Temat: Współuzależnienie, DDA- czy facet ma rację?

Założyłam nowe konto, bo jestem na vitalii długo i dużo, a temat jest delikatny:)

Postaram się opisać to jak najbardziej zwięźle się da, choć będzie i tak będzie długo:( Historia zaczyna się od tego, że mój ojciec zmarł 3 lata temu. Mama ponad rok po jego śmierci poznała faceta, z którym się związała. Rozstali się niedawno- po półtorej roku znajomości. Właściwie nawet bez rozmowy. Co ją i nas zdziwiło- myślałyśmy, że powód jest zupełnie inny, a okazał się...niespodziewany i wyjaśniony przez tego faceta tylko mailowo.

Mama jest kobietą, która podoba się facetom- silna, ładna, niezależna, na stanowisku kierowniczym. Od dziecka miałyśmy bardzo przyjacielską relację- właściwie to mogłyśmy mówić jej o wszystkim, trzymałyśmy się, spędzałyśmy z nią zdecydowanie więcej czasu niż z ojcem, który bardzo dużo (choć to podobnie jak ona) pracował. Tata pił- ja ten okres pamiętam jak przez mgłę (skończył kiedy miałam 8 lat), moja siostra tym bardziej (jest 4 lata młodsza ode mnie). Nie był typowym pijakiem, nie pił codziennie, ale popijał sporadycznie, tyle że po większych ilościach alkoholu np. na imprezie był agresywny. W pewnym momencie stwierdził, że alkohol jest nie dla niego, że ma problem i przestał pić. Po paru latach zaczął też pracować jako terapeuta uzależnień, miał przesadnie negatywny stosunek do alkoholu i mówił o sobie, że jest uzależniony i niepijący (jednak zdarzało się, że wypił na rodzinnym obiedzie lampkę wina i to było na tyle- przez ostatnie lata przed śmiercią).

W każdym razie facet mamy okazał się na swój sposób podobny- też zaczął leczyć innych, tyle, że on przestał pić po 20 latach ostrego melanżu. Moją mamą był zachwycony, podobno zakochany, "nie wiedział, że w tym wieku" można jeszcze tak "wpaść". Jedynym niepokojącym objawem było to, że non stop krytykował naszą relację. Mimo że kiedyś były to codzienne telefony to w ostatnim czasie, czasie ich związku to bardzo się uspokoiło. Kiedy mama związała się z nim poczulyśmy się dużo bardziej spokojne i wiedziałyśmy, że staje na nogi po śmierci taty. On jednak miał ze wszystkim problem- z tym, że moja siostra na 3 roku studiów postanowiła przyjechać do domu na weekend pierwszy raz od dwóch miesięcy (nie mógł przez to spotkać się z mamą- ona przyjeżdzała zawsze do niego- do miasta w którym mieszka on, a my studiujemy- ze względu na to, że oboje z ojcem byli dość "publicznymi" osobami u nas, w malym miescie i nie chciała plotek). WYjazd ze mną na tydzień wakacji podsumował "jako marnowanie jej tygodnia urlopu na mnie"). Było w każdym razie mnóstwo takich komentarzy. Nawet gdy moja siostra zadzwoniła do mamy (a byli razem) i radziła jej się jaki stolik na balkon wybrać. Stwierdził, że nasza relacja jest patologiczna.

I teraz do rzeczy- w mailu przy rozstaniu napisał, że mama jest osobą współuzależnioną, a my jesteśmy DDA. Stąd nasze wszelkie problemy,m.in. moje z mężczyznami, Postanowił się od niej odciąć, bo zapaliło mu się światełko dla...jego trzeźwości! Wysłał nam maile z linkami dotyczącymi tego problemu i szczerze powiedziwaszy nie widzę powiązania- we wszystkich tych artykułach jest mowa o alkoholiku, jego piciu, dostosowaniu się rodziny pod to picie, itd. A przecież mój ojciec nie pił! Poza tym,czy można odnosić współuzależnienie do relacji z osobą nieżyjącą? On pisze te maile w tonie "spróbujcie to przeczytać, może zrozumiecie, pozwólcie sobie zobaczyć problem". Nie wiem, czy to z nami jest naprawdę coś nie tak, czy z nim. Martwi mnie to, że moja mama faktycznie się w to wczytuje i zaczyna widzieć jakieś elementy prawdy. Tyle, że ja sądzę, że większości społeczeństwa jakieś takie cechy można przypisać.

Dodam, że sam ma dziwne relacje z synami, którzych wychowywał sam(żon zmarła gdy mieli 8 i 12 lat)- jeden nie rozmawia z nim wcale, drugi wpada czasem i ucieka, jakby chciał zmniejszyć kontakty do minimum.

Plus dochodzi tak naprawdę pytanie, czy jeśli ktoś z boku widzi u bliskiej osoby, którą podobno kocha, taki problem to...normalne jest zostawienie jej w takiej sytuacji?

