Temat: Impreza integracyjna mojego chlopaka

Jestesmy  ze soba niecaly rok. Jest to naprawde wspanialy i kochany mezczyzna. W przyszlym tygodniu ma on impreze integracyjna z pracy. A mnie juz z zazdrosci skreca. Sam mi powiedzial ze bedzie sie bawil (tanczyl) z innymi kobietami i ze on by mi nie robil klotni gdybym to ja miala impreze integracyjna i tanczyla z innymi "bo mi ufa"... Oczywiscie musialam jeszcze dopowiedziec pare niepotrzebnych slow ale jestem zazdrosna i tego nie ukrywam... A Wy bylyscie kiedys wtakiej sytuacji?  Czy nie bylybscie zazdrosne o taka zabawe? Wiem powiecie mi ze wszystko wyolbrzymiam :(

Pasek wagi

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 

Hahahah, cooo?

Przepraszam, Ty tak na serio, czy to jest jakiś Kwejk, albo no nie wiem co? Bo jeśli serio 'jeszcze możesz zrozumieć, jak odburknie kasjerce dzień dobry', to chyba masz coś poważnie nie tak z głową.... z koleżankami twoimi tez nie rozmawia? A sąsiadce 'dzień dobry' może odpowiedzieć? dziewczyna kolegi to strefa rażenia, czy nie? A mama? ;D  

hahaha, nie wierzę (puchar)

Pasek wagi

Też bym była zazdrosna, jakby mój miał imprezy integracyjne. Ale laski dobrze piszą - jak będzie chciał się puścić, to da radę bez żadnej imprezy, a jak jest wierny, to impreza też go nie przekabaci - niech tylko nie pije w nadmiarze, coby nie kusić losu ani trochę ;) 

Albo od razu wypuść go z domu dopiero z esperalem :D

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 

Odburknięcie to na pewno nie jest uprzejmość :) Gdyby mój odburknął "dzień dobry" dostałby w łeb, bo nie przeżyłabym, że nie ma szacunku do innych ludzi. Odburknąć coś, to on może ewentualnie, jak czuje, że faktycznie jakaś panna za wiele od niego chce. No bo, jakoś jej musi pokazać, że nie jest zainteresowany. Gdyby zrobił to bez powodu, byłoby mi za niego wstyd.

Do tematu:
Oczywiście, że byłabym zazdrosna. Tylko dlatego jednak, że mam złe przeżycia z poprzednimi facetami i nadal sie z tego leczę, kiedyś w ogóle nie bywałam zazdrosna, bo wychodzę z założenia, że jak pójdzie rano po bułki do sklepu i się zakocha, to i tak nic nie zrobię. Okaże się, że nie ja jestem "tą jedyną" i mnie zostawi.. życie.
Nie pokazuję mu jednak tego, chodzi na imprezy z pracy (czasem ze mną, o ile wcześniej jest ustalone, że ludzie zabierają drugie połowy), chodzi z kolegami na piwo (rzadko, na pewno rzadziej niż by chciał ale nie dlatego, że mu zakazuje, tylko dlatego, że jest mądry i najważniejsze są dla niego najpierw praca, potem nasze sprawy a dopiero potem wyjście z kumplami)
Skoro on sam od siebie pokazuje mi, że zawsze jestem wazniejsza od innych, dlaczego mam go w domu zamykać? Pewnie wtedy chciałby z niego uciekać a tak.. czasem ma wolne, mógłby iść, dostaje tel. żeby przyszedł gdzieś tam a on mówi, że nie ma czasu a potem mi mówi "Wiem, że mam czas, ale dawno nie spędziliśmy razem wieczoru tylko we dwoje i wolę z tobą obejrzeć jakiś film i zjeść popcorn" :)
Mój były sam święty nie był i pewnie dlatego mi zabraniał wszystkiego, nawet jak pisałam tu na V. czy pisałam z koleżanką na fb, to zaglądał mi przez ramię i sprawdzał z kim piszę, jak wyszłam do sklepu i nie wracałam za długo (np. kolejki albo spotkałam kogoś znajomego) od razu były jakieś dziwne sugestie, że coś za długo zakupy robię.
Mam przyjaciół-mężczyzn i o to, to już  w ogóle była zazdrość.. Odeszłam, bo tak się nie da żyć..
A przykład pierwszy z brzegu:
Mam przyjaciela, którego znam do dziecka, dużo nam pomógł (w przeprowadzce np. ) Ostatnio mieli z M. swoje sprawy, bo kupował od nas auto. M. był w pracy a kolega przyjechał, przywiózł dla M. jakieś dokumenty i co? Miałam go nie wpuścić według Was? Czy jak miałam się zachować?
Normalnie, wpadł, wypiliśmy kawkę, pogadaliśmy, dał mi dokumenty i pojechał.
Gdyby M. miał z tym problem, dla mnie byłoby to niezdrowe co najmniej..

it.girl napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 
Hahahah, cooo?Przepraszam, Ty tak na serio, czy to jest jakiś Kwejk, albo no nie wiem co? Bo jeśli serio 'jeszcze możesz zrozumieć, jak odburknie kasjerce dzień dobry', to chyba masz coś poważnie nie tak z głową.... z koleżankami twoimi tez nie rozmawia? A sąsiadce 'dzień dobry' może odpowiedzieć? dziewczyna kolegi to strefa rażenia, czy nie? A mama? ;D  hahaha, nie wierzę 

