7 stycznia 2011, 20:17
tak, dla niektorych to hobby, tak samo jak Ty mozesz isc napic sie z kolezanka drinka i nic Ci nie bedzie. Te choroby nie wybieraja. Dlatego nigdy nie smieje sie z upitego na ulicy o wygladzie menela. Ciesz sie ze tam trafil, jesli mu dobrze poukladaja w glowie bedzie na dobrej drodze, Ty tez powinnas isc do psychologa, chodzic na grupe, napewno jest taka grupa przy osrodku uzaleznien. Tam pokaza Ci jak zyc z czlowiekiem po terapii, jak mu pomoc i jak mu nie zaszkodzic.
Ja bardzo dlugo wstydzilam sie tego ze gram, ale to nie bylo dla mnie wazne, wymykalam sie z domu przy byle okazji zeby tylko stanac przy maszynie, wpierw euforia, potem juz sie nawet nie liczylo czy wygralam czy przegralam, tak samo pijacy, zaczyna od whisky konczy na jabolach i na ulicy.
hania, znasz list alkoholika??
- Dołączył: 2010-12-25
- Miasto: Lądek-Zdrój
- Liczba postów: 290
7 stycznia 2011, 20:41
Nie nie znam listu alkoholika,a na terapie grupowa DDA chodze od pół roku a rok do psychologa.Wiec troche wiem o co biega,Wiem ze alkoholik musi miec silna wole zeby wytrwac,A ja nie moge stwarzac mu komfortu picia-co robilam do tej pory-oczywiscie nieswiadomie.
7 stycznia 2011, 20:46
Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy. Nie rób mi wymówek,
nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi. Nie byłabyś zła na mnie, gdybym
był chory na gruźlicę lub cukrzycę.
Alkoholizm to też choroba. Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu
strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie dalszej porcji
alkoholu. Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli
zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko
upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie. Ja już wystarczająco
nienawidzę siebie.
Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do
robienia tego, co sam powinienem robić. Jeśli weźmiesz na siebie
odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania
odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty
będziesz się czuła urażona. Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam
cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby
powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic nawet tych, o których
mówię z początku serio. Nie groź mi, jeśli nie masz zamiaru
spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję trzymaj się
jej. Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być
kłamstwo. Zaprzeczanie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby.
Co więcej, najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których
zbyt łatwo można oszukać.
Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagę, nie daj się wykorzystywać
przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru
sprawiedliwości. Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od
konsekwencji mojego picia.
Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków. Takie postępowanie
zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie
do szukania pomocy. Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji,
będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem alkoholowy. Ponad
wszystko, ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o alkoholizmie i
Twojej roli w stosunku do mnie.
Przychodź na otwarte zebrania AA. Uczęszczaj regularnie na spotkania
Al-Anon. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami
Al-Anon. To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą
Twoją sytuację.
Kocham Cię
Twój alkoholik
- Dołączył: 2009-07-22
- Miasto: Lębork
- Liczba postów: 49
7 stycznia 2011, 20:59
ja mam inny problem, moja mama jest alkocholiczką, z zewnątrz wszystko wygląda pięknie ale wewnątrz to Bóg jeden wie co się dzieje. Chciałam ją zgłosić na terapię ale ona nie widzi problemu sama też chciałam pójść bo sobie z tym nie radziłam ale u nas nie ma takiej instytucji. Po ślubie wyprowadziłam się z domu ale to nie oznacza że problem zniknął tylko teraz już nikt nie ma na nią wpływu
- Dołączył: 2010-12-25
- Miasto: Lądek-Zdrój
- Liczba postów: 290
7 stycznia 2011, 21:18
no własnie to kochana jest najgorsze,tak miałam z meżem on nie widział problemu,ciagle mówił daj spokój,przesadzasz.I jak sie to skończyło.spróbuj rozmawiac z mama o tym problemie,wiem ze to pusta gadka.Ja sie nagadałam az powiedziałm koniec...stop.... ale mój mąż spadł na samo dno,totalnie sie stoczył i sam poszedł po pomoc.Wytłumacz mamie do czego prowadzi alkohol,kazdy alkoholik najpierw nie widzi problemu albo nie chce widziec
- Dołączył: 2006-08-22
- Miasto: Różowy Domek
- Liczba postów: 400
7 stycznia 2011, 21:21
witaj haniu
Życzę powodzenia....
