- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 marca 2015, 12:12
Jesteśmy razem ponad 1,5 roku. Jesteśmy zaręczeni. Ślub maj 2016.
On od 8 lat pracuje w delegacji. Ja lubię swoją pracę i jestem aktywną kobietą. Planujemy mieć 3 dzieci. Wybudować dom. I tu zaczynają się schody.
Powiedziałam mu, że dobrze by było, gdybyśmy byli razem. Źle czuję się w związku weekendowym. Nie byłoby problemu, ale on nie potrafi ze mną rozmawiać w tygodniu. Rozmawiamy maks kilka minut dziennie. Nie piszemy smsów. Każde moje prośby - zainstaluj whatsappa, skype - to rozwiązanie na kilka dni. On mieszka z kolegami, pracuje z nimi, wraca z pracy z nimi i idzie z nimi na siłownię. Ja we wszystkim jestem sama. Obiecał zacząć się rozglądać za pracą. W efekcie napisałam mu CV. On miał napisać swoje zakresy zadań. Minął tydzień, mówi że czeka na coś tam z kadr. temat zmiany pracy wraca tylko kiedy on jest w domu bo mu suszę głowę.
Sytuacja 1: Mówię: wpadnę do Ciebie na miesiąc. Pobędziemy razem. "Ale ja mieszkam z kolegami, im się to nie spodoba, będzie niekomfortowa sytuacja". Dodam że ma swój pokój, mieszka z tymi facetami już chyba z 5 albo szósty rok, zawsze ta sama ekipa czyli on i 2, maks 3 innych inżynierów. I to nie są podlotki tylko mężczyźni koło 30. W czym problem skoro narzeczona chce pobyć z Tobą w Twoim pokoju i prawdopodobnie jak was nie będzie to wam obiad ugotuje i posprząta?
Sytuacja 2: Pojechali coś gdzieś sprawdzić. Do innego miasta. Nocowali w hotelu on i kolega. Dzwonił do mnie kiedy jechałam samochodem. Mówiłam, że oddzwonię jak dojadę. "To popiszemy, bo jestem z (nazwijmy go Damian) Damianem w pokoju." Wtf? Nie możesz wyjść na korytarz, do łazienki, żeby porozmawiać z narzeczoną?
Sytuacja 3. Kiedy przyjeżdża na weekendy jest padnięty. Ogarniamy rzeczy i siedzimy razem. nigdzie nie wychodzimy, na imprezie byliśmy raz i na 1 weselu. Do znajomych wyciągam go na siłę.
Sytuacja 4, NAJWAŻNIEJSZA. Mówi że nie chce bym była kurą domową, ale jak mieć taką rodzinę, pracować i mieć jego w delegacji? Kiedyś mi powiedział, że on się spodziewa, że kiedyś go zostawię ze względu na tę pracę. Wiecie jak to boli? Że facet ma świadomość i tego nie zmienia? W piątek o mało się nie rozstaliśmy. Chciałam porozmawiać o tej jego pracy. Mówię mu, że nie chcę go zmieniać ani czynić go nieszczęśliwym. Ale jeśli planujemy posiadać dziecko, dwoje, troje, to jak? I że ja uważam, że nie będziemy ze sobą szczęśliwi, jeśli to się nie zmieni. A on, zamiast podjąć temat, zamiast WALCZYĆ zapytał, kiedy ma zabrać swoje rzeczy. Rozumiecie?!?!
Sytuacja 5. Wczoraj wróciłam do piątkowej rozmowy. Chciałam coś z niego wykrzesać. Że może teraz porozmawia. Mówię żebyśmy sobie dali czas do końca sierpnia. On ma czas ogarnąć pracę, siebie. Jeśli nic się nie zmini to nie ma sensu. Nie miałam słowotoku. Czekałam na jego odpowiedzi. A co chwilę pytałam, słuchasz mnie? Śpisz? Bo nic nie mówił. Kiedy go prosiłam - powiedz co Ci się po głowie snuje to odpowiadał że rozumie co do niego mówię, I tyle.
Sytuacja 6. Niekiedy mam wolne w poniedziałek. Mówię mu, zostań ze mną do rana (wyjeżdża o 3 w nocy). Albo weź urlop na żądanie. Spędźmy razem dzień. Weź L4 kiedy czuje się gorzej. Albo mówię mu we środę - może przyjedziesz już we czwartek wieczorem do domu? Właśnie dzień urlopu czy coś... pobądźmy razem.... nie. Praca. Trzeba pracować. Ja nigdy nie chodzę na L4.
