Temat: Zakazy rodziców.

Jestem ze swoim facetem 3 lata, on ma 20 lat, właśnie zdał maturę, zaczął pracować, dokładać się rodzicom do rachunków, mimo to oni zabraniają mu niemal wszystkiego. Męczy mnie to, że nie może zostać u mnie dłużej niż do 22, inaczej telefony się rozdzwaniają, o pozostaniu na noc, wyjechaniu pod namiot/nad morze/gdziekolwiek nie wspominając. W ostatni weekend obiecał mi niespodziankę, kazał wstać bardzo wcześnie rano i ubrać się wygodnie. Naszykowana czekałam. Dostałam SMS, opowiedział w nim, ze mieliśmy jechać w góry, acz tatuś powiedział "nie teraz, kiedyś jeszcze pojedziesz." Oczywiście nie pojechaliśmy. Sytuacji takich i podobnych było mnóstwo, a ja nie wiem co mam robić. Z dnia na dzień coraz bardziej mnie to irytuje. Dorosła osoba boi się zdania i opinii swoich rodziców. Za każdym razem powtarza, ze chce to zmienić, a to po kilku miesiącach pracy, a to po egzaminie... Chciałby zmienić, jednak nic nigdy nie robi z tą sprawą, unika rozmów na ten temat, boi się. Jestem coraz bardziej sfrustrowana, nie wiem, czy powinnam ingerować w to, nadal przekonywać, tłumaczyć? Co o tym myślicie? Co zrobiłybyście w takiej sytuacji? Mi już brak sił i pomysłów.

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

cancri napisał(a):

Moze im nie pasujesz?
Ze mną związku to raczej nie ma, nawet ogniska z kolegami kończą się wtedy, kiedy oni tego chcą. 
A może oni nie ufają tobie i wszelkim jego znajomym? To pewnie konkretnie nie będzie dotyczyło twojego chłopaka, ale wielu rodziców uważa, że wszystkiemu co złe jest winne towarzystwo dziecka, a ono samo jest święte, tylko oni podburzają. :P Pogadaj z nim. Jak jest możliwość, abyście wynajęli chociaż malutkie mieszkanko, to wtedy nie będą wam mogli truć. Oboje byście coś robili i jakoś powinniście sobie poradzić. Wbrew pozorom, nie trzeba mieć super świetnej pracy, aby się utrzymać na przyzwoitym poziomie. :)

Och, ja zła, a on biedny. :) Wprawdzie nawet tego mogę się spodziewać. Kiedyś jego ojciec zapytał jak mi idzie nauka, dowiedział się, że aktualnie zmęczenie materiału na krótką chwilę. Dzień później doszło do mnie, że nie traktuję nauki poważnie, nie mam na siebie ani na życie planu. Taki świetny żart... On zapewne poszedłby "na swoje" gdyby i tego mu nie utrudniali. 

Roseen napisał(a):

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

cancri napisał(a):

Moze im nie pasujesz?
Ze mną związku to raczej nie ma, nawet ogniska z kolegami kończą się wtedy, kiedy oni tego chcą. 
A może oni nie ufają tobie i wszelkim jego znajomym? To pewnie konkretnie nie będzie dotyczyło twojego chłopaka, ale wielu rodziców uważa, że wszystkiemu co złe jest winne towarzystwo dziecka, a ono samo jest święte, tylko oni podburzają. :P Pogadaj z nim. Jak jest możliwość, abyście wynajęli chociaż malutkie mieszkanko, to wtedy nie będą wam mogli truć. Oboje byście coś robili i jakoś powinniście sobie poradzić. Wbrew pozorom, nie trzeba mieć super świetnej pracy, aby się utrzymać na przyzwoitym poziomie. :)
Och, ja zła, a on biedny. :) Wprawdzie nawet tego mogę się spodziewać. Kiedyś jego ojciec zapytał jak mi idzie nauka, dowiedział się, że aktualnie zmęczenie materiału na krótką chwilę. Dzień później doszło do mnie, że nie traktuję nauki poważnie, nie mam na siebie ani na życie planu. Taki świetny żart... On zapewne poszedłby "na swoje" gdyby i tego mu nie utrudniali. 