EDIT:

Nerwów w nidzieciństwie miałyśmy trochę, ale wynikało to chyba z burzliwych charakterów rodziców. Zdarzały się kłotnie, ale chyba nie ma domów bez kłótni. Generalnie dzieciństwo miałyśmy szczęśliwe- zawsze czułam się kochana, bezpieczna. Finansowo było bardzo dobrze- ojciec zawsze przeżywał naszą przyszłość, naukę- nadmiernie. Chciał nam dużo zapewnić, przed śmiercią zdążył kupić nam mieszkania, martwił się o nasze związki. Pod tym względem był bardzo dobry. W okresie nastoletnim dużo się kłóciliśmy, bo ja wiecznie wtrącałam się w ich kłótnie z mamą i atmosfera między nami była wroga- kontakt z mamą był bliski i ciągły, z nim pod względami codziennych kontaktów i rozmów o "wszystkim i niczym"- zerowy. Codzienność nie była ważna, tak jak wakacje z nami, na których nigdy razem nie byliśmy (w późniejszym okresie rodzice z moją siostra duzo podrozowali we trójkę). DLa niego liczyły się "cele wyższe"- przyszłość, edukacja, finanse. Po prostu taki był. Ale zawsze wiedziałyśmy, że nas kocha.

z tego opisu wynika ze to nim cos nie do konca w porzadku, chyba dobrze ze nie as juz razem, nie wiadomo co by bylo potem, kazal twojej mamie uciac kontakty z wami albo cos, 

Powiem tak jak dla mnie to on miał problem na mój gust to wyglądało na próbę o s a c z e n i a twojej mamy oraz oderwania jej od ciebie i siostry. Może powodem tego było to ze nie mógł z jakiegoś powodu znieść ze macie dobre relacje z mama a tak jak mówisz on o jego dzieci nie.

Pasek wagi

Hej. Pozwole się wypowiedzieć, gdyż trochę znam tematykę DDA. 

Z Twojego posta w ogóle nie wynika dlaczego tak naprawdę uznał Was za DDA? Na pewno głęboka relacja z rodziną ( wasza córek z mamą) nie jest podstawą do takich wniosków. Z kolei problemy z mężczyznami, o których wspomniał mogą być, ale muszą. Pewnie chodziło mu o to, że miałyście toksyczny obraz ojca i z tego powodu nie macie wzoru mężczyzny. Często jest, że podświadomie szukamy partnera na wzór własnego ojca. Ale mniejsza z tym.

Bardzo nie lubie wyolbrzymiać niektórych rzeczy. Terapeuci i osoby siedzące w tej tematyce mają tendencje do przypisywania wszystkich problemów życiowych do sytuacji z dzieciństwa. Często tak jest, ale też nie koniecznie. 

Często też ludzie tłumią swoje problemy, kiedy faktycznie miały one swój poczatek w dziecinstwie i wychodzą w życiu dorosłym. Problemy dorosłych dzieci alkoholikow (DDA) wywodzą sie z zaburzonego poczucia bezpieczenstwa w dziecinstwie, braku odpowiednich wzorców, nerwów itp. Więc ogólnie dotyczą one wszystkich rodzin dysfunkcyjnych, nie tylko alkoholików. 

DDA zostaje się na całe życie, nie ważne że Twoj ojciec zmarł. Chodzi o relację i to co się działo w dziecinstwie, bo może Ty zapomnialaś ale Twoja podswiadomość pamięta.

EDIT

Oprócz tego, wydaje mi się że ten facet był negatywnie nastawiony do Was bo po prostu był zazdrosny i chciał Was odseparować od Mamy. Ale czemu, to nie wiem. A jesli chodzi o jego swiatelko ;) Osoby wspoluzaleznione czują sie odpowiedzialne za czlowieka uzaleznionego, martwia sie o niego, usprawiedliwaja go. Natomiast on czuje ze ma wsparcie i dalej pije.  Dopiero gdy osoby wspoluzaleznione odetna sie od niego, on traci grunt pod nogami - nikt o niego nie dba i zaczyna trzezwiec. Ciezko tak pomoc, troche za malo konkretow :P

Edit: w poście.

Jeśli tak było, a Wasze relacje były zdrowe to myśle że ten gość ma po prostu paranoje ;)

Jak czujecie, że wasze życie jest ok, nie macie nerwic, depresji itp to nie ma co doszukiwać się problemów na siłę. Natomiast, jakby tak było należy się po prostu zastanowic z czego to może wynikac i udac sie do terapeuty/psychologa. 

Wrogość do ojca w okresie nastoletnim, mogła się troche przekładać na relacje z chłopakami itp. Ale mówie, nie warto szukać dziury w całym. 

W e g a n s k a  masz rację ze terapeuci mają tendencję do wyolbrzymiania problemów. Mam znajoma która jest żywym przykładem na złe przeprowadzoną terapię.

Pasek wagi

Ale dziwna sytuacja. Wiesz co, jeżeli Twój tato pił w przeszłości, to to jak najbardziej może mieć wpływ na Wasze dzisiejsze stosunki, życiowe wybory i ogólny sposób postępowania, mimo że poradził sobie z problemem całe lata temu, a teraz nie żyje, ale nie musi wcale tak być. To, co opisałaś wygląda mi na zwykłą rodzinę, a jeśli kiedyś mieliście kłopoty z tatą, to to już zostało rozpracowane i zamknięte. Mam dwie przyjaciółki, które mają kosmiczne problemy z facetami, a w ich domu nigdy nie było jakiegoś nadmiaru wódki, czy historii z piciem, więc to nie jest reguła. A jeżeli Wy we trzy uważacie, że Wasza relacja jest super, dobrze się ze sobą czujecie, dogadujecie i nikt na tym nie traci, to nie ma sensu szukać dziury w całym i poddawać się terapii, która nie jest Wam potrzebna. Facet ma paranoję i uroił sobie coś na temat fajnych, poukładanych kobiet. Przecież u mnie w rodzinie też jest tak, że ktoś poświęca czas na rozmowę albo zmienia własne plany, bo kto inny przyjeżdża /wyjeżdża /czegoś potrzebuje... i co, mamy się z tego leczyć?

Pasek wagi

hm ten typ to jak dla mnie psychopata wypisz wymaluj.

Pasek wagi

hm ten typ to jak dla mnie psychopata wypisz wymaluj.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.