Temat: On...nie potrafi rozmawiać?

Jesteśmy razem ponad 1,5 roku. Jesteśmy zaręczeni. Ślub maj 2016. 

On od 8 lat pracuje w delegacji.  Ja lubię swoją pracę i jestem aktywną kobietą. Planujemy mieć 3 dzieci. Wybudować dom. I tu zaczynają się schody.

Powiedziałam mu, że dobrze by było, gdybyśmy byli razem. Źle czuję się w związku weekendowym. Nie byłoby problemu, ale on nie potrafi ze mną rozmawiać w tygodniu. Rozmawiamy maks kilka minut dziennie. Nie piszemy smsów. Każde moje prośby - zainstaluj whatsappa, skype - to rozwiązanie na kilka dni. On mieszka z kolegami, pracuje z nimi, wraca z pracy z nimi i idzie z nimi na siłownię. Ja we wszystkim jestem sama. Obiecał zacząć się rozglądać za pracą. W efekcie napisałam mu CV. On miał napisać swoje zakresy zadań. Minął tydzień, mówi że czeka na coś tam z kadr. temat zmiany pracy wraca tylko kiedy on jest w domu bo mu suszę głowę. 

Sytuacja 1: Mówię: wpadnę do Ciebie na miesiąc. Pobędziemy razem. "Ale ja mieszkam z kolegami, im się to nie spodoba, będzie niekomfortowa sytuacja". Dodam że ma swój pokój, mieszka z tymi facetami już chyba z 5 albo szósty rok, zawsze ta sama ekipa czyli on i 2, maks 3 innych inżynierów. I to nie są podlotki tylko mężczyźni koło 30. W czym problem skoro narzeczona chce pobyć z Tobą w Twoim pokoju i prawdopodobnie jak was nie będzie to wam obiad ugotuje i posprząta?

Sytuacja 2: Pojechali coś gdzieś sprawdzić. Do innego miasta. Nocowali w hotelu on i kolega. Dzwonił do mnie kiedy jechałam samochodem. Mówiłam, że oddzwonię jak dojadę. "To popiszemy, bo jestem z (nazwijmy go Damian) Damianem w pokoju." Wtf? Nie możesz wyjść na korytarz, do łazienki, żeby porozmawiać z narzeczoną? 

Sytuacja 3. Kiedy przyjeżdża na weekendy jest padnięty. Ogarniamy rzeczy i siedzimy razem. nigdzie nie wychodzimy, na imprezie byliśmy raz i na 1 weselu. Do znajomych wyciągam go na siłę. 

Sytuacja 4, NAJWAŻNIEJSZA.  Mówi że nie chce bym była kurą domową, ale jak mieć taką rodzinę, pracować i mieć jego w delegacji? Kiedyś mi powiedział, że on się spodziewa, że kiedyś go zostawię ze względu na tę pracę. Wiecie jak to boli? Że facet ma świadomość i tego nie zmienia? W piątek o mało się nie rozstaliśmy. Chciałam porozmawiać o tej jego pracy. Mówię mu, że nie chcę go zmieniać ani czynić go nieszczęśliwym. Ale jeśli planujemy posiadać dziecko, dwoje, troje, to jak? I że ja uważam, że nie będziemy ze sobą szczęśliwi, jeśli to się nie zmieni. A on, zamiast podjąć temat, zamiast WALCZYĆ zapytał, kiedy ma zabrać swoje rzeczy. Rozumiecie?!?!

Sytuacja 5. Wczoraj wróciłam do piątkowej rozmowy. Chciałam coś z niego wykrzesać.  Że może teraz porozmawia. Mówię żebyśmy sobie dali czas do końca sierpnia. On ma czas ogarnąć pracę, siebie. Jeśli nic się nie zmini to nie ma sensu. Nie miałam słowotoku. Czekałam na jego odpowiedzi. A co chwilę pytałam, słuchasz mnie? Śpisz? Bo nic nie mówił. Kiedy go prosiłam - powiedz co Ci się po głowie snuje to odpowiadał że rozumie co do niego mówię, I tyle. 

