- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 grudnia 2014, 12:07
Co byście zrobiły w sytuacji, gdy jesteście już zaręczeni, planujecie wspólne życie, u niego w domu( ale oboje pracujecie i oboje będziecie płacili za wszystko), on wie,że kochasz zwierzęta, że nie wyobrażasz sobie domu bez jakiegoś zwierzaka W NIM aż tu nagle się mu odwidziało i absolutnie nie ma prawa zwierzę mieszkać w domu i bez dyskusji. Nie można zerwać przecież bo to by było dziecinne ale z drugiej strony to się kłóci z tej dziewczyny jakimiś ideałami, to wyniosła z domu rodzinnego i co tu zrobić..
22 grudnia 2014, 20:49
, a jak coś mówię, że się nie zgadzam, to mną manipuluje mówiąc, że kot ważniejszy niż on. W takiej sytuacji jestem 1 raz i już sama nie wiem, kto ma rację.
hehe to ja chyba jestem wredna, mój "pan i władca" ;) wie, że kocham psa nad życie i kiedyś sam jak bałam się dac mu psa na spacer (strzelali z petard) to powiedział, żebym się nie martwiła, bo wie, ze jak go zgubi to nie ma po co do domu wracać ;)
Edytowany przez MiLadyyy 22 grudnia 2014, 20:49
22 grudnia 2014, 21:05
ukochany nie zgadzal sie na psa bo za malo miejsca, mielismy chomiczka ale zdechl i przybyla do nas propozycja czy nie adoptujemy kota, dlugo rozwazalismy przygarniecie, ja szukalam informacji, za i przeciw, no i sie zgodzilismy, ukochany sie rozczulil i teraz gada tak do kotam " nie rosnij mi, zostan taki malutki" czasami bardzo sie zdenerwuje, raz kot dostal szalu i wbiegl na biurko rozlewajac kawe obok laptopa. no po prostu wscieklosc, wszystko fruwalo, nie bede lozyl na scierciucha,. a ja mowie, odwidzi ci sie, nie mow tak bo brzydko mowisz, 2 h minely i zaraz byl kotek na rąsiach
i jest dziwna relacja, tylko do mnie kot przychodzi w nocy i w dzien i mnie budzi i mruczy i sie tuli, u partnera siedzi na rekach, na ramieniu jak papuga a u mnie juz tak nie potrafi
mozna tez sprobowac zabrac narzeczonego do znajomych czy do schroniska aby zobaczyl zwierzeta, koty czy psy, moze mu zmieknie serce
Edytowany przez wrednababa56 22 grudnia 2014, 21:09
22 grudnia 2014, 21:24
Zwierze to obowiązek, koszt, odpowiedzialność i ograniczenie. Kocham zwierzęta, w rodzinnym domu jest kot, ale w przyszłości nie chcę mieć zwierząt. Poza tym nie wiem jak można porównywać chęć posiadania zwierzęcia do chęci posiadania dziecka czy z kwestionować sens związku ze względu na chęć posiadania zwierzaka.
Edytowany przez aanethaa 22 grudnia 2014, 21:29
22 grudnia 2014, 21:29
u nas tez tak jest. Nie wiem czy jestem w stanie zaakceptować zwierząt w domu. Pochodzę ze wsi i u mnie kot mógł być w domu przez 5 min ewentualnie, mieliśmy koty, psy i inne ale tylko na dworze. Sama chciałabym mieć zwierzaki ale wyłącznie na dworze.
22 grudnia 2014, 21:34
Zwierze to obowiązek, koszt, odpowiedzialność i ograniczenie. Kocham zwierzęta, w rodzinnym domu jest kot, ale w przyszłości nie chcę mieć zwierząt. Poza tym nie wiem jak można porównywać chęć posiadania zwierzęcia do chęci posiadania dziecka czy z kwestionować sens związku ze względu na chęć posiadania zwierzaka.
Kwestia wrażliwości. Są związki, które rozpadają się z innych teoretycznie błahych i przyziemnych spraw, które jednak drażnią którąś ze stron lub kłócą się z jej stylem życia. Nie warto oceniać i wartościować. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą i swoim sumieniem, bo w przeciwnym wypadku kolejne ustępstwa mogą spowodować narastającą frustrację.