Moi rodzice żartują, że do 40 mnie z domu nie wypuszczą, ale to są bardzo luźne żarty. :P Jeśli tego teraz nie zrobi, to w końcu będzie dym, coś czuje. Bo on się w końcu zirytuje tym wszystkim, ty możesz nie mieć już sił na taki związek, co go bardziej przytłoczy i skończy się to tak, że się spakuje i z tobą wyjedzie/wyprowadzi się, a winnemu będzie oczywiście kto? SYNOWA, która perfidnie syna buntuje! :D Nie no tak żartuje, ale musisz go przekonać, bo to tak wyglądać na dłuższą metę nie może.

Pasek wagi

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

Narisana napisał(a):

Dziwne. Skoro facet pracuje i dokłada się do rachunków, to widać chyba, że jednak jest już w miarę dojrzały psychicznie i nie zrobi czegoś głupiego. Takie zakazywanie czasami ma skutek odwrotny. Moja koleżanka miała zakaz wychodzenia z domu. Po szkole do domu i się uczyć. Mogła wyjść z domu tylko w sobotę do godziny 15 (i matka jej mówiła z kim się mogła spotykać, a z kim nie). W efekcie nie zdała i znów nie zda, bo żeby mieć czas na znajomych wiecznie zrywała się ze szkoły, aby się z kimś spotkać lub wmówiła mamie ile to jej zajęć pozalekcyjnych potrzebnych. Matka płaci, a ona popołudniami czas ze znajomymi spędza. Troszkę to głupie z obu stron, a młody człowiek potrzebuje jednak kontaktu ze światem zewnętrznym... Może on kiedyś zrobił coś co mocno nadwyrężyło zaufanie rodziców? 
Bynajmniej. Zawsze wykonuje polecenia rodziców, nie spóźnia się, nie imprezuje, nie pije, nie ćpa, nie robi głupot. Jest bardzo ułożoną i dojrzałą osobą jak na swój wiek. 
W takim razie ma nadopiekuńczych rodziców, a pewnie nie chcąc robić im przykrości, pozwolił sobie wejść trochę na głowę. :P Przekonaj go i niech z nimi porozmawia szczerze o co chodzi, w końcu nikt nie mówi, że gdyby nie zakaz byłby w domu tylko gościem.

Moich przekonywań, wsparcia, chęci pomocy nie ma końca, nic z tego nigdy nie wynika i stąd moja frustracja i irytacja. :P Szczerze i poważnie było mnóstwo razy, a jedyne, co od nich wychodzi, to "gówniarzem jesteś, nie ty ustalasz zasady." To chyba sytuacja bez wyjścia jednak. :P

wiesz co, niektórzy rodzice tacy są... ja mam 32 lata a dla rodziców chyba nadal 10 lat, i nie ważne, że mam nastoletnie dziecko a drugie prawie ;) na szczęście mieszkamy osobno, bo bym oszalała i nic nie dociera do nich, że stara dupa jestem, na nic gadanie, mówienie etc, nic nie dociera, teraz nie mają na mnie wpływu, ale gdyby mogli to kontrolowaliby na kazdym kroku... a we mnie jest zawsze wewnętrzny głos- bo co oni powiedzą, a w sumie matka... niektórzy rodzice zwyczajnie nie umieją się pogodzić z tym, że dziecko dorosło i samo za siebie odpowiada... 

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

cancri napisał(a):