Nic nie mam z głową.  Zarówno ja jak i mój chłopak myślimy tak samo na ten temat. Z moimi koleżankami nie rozmawia bo mówią w innych językach i nie mają jak się dogadać.  A jak już to ja jestem przy tym obecna. Sąsiadki swojej na oczy nie widział i nie widzi potrzeby żeby się z nią zaznajomić.  Do dziewczyn kolegi nie ma co mówić. Sam powiedział ze nie wie co powiedzieć i jest niezręcznie wiec jak co to spotyka się tylko z kumplami.  Z mama kontaktu nie utrzymuje, ale to już są ich sprawy rodzinne. Coś jeszcze? :) u nas w związku on nie rozmawia z dziewczynami a ja z mężczyznami.  I nie widzę w tym nic nie normalnego czy suknie tego.  

McCocoChanelll napisał(a):

it.girl napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 
Hahahah, cooo?Przepraszam, Ty tak na serio, czy to jest jakiś Kwejk, albo no nie wiem co? Bo jeśli serio 'jeszcze możesz zrozumieć, jak odburknie kasjerce dzień dobry', to chyba masz coś poważnie nie tak z głową.... z koleżankami twoimi tez nie rozmawia? A sąsiadce 'dzień dobry' może odpowiedzieć? dziewczyna kolegi to strefa rażenia, czy nie? A mama? ;D  hahaha, nie wierzę 
Nic nie mam z głową.  Zarówno ja jak i mój chłopak myślimy tak samo na ten temat. Z moimi koleżankami nie rozmawia bo mówią w innych językach i nie mają jak się dogadać.  A jak już to ja jestem przy tym obecna. Sąsiadki swojej na oczy nie widział i nie widzi potrzeby żeby się z nią zaznajomić.  Do dziewczyn kolegi nie ma co mówić. Sam powiedział ze nie wie co powiedzieć i jest niezręcznie wiec jak co to spotyka się tylko z kumplami.  Z mama kontaktu nie utrzymuje, ale to już są ich sprawy rodzinne. Coś jeszcze? :) u nas w związku on nie rozmawia z dziewczynami a ja z mężczyznami.  I nie widzę w tym nic nie normalnego czy suknie tego.  

Ale sąsiadkę kiedyś zobaczy i ona może miec do niego sprawę, chociażby związaną z administracją i co? Powie "Przepraszam, ale mam zakaz rozmawiania z kobietami?" Czy jej cos odburknie jak niewychowany gbur?
A jak ty będziesz w domu i przyjdzie kurier/listonosz/gospodarz/administracja, to co ?
Jak do dziewczyny kolegi nie ma co mówić? Siedzicie razem i ty rozmawiasz tylko z nią a faceci tylko ze sobą? Nie rozmawiacie po prostu "razem"?
Bez obrazy ale mi to podchodzi pod ideologie religijne, gdzie kobiety nie mogą siadać z facetami przy jednym stole.
I tak, dla mnie to jest nienormalne.. Ludzi różnej płci spotyka się w autobusie, szkole, pracy, na kursach, klatce schodowej, u lekarza czy sklepie. Patrzysz w podłogę?
A propo lekarza.. możecie chodzic do lekarza tylko swojej płci? A co z panią pielęgniarka?
Jak cię ktoś przez przypadek potrąci wózkiem w sklepie i grzecznie z uśmiechem przeprosi, to nie reagujesz, czy też "odburczysz" coś po nosem?

O jaaa.. jutro będą chodzić po domach nam  liczniki na wodę zmieniac.. musze koniecznie powiedziec mojemu, żeby wziął wolne, no bo jak? Ja i dwóch facetów w jednym mieszkaniu? (mysli)

Raijaa napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

it.girl napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 
Hahahah, cooo?Przepraszam, Ty tak na serio, czy to jest jakiś Kwejk, albo no nie wiem co? Bo jeśli serio 'jeszcze możesz zrozumieć, jak odburknie kasjerce dzień dobry', to chyba masz coś poważnie nie tak z głową.... z koleżankami twoimi tez nie rozmawia? A sąsiadce 'dzień dobry' może odpowiedzieć? dziewczyna kolegi to strefa rażenia, czy nie? A mama? ;D  hahaha, nie wierzę 
Nic nie mam z głową.  Zarówno ja jak i mój chłopak myślimy tak samo na ten temat. Z moimi koleżankami nie rozmawia bo mówią w innych językach i nie mają jak się dogadać.  A jak już to ja jestem przy tym obecna. Sąsiadki swojej na oczy nie widział i nie widzi potrzeby żeby się z nią zaznajomić.  Do dziewczyn kolegi nie ma co mówić. Sam powiedział ze nie wie co powiedzieć i jest niezręcznie wiec jak co to spotyka się tylko z kumplami.  Z mama kontaktu nie utrzymuje, ale to już są ich sprawy rodzinne. Coś jeszcze? :) u nas w związku on nie rozmawia z dziewczynami a ja z mężczyznami.  I nie widzę w tym nic nie normalnego czy suknie tego.  
Ale sąsiadkę kiedyś zobaczy i ona może miec do niego sprawę, chociażby związaną z administracją i co? Powie "Przepraszam, ale mam zakaz rozmawiania z kobietami?" Czy jej cos odburknie jak niewychowany gbur? A jak ty będziesz w domu i przyjdzie kurier/listonosz/gospodarz/administracja, to co ? Jak do dziewczyny kolegi nie ma co mówić? Siedzicie razem i ty rozmawiasz tylko z nią a faceci tylko ze sobą? Nie rozmawiacie po prostu "razem"? Bez obrazy ale mi to podchodzi pod ideologie religijne, gdzie kobiety nie mogą siadać z facetami przy jednym stole. I tak, dla mnie to jest nienormalne.. Ludzi różnej płci spotyka się w autobusie, szkole, pracy, na kursach, klatce schodowej, u lekarza czy sklepie. Patrzysz w podłogę? A propo lekarza.. możecie chodzic do lekarza tylko swojej płci? A co z panią pielęgniarka? Jak cię ktoś przez przypadek potrąci wózkiem w sklepie i grzecznie z uśmiechem przeprosi, to nie reagujesz, czy też "odburczysz" coś po nosem?O jaaa.. jutro będą chodzić po domach nam  liczniki na wodę zmieniac.. musze koniecznie powiedziec mojemu, żeby wziął wolne, no bo jak? Ja i dwóch facetów w jednym mieszkaniu?