Sytuacja 6. Niekiedy mam wolne w poniedziałek. Mówię mu, zostań ze mną do rana (wyjeżdża o 3 w nocy). Albo weź urlop na żądanie. Spędźmy razem dzień. Weź L4 kiedy czuje się gorzej. Albo mówię mu we środę - może przyjedziesz już we czwartek wieczorem do domu? Właśnie dzień urlopu czy coś... pobądźmy razem.... nie. Praca. Trzeba pracować. Ja nigdy nie chodzę na L4. 

Dodatkowo teraz jeszcze poszedł na studia podyplomowe to zostają nam tylko popołudnia weekendowe ale ja to rozumiem i nie mam pretensji. Cieszę się że się rozwija. 

Co do pytań o zawód - inżynier budownictwa komunikacyjnego. Ja rozumiem, że można wyjeżdżać w delegacje. Na prawde! Ale cały czas? 

Co robić?

ps co do pytań o zdrady czy wierność - jestem pewna niż nikogo innego, ze to nie chodzi o inną kobietę. On zmienia co chwile miejsce pracy, co pół roku, co dwa miesiące, co rok. Siedzi w pracy często do późna szczególnie jak korzysta z internetu. Więc to nie to i nie będę podatna na żadne insynuacje, bo to nie podlega dyskusji :)

Tylko ten tryb dnia - wstać, iść do pracy, wrócić, zrobić obiad, często się wyspać, pójść na siłownię i pójść spać. I tak 4 dni w w tygodniu. 

edit: Ja mam 24 lata a on 33. On mi się oświadczył bez żadnych moich sugestii. Wręcz nie chciałam jeszcze o tym myśleć, z racji wątpliwości o te rozłąki. Ale oświadczył się a ja się zgodziłam bo go kocham. Ale taka miłość szybko się wypala...

To nie jest zły facet. Dogadza mi, dba o mnie. Nigdy by nie podniósł na mnie ręki, dostosowuje się do moich próśb etc. Ale ta wieczna delegacja, na której on temat nie chce wchodzić mnie zabija. Rozstanie nie jest takim łatwym wyjściem bo mogłabym być żoną takiego mężczyzny i chętnie bym nią była, gdybyśmy bylli razem co dzień... 

Ale opisujesz to, jakby facet byl dupkiem, ktory nie zwraca uwagi na Twoje potrzeby. Nie naskakuje na Ciebie, po prostu chce Ci uswiadomic jak to wyglada. Zwiazek to sztuka kompromisu. Ustalcie cos- on istaluje what's app i jest blizej w ciagu tygodnia, ale za to na weekendy Ty dajesz mu spokoj.

cancri napisał(a):

Ale opisujesz to, jakby facet byl dupkiem, ktory nie zwraca uwagi na Twoje potrzeby. Nie naskakuje na Ciebie, po prostu chce Ci uswiadomic jak to wyglada. Zwiazek to sztuka kompromisu. Ustalcie cos- on istaluje what's app i jest blizej w ciagu tygodnia, ale za to na weekendy Ty dajesz mu spokoj.

Ale my to ustalamy i zaraz potem instytucja tego pada. Praca go pochłania. A moim problemem jest wizja budowy domu i rodzenia dzieci wręcz sama i jego na weekendy. 

Rzadko mi się to zdarza,ale zgadzam się z cancri w 100 % ... 