Dodatkowo teraz jeszcze poszedł na studia podyplomowe to zostają nam tylko popołudnia weekendowe ale ja to rozumiem i nie mam pretensji. Cieszę się że się rozwija.
Co do pytań o zawód - inżynier budownictwa komunikacyjnego. Ja rozumiem, że można wyjeżdżać w delegacje. Na prawde! Ale cały czas?
Co robić?
ps co do pytań o zdrady czy wierność - jestem pewna niż nikogo innego, ze to nie chodzi o inną kobietę. On zmienia co chwile miejsce pracy, co pół roku, co dwa miesiące, co rok. Siedzi w pracy często do późna szczególnie jak korzysta z internetu. Więc to nie to i nie będę podatna na żadne insynuacje, bo to nie podlega dyskusji :)
Tylko ten tryb dnia - wstać, iść do pracy, wrócić, zrobić obiad, często się wyspać, pójść na siłownię i pójść spać. I tak 4 dni w w tygodniu.
edit: Ja mam 24 lata a on 33. On mi się oświadczył bez żadnych moich sugestii. Wręcz nie chciałam jeszcze o tym myśleć, z racji wątpliwości o te rozłąki. Ale oświadczył się a ja się zgodziłam bo go kocham. Ale taka miłość szybko się wypala...
To nie jest zły facet. Dogadza mi, dba o mnie. Nigdy by nie podniósł na mnie ręki, dostosowuje się do moich próśb etc. Ale ta wieczna delegacja, na której on temat nie chce wchodzić mnie zabija. Rozstanie nie jest takim łatwym wyjściem bo mogłabym być żoną takiego mężczyzny i chętnie bym nią była, gdybyśmy bylli razem co dzień...
Edytowany przez FitnessGirlToday 22 marca 2015, 13:39
22 marca 2015, 12:31
autorka raczej chciała dostać rady i wskazówki a nie czytać o twojej sytuacji życiowej. bardzo mnie drażni gdy ktoś chce się wyżalić, ma problem a druga osoba mowi tylko JA to, JA tamto...właśnie chciałam pytać jaki inzynier :) no słaba sytuacja i bez szczerej rozmowy się nie obędzie... mój mąż też jest inżynierem i w styczniu zmienił pracę na lepszą... korpo, ale podejście do pracownika mają super... zarobki również dużo wyższe, ale już ustaliliśmy,że jak nic się nie zmieni to rzuca robotę - praca caly czas poza domem.... tydzień po rozpoczęciu - 6 tygodni w USA, 2 w domu, 7 tyg w USA, potem chwila w domu i Brazylia Chiny ..... super, ale to nie dla mnie. zaraz rodzę właśnie 3 dziecko, siedzę zapłakana od rana do wieczora, a dzieci przeżywają masakrycznie. jeśli cały czas będą wyjazdy, to my odpadamy.i okropne podejście " bo co kumple powiedzą". mój na pewno nie miałby problemu, żebym do odwiedziła. baa, firma funduje bilety, gdy kobieta chce dojechać do swojego faceta - np. zamiast tej 2 tyg przerwy w domu żona przyjeżdża na ten czas do męża - dla mnie bajer, ale jak się nie ma dzieci. tak na marginesie - tak rzadko się widujecie...czy wy się w ogole znacie ? ( nie pytam złośliwie ). mój jest teraz w domu i został mu tydzień do wyjazdu, a ja mam wrażenie, że się musimy od nowa docierać po takiej przerwie.
nie taki był zamysł mojej wypowiedzi. raczej " łączenie się w bólu " . a zdanie " bez szczerej rozmowy się nie obejdzie " podchodzi pod radę i wskazówkę. też żadnej rady nie dałaś tylko opowiedziałaś, że faceci nie lubią tego i tamtego. faceci są różni. ja bym nie była z takim panem, jak narzeczony autorki. czy to oznacza, że z miejsca mam dać radę " rzuć go, to nie ma sensu" ? bo dla mnie nie ma ? każdy jest inny
22 marca 2015, 12:34
właśnie chciałam pytać jaki inzynier :) no słaba sytuacja i bez szczerej rozmowy się nie obędzie... mój mąż też jest inżynierem i w styczniu zmienił pracę na lepszą... korpo, ale podejście do pracownika mają super... zarobki również dużo wyższe, ale już ustaliliśmy,że jak nic się nie zmieni to rzuca robotę - praca caly czas poza domem.... tydzień po rozpoczęciu - 6 tygodni w USA, 2 w domu, 7 tyg w USA, potem chwila w domu i Brazylia Chiny ..... super, ale to nie dla mnie. zaraz rodzę właśnie 3 dziecko, siedzę zapłakana od rana do wieczora, a dzieci przeżywają masakrycznie. jeśli cały czas będą wyjazdy, to my odpadamy.i okropne podejście " bo co kumple powiedzą". mój na pewno nie miałby problemu, żebym do odwiedziła. baa, firma funduje bilety, gdy kobieta chce dojechać do swojego faceta - np. zamiast tej 2 tyg przerwy w domu żona przyjeżdża na ten czas do męża - dla mnie bajer, ale jak się nie ma dzieci. tak na marginesie - tak rzadko się widujecie...czy wy się w ogole znacie ? ( nie pytam złośliwie ). mój jest teraz w domu i został mu tydzień do wyjazdu, a ja mam wrażenie, że się musimy od nowa docierać po takiej przerwie.
