Temat: Co myśleć i jak działać?

Trochę się ostatnimi czasy pogubiłam. Otóż jestem od nieco ponad dwóch lat w związku z facetem starszym o 6 lat (20 i 26 lat). Od pół roku jesteśmy zaręczeni. Poznaliśmy się przez internet. Na początku wymiany maili, potem rozmowy przez komunikator, SMS-y i rozmowy przez telefon. Powiem szczerze, że kompletnie mi się nie spodobał na początku - flirciarz, lubił erotyczne gadki. Nawet powiedziałam mu wprost, że nie ma opcji, żebyśmy się spotkali "w realu", bo ani nie jest w moim typie, ani za specjalnie mnie do niego nie ciągnie. Ale byłam sama przez długi czas, poprzedni związek zakończył się po prawie 3 latach (po tym były w tydzień znalazł dziewczynę - miłość od pierwszego wejrzenia normalnie), czułam się samotna. Miałam incydent z kolegą z ówczesnej klasy (liceum), po którym moja pewność siebie kompletnie została zaburzona. Trudne chwile w szkole, zakuwanie po nocach, ciągłe niewyspanie i zmęczenie psychiczne po których prawie wpadłam w depresję. No i ta samotność. 

Koleżanki stwierdziły, że za długo siedzę w domu, że powinnam wyjść, spotkać się z kimś i że randka z Nim to świetny pomysł. W końcu się zgodziłam. Facet okazał się obyty, dobrze wychowany (otwieranie i przytrzymywanie drzwi, kwiaty), ambitny - świetna praca dająca szerokie możliwości. I tylko jedna sprawa - nieustanny flirt, nieustanne niby delikatne dotykanie, obłapianie, jakieś takie maślane oczy. Trochę mi to przeszkadzało na początku, ale potem z zaskoczeniem dla siebie samej stwierdziłam, że mi się to podoba. W końcu długo byłam sama, zupełnie poza zainteresowaniem facetów, mimo że nie jestem jakąś szkaradą. 

Jakoś tak wyszło, że byliśmy ze sobą coraz dłużej i dłużej. W pewnym momencie odkryłam, że kiedy się nie widujemy on pisuje z innymi dziewczynami. Nie były to niewinne rozmowy, ale konkretne, erotyczne gadki włącznie z używaniem "misiów", "kotków" i "skarbeńków". Zrobiłam awanturę, strzeliłam niemożebnego focha. Były przeprosiny, tulenie, obiecywanki. A po pewnym czasie to samo. I po raz kolejny. Tak mną zmanipulował, że stwierdziłam, że w sumie niech sobie pisze, skoro i tak do niczego więcej nie dochodzi. Sam zachęcał mnie, żebym flirtowała z innymi facetami. Choć średnio mnie to rajcowało kilka razy zdarzyło mi się prowadzić z innymi rozmowy mniej niż grzeczne, jednak do niczego nigdy nie doszło. Szybko straciłam zainteresowanie czymś takim, przestałam to robić, bo czułam się po tym zawsze skrajnie źle.

Za to on buszował dalej. Doszło nawet do tego, że prowadził gorące rozmowy z moją najbliższą przyjaciółką przez mój własny komunikator. I to bynajmniej nie w moim imieniu - dobrze wiedziała z kim rozmawia i jak rozmawia, mimo że sama była w związku. 

Dochodząc nareszcie do sedna. Nie mogę na niego narzekać pod względem zajmowania się domem (mieszkamy razem od kilku miesięcy w jego mieszkaniu), sporo gotuje - co najmniej kilka razy w tygodniu jeśli ja wracam później z zajęć, sporadycznie sprząta, ale jeśli już się za to bierze, to mieszkanie błyszczy. Jest dobry w łóżku, choć odkąd mieszkamy razem zapał ostygł, czasem kochamy się raz w miesiącu. Czasem kiedy się złości potrafi czymś rzucić, albo uderzyć w drzwi/framugę/blat z jakiegoś błahego powodu. Nie mogę narzekać, bo przecież mam wszystko czego chcę - mieszkam "na swoim", mimo że nie mam własnego budżetu, to nie narzekam (choć nie wydaję pieniędzy tonami - ubieram się w secondhandach, kosmetyki kupuję sporadycznie i mniej, niż kiedy mieszkałam sama). A mimo to czuję się niepewnie, nie potrafię mu w 100% ufać. Ostatnio pisze z jakąś dziewczyną, ale że nie chce być świnią, to pyta mnie, czy mam coś przeciwko. Odpowiadam, że owszem, że mnie to rusza. Na co on dopytuje przez chwilę jak bardzo, po czym bez problemów sobie z nią rozmawia przez komunikator, kiedy ja siedzę obok. Potem wieczorem udaje niesamowicie wielkie zainteresowanie (próbuje się przytulać, całować, uśmiechnięty od ucha do ucha i pobudzony). Po przedstawieniu go koleżankom z roku je też zaczął podrywać. On twierdzi, że po prostu lubi sobie popisać i pogadać z innymi ludźmi. Ale ostatnio np. cały czas słyszę teksty w stylu: "Co byś chciała w zamian za trójkącik?". Nie wiem co o tym wszystkim myśleć - z jednej strony chciałabym faceta w 100% oddanego mnie, a z drugiej - kręcą mnie wszelkiego rodzaju fantazje erotyczne dotyczące trójkątów, seksu bez zobowiązań - problem w tym, że ja chciałabym, by to pozostało w sferze fantazji, a on chce je urzeczywistniać. 

co za niewyzyty burak a ty się szanuj dziewczyno bo rozmieniasz się na drobne i polecialas na kasę a on lata za laskami i prędzej czy pózniej znajdzie inna co będzie chciała trójkąciki 

Pasek wagi

Nie jestem brzydka i gruba. Jestem dość niska, mam koło 8 kg na plusie, ale nie nazwałabym siebie grubą. Jeśli chodzi o wygląd - nie nazwałabym siebie pięknością, ale i szkaradą. Jestem normalną dziewczyną. Ten profil założyłam, bo tak naprawdę nie mam nawet bliskiej przyjaciółki, któej mogłabym się zwierzyć z problemów - informacje podane w profilu nie są prawdziwe. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, dały mi do myślenia i teraz jestem pewna, że odejdę, bo tak będzie dla mnie najlepiej. 

malwa456 nie poleciałam na kasę - poleciałam na jego elegancję, pewność siebie i bycie szarmanckim. Przymknęłam oko na najważniejsze, bo chyba stwierdziłam, że każdy ma jakieś wady. 

popracuj nad samoocena, i zostaw tego dupka w cholere. On nie zasluguje na zadna dziewczyne

niesprecyzowana napisał(a):

Dziewczyny, naprawdę zdaję sobie sprawę, że to upokarzające i każdej innej poleciłabym to samo, co Wy mnie - zwiewaj. Tylko z drugiej strony - wiem, ze po rozstaniu czeka mnie samotność, nie spotkam nikogo nowego, bo najzwyczajniej nie mam gdzie. Znajomych też już prawie nie mam - tylu co kot napłakał. W gruncie rzeczy myślenie o innych i czasem wybuchy giewu to jedyne, co naprawdę mi przeszkadza.

i sądzisz, że strach przed samotnością jest wystarczającym powodem, żeby dać się upokarzać? bo imho bardzo nie

Pasek wagi

niesprecyzowana napisał(a):

Przymknęłam oko na najważniejsze, bo chyba stwierdziłam, że każdy ma jakieś wady. 

Ale nie każdy takie.

Tak sobie myślę,  że ten facet ma w sobie jakiś taki sadyzm. Pyta się swojej narzeczonej, czy jej przeszkadza to, że uprawia cyberseks, a kiedy ta mówi,  że owszem, przeszkadza jej, to interesuje się nią jako przypadkiem i nadal prowadzi swoje podrywy. 

To tak, jakby wbił jej nóż do brzucha i pytał, czy jej to przeszkadza, a kiedy powie, że tak, to po wolutku wyciągał jej narządy z jamy brzusznej pytając z troską: a to? to cię boli? aha, boli, a to jelito też?  bardzo boli? aha, bardzo, a ta nerka też boli jak ją urywam?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.