Temat: Nieszczęśliwa miłość. Przeżyłyście?

Tak jak w temacie. Zdarzyło wam się kiedyś kogoś kochać, kiedy taka miłość, związek skazane były na porażkę? Ile czasu się z tym godziłyście? A może kochacie nadal?

edit.

I jeszcze jedno. Czy teraz jesteście szczęśliwe? Same lub z inną osobą. I czy jeśli z kimś jesteście to czy kochacie tak mocno jak poprzednim razem, czy już mniej?

Było ale się dobrze skończyło. Moja pierwsza miłość, jeszcze w gimnazjum, mieliśmy po 13 lat, byliśmy ze sobą jakiś czas, później mi coś odwaliło. On mnie błagał, żebym wróciła ale tego nie zrobiłam. Rok później zrozumiałam, że to był błąd i kolejne dwa lata cierpiałam z tego powodu jak nigdy wcześniej. Na szczęście los nas ze sobą połączył i dzisiaj mamy po 21 lat i nadal jesteśmy razem. Ehhh.... skomplikowane to wszystko, książkę by można było napisać! Ale wiem, że to prawdziwa miłość, która trwa już 8 lat :)

Pasek wagi

Mialam tak. Spotykalam sie z kims i bardzo, ale to bardzo sie w nim zakochalam, a on nie. O czym mi powiedzial. Dalej sie spotykalismy, nawet prawie wyladowalismy ze soba w lozku, jednak przed bliskoscia ostudzily mnie wczesniejsze slowa, ze on mnie nie kocha. 

Dlugo cierpialam i nie moglam tego zrozumiec, ze .......dlaczego sie spotykamy, spedzamy milo czas, chodzimy na kolacje, a tu nic. 

Zerwalam znajomosc i to mi pomoglo. Chyba ze 2 lata sie tak meczylam i naprawde natretnie o nim myslalam. 

Teraz jest mi obojetny. Czasem mi sie sni, ze jest z kim w zwiazku, ze ma dwoje dzieci i jest szczesliwy. I ja w tym snie tez jestem szczesliwa, ze rozumiem dlaczego nam sie nie udawalo. Ze byl przeznaczony komus innemu. Czuje we snie taka tesknote gdy go widze, ze czuje jakas nadzieje, ze moze on powie, ze jednak nie jest z tamta szczesliwy...Ale wszystko wskazuje, ze jest.

Jak jest naprawde, to nie wiem.

Tak.Nie da się przestać kochać, jak się pokocha tak naprawdę to już na całe życie.

ja miałam Raczej nie odzwajemniona miłość, byłam super zakochana w nim, pierwszy pocaunek i nie rozumialam czemu nie chce ze mną być ;( powiedział mojej "przyjaciółce", że nie chce ze mną być bo jestem ZA BRZYDKA, ale bardzo mnie lubi bo mam świetny charakter. Teraz przeobrazilam się z brzydkiego kaczatka w łabędzia i mnie na ulicy nie poznał ;) jak się przypadkiem spotkalismy powiedział, że bardzo wyroslam i bardzo się zmieniłaM. "Kochałam" go całe 3 lata gimnazjum ;) 

U mnie co związek, to coraz większy kosmos. 

Przeżyłam nieszczęśliwą miłość, dużo krwi napsułam tym mojej mamie, czego bardzo żałuję i żałować będę. Związek był durny, bezsensowny. Facet - dziś to widzę - niedojrzały, denerwujący, ciamajda trochę, zbyt pewny siebie - co to nie on, och i ach. On zrobi lepiej, on zrobił najlepiej, podziwiajcie go. Taki zajebisty, a się nie zorientował, że mnie rozdziewiczył, sukinsyn jeden. Nie, nie kocham nadal, przeszło mi krótko po rozstaniu. Teraz czuję złość, czasem nienawiść - na siebie i na niego. Ostatnio do mnie napisał, zjechałam go równo, a on znów wpadł w swój ton - Bozie, Bozie, jaki ja biedny,  "przykro mi", myślałem, że zostaniemy przyjaciółmi. Czy poważny może być facet twierdzący, że nie kocha matki swojego dziecka, ale że bardzo chciał być ojcem, to "wziął co jest"? No chyba nie.

Teraz jestem znacznie szczęśliwsza, choć nie w pełni. Tego typu związek, w którym jestem, nigdy nie da pełni szczęścia, bo zbudowany jest na nieszczęściu. I choć to egoistycznie nieco podejście, to obecny mężczyzna bardzo wiele mnie w tej relacji uczy. Dzięki niemu zmieniam swoje zachowanie na dojrzalsze, uspokoiłam się, nauczyłam lepiej wyrażać swoje myśli i uczucia, być bardziej asertywną. Czuję się też bardzo bezpieczna. Nie wymagam tego, o co posądza się kobiety w takich związkach. Mnie jest dobrze tak jak jest.