Matyliano właśnie nie chciałabym się obudzić w takiej sytuacji. Nie chciałabym przedkładać - albo duża rodzina albo kariera zawodowa. Podziwiam Cię bo to straszne wyrzeczenia. I nie wyobrażam sobie rodzić bez mojego męża....
No i dla mnie ślub to na całe życie... a tak? Za rok ślub a za dwa rozwód?
22 marca 2015, 12:35
autorka raczej chciała dostać rady i wskazówki a nie czytać o twojej sytuacji życiowej. bardzo mnie drażni gdy ktoś chce się wyżalić, ma problem a druga osoba mowi tylko JA to, JA tamto...właśnie chciałam pytać jaki inzynier :) no słaba sytuacja i bez szczerej rozmowy się nie obędzie... mój mąż też jest inżynierem i w styczniu zmienił pracę na lepszą... korpo, ale podejście do pracownika mają super... zarobki również dużo wyższe, ale już ustaliliśmy,że jak nic się nie zmieni to rzuca robotę - praca caly czas poza domem.... tydzień po rozpoczęciu - 6 tygodni w USA, 2 w domu, 7 tyg w USA, potem chwila w domu i Brazylia Chiny ..... super, ale to nie dla mnie. zaraz rodzę właśnie 3 dziecko, siedzę zapłakana od rana do wieczora, a dzieci przeżywają masakrycznie. jeśli cały czas będą wyjazdy, to my odpadamy.i okropne podejście " bo co kumple powiedzą". mój na pewno nie miałby problemu, żebym do odwiedziła. baa, firma funduje bilety, gdy kobieta chce dojechać do swojego faceta - np. zamiast tej 2 tyg przerwy w domu żona przyjeżdża na ten czas do męża - dla mnie bajer, ale jak się nie ma dzieci. tak na marginesie - tak rzadko się widujecie...czy wy się w ogole znacie ? ( nie pytam złośliwie ). mój jest teraz w domu i został mu tydzień do wyjazdy, a ja mam wrażenie, że się musimy od nowa docierać po takiej przerwie.
Wlasnie ja uważam że to pomocne, zwłaszcza gdy ktoś jest w podobnej sytuacji i opisuje jak to wygląda z innej perspektywy...
Według mnie Twój facet jakoś tak się wymiguje.. niby planujecie wspólne życie, założenie rodziny itp, ale z drugiej strony on sobie cały czas żyje po kawalersku i mu to chyba pasuje. Z boku to wygląda jakby bardzo się starał żeby to się rozpadło, bo nie ma odwagi sam tego zakończyć.
22 marca 2015, 12:38
A czemu nie zamieszkacie razem? Myślę, że pośpieszyliście się z tymi zaręczynami i ślubem. Pewnie chciał Cię "schwytać" i mu się udało. Ja jestem z facetem ponad 1,5 roku i na zaręczyny przez najbliższych kilka lat się nie zanosi. A jak już zaręczyny są to nie planowałabym ślubu tak szybko. Widzisz jak jest - po ślubie może być tylko gorzej w tym wypadku. Ja bym mu postawiła sprawę jasno. Jestem w związku ostrą i stanowczą osobą, więc u mnie też był pewien mankament który się powtarzał, wygarnęłam go, w zasadzie chciałam rzucić jeśli nic się nie zmieni no i cóż... teraz jest kolorowo. Także postawiłabym sprawę jasno na Twoim miejscu. A jeśli nie straszyła rozstaniem się to chociaż powiedziała, że na ślub to chyba jednak a wcześnie i skoro jest jak jest i nic się nie zmienia to nie ma się co do ślubu śpieszyć. Jak widzi, że się wahasz to może coś do niego dojdzie
Właśnie my mieszkamy razem. Mieszkamy i on na weekendy wraca do domu w którym mieszkamy. A delegacje ma do różnych miejsc Polski.
