- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
26 maja 2015, 22:48
Związek z wdowcem pewnie do łatwych nie należy. Nie wiem, czy nie będę zawsze "tą drugą", a zmarła żona "tą idealną". Nie wiem, czy nie przerwać tego teraz, póki na dobre się nie zaangażuję.
Macie jakieś doświadczenia w tym temacie? Może macie znajomych, którzy są w takim związku? Albo macie wyrobioną opinię na ten temat?
NIe oczekuję rad, chyba po prostu chciałabym się dowiedzieć, jak to wygląda u innych.
26 maja 2015, 23:04
zależy ile czasu upłynęło od śmierci żony , ja myślę ,że to bardzo istotne . Co do związku z wdowcem to zależy czego oczekujesz , on jeśli kochał żonę nigdy o niej nie zapomni i zawsze będzie ją kochał , ale to nie znaczy ,że Ty będziesz tą drugą , to jest jedna z tych nielicznych sytuacji kiedy można kochać dwie kobiety jednocześnie . Każda miłość inna , nie jest powiedziane ,ze wasza będzie gorsza , mniej trwała , mało tego , może się okazać ,że to wasza będzie tą lepszą , jednak musisz wiedzieć ,że on nie jest rozwodnikiem tylko wdowcem , nie możesz wymagać by zapomniał lub przestał kochać żonę , zrób wszystko by pokochał Ciebie , jeśli Ciebie pokocha ,nigdy nie będziesz tą gorszą . Jednak myślę ,że od śmierci ukochanej osoby też musi upłynąć trochę czasu ... najpierw człowiek musi się pogodzić z tą tragedią , nauczyć się żyć samemu i samemu poukładać życie a dopiero pózniej jest gotowy zacząć coś nowego i wpuścić do tego swojego życia nową miłość . Powodzenia .
26 maja 2015, 23:09
a może będziesz po prostu tą idealną drugą?nie rezygnuj z tego, tylko dlatego,że on jest wdowcem. jak jest fajnym i mądrym facetem, to ciebie będzie normalnie kochał, a o swojej pierwszej żonie zawsze pamiętał i nie będzie ona dla ciebie żadną konkurencją. powodzenia
26 maja 2015, 23:11
moim zdaniem to zależy od podejścia tego faceta. Jeśli pogodził się ze śmiercią żony i potrafi żyć dalej to jak najbardziej szczęśliwy związek jest możliwy. Gorzej jeśli cały czas to rozpamiętuje.
26 maja 2015, 23:20
Kiedyś zastanawiałam się nad tym jak to wygląda. I doszłam do jakże odkrywczego wniosku, że wszystko zależy od ludzi. O ile jest tylko dwoje ludzi On i Ona to pół biedy i pewnie szybko się dotrą. Gorzej jeśli do tego dołączą się dzieci, których mama nie żyje, a ile dzieci tyle różnych sytuacji. Do tego dochodzą jego rodzice, którzy też mogą różnie reagować na nową kobietę w rodzinie. Przecież oni też stracili kogoś bliskiego. Rodzice zmarłej żony to dalej jego rodzina. Nie można żądać, żeby nagle się odciął od nich, szczególnie jeśli są dzieci.
Sama nie mam takich znajomych, ale takie związki są i trwają. Na pewno wymagają trochę więcej pracy, ale myślę, ze dla miłości warto. Trzeba się przygotować na to, że data jej śmierci czy urodzin będzie wpisana do waszego kalendarza na stałe jako wizyta na cmentarzu. Warto porozmawiać z jej rodzicami, poznać ich.
I co bardzo ważne to nie próbować jej czy wspomnień o nich siłą wyrzucić z jego życia.
26 maja 2015, 23:37
Oj, to, że on jest wdowcem nie oznacza, że będziesz tą drugą. Jeśli jest zakochany (lub dopiero się zakocha) w Tobie to Ty będziesz najważniejsza. Jesteś pewna, że ich związek był idealny czy tylko tak sobie założyłaś?
26 maja 2015, 23:42
Oj, moze byc ciezko. Ale kazdy ma prawo do szczescia. Nie mozesz myslec kategoriami, ze kogos zastepujesz, czy ze on ma o niej zapomniec. Ona byla dla niego wazna czescia zycia, i zawsze bedzie. Trzeba umiec z tym zyc wiazac sie z takim facetem.
27 maja 2015, 01:00
Może napiszę trochę więcej szczegółów. Więc, chłopak młody, 31 lat. Żona zmarła 2 lata temu, 4 miesiące przed śmiercią zostawiła go - ale w momencie jej śmierci on wciąż ją kochał. Byli razem 4 lata (łącznie, przed i po ślubie). Bez dzieci. Umarła przed prochy, niestety. On nigdy z narkotykami nie miał nic wspólnego, to typ bardziej spokojny, rozsądny. I mega rodzinny. Wydaje mi się (tylko wydaje, nie znałam jej osobiście), że ona była taką bardzo przebojową i rozrywkową dziewczyną. On był bardzo w niej zakochany.
Ich wspólne życie było bardzo ciekawe, dużo podróżowali. On mówi, że dużo jej zawdzięcza. Czasem myślę (a może sobie tylko tak wkręciłam), że on uważa czas spędzony z żoną za najlepszy czas w jego życiu, a teraz to już "z górki", teraz to juz go czeka tylko "zwykłe, szare życie".
27 maja 2015, 02:03
Myślę, że jeśli on nie jest wdowcem dlatego, że własną żonę zabił, to taki związek nie jest niczym niewskazanym. Wybaczcie, taki czarny humor mi się włączył.
Oczywiście, że z ta żoną miał najlepszy czas, bo to akurat jego młodość i być może najlepsze lata życia. Ale w myśl powiedzenia "o zmarłych dobrze albo wcale", chyba lepiej jest, że źle jej nie wspomina. Na pewno istnieje szansa, że miedzy Wami się ułoży.