic tylko palnąć sobie w łeb.

Przeczytaj to kilka razy i bedziesz wiedzec co robic. Nie wiem ile masz lat ale skoro tak bardzo sie kochacie to moze psycholog wam pomorze. bez pomocy z zewnatrz nie dasz rady i fatalnie sie to dla was skonczy. A co jesli dotrwacie do slubu i beda dzieci ? Co to za zycie ? A jesli on ci tak bardzo grozi to czas isc na Polcje. To nie sa zarty . Wiele zbrodni popelnia sie w nerwach i niekontrolowanej zlosci .

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.