22 marca 2015, 12:43
co przemawia za tym zeby wyjśc za tego chlopaka i mu zaufac? jemu sie zwyczajnie nie chce...nie chce rozmawiac,nie chce wiecej czasu spedzać z Tobą-tak to opisałaś, ciągle koledzy to,koledzy tamto.Osoba stęskniona tylko czeka na odwiedziny a nie się wymiguje.Moze on zły nie jest ale na pewno nie widac w nim pełnego zaangazowania ani dojrzałosci związkowej.Milosc to nie tylko jakies tam chwile uniesienia czy od czasu do czasu slowa ,,kocham" ot tak rzucone ale przede wszytkim wsparcie i rozmowa na co dzień, codzienne zycie, wspólne spedzanie czasu i branie drugiej osoby za priorytet a nie za doczepkę
22 marca 2015, 12:47
co przemawia za tym zeby wyjśc za tego chlopaka i mu zaufac? jemu sie zwyczajnie nie chce...nie chce rozmawiac,nie chce wiecej czasu spedzać z Tobą-tak to opisałaś, ciągle koledzy to,koledzy tamto.Osoba stęskniona tylko czeka na odwiedziny a nie się wymiguje.Moze on zły nie jest ale na pewno nie widac w nim pełnego zaangazowania ani dojrzałosci związkowej.Milosc to nie tylko jakies tam chwile uniesienia czy od czasu do czasu slowa ,,kocham" ot tak rzucone ale przede wszytkim wsparcie i rozmowa na co dzień, codzienne zycie, wspólne spedzanie czasu i branie drugiej osoby za priorytet a nie za doczepkę
Urzekłaś mnie tym co napisałaś.c Rzeczywiście on często mówi kocham. A ja bardzo mało. Często się dąsam, szczególnie jeśli w tygodniu czegoś nie dogadaliśmy, a on nawet tego nie pamięta. Cały czas mam do niego pretensje bo nie ma go psychicznie w tygodniu przy mnie.
Dodam, bo nie wszyscy rozumieją: jeśli facet ma w tygodniu kupić coś w castoriame a w weekend coś zrobić w domu, a potem tego nie kupuje i kolejny tydzień czekasz na półkę to szlag cię trafia. A jeśli rozmawiasz o kupnie mieszkania, ma coś sprawdzić, nie robi tego i znowu cos się przedłuża, to droga Cancri, nie jest tak, że przez takie kobiety mężczyźni odchodzą.
Z jednej strony już sobie ułożyłaś życie. Jesteś z kimś, planujesz ślub... a z drugiej ma Ci się to wszystko zawalić :(
Edytowany przez FitnessGirlToday 22 marca 2015, 13:02
22 marca 2015, 12:53
Urzekłaś mnie tym co napisałaś.c Rzeczywiście on często mówi kocham. A ja bardzo mało. Często się dąsam, szczególnie jeśli w tygodniu czegoś nie dogadaliśmy, a on nawet tego nie pamięta. Cały czas mam do niego pretensje bo nie ma go psychicznie w tygodniu przy mnie. Z jednej strony już sobie ułożyłaś życie. Jesteś z kimś, planujesz ślub... a z drugiej ma Ci się to wszystko zawalić :(co przemawia za tym zeby wyjśc za tego chlopaka i mu zaufac? jemu sie zwyczajnie nie chce...nie chce rozmawiac,nie chce wiecej czasu spedzać z Tobą-tak to opisałaś, ciągle koledzy to,koledzy tamto.Osoba stęskniona tylko czeka na odwiedziny a nie się wymiguje.Moze on zły nie jest ale na pewno nie widac w nim pełnego zaangazowania ani dojrzałosci związkowej.Milosc to nie tylko jakies tam chwile uniesienia czy od czasu do czasu slowa ,,kocham" ot tak rzucone ale przede wszytkim wsparcie i rozmowa na co dzień, codzienne zycie, wspólne spedzanie czasu i branie drugiej osoby za priorytet a nie za doczepkę
Jak sie zawali, to przez Ciebie, bo masz jakas chora paranoje i pretensje. Chlopak na siebie nie pracuje, tylko na Was. Mowi, ze kocha, pisze, ze kocha, w tygodniu sie normalnie zachowuje. Nie chowa urazy. Wlasnie od takich babek jak Ty normalni faceci odchodza, bo im sie nie chce tego wysluchiwac, no ile mozna wysuchiwac, ze sie jest dupkiem, jak sie niczego zlego nie robi? Albo mu ufasz, albo nie. Jak nie ufasz, to zerwij zareczyny, bo po co planowac zycie z kims takim.