Moze im nie pasujesz?
Ze mną związku to raczej nie ma, nawet ogniska z kolegami kończą się wtedy, kiedy oni tego chcą. 
A może oni nie ufają tobie i wszelkim jego znajomym? To pewnie konkretnie nie będzie dotyczyło twojego chłopaka, ale wielu rodziców uważa, że wszystkiemu co złe jest winne towarzystwo dziecka, a ono samo jest święte, tylko oni podburzają. :P Pogadaj z nim. Jak jest możliwość, abyście wynajęli chociaż malutkie mieszkanko, to wtedy nie będą wam mogli truć. Oboje byście coś robili i jakoś powinniście sobie poradzić. Wbrew pozorom, nie trzeba mieć super świetnej pracy, aby się utrzymać na przyzwoitym poziomie. :)
Och, ja zła, a on biedny. :) Wprawdzie nawet tego mogę się spodziewać. Kiedyś jego ojciec zapytał jak mi idzie nauka, dowiedział się, że aktualnie zmęczenie materiału na krótką chwilę. Dzień później doszło do mnie, że nie traktuję nauki poważnie, nie mam na siebie ani na życie planu. Taki świetny żart... On zapewne poszedłby "na swoje" gdyby i tego mu nie utrudniali. 
Moi rodzice żartują, że do 40 mnie z domu nie wypuszczą, ale to są bardzo luźne żarty. :P Jeśli tego teraz nie zrobi, to w końcu będzie dym, coś czuje. Bo on się w końcu zirytuje tym wszystkim, ty możesz nie mieć już sił na taki związek, co go bardziej przytłoczy i skończy się to tak, że się spakuje i z tobą wyjedzie/wyprowadzi się, a winnemu będzie oczywiście kto? SYNOWA, która perfidnie syna buntuje! :D Nie no tak żartuje, ale musisz go przekonać, bo to tak wyglądać na dłuższą metę nie może.

Niby żartujesz, ale motyw zbuntowanego synka przez synową też się przewinął. :P Niby darzą mnie sympatią, zapraszają, ale w nerwach niezłe rzeczy lecą. Nie będzie dymu, jest stłamszony, przestraszony ich zdania i zamiast coś z tym zrobić, pracuje po kilkanaście godzin, byleby tylko nie wysłuchiwać kolejnych zarzutów i nakazów. Będę przekonywać, marudzić, dręczyć, kłuć patykiem, ale na ile jeszcze mam siły? Sama nie wiem.

Szczerze? Ja mam 20lat i w domu mam podobną sytuację co twój chłopak...fakt faktem, że akurat mój partner może zostawać dłużej, ale ze wspólnymi wyjazdami jest ciężko, z tym że moi rodzi od zawsze sterowali moim życiem, kazali mi być idealną, wiecznie się uczyć i robić rzeczy których nie lubiłam i nie potrafiłam...do dzisiaj ciągle słyszę od nich, że jestem nieudacznikiem, że bez nich nic w życiu nie osiągnę, co najśmieszniejsze rzucają mi teksty typu :jak nie będziesz chodzić do kościoła to nie dostaniesz od nas więcej pieniędzy: pomijając, że wiedzą od dawna, że jestem niewierząca, a od jakieś czasu zarabiam na siebie sama. Sądzę, że jedynym sposobem na uwolnienie się od tego jest wyprowadzka i tyle, jak tylko znajdę lepiej płatną pracę to się wynoszę gdzie pieprz rośnie, a twój chłopak powienien zrobić to samo zanim rozpadnie się wam związek. 

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

cancri napisał(a):

Moze im nie pasujesz?
Ze mną związku to raczej nie ma, nawet ogniska z kolegami kończą się wtedy, kiedy oni tego chcą. 
A może oni nie ufają tobie i wszelkim jego znajomym? To pewnie konkretnie nie będzie dotyczyło twojego chłopaka, ale wielu rodziców uważa, że wszystkiemu co złe jest winne towarzystwo dziecka, a ono samo jest święte, tylko oni podburzają. :P Pogadaj z nim. Jak jest możliwość, abyście wynajęli chociaż malutkie mieszkanko, to wtedy nie będą wam mogli truć. Oboje byście coś robili i jakoś powinniście sobie poradzić. Wbrew pozorom, nie trzeba mieć super świetnej pracy, aby się utrzymać na przyzwoitym poziomie. :)
Och, ja zła, a on biedny. :) Wprawdzie nawet tego mogę się spodziewać. Kiedyś jego ojciec zapytał jak mi idzie nauka, dowiedział się, że aktualnie zmęczenie materiału na krótką chwilę. Dzień później doszło do mnie, że nie traktuję nauki poważnie, nie mam na siebie ani na życie planu. Taki świetny żart... On zapewne poszedłby "na swoje" gdyby i tego mu nie utrudniali. 
Moi rodzice żartują, że do 40 mnie z domu nie wypuszczą, ale to są bardzo luźne żarty. :P Jeśli tego teraz nie zrobi, to w końcu będzie dym, coś czuje. Bo on się w końcu zirytuje tym wszystkim, ty możesz nie mieć już sił na taki związek, co go bardziej przytłoczy i skończy się to tak, że się spakuje i z tobą wyjedzie/wyprowadzi się, a winnemu będzie oczywiście kto? SYNOWA, która perfidnie syna buntuje! :D Nie no tak żartuje, ale musisz go przekonać, bo to tak wyglądać na dłuższą metę nie może.