P.S. Poprzedni facet to naprawdę był kutas.

wlasnie przezywam nieszczeliwe zakochanie....Zaczelo sie w liceum mialam w klasie kolege ktorego bardzo lubilam i on mnie tez czesto przekomarzalismy sie i dokuczalismy sobie myslala ze cos z tego bedzie ale on zwiazal sie z moja kolezanka.Na ostatnim roku studiow spotkallismy sie przez przypadek i gadalismy i kilka razy jeszcze spotkalismy sie. Po 2 tygodniach zdalam sobie sprawe ze ZAKOCHALAM SIE amor strzeli prosto w serce minoł rok a ja nadal cos do niego czuje ale on dalej jest z ta dziewczyna....

W sumie moj pierwszy zwiazek to byla taka nieszczesliwa milosc... Bylismy ze soba 6 lat (od 3 klasy liceum), po 6 latach okazalo sie ze mnie oszukuje (nie zdradza, ale oszukuje w innych sprawach) i zrobil mi kilka takich numerow ze powiedzialam sobie i jemu dosc. 

Jak go zobaczylam po 2 miesiacach na ulicy to mi sie ciemno przed oczyma zrobilo i omal nie zemdlalam... Emocje byly styraszne, nie pamietam 3 tygodni po rozstaniu, ja go dalej kochalam ale on byl ze mna przez dobry rok tylko z przyzwyczajenia, bo 'cos sie wypalilo'. 

Poradzilam sobie z tym w sposob najgorszy z mozliwych, bo wskakujac w kolejny zwiazek. 

W sumie 'odkochanie sie' zajelo mi jakies, ja wiem... 2-3 lata? Moze troche dluzej. 

Teraz jestesmy znajomymi, rozmawiamy rzadko bo ja mieszkam za granica, ale jak jestem w Polsce to sie czasem wybierzemy na piwo. On dalej jest sam, wolny duch, podrozuje sporo i z tego co wiem jest szczesliwy, a ja mu zycze jak najlepiej. 

Ja jestem w koncu w zwiazku w ktorym kocham i jestem kochana. Mam najcudowniejszego mezczyzne pod sloncem i nigdy nie czulam sie tak jak teraz. Jestesmy ze soba 2 lata, a ja mam wrazenie ze z kazdym dniem kocham go mocniej... 

Pasek wagi

O tak ! Ja to w ogóle od gin wiecznie zakochana chodziłam . Ale jakiś czas temu poznałam niewłaściwego człowieka i straciłam głowę. Nie trwało to długo bo spotykaliśmy sie moze z miesiąc, pozniej powiedziałam mu ze nie chce sie z nim spotykać i cierpiałam ze 2 miesiące. Ale to nie było takie zwykle cierpienie :p wyłam bez przerwy i bez przerwy o nim myslalam . Jak go zobaczyłam po tym czasie to nogi sie pode mną ugięły ... Dosłownie . Wtedy tez  wzięłam sie w garść, powiedziałam sobie " koniec z facetami na dluuuuugo, teraz bede sie bawić !" I w weekend poznałam mojego obecnego męża ( tak sie wubawilam ze ho ho...) nie żałuje bo tamta znajomość bardzo duzo mnie nauczyła. Z perspektywy czasu widze jaka byłam ślepa, naiwna... Jak nie ja, jakbym przez ten czas była naćpana :D no ale każdy popełnia błędy ;) wtedy myslalam , ze go kocham ale tak naprawdę nie miałam pojęcia o miłości . 

Pasek wagi

oczywiscie ze sie zdarzylo, przez rok nie moglam sie otrząsnąc chociaż tak dał mi kosza że dopiero po chwili załapałam że właśnie go dostałam, grzecznie i z klasą ale i tak bolało jak diabli. Przez rok prawie codziennie mi sie snil i budziłam się zapłakana w tych snach zawsze ochodził lub był z inną :( Po roku poznałam kogoś zakochałam się chociaż pol roku mnie musiał prosić o randkę bo byłam jeszcze zraniona ale juz sie zgodzilam to wpadłam jak sliwka w kompot  :P No a teraz jestem szczesliwa. Jak tamtego spotykam to mi serce szybciej bije ale nie chcialabym juz z nim być.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.