Facet ma taka prace,lubi to i nie widze powodu dla którego miałby to zmieniać ... Cały czas mówisz o rodzinie ,ktorej nie macie . Jesli rzeczywiście jest taki dobry i troskliwy to na pewno samej przy porodzie Cie nie zostawi , a w wiekszosci zwiazkach tak to wyglada ,ze facet pracuje od rana do nocy a kobieta musi radzic sobie i z praca i z dziecmi , zwykle jest opiekunka oczywiscie do pomocy , na ktora czesto  facet zarabia bo wypłata kobiety nie zawsze starczy na dołożenie połowy do domu i opłacanie opiekunki ..to jest ok , bo niestety ale to na mężczyznie ciąży obowiązek utrzymania rodziny ..kobieta pracuje albo nie , to jej wybór ( nie rozumiem tych ,ktore nie pracuja ) ,ale facet wyboru nie ma ..bo gdyby Ci powiedział : znajdz taka prace jak , zarabiaj tyle ile ja a ja zostane wdomu ,ugotuje obiad i zostane z dziecmi ,ewentualnie jak podrosną to znajde sobie cos na pół etatu , to było by ,że leń ,że nierób, że kobieta ma go utrzymywac itp . U was wy oboje pracujecie z tego co zrozumiałam , on ma taka prace , lubi ja i trzeba to zaakceptowac...gdyby wracal codziennie styrany do domu po 20 jak wiekszosc facetow,jadl obiad ,bral prysznic i szedl spac to cos by sie zmieniło ? nie ! i tak byscie nie rozmawiali , nie chodzili na imprezy itp . Macie weekendy dla siebie i tak wyglada zycie wielu par ,bez wzgledu na to czy sa wyjazdy w delegacje czy nie . To jest dorosle życie ,w tygodniu się pracuje a w weekendy odpoczywa i spedza czas z rodzina ..

Salted_Caramel napisał(a):

Rzadko mi się to zdarza,ale zgadzam się z cancri w 100 % ... Facet ma taka prace,lubi to i nie widze powodu dla którego miałby to zmieniać ... Cały czas mówisz o rodzinie ,ktorej nie macie . Jesli rzeczywiście jest taki dobry i troskliwy to na pewno samej przy porodzie Cie nie zostawi , a w wiekszosci zwiazkach tak to wyglada ,ze facet pracuje od rana do nocy a kobieta musi radzic sobie i z praca i z dziecmi , zwykle jest opiekunka oczywiscie do pomocy , na ktora czesto  facet zarabia bo wypłata kobiety nie zawsze starczy na dołożenie połowy do domu i opłacanie opiekunki ..to jest ok , bo niestety ale to na mężczyznie ciąży obowiązek utrzymania rodziny ..kobieta pracuje albo nie , to jej wybór ( nie rozumiem tych ,ktore nie pracuja ) ,ale facet wyboru nie ma ..bo gdyby Ci powiedział : znajdz taka prace jak , zarabiaj tyle ile ja a ja zostane wdomu ,ugotuje obiad i zostane z dziecmi ,ewentualnie jak podrosną to znajde sobie cos na pół etatu , to było by ,że leń ,że nierób, że kobieta ma go utrzymywac itp . U was wy oboje pracujecie z tego co zrozumiałam , on ma taka prace , lubi ja i trzeba to zaakceptowac...gdyby wracal codziennie styrany do domu po 20 jak wiekszosc facetow,jadl obiad ,bral prysznic i szedl spac to cos by sie zmieniło ? nie ! i tak byscie nie rozmawiali , nie chodzili na imprezy itp . Macie weekendy dla siebie i tak wyglada zycie wielu par ,bez wzgledu na to czy sa wyjazdy w delegacje czy nie . To jest dorosle życie ,w tygodniu się pracuje a w weekendy odpoczywa i spedza czas z rodzina ..

Owszem zgadzam się do podejścia, ale w połowie. Dlaczego? Bo podejście w tygodniu pracujemy w weekendy spędzamy czas ze sobą jest fajne w parze. I nigdy z dziećmi - dziecko Ci choruje, jesteś w domu, dziecko jest małe - wstajesz do niego sama cały tydzień. A on pzyjedzie na weekend i płącz dziecka będzie go w nocy budził o drażnił bo nie przyzwyczajony. Trudy życia powinno się dzielić razem. 