Albo może być tak że autorka w dobrej wierze zacznie się wtrącać w imieniu swojego chłopaka w sprawy, które on powinien załatwić z rodzicami. W sensie takim, że w końcu autorka nie wytrzyma i zwróci uwagę jego rodzicom, albo delikatnie wspomni że nie powinni go tak ograniczać. Może to zrobić z irytacji (i z litości i miłości, bo biedak sam chce ale jakoś nie ma odwagi) a wtedy będzie PIEKŁO.

Nie ważne jak dobre intencje autorka by miała i tak jest osobą OBCĄ, w rodzinie twojego chłopaka widać typowy model rodziny gdzie rodzice wiedzą najlepiej co jest dla ich dziecka dobre i nie chcą dać mu możliwości podejmowania decyzji (z obawy że coś mu nie wyjdzie, a nie chcą oglądać jego porażek bo to ich kochany synek i żeby mu było w życiu jak najlepiej). Wszyscy inni tak jak ty czy jego znajomi jesteście pod stałą obserwacją i każde potknięcie będzie odnotowane. Jesteście osobami które zaburzają ten model.

To się nie zmieni dopóki twój chłopak nie wyprowadzi się od rodziców, nabierze dystansu. On zapewne chce, ale dręczą go poczucia winy które dzień w dzień ma wpajane przez rodziców (np. synku, nie śpię całą noc jak wracasz godzinę spóźnony, martwiłam się tak że miałam już dzwonić na policję. albo: tylko nie pij tego alkoholu, bo ja spać po nocach nie mogę, potem mam migreny, a wiesz jak wtedy cierpię). Jego rodzice zawsze będą się martwić i on nic na to nie poradzi ale najlepiej jakby uciekł od słuchania ich zmartwień żeby nie być wpędzanym w poczucie winy (bo co jeśli przez jego godzinne spóźnienie mama trafi do szpitala?)

(niech zgadnę, twój chłopak nie przechodził okresu "buntu" typowego dla wielu nastolatków)

Pasek wagi

może tak mu jest wygodnie?

Ja mam 19 lat, a mój chłopak 21 i on zawsze namawiał mnie, żebym u niego nocowała, pojechała tylko z  nim na wakacje, jak miał 18 to mnie zapraszał, a ja za każdym razem wmawiałam mu, że nie chcę potem słuchać gadki rodziców, bo jak zwykle mi nie pozwolą, a prawda była taka, że nawet ich nie pytałam o zgodę, bo sama tego nie chciałam. Uważałam, że przyjdzie czas na nocowanie i wycieczki we dwoje, a teraz chce się cieszyć tym, że musze się z nim pożegnać, a potem pisac mu smsy z łóżka, że już za nim tęsknie :D Jak widać, sama sobie ustalałam zasady i się ich trzymałam i tylko składałam na rodziców. Ale teraz jak jestem po maturze to już sobie na więcej pozwalam :PP

Wonder_Girl napisał(a):

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

Narisana napisał(a):

Roseen napisał(a):

cancri napisał(a):