22 marca 2015, 12:55
Ja bylam w takim zwiazku przez lata, dalej jestem, ale teraz mieszkamy razem. W sumie, mi to odpowwiada. Tez jestem dosc zajeta osoba, i nie lubie gadac przez telefon, skype, etc. Wylewam sie na Vitalii, haha, ale nie znosze smsow i telefonow. Wystarcza mi pol minuty rozmowy i mam juz dosc. Co nie oznacza, ze mnie nie interesuje co u mojego faceta jak np. siedzi w domu z babcia bo ma urlop. W ciagu dnia tez sie ze soba nie kontaktujemy, absolutnie nie mam takiej potrzeby. Ja pracuje, on pracuje, jestesmy zajeci swoimi rzeczami. Nie interesuje mnie to, ze teraz wyszedl na papierosa, sorry, ale co mozna ciekawego opowiadac jak sie ciagle ze soba gada, co sie zmienia?Teraz bylam u kuzynki, i ona normalnie caly dzien wisi na telefonie ze swoim mezem, albo z kolezankami ( a ma 39 lat :P). Nie wiem, ja bym nie wytrzymala.pustytalerzyk wspolczuje Ci tak zrytego podejscia do zycia. To, ze masz szwagra idiote nie oznacza, ze kazdy facet taki jest. Na takiego kretyna przypada kilka razy wiecej porzadnych facetow, ale laski i tak zawsze beda wlasnie takie podejscie popularyzowac, ze jak sie nie odzywa, to rucha na boku. Przykre to.
Can dobrze kojarzę Cię z forum :) niestety jesteśmy zupełnie inne. We mnie jest mocno zakorzeniona potrzeba bliskości, rodziny, rozmów z jednoczesnym samorozwojem.
22 marca 2015, 12:57
Jak sie zawali, to przez Ciebie, bo masz jakas chora paranoje i pretensje. Chlopak na siebie nie pracuje, tylko na Was. Mowi, ze kocha, pisze, ze kocha, w tygodniu sie normalnie zachowuje. Nie chowa urazy. Wlasnie od takich babek jak Ty normalni faceci odchodza, bo im sie nie chce tego wysluchiwac, no ile mozna wysuchiwac, ze sie jest dupkiem, jak sie niczego zlego nie robi? Albo mu ufasz, albo nie. Jak nie ufasz, to zerwij zareczyny, bo po co planowac zycie z kims takim.Urzekłaś mnie tym co napisałaś.c Rzeczywiście on często mówi kocham. A ja bardzo mało. Często się dąsam, szczególnie jeśli w tygodniu czegoś nie dogadaliśmy, a on nawet tego nie pamięta. Cały czas mam do niego pretensje bo nie ma go psychicznie w tygodniu przy mnie. Z jednej strony już sobie ułożyłaś życie. Jesteś z kimś, planujesz ślub... a z drugiej ma Ci się to wszystko zawalić :(co przemawia za tym zeby wyjśc za tego chlopaka i mu zaufac? jemu sie zwyczajnie nie chce...nie chce rozmawiac,nie chce wiecej czasu spedzać z Tobą-tak to opisałaś, ciągle koledzy to,koledzy tamto.Osoba stęskniona tylko czeka na odwiedziny a nie się wymiguje.Moze on zły nie jest ale na pewno nie widac w nim pełnego zaangazowania ani dojrzałosci związkowej.Milosc to nie tylko jakies tam chwile uniesienia czy od czasu do czasu slowa ,,kocham" ot tak rzucone ale przede wszytkim wsparcie i rozmowa na co dzień, codzienne zycie, wspólne spedzanie czasu i branie drugiej osoby za priorytet a nie za doczepkę
Nie rozumiem dlaczego na mnie naskakujesz? Przede wszystkim nigdy nie nazwałam go dupkiem ani bezpośrednio ani do kogo innego. Opisuję jak to wygląda. jak wyżej - napisałam że się różnimy bo często wspominasz o swoim związku, ale nie mierz mnie swoją miarą tylko dlatego, że mam inne podejście do życia. Sama piszesz, że uzewnętrzniasz się na vitalii. Ja bym wolała do najbliższej mi osoby. Dla mnie chore jest pisanie blogów, vlogów o swoim życiu prywatnym. Fakt, że piszę o swoim problemie tu jest mocno nie tak i daje sygnał, że najbardziej zainteresowany nie rozmawia z Tobą tylko cały świat, który Cię nie zna. A to, że Ty wolisz tak ze wszystkimi sprawami to tylko Twoje podejście do życia. Ale przyhamuj z rzucaniem takich zdań.
Edytowany przez FitnessGirlToday 22 marca 2015, 13:04