Ja bym nie mogła np. stworzyć związku z mężczyzną, który nie akceptowałby mojego hobby. Niby też pierdółka, ale jestem bardzo emocjonalnie związana z tym tematem.
Edit: literówka.
Edytowany przez Rilakkuma 22 grudnia 2014, 21:36
22 grudnia 2014, 21:46
Nie moglabym byc z kims, kto zabronilby mi miec zwierzaka w domu. Tak jak niektorzy nie wyobrazaja sobie miec je w domu, tak ja nie wyobrazam sobie byc bez nich, a trzymanie zwierzakow tylko poza domem, to dla mnie barbarzystwo. Kotki, psy sa na tyle udomowine, ze powinny mieszkac z nami, nie wyobrazam sobie mojego pieska wyrzucic do ogrodu zima na noc. To czlonek rodziny i skoro jest u mnie to mam obowiazek zapewnic mu jak najlepsza opieke, jestem odpowiedzialna za jego jakos zycia. Tylko, ze dla mnie to przyjmny obowiazek
22 grudnia 2014, 23:02
Póki co macie zwierzaka,po co planujesz już następnego?Może uszanujesz jego zdanie na ten temat.On już na kompromis poszedł zgadzając się na obecnego zwierzaka.Ja lubię zwierzęta,koty uwielbiam.Jednak po głębszym zastanowieniu odechciewa mi się.Sierść gdzieś zawsze się pojawi,dochodzi obowiązek,koszty...Może kiedyś ze względu na dzieci pomyślę o kocie ale z drugiej strony córka jest alergiczką i diabeł wie czy zwierze jej nie uczuli.Ja jestem jednak rozsądna i ostrożna.No i jeszcze jeden argument..wakacje...
22 grudnia 2014, 23:03
Jeju, ja nienawidzę zwierząt, mój facet chciałby mieć. Powiedziałam mu, że nie ma sprawy, ale trzyma coś małego w swojej kanciapie, jeśli w ogóle będzie ją miał w przyszłości. Przykro mi bardzo, ale wydaje mi się, że to ty bardziej jesteś nietolerancyjna. A co gdyby miał uczulenie na sierść zwierzaka? Ja nie lubię jak śmierdzi, po psach trzeba odkurzać cały czas kanapę, bo wszędzie są włosy O.o. Jak tak bardzo chcesz mieć zwierzaczka to sobie go trzymaj u rodziców albo naprawdę rozstań się z facetem, skoro zwierzęta są dla ciebie ważniejsze.
22 grudnia 2014, 23:42
po ślubie pewne rzeczy widzimy duzo wyraźniej i jesli teraz Ci coś przeszkadza, to potem bardziej będzie Ci uwierac. Tu nie chodzi o to co was rozni, bo dla jednych zwierzę w ogóle jest zlem chodzacym, dla innych jest obojętne, a są ludzie dla których jest sensem życia. Wszystko zależy od tego czy z jego podejciem do tej sprawy będziesz w stanie żyć, czy jest to dla Ciebie do zaakceptowania czy nie, czy będziesz wciąż czuła żal. A co do manipulowania, to nie fair. A jego argumenty można latwo przerobic: czy bardziej kocha ciebie i chce twojego szczęścia, czy siebie i swojej wygody. Ps. Ponoć tylko źli ludzienie lubią zwierząt ;-)
23 grudnia 2014, 00:02
jak was czytam to mdli mnie kosmicznie. Najwiekszym milosnikiem zwierzat byl Adolf Hitler, Wladimir Putin i inni dyktatorzy . Hitler to w ogole milosnik psow byl i dla ludzi juz mu empatii zabraklo. Ja nie lubie zwierzat bezmozgie, to, sra gdzie popadnie jest totalnie zbedne. Nie daje zlamaneo grosza na schroniska. Jestescie hipokrytkami tyle dzieci w kraju chodzi glodnych. Wyspowiadajcie sie