Moze im nie pasujesz?
Ze mną związku to raczej nie ma, nawet ogniska z kolegami kończą się wtedy, kiedy oni tego chcą. 
A może oni nie ufają tobie i wszelkim jego znajomym? To pewnie konkretnie nie będzie dotyczyło twojego chłopaka, ale wielu rodziców uważa, że wszystkiemu co złe jest winne towarzystwo dziecka, a ono samo jest święte, tylko oni podburzają. :P Pogadaj z nim. Jak jest możliwość, abyście wynajęli chociaż malutkie mieszkanko, to wtedy nie będą wam mogli truć. Oboje byście coś robili i jakoś powinniście sobie poradzić. Wbrew pozorom, nie trzeba mieć super świetnej pracy, aby się utrzymać na przyzwoitym poziomie. :)
Och, ja zła, a on biedny. :) Wprawdzie nawet tego mogę się spodziewać. Kiedyś jego ojciec zapytał jak mi idzie nauka, dowiedział się, że aktualnie zmęczenie materiału na krótką chwilę. Dzień później doszło do mnie, że nie traktuję nauki poważnie, nie mam na siebie ani na życie planu. Taki świetny żart... On zapewne poszedłby "na swoje" gdyby i tego mu nie utrudniali. 
Moi rodzice żartują, że do 40 mnie z domu nie wypuszczą, ale to są bardzo luźne żarty. :P Jeśli tego teraz nie zrobi, to w końcu będzie dym, coś czuje. Bo on się w końcu zirytuje tym wszystkim, ty możesz nie mieć już sił na taki związek, co go bardziej przytłoczy i skończy się to tak, że się spakuje i z tobą wyjedzie/wyprowadzi się, a winnemu będzie oczywiście kto? SYNOWA, która perfidnie syna buntuje! :D Nie no tak żartuje, ale musisz go przekonać, bo to tak wyglądać na dłuższą metę nie może.
Albo może być tak że autorka w dobrej wierze zacznie się wtrącać w imieniu swojego chłopaka w sprawy, które on powinien załatwić z rodzicami. W sensie takim, że w końcu autorka nie wytrzyma i zwróci uwagę jego rodzicom, albo delikatnie wspomni że nie powinni go tak ograniczać. Może to zrobić z irytacji (i z litości i miłości, bo biedak sam chce ale jakoś nie ma odwagi) a wtedy będzie PIEKŁO.Nie ważne jak dobre intencje autorka by miała i tak jest osobą OBCĄ, w rodzinie twojego chłopaka widać typowy model rodziny gdzie rodzice wiedzą najlepiej co jest dla ich dziecka dobre i nie chcą dać mu możliwości podejmowania decyzji (z obawy że coś mu nie wyjdzie, a nie chcą oglądać jego porażek bo to ich kochany synek i żeby mu było w życiu jak najlepiej). Wszyscy inni tak jak ty czy jego znajomi jesteście pod stałą obserwacją i każde potknięcie będzie odnotowane. Jesteście osobami które zaburzają ten model.To się nie zmieni dopóki twój chłopak nie wyprowadzi się od rodziców, nabierze dystansu. On zapewne chce, ale dręczą go poczucia winy które dzień w dzień ma wpajane przez rodziców (np. synku, nie śpię całą noc jak wracasz godzinę spóźnony, martwiłam się tak że miałam już dzwonić na policję. albo: tylko nie pij tego alkoholu, bo ja spać po nocach nie mogę, potem mam migreny, a wiesz jak wtedy cierpię). Jego rodzice zawsze będą się martwić i on nic na to nie poradzi ale najlepiej jakby uciekł od słuchania ich zmartwień żeby nie być wpędzanym w poczucie winy (bo co jeśli przez jego godzinne spóźnienie mama trafi do szpitala?) (niech zgadnę, twój chłopak nie przechodził okresu "buntu" typowego dla wielu nastolatków)

Nie, nie. Mama bynajmniej nie trafi do szpitala gdy on spóźni się godzinę, prędzej zrobią awanturę, że tu nie on ustala zasady, więc ma się trzymać tego, co oni mają do powiedzenia. Są nadopiekuńczy, jednak wygląda to bardzo jak sytuacja, którą opisała PelnaKontrola. Zero wsparcia od nich, szacunku też niedużo. Przez całe życie robi tak, by spodobało się rodzicom, aby w końcu powiedzieli chociaż  "dobra robota". I nie, nie przechodził buntu, a nawet gdy próbował, szybko zostawał ustawiony na nowo. A jemu brak dystansu, martwi się, co oni powiedzą na jakikolwiek jego pomysł.

Nie zamierzam zwracać uwagi jego rodzicom, udaję, że jest pięknie gdyż wiem, że spotkałaby go po moim wyjściu wojna. 

ale chore.. a nie moze zostac u Ciebie na noc i tyle? co, rodzice go wydziedzicza? nie moglabym byc z kims takim o.0 tragedia, zachowanie godne 14 latka

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.