Mogę zapytać w jakim wieku jesteś i czy masz swoją rodzinę i dzieci?

ja mysle, ze Autorka sie wkurza,bo jej partner bardzo czesto ja zawodzi, tj. Obiecuje, ze cos zrobi, a ozniej tego nie robi.. Jak tu miec zaufanie do takiego chlopa? Dla mnie cale to jego gadanie to jest palcem po wodzie pisane i z kims takim nie wiaze sie przyszlosci.. On sie skupil na sobie i ewidentnie ma Autorke gdzies... On sie stara? On tylko obiecuje... A od gadania jeszcze nikt niczego nie zmienil.. Bo trzeba dzialac..

FitnessGirl, no ale to juz sie nazywa odpowiedzialnosc. Dziecko to nie pozytywka, ktora sie nakreca. Tez by mnie pewnie wkurzalo po calym tygodniu, ale jak sie decyduje na dzieciaka to sie ponosi tego wszystkie pozytywy i negatywy. Jesli uwazasz, ze dziecko bedzie wkurzac faceta na weekendy, no to chyba cos jest nie halo. Za bardzo wszystko rozkminiasz, nie wiesz jak bedzie, ale zakladasz negatywy. Moze nie jestes po prostu pewna tego faceta, skoro zakladasz, ze sie nie sprawdzi w roli ojca?

cancri

nie wiem kim tak ważnym jesteś że masz prawo  mnie odrazu osadzac ze mam zryty beret.. Ja tylko napisalam przykład z życia wzięty co mój "szwagier" odwala będąc w podobnej sytuacji co facet autorki postu.. a czy ona przeczyta  i czy z niego skorzysta to jest jej decyzja. A te swoje  obraźliwe zdanie zachowaj dla siebie bo Cie nie znam i nie obrażam...

cancri napisał(a):

FitnessGirl, no ale to juz sie nazywa odpowiedzialnosc. Dziecko to nie pozytywka, ktora sie nakreca. Tez by mnie pewnie wkurzalo po calym tygodniu, ale jak sie decyduje na dzieciaka to sie ponosi tego wszystkie pozytywy i negatywy. Jesli uwazasz, ze dziecko bedzie wkurzac faceta na weekendy, no to chyba cos jest nie halo. Za bardzo wszystko rozkminiasz, nie wiesz jak bedzie, ale zakladasz negatywy. Moze nie jestes po prostu pewna tego faceta, skoro zakladasz, ze sie nie sprawdzi w roli ojca?

Wiesz jeśli w weekend nic nie robimy bo on jest zmęczony i siedzimy wieczorem oglądając film... to potem powie że ejst zmęczony i że chce się wyspać? Nie wiem. Ale nie chcę urodzić dziecka, tylko po to by się o tym przekonać... Sprawa się rozchodzi o podejście do życia. Jeśli planujesz ślub pewne rzeczy trzeba ustalić. Nie da się powiedzieć "jakoś to będzie". Dzięki "jakoś to będzie" jest tyle rozwodów. Branie ślubu żeby tak się stało? Więc po co...

FitnessGirlToday napisał(a):

cancri napisał(a):

FitnessGirl, no ale to juz sie nazywa odpowiedzialnosc. Dziecko to nie pozytywka, ktora sie nakreca. Tez by mnie pewnie wkurzalo po calym tygodniu, ale jak sie decyduje na dzieciaka to sie ponosi tego wszystkie pozytywy i negatywy. Jesli uwazasz, ze dziecko bedzie wkurzac faceta na weekendy, no to chyba cos jest nie halo. Za bardzo wszystko rozkminiasz, nie wiesz jak bedzie, ale zakladasz negatywy. Moze nie jestes po prostu pewna tego faceta, skoro zakladasz, ze sie nie sprawdzi w roli ojca?
Wiesz jeśli w weekend nic nie robimy bo on jest zmęczony i siedzimy wieczorem oglądając film... to potem powie że ejst zmęczony i że chce się wyspać? Nie wiem. Ale nie chcę urodzić dziecka, tylko po to by się o tym przekonać... Sprawa się rozchodzi o podejście do życia. Jeśli planujesz ślub pewne rzeczy trzeba ustalić. Nie da się powiedzieć "jakoś to będzie". Dzięki "jakoś to będzie" jest tyle rozwodów. Branie ślubu żeby tak się stało? Więc po co...