Edytowany przez ewelina243 9 marca 2011, 14:30
7 stycznia 2011, 22:31
anekdzbanek, skad dokladnie jestes??
7 stycznia 2011, 22:33
jesli z Leborka to tutaj masz info o mitingu AA, osttani jest mitingiem otwartym wiec mozesz na niego isc. Nie ma tam jednak psychologa, a Tobie pewnie by sie przydal, wiec musisz poszukac pomocy u siebie w osrodku uzaleznien.
17:00 | Płomyk | Lębork | ul.Krzywoustego 1 sala 130 |
Edytowany przez zuzek33 7 stycznia 2011, 22:34
- Dołączył: 2010-12-24
- Miasto:
- Liczba postów: 544
8 stycznia 2011, 01:37
moi rodzice byli alkoholikami...obydwoje mniej wiecej z tej przyczyny leza od wielu lat w grobie...efekt uboczny ze bylam osierocona w wieku 15 lat...zycie i psychika zniszczona...moja i mojego rodzenstwa....alkohol potrafi zniszczyc wszystko.... moja rada taka... jesli maz nie pije teraz i jest trzezwy... to mu zaufaj...nie buj sie kazdego nowego dnia i nie mysl co bedzie jak zacznie pic od nowa... jesli on jest madry i alk nie wyzarl mu zupelnie mozgu to bedzie sie staral...jesli cie zawiedzie... na twoim miejscu kazalabym mu sie usunac z zycia i zaczac od nowa bez niego....ja rozumiem, ze to maz, ze milosc przysiegaliscie sobie w zdrowiu i w chorobie... ale gdy choroba niszczy twoje zycie to uciekaj.... uciekaj od niego a nie od zycia....zyj swoim zyciem i zapewnij zycie bezbpieczne swym pociechom... ja mialam to szczescie w nieszczesciu, ze dobrze sie stalo, ze nie mam juz rodzicow alkoholikow.... nie powiem.... fajnie byloby miec rodzicow... ale wybieram mniejsze zlo.... mam swoje zycie teraz... jestem szczesliwa:) tobie rowniez zycze szczescia i serca ktore ci podpowie co robic ze swoim zyciem... pamietaj, ze masz je tylko jedno:) niech bedzie wyjatkowe:) pozdrawiam:)
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Australia
- Liczba postów: 9686
8 stycznia 2011, 09:53
Cześć Dziewczyny,
Zuzek, w naszym przypadku było tak, że on po prostu przestał grać. Ot tak! Chciałam, żeby poszedł na terapie, ale on się nie chciał zgodzić. Przegrywał mnóstwo kasy, naprawdę bardzo dużo. Wtedy jeszcze razem nie mieszkaliśmy, ale byliśmy ze sobą długo. Zresztą w tym roku będzie 8 rok. Przeszliśmy razem nie mało. Nie gra juz chyba z 2 lata, ale jestem tego świadoma, że byłam współuzależniona, ale najtrudniejsze jest to, że nie wiem jak obecnie odnalazłabym się w tej sytuacji. Nawet nie chcę o tym myśleć... Ale wiem, że nie gra, widzę to po nim. A jak nawet zaczyna rozmowę na ten temat to mówi, że bardzo tego żałuję. Ja jestem i tak czujna...
Jest lepiej mamy nowe cele w życiu...
Haniu,
wydaje mi się, że rzeczywiście będzie lepiej jak nie będziecie się kontaktować ze sobą. Musisz być silna to nie Ty walczysz tylko on o dobro rodziny. Jestem z Wami całym sercem.