Czemu ta sąsiadka miałaby mieć akurat do niego ta sprawę?  W kraju gdzie mieszka mój chłopak na parterze jest pan który się tym wszystkim zajmuje. Starszy. I to do niego dochodzą listy i u niego odbieramy. Nie spotykamy się razem z dziewczynami kolegów.  Jak juz to spotkaliśmy się tak żeby tylko kolegów poznać.  Jak kiedyś z dziewczynami przyjdą to zobaczymy. Ale mój chłopak nie jest typem ekstrakty ka i raczej slucha niz mowi. Wiec przysluchiwalby sie jakims tam naszym rozmowom. Poza tym sam czuje sie lepiej w towarzystwie kumpli niz jakis obcych lasek. Z kobiet tylko ja jestem wyjatkiem. Z lekarzem niestety nie da sie nic zrobic. Ale i tak wiekszosc to mezczyzni. O lekarza akurat nie jestem zazdrosna choc nie chcialabym zeby koszulke przed jakas baba sciagal.  Jak mnie ktos potraci to poprostu mowie nic sie nie stalo i rozmowa ucieta. Ide dalej. I my nie lubimy poznawac nowych ludzi i nie widzimy takiej potrzeby. Wiec w autobusie nie ma potrzeby nawiazac z nikim rozmowy ani gdzieindziej. Poprostu zyjemy i tak naprawde nie jest to trudna sprawa zeby unikac rozmow. Nikt nagle na ulicy nie zagaduje. Szczegolnie w kraju mojego chlopaka. Mamy widac z toba inne poglady ale nam z tym jest dobrze i dobrze nam sie tak zyje.  jak jakas sytuacja wyniknie typu lekcja we  dwoje to o tym komunikuje i dokladnie opisuje o co chodzi. A i wpuszczenie do dimu 2 ibcych favetow  jak kobieta jest sama jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne....

McCocoChanelll napisał(a):

Raijaa napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

it.girl napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 
Hahahah, cooo?Przepraszam, Ty tak na serio, czy to jest jakiś Kwejk, albo no nie wiem co? Bo jeśli serio 'jeszcze możesz zrozumieć, jak odburknie kasjerce dzień dobry', to chyba masz coś poważnie nie tak z głową.... z koleżankami twoimi tez nie rozmawia? A sąsiadce 'dzień dobry' może odpowiedzieć? dziewczyna kolegi to strefa rażenia, czy nie? A mama? ;D  hahaha, nie wierzę 
Nic nie mam z głową.  Zarówno ja jak i mój chłopak myślimy tak samo na ten temat. Z moimi koleżankami nie rozmawia bo mówią w innych językach i nie mają jak się dogadać.  A jak już to ja jestem przy tym obecna. Sąsiadki swojej na oczy nie widział i nie widzi potrzeby żeby się z nią zaznajomić.  Do dziewczyn kolegi nie ma co mówić. Sam powiedział ze nie wie co powiedzieć i jest niezręcznie wiec jak co to spotyka się tylko z kumplami.  Z mama kontaktu nie utrzymuje, ale to już są ich sprawy rodzinne. Coś jeszcze? :) u nas w związku on nie rozmawia z dziewczynami a ja z mężczyznami.  I nie widzę w tym nic nie normalnego czy suknie tego.  
Ale sąsiadkę kiedyś zobaczy i ona może miec do niego sprawę, chociażby związaną z administracją i co? Powie "Przepraszam, ale mam zakaz rozmawiania z kobietami?" Czy jej cos odburknie jak niewychowany gbur? A jak ty będziesz w domu i przyjdzie kurier/listonosz/gospodarz/administracja, to co ? Jak do dziewczyny kolegi nie ma co mówić? Siedzicie razem i ty rozmawiasz tylko z nią a faceci tylko ze sobą? Nie rozmawiacie po prostu "razem"? Bez obrazy ale mi to podchodzi pod ideologie religijne, gdzie kobiety nie mogą siadać z facetami przy jednym stole. I tak, dla mnie to jest nienormalne.. Ludzi różnej płci spotyka się w autobusie, szkole, pracy, na kursach, klatce schodowej, u lekarza czy sklepie. Patrzysz w podłogę? A propo lekarza.. możecie chodzic do lekarza tylko swojej płci? A co z panią pielęgniarka? Jak cię ktoś przez przypadek potrąci wózkiem w sklepie i grzecznie z uśmiechem przeprosi, to nie reagujesz, czy też "odburczysz" coś po nosem?O jaaa.. jutro będą chodzić po domach nam  liczniki na wodę zmieniac.. musze koniecznie powiedziec mojemu, żeby wziął wolne, no bo jak? Ja i dwóch facetów w jednym mieszkaniu?
Czemu ta sąsiadka miałaby mieć akurat do niego ta sprawę?  W kraju gdzie mieszka mój chłopak na parterze jest pan który się tym wszystkim zajmuje. Starszy. I to do niego dochodzą listy i u niego odbieramy. Nie spotykamy się razem z dziewczynami kolegów.  Jak juz to spotkaliśmy się tak żeby tylko kolegów poznać.  Jak kiedyś z dziewczynami przyjdą to zobaczymy. Ale mój chłopak nie jest typem ekstrakty ka i raczej slucha niz mowi. Wiec przysluchiwalby sie jakims tam naszym rozmowom. Poza tym sam czuje sie lepiej w towarzystwie kumpli niz jakis obcych lasek. Z kobiet tylko ja jestem wyjatkiem. Z lekarzem niestety nie da sie nic zrobic. Ale i tak wiekszosc to mezczyzni. O lekarza akurat nie jestem zazdrosna choc nie chcialabym zeby koszulke przed jakas baba sciagal.  Jak mnie ktos potraci to poprostu mowie nic sie nie stalo i rozmowa ucieta. Ide dalej. I my nie lubimy poznawac nowych ludzi i nie widzimy takiej potrzeby. Wiec w autobusie nie ma potrzeby nawiazac z nikim rozmowy ani gdzieindziej. Poprostu zyjemy i tak naprawde nie jest to trudna sprawa zeby unikac rozmow. Nikt nagle na ulicy nie zagaduje. Szczegolnie w kraju mojego chlopaka. Mamy widac z toba inne poglady ale nam z tym jest dobrze i dobrze nam sie tak zyje.  jak jakas sytuacja wyniknie typu lekcja we  dwoje to o tym komunikuje i dokladnie opisuje o co chodzi. A i wpuszczenie do dimu 2 ibcych favetow  jak kobieta jest sama jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne....