O losie, a co Ci to da, ze cos ustalicie, myslisz, ze to bedzie cokolwiek znaczyc, jak dojdzie do "planowanych" sytuacji? Nie. Nie masz zadnej pewnosci, nigdy. Niejeden ksiaze okazal sie dupkiem, a dupek ksieciem. Przegadywanie tego z nim pokazuje, ze mu nie ufasz. Chcialabys bedac facetem byc z kobieta, ktora uwaza, ze nie nadasz sie na ojca? 

Nie wiem po co, ja slubu nie planuje. Nikt nie powiedzial, ze masz brac slub, zeby sie o czyms przekonac. Wydawalo mi sie, ze slub sie bierze z milosci i slubuje sie sobie na dobre i zle, a nie jest on jakas wypadkowa chlodnych kalkulacji. Jasne, ze watpliwosci sa normalne i trzeba byc pewnym tego, ze sie chce z dana osoba zwiazac. Ale tez bez przesady, zeby na tym etapie zakladac, czy facet za 5 lat wstanie na weekend do dziecka, czy sie wkurzy i pojdzie spac na kanape.

cancri napisał(a):

FitnessGirlToday napisał(a):

cancri napisał(a):

FitnessGirl, no ale to juz sie nazywa odpowiedzialnosc. Dziecko to nie pozytywka, ktora sie nakreca. Tez by mnie pewnie wkurzalo po calym tygodniu, ale jak sie decyduje na dzieciaka to sie ponosi tego wszystkie pozytywy i negatywy. Jesli uwazasz, ze dziecko bedzie wkurzac faceta na weekendy, no to chyba cos jest nie halo. Za bardzo wszystko rozkminiasz, nie wiesz jak bedzie, ale zakladasz negatywy. Moze nie jestes po prostu pewna tego faceta, skoro zakladasz, ze sie nie sprawdzi w roli ojca?
Wiesz jeśli w weekend nic nie robimy bo on jest zmęczony i siedzimy wieczorem oglądając film... to potem powie że ejst zmęczony i że chce się wyspać? Nie wiem. Ale nie chcę urodzić dziecka, tylko po to by się o tym przekonać... Sprawa się rozchodzi o podejście do życia. Jeśli planujesz ślub pewne rzeczy trzeba ustalić. Nie da się powiedzieć "jakoś to będzie". Dzięki "jakoś to będzie" jest tyle rozwodów. Branie ślubu żeby tak się stało? Więc po co...
O losie, a co Ci to da, ze cos ustalicie, myslisz, ze to bedzie cokolwiek znaczyc, jak dojdzie do "planowanych" sytuacji? Nie. Nie masz zadnej pewnosci, nigdy. Niejeden ksiaze okazal sie dupkiem, a dupek ksieciem. Przegadywanie tego z nim pokazuje, ze mu nie ufasz. Chcialabys bedac facetem byc z kobieta, ktora uwaza, ze nie nadasz sie na ojca? Nie wiem po co, ja slubu nie planuje. Nikt nie powiedzial, ze masz brac slub, zeby sie o czyms przekonac. Wydawalo mi sie, ze slub sie bierze z milosci i slubuje sie sobie na dobre i zle, a nie jest on jakas wypadkowa chlodnych kalkulacji. Jasne, ze watpliwosci sa normalne i trzeba byc pewnym tego, ze sie chce z dana osoba zwiazac. Ale tez bez przesady, zeby na tym etapie zakladac, czy facet za 5 lat wstanie na weekend do dziecka, czy sie wkurzy i pojdzie spac na kanape.

Tylko że my nie rozmawiamy o najbliższych 5 latach tylko o czasie teraz. O najbliższych 12stu miesiącach. Z resztą chciałabym wrócić do tematu głównego czyli jak nakłonić własnego faceta do poważnych rozmów. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.