Temat: wysłużył się moim prawem jazdy

Niedziela.  Wieczór.  Miałam ochotę na kawę u kuzynki.  Pojechaliśmy  z lubym 20 km dalej. Ja nie wzięłam ze sobą nic.  Zajeżdżamy a tam piją sobie jakąś nalewkę.  Pytanie" to kto prowadzi". Ja mówię że nie mam ze sobą dokumentów i nie pojadę.  Oczywiście się zaczęło ze to ja ostatnio piłam.  Spoko,  ale przyjechaliśmy na kawę a nie alkohol.  Gdyby tak to bym wzięła dokumenty.  No i wypił  na metode kto pierwszy.  Wiecie,  pierwszy kieliszek a potem już zzdecydowane.  Potem oczywiście jak zawsze za dużo.  Musiałam wracać bbez prawka.  Wkurzylybyscie się?  Ja bardzo. Generalnie on nie czuje alkoholu a ja go nienawidzę takiego rozmemlanego.  Po 1.5 h mowie ze idziemy.  Udaje że jest trzeźwy.  Nienawidzę tego. 

ja wiem ze można bez dokumentow.  Ale chodzi o zasady i o to ze ja nie wyrazilam na to zgody.  Bo nie przyjechaliśmy na picie to raz a dwa jak pisałam wyżej nie jeżdżę bez dokumentow.  A on zdecydował za mnie. 

No niby nie wyrazilas zgody, ale nie mialo to jakiegos glebszego znaczenia bo w efekcie zrobilas to, czego on chcial.

no a czyja to wina,ze pozwalasz mu za ciebie decydowac?

Jesteś dorosła kobietą, czy małą dziewczynką i zawsze robisz to co on chce? Nie masz własnej woli, nie potrafisz powiedziedzieć : "Nie, nie pojadę, robię to co ja uważam za słuszne, zamiast dawać się szantażować". A racja, chyba nie potrafisz, inaczej nie było by tematu. Facet traktuje Cię tak jak mu na to pozwalasz, proste. Jeszcze płaszczesz że sie nie odzywacie, ja nie odzywałabym sie za coś takiego z premedytacją, ale chwila... mój by czegoś takiego nie zrobił. Bo ja wkurzyłam się jak chciał na rowerze jechać po piwie. I wiesz co zrobił? Spuścił głowe i odłozył piwo do lodówki. 

No, ale o co Ci tak naprawdę chodzi? Ty mówisz: "nie". On mówi" tak" i koniec końców wychodzi na jego, bo nie potrafisz postawić na swoim, a on ma Cie w tej konkretnej sytuacji kompletnie gdzieś. Pretensje możesz mieć też do siebie. 

Trzeba było po tym jego kieliszku też wypić, jeśli miałaś ochotę i zamówić taksówkę, (jeszcze by potem jechał autobusem po auto rano, jak taki mądry ;p) albo ostentacyjnie podziękować, że liczy się z twoim zdaniem i wyjść. 

Nie zdziwiłabym się, gdyby kolejny raz zrobił to samo.

Pasek wagi

Nie można jeździć bez dokumentów, to wykroczenie karane mandatem. 

Pasek wagi

FitnessGirlToday napisał(a):

ja wiem ze można bez dokumentow.  Ale chodzi o zasady i o to ze ja nie wyrazilam na to zgody.  Bo nie przyjechaliśmy na picie to raz a dwa jak pisałam wyżej nie jeżdżę bez dokumentow.  A on zdecydował za mnie. 

Jak się przekonałaś on ma gdzieś Twoje zgody. Wygląda na to, że on może robićć co tylko mu się podoba, a Ty masz siedzieć ciuchotko. Masz to na co sobie pozwalasz. W tej sytuacji nawet nie powinnaś mieć do niego pretensji, bo od razu widać, że to jakiś prostak. Pretensje powinnaś mieć tylko i wyłącznie do siebie.

Pasek wagi
napilabym sie i nie miałby kto prowadzic
Pasek wagi

Sytuacja nie była tu taka czarno biała. Miejscowość to wioska - nie ma taksówek czy autobusów. Rano obydwoje musieliśmy o 5 jechać do pracy, z czego on 300 km dalej więc odgrywanie takich scen to byłoby niepoważne. Zależało mi na poznaniu Waszej opinii, ale nie wydaje mi się, abyście i Wy były zawsze takie radykalne? 

FitnessGirlToday napisał(a):

Sytuacja nie była tu taka czarno biała. Miejscowość to wioska - nie ma taksówek czy autobusów. Rano obydwoje musieliśmy o 5 jechać do pracy, z czego on 300 km dalej więc odgrywanie takich scen to byłoby niepoważne. Zależało mi na poznaniu Waszej opinii, ale nie wydaje mi się, abyście i Wy były zawsze takie radykalne? 

A czy on zachował się poważnie? Byliście na coś umówieni,  a on miał to gdzieś. Mnie by mało interesowało to jak on dotrze czy wyśpi się do pracy. Jest dorosły, skoro sam podejmuje decyzje to niech przyjmie na klatę również konsekwencje tych decyzji.

I tak byłybyśmy (a przynajmniej ja) takie radykalne. Umówiliście się, że jedziecie na kawę i on prowadzi więc nie wzięłaś dokumentów i dokładnie tak powinniście zrobić. Skoro on pierwszy na szybcika 'chlapnął' lampke/kieliszek czy coś tam innego to straszna to dziecinada i nie omieszkałabym mu o tym powiedzieć. A później powiedziałabym, że ma dwa wyjścia, albo bierzemy taksówkę za którą on płaci ( i wierz mi zawsze znajdzie się taksówkarz który dojedzie wszędzie, po prostu ewentualnie zapłacicie podwójnie-dodatkowo za dojazd, jakby zapłacił z 400zł za taksówkę to może by się zastanowił czy było warto), albo wrócę do domu bez prawka, ale on ze mną do samochodu nie wsiądzie i transport ma sobie załatwiać sam. I byłabym konsekwentna, bo póki co to twoje zachowanie wygląda jak karcenie niedobrego chłopca. Pokrzyczysz, obrazisz się, pogrozisz palcem, a 'chłopiec' i tak zrobi na co będzie miał ochotę. W ten sposób stawiasz się w roli matki, zamiast być jego partnerką.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.