Co chciałaby sąsiadka i dlaczego akurat od niego? No nie wiem, może dlatego, że nie wie, że nie wolno mu rozmawiac z kobietami? Ale takie sytuacje wyskakują naturalnie.. dam ci przykład z życia: zacięły się drzwi w naszej klatce, nie szło otworzyć ani kluczem ani niczym, nie raz jakiś sąsiad czy mój musieli grzebać aż śrubokrętami, żeby kogoś wpuścić/sami wyjść. No i któregoś dnia znowu sie to zdarzyło M chciał wyjść z klatki, sąsiad wejść i nie dało się nijak, więc ten wrócił się po śrubokręt i udało się, stanęli w tych drzwiach i zwyczajnie zaczeli rozmawiać jak normalni, zwykli ludzie
"Dziękuje/Proszę. Znowu się zacięło/ Zostało to już w ogóle zgłoszone?/ No tak/To czemu nie zrobią nic z tym a jak ktoś w nocy z pracy bedzie chciał wejść i się znowu zatną/ no właśnie, właśnie ale na dniach niby mają zobaczyć co z tymi drzwiami"
A jakby zamiast sąsiada była sąsiadka? Dla mnie to, to samo..
Nie mówię, że masz nachalnie zaczepiać ludzi w autobusie czy sklepie ale dla mnie uśmiech do kierowcy, gdy mówie "dziękuję" kupując bilet jest naturalny, tak samo jak podziękowanie i uśmiech kobiety, gdy M. pomoże jej z wózkiem, ostatnio pomagali wsiąść kobiecie na wózku inwalidzkim, bo mimo, że kierowca jej obniżył wejście nie umiała podjechać, ciągle zjeżdżała z powrotem i tez z uśmiechem grzecznie podziękowała i on to odwzajemnił (dodam, ze atrakcyjna kobieta).
Niejednokrotnie żartujemy  z pracownikami sklepów. No nie wiem.. ostatnio w kolejce do lekarza jakaś pani zaczęła mnie wypytywać o badania (bo ja akurat je robiłam) i z nią grzecznie rozmawiałam, gdyby na jej miejscu był super przystojny mężczyzna zachowałabym się tak samo.
Takie sytuacje zdarzają sie naturalnie.

Czyli panownie z administracji obejdą prawie 40 mieszkań a ja jako jedyna mam nie wpuścić? Wiem, że różnie bywa w życiu ale .. oni przyjdą wymienić licznik.. myslami przy piątku pewnie będą juz w domu u żonki na obiedzie.  Mam obowiązek wpuścić ludzi z adm, do sprawdzenia gazu, prądu, grzejników czy wody.

Możesz żyć jak chcesz. Twoja sprawa.  Ja właśnie byłam w takim związku i może dlatego tak mnie to razi, mój były próbował mi zrobic wodę z mózgu i zamknąć w domu. Odsuwał mnie powoli od znajomych, nie wolno było uśmiechać się do obcych a potem to nawet próbował mnie skłócic z rodziną a szczególnie z bratem i MAMĄ. Odliczał mi czas powrotu z pracy (nie daj Bóg, bym przyszła spóźniona to już były jakieś insynuacje) tak samo jak wyszłam do sklepu. Jak byliśmy osobno, bo wyjeżdżałam do rodziny, to dzwonił na komórkę i sprawdzał gdzie jestem a jak wieczorem dzwonił na skype to musiałam być w piżamie i miec mokre włosy bo inaczej-pewnie mam zamiar wyjść gdzieś wieczorem.
Byłabyś jego ideałem, bo ja się nie dawałam i stawiałam na swoim. 
Wszystkie moje koleżanki były przez niego obgadane, ze niby są brzydkie albo coś tam robią i są okropne i tak dalej i dalej... a po czasie się okazało, że z jedną z nich pisał i chciał się umówić :)
Moja koleżanka miała faceta, który zabraniał jej patrzeć na ludzi w autobusie, bo zaraz był zazdrosny, ze na pewno jakiś facet jej się spodobał- skończyło się źle- ona bez znajomych, skłócona z rodziną, on całym jej światem a on sobie na boczku laseczkę miał :)
Dla mnie to toksyczne po prostu, wolę byc wolnym człowiekiem i nie martwić się, że M. może odebrać źle moją rozmowę z panem w kolejce w sklepie, bo mnie akurat o coś zapytał. 
W takim związku czułam sie jak w klatce, musząc uważać na to robię, mówię i do kogo się uśmiecham, niszczyło mnie to a uprzejmość jest dla mnie po prostu naturalna, więc mnie to strasznie uwierało.
Jak mówię- twoja wola, co robisz ze swoim życiem. Zastanów się tylko, czy zawsze taka byłas czy może jednak on tak na ciebie wpłynął ?

Raijaa napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

Raijaa napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

it.girl napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 
Hahahah, cooo?Przepraszam, Ty tak na serio, czy to jest jakiś Kwejk, albo no nie wiem co? Bo jeśli serio 'jeszcze możesz zrozumieć, jak odburknie kasjerce dzień dobry', to chyba masz coś poważnie nie tak z głową.... z koleżankami twoimi tez nie rozmawia? A sąsiadce 'dzień dobry' może odpowiedzieć? dziewczyna kolegi to strefa rażenia, czy nie? A mama? ;D  hahaha, nie wierzę 
Nic nie mam z głową.  Zarówno ja jak i mój chłopak myślimy tak samo na ten temat. Z moimi koleżankami nie rozmawia bo mówią w innych językach i nie mają jak się dogadać.  A jak już to ja jestem przy tym obecna. Sąsiadki swojej na oczy nie widział i nie widzi potrzeby żeby się z nią zaznajomić.  Do dziewczyn kolegi nie ma co mówić. Sam powiedział ze nie wie co powiedzieć i jest niezręcznie wiec jak co to spotyka się tylko z kumplami.  Z mama kontaktu nie utrzymuje, ale to już są ich sprawy rodzinne. Coś jeszcze? :) u nas w związku on nie rozmawia z dziewczynami a ja z mężczyznami.  I nie widzę w tym nic nie normalnego czy suknie tego.  
Ale sąsiadkę kiedyś zobaczy i ona może miec do niego sprawę, chociażby związaną z administracją i co? Powie "Przepraszam, ale mam zakaz rozmawiania z kobietami?" Czy jej cos odburknie jak niewychowany gbur? A jak ty będziesz w domu i przyjdzie kurier/listonosz/gospodarz/administracja, to co ? Jak do dziewczyny kolegi nie ma co mówić? Siedzicie razem i ty rozmawiasz tylko z nią a faceci tylko ze sobą? Nie rozmawiacie po prostu "razem"? Bez obrazy ale mi to podchodzi pod ideologie religijne, gdzie kobiety nie mogą siadać z facetami przy jednym stole. I tak, dla mnie to jest nienormalne.. Ludzi różnej płci spotyka się w autobusie, szkole, pracy, na kursach, klatce schodowej, u lekarza czy sklepie. Patrzysz w podłogę? A propo lekarza.. możecie chodzic do lekarza tylko swojej płci? A co z panią pielęgniarka? Jak cię ktoś przez przypadek potrąci wózkiem w sklepie i grzecznie z uśmiechem przeprosi, to nie reagujesz, czy też "odburczysz" coś po nosem?O jaaa.. jutro będą chodzić po domach nam  liczniki na wodę zmieniac.. musze koniecznie powiedziec mojemu, żeby wziął wolne, no bo jak? Ja i dwóch facetów w jednym mieszkaniu?
Czemu ta sąsiadka miałaby mieć akurat do niego ta sprawę?  W kraju gdzie mieszka mój chłopak na parterze jest pan który się tym wszystkim zajmuje. Starszy. I to do niego dochodzą listy i u niego odbieramy. Nie spotykamy się razem z dziewczynami kolegów.  Jak juz to spotkaliśmy się tak żeby tylko kolegów poznać.  Jak kiedyś z dziewczynami przyjdą to zobaczymy. Ale mój chłopak nie jest typem ekstrakty ka i raczej slucha niz mowi. Wiec przysluchiwalby sie jakims tam naszym rozmowom. Poza tym sam czuje sie lepiej w towarzystwie kumpli niz jakis obcych lasek. Z kobiet tylko ja jestem wyjatkiem. Z lekarzem niestety nie da sie nic zrobic. Ale i tak wiekszosc to mezczyzni. O lekarza akurat nie jestem zazdrosna choc nie chcialabym zeby koszulke przed jakas baba sciagal.  Jak mnie ktos potraci to poprostu mowie nic sie nie stalo i rozmowa ucieta. Ide dalej. I my nie lubimy poznawac nowych ludzi i nie widzimy takiej potrzeby. Wiec w autobusie nie ma potrzeby nawiazac z nikim rozmowy ani gdzieindziej. Poprostu zyjemy i tak naprawde nie jest to trudna sprawa zeby unikac rozmow. Nikt nagle na ulicy nie zagaduje. Szczegolnie w kraju mojego chlopaka. Mamy widac z toba inne poglady ale nam z tym jest dobrze i dobrze nam sie tak zyje.  jak jakas sytuacja wyniknie typu lekcja we  dwoje to o tym komunikuje i dokladnie opisuje o co chodzi. A i wpuszczenie do dimu 2 ibcych favetow  jak kobieta jest sama jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne....
Co chciałaby sąsiadka i dlaczego akurat od niego? No nie wiem, może dlatego, że nie wie, że nie wolno mu rozmawiac z kobietami? Ale takie sytuacje wyskakują naturalnie.. dam ci przykład z życia: zacięły się drzwi w naszej klatce, nie szło otworzyć ani kluczem ani niczym, nie raz jakiś sąsiad czy mój musieli grzebać aż śrubokrętami, żeby kogoś wpuścić/sami wyjść. No i któregoś dnia znowu sie to zdarzyło M chciał wyjść z klatki, sąsiad wejść i nie dało się nijak, więc ten wrócił się po śrubokręt i udało się, stanęli w tych drzwiach i zwyczajnie zaczeli rozmawiać jak normalni, zwykli ludzie"Dziękuje/Proszę. Znowu się zacięło/ Zostało to już w ogóle zgłoszone?/ No tak/To czemu nie zrobią nic z tym a jak ktoś w nocy z pracy bedzie chciał wejść i się znowu zatną/ no właśnie, właśnie ale na dniach niby mają zobaczyć co z tymi drzwiami"A jakby zamiast sąsiada była sąsiadka? Dla mnie to, to samo.. Nie mówię, że masz nachalnie zaczepiać ludzi w autobusie czy sklepie ale dla mnie uśmiech do kierowcy, gdy mówie "dziękuję" kupując bilet jest naturalny, tak samo jak podziękowanie i uśmiech kobiety, gdy M. pomoże jej z wózkiem, ostatnio pomagali wsiąść kobiecie na wózku inwalidzkim, bo mimo, że kierowca jej obniżył wejście nie umiała podjechać, ciągle zjeżdżała z powrotem i tez z uśmiechem grzecznie podziękowała i on to odwzajemnił (dodam, ze atrakcyjna kobieta).Niejednokrotnie żartujemy  z pracownikami sklepów. No nie wiem.. ostatnio w kolejce do lekarza jakaś pani zaczęła mnie wypytywać o badania (bo ja akurat je robiłam) i z nią grzecznie rozmawiałam, gdyby na jej miejscu był super przystojny mężczyzna zachowałabym się tak samo.Takie sytuacje zdarzają sie naturalnie.Czyli panownie z administracji obejdą prawie 40 mieszkań a ja jako jedyna mam nie wpuścić? Wiem, że różnie bywa w życiu ale .. oni przyjdą wymienić licznik.. myslami przy piątku pewnie będą juz w domu u żonki na obiedzie.  Mam obowiązek wpuścić ludzi z adm, do sprawdzenia gazu, prądu, grzejników czy wody. Możesz żyć jak chcesz. Twoja sprawa.  Ja właśnie byłam w takim związku i może dlatego tak mnie to razi, mój były próbował mi zrobic wodę z mózgu i zamknąć w domu. Odsuwał mnie powoli od znajomych, nie wolno było uśmiechać się do obcych a potem to nawet próbował mnie skłócic z rodziną a szczególnie z bratem i MAMĄ. Odliczał mi czas powrotu z pracy (nie daj Bóg, bym przyszła spóźniona to już były jakieś insynuacje) tak samo jak wyszłam do sklepu. Jak byliśmy osobno, bo wyjeżdżałam do rodziny, to dzwonił na komórkę i sprawdzał gdzie jestem a jak wieczorem dzwonił na skype to musiałam być w piżamie i miec mokre włosy bo inaczej-pewnie mam zamiar wyjść gdzieś wieczorem. Byłabyś jego ideałem, bo ja się nie dawałam i stawiałam na swoim. Wszystkie moje koleżanki były przez niego obgadane, ze niby są brzydkie albo coś tam robią i są okropne i tak dalej i dalej... a po czasie się okazało, że z jedną z nich pisał i chciał się umówić :)Moja koleżanka miała faceta, który zabraniał jej patrzeć na ludzi w autobusie, bo zaraz był zazdrosny, ze na pewno jakiś facet jej się spodobał- skończyło się źle- ona bez znajomych, skłócona z rodziną, on całym jej światem a on sobie na boczku laseczkę miał :)Dla mnie to toksyczne po prostu, wolę byc wolnym człowiekiem i nie martwić się, że M. może odebrać źle moją rozmowę z panem w kolejce w sklepie, bo mnie akurat o coś zapytał. W takim związku czułam sie jak w klatce, musząc uważać na to robię, mówię i do kogo się uśmiecham, niszczyło mnie to a uprzejmość jest dla mnie po prostu naturalna, więc mnie to strasznie uwierało. Jak mówię- twoja wola, co robisz ze swoim życiem. Zastanów się tylko, czy zawsze taka byłas czy może jednak on tak na ciebie wpłynął ?

Ale u nas to nie wygląda aż tak jak w twoim poprzednim związku.  Do pana w autobusie który mi sprzeda bilet odpowiem miło dziękuję.  I jak się mam uśmiechnąć to się uśmiechnę. Jak jesteśmy razem to tez nie mam problemu z tym żeby komuś pomógł,  wręcz to powinien zrobić.  Nie kontroluje mnie raczej oboje mamy taki charakter ze jesteśmy bardziej takimi domownikami którym nie potrzeba ludzi na około.  U mnie bardziej chodzi o to ze nie wierzę w przyjaźń damsko męska wiec jakieś tam pisanie nie wchodzi w grę.  Jeśli to jest zwykła sytuacja jak ty powiedziałaś to ok. Jeśli się nie wymienia numerami.  Zawsze taka byłam :) 

McCocoChanelll napisał(a):

Raijaa napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

Raijaa napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

it.girl napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

ANULA51 napisał(a):

McCocoChanelll napisał(a):

mam dokładnie takie samo myślenie jak crunchy! Tak, tańczenie z inną kobietą jak jest ze mną dla mnie jest niedopuszczalne. Ba, nie może z żadną w ogóle rozmawiać. Po co mu inna skoro ma mnie??
nawet w pracy,sklepie ?
W sklepie czemu ma niby rozmawiać? Wystarczy ze zapłaci. A jak bedzie chcial byc uprzejmy i odburknie dzień dobry to jeszcze mogę zrozumieć. Ale nic poza tym. U niego w pracy kobiet nie ma żadnych 
Hahahah, cooo?Przepraszam, Ty tak na serio, czy to jest jakiś Kwejk, albo no nie wiem co? Bo jeśli serio 'jeszcze możesz zrozumieć, jak odburknie kasjerce dzień dobry', to chyba masz coś poważnie nie tak z głową.... z koleżankami twoimi tez nie rozmawia? A sąsiadce 'dzień dobry' może odpowiedzieć? dziewczyna kolegi to strefa rażenia, czy nie? A mama? ;D  hahaha, nie wierzę 
Nic nie mam z głową.  Zarówno ja jak i mój chłopak myślimy tak samo na ten temat. Z moimi koleżankami nie rozmawia bo mówią w innych językach i nie mają jak się dogadać.  A jak już to ja jestem przy tym obecna. Sąsiadki swojej na oczy nie widział i nie widzi potrzeby żeby się z nią zaznajomić.  Do dziewczyn kolegi nie ma co mówić. Sam powiedział ze nie wie co powiedzieć i jest niezręcznie wiec jak co to spotyka się tylko z kumplami.  Z mama kontaktu nie utrzymuje, ale to już są ich sprawy rodzinne. Coś jeszcze? :) u nas w związku on nie rozmawia z dziewczynami a ja z mężczyznami.  I nie widzę w tym nic nie normalnego czy suknie tego.  
Ale sąsiadkę kiedyś zobaczy i ona może miec do niego sprawę, chociażby związaną z administracją i co? Powie "Przepraszam, ale mam zakaz rozmawiania z kobietami?" Czy jej cos odburknie jak niewychowany gbur? A jak ty będziesz w domu i przyjdzie kurier/listonosz/gospodarz/administracja, to co ? Jak do dziewczyny kolegi nie ma co mówić? Siedzicie razem i ty rozmawiasz tylko z nią a faceci tylko ze sobą? Nie rozmawiacie po prostu "razem"? Bez obrazy ale mi to podchodzi pod ideologie religijne, gdzie kobiety nie mogą siadać z facetami przy jednym stole. I tak, dla mnie to jest nienormalne.. Ludzi różnej płci spotyka się w autobusie, szkole, pracy, na kursach, klatce schodowej, u lekarza czy sklepie. Patrzysz w podłogę? A propo lekarza.. możecie chodzic do lekarza tylko swojej płci? A co z panią pielęgniarka? Jak cię ktoś przez przypadek potrąci wózkiem w sklepie i grzecznie z uśmiechem przeprosi, to nie reagujesz, czy też "odburczysz" coś po nosem?O jaaa.. jutro będą chodzić po domach nam  liczniki na wodę zmieniac.. musze koniecznie powiedziec mojemu, żeby wziął wolne, no bo jak? Ja i dwóch facetów w jednym mieszkaniu?
Czemu ta sąsiadka miałaby mieć akurat do niego ta sprawę?  W kraju gdzie mieszka mój chłopak na parterze jest pan który się tym wszystkim zajmuje. Starszy. I to do niego dochodzą listy i u niego odbieramy. Nie spotykamy się razem z dziewczynami kolegów.  Jak juz to spotkaliśmy się tak żeby tylko kolegów poznać.  Jak kiedyś z dziewczynami przyjdą to zobaczymy. Ale mój chłopak nie jest typem ekstrakty ka i raczej slucha niz mowi. Wiec przysluchiwalby sie jakims tam naszym rozmowom. Poza tym sam czuje sie lepiej w towarzystwie kumpli niz jakis obcych lasek. Z kobiet tylko ja jestem wyjatkiem. Z lekarzem niestety nie da sie nic zrobic. Ale i tak wiekszosc to mezczyzni. O lekarza akurat nie jestem zazdrosna choc nie chcialabym zeby koszulke przed jakas baba sciagal.  Jak mnie ktos potraci to poprostu mowie nic sie nie stalo i rozmowa ucieta. Ide dalej. I my nie lubimy poznawac nowych ludzi i nie widzimy takiej potrzeby. Wiec w autobusie nie ma potrzeby nawiazac z nikim rozmowy ani gdzieindziej. Poprostu zyjemy i tak naprawde nie jest to trudna sprawa zeby unikac rozmow. Nikt nagle na ulicy nie zagaduje. Szczegolnie w kraju mojego chlopaka. Mamy widac z toba inne poglady ale nam z tym jest dobrze i dobrze nam sie tak zyje.  jak jakas sytuacja wyniknie typu lekcja we  dwoje to o tym komunikuje i dokladnie opisuje o co chodzi. A i wpuszczenie do dimu 2 ibcych favetow  jak kobieta jest sama jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne....
Co chciałaby sąsiadka i dlaczego akurat od niego? No nie wiem, może dlatego, że nie wie, że nie wolno mu rozmawiac z kobietami? Ale takie sytuacje wyskakują naturalnie.. dam ci przykład z życia: zacięły się drzwi w naszej klatce, nie szło otworzyć ani kluczem ani niczym, nie raz jakiś sąsiad czy mój musieli grzebać aż śrubokrętami, żeby kogoś wpuścić/sami wyjść. No i któregoś dnia znowu sie to zdarzyło M chciał wyjść z klatki, sąsiad wejść i nie dało się nijak, więc ten wrócił się po śrubokręt i udało się, stanęli w tych drzwiach i zwyczajnie zaczeli rozmawiać jak normalni, zwykli ludzie"Dziękuje/Proszę. Znowu się zacięło/ Zostało to już w ogóle zgłoszone?/ No tak/To czemu nie zrobią nic z tym a jak ktoś w nocy z pracy bedzie chciał wejść i się znowu zatną/ no właśnie, właśnie ale na dniach niby mają zobaczyć co z tymi drzwiami"A jakby zamiast sąsiada była sąsiadka? Dla mnie to, to samo.. Nie mówię, że masz nachalnie zaczepiać ludzi w autobusie czy sklepie ale dla mnie uśmiech do kierowcy, gdy mówie "dziękuję" kupując bilet jest naturalny, tak samo jak podziękowanie i uśmiech kobiety, gdy M. pomoże jej z wózkiem, ostatnio pomagali wsiąść kobiecie na wózku inwalidzkim, bo mimo, że kierowca jej obniżył wejście nie umiała podjechać, ciągle zjeżdżała z powrotem i tez z uśmiechem grzecznie podziękowała i on to odwzajemnił (dodam, ze atrakcyjna kobieta).Niejednokrotnie żartujemy  z pracownikami sklepów. No nie wiem.. ostatnio w kolejce do lekarza jakaś pani zaczęła mnie wypytywać o badania (bo ja akurat je robiłam) i z nią grzecznie rozmawiałam, gdyby na jej miejscu był super przystojny mężczyzna zachowałabym się tak samo.Takie sytuacje zdarzają sie naturalnie.Czyli panownie z administracji obejdą prawie 40 mieszkań a ja jako jedyna mam nie wpuścić? Wiem, że różnie bywa w życiu ale .. oni przyjdą wymienić licznik.. myslami przy piątku pewnie będą juz w domu u żonki na obiedzie.  Mam obowiązek wpuścić ludzi z adm, do sprawdzenia gazu, prądu, grzejników czy wody. Możesz żyć jak chcesz. Twoja sprawa.  Ja właśnie byłam w takim związku i może dlatego tak mnie to razi, mój były próbował mi zrobic wodę z mózgu i zamknąć w domu. Odsuwał mnie powoli od znajomych, nie wolno było uśmiechać się do obcych a potem to nawet próbował mnie skłócic z rodziną a szczególnie z bratem i MAMĄ. Odliczał mi czas powrotu z pracy (nie daj Bóg, bym przyszła spóźniona to już były jakieś insynuacje) tak samo jak wyszłam do sklepu. Jak byliśmy osobno, bo wyjeżdżałam do rodziny, to dzwonił na komórkę i sprawdzał gdzie jestem a jak wieczorem dzwonił na skype to musiałam być w piżamie i miec mokre włosy bo inaczej-pewnie mam zamiar wyjść gdzieś wieczorem. Byłabyś jego ideałem, bo ja się nie dawałam i stawiałam na swoim. Wszystkie moje koleżanki były przez niego obgadane, ze niby są brzydkie albo coś tam robią i są okropne i tak dalej i dalej... a po czasie się okazało, że z jedną z nich pisał i chciał się umówić :)Moja koleżanka miała faceta, który zabraniał jej patrzeć na ludzi w autobusie, bo zaraz był zazdrosny, ze na pewno jakiś facet jej się spodobał- skończyło się źle- ona bez znajomych, skłócona z rodziną, on całym jej światem a on sobie na boczku laseczkę miał :)Dla mnie to toksyczne po prostu, wolę byc wolnym człowiekiem i nie martwić się, że M. może odebrać źle moją rozmowę z panem w kolejce w sklepie, bo mnie akurat o coś zapytał. W takim związku czułam sie jak w klatce, musząc uważać na to robię, mówię i do kogo się uśmiecham, niszczyło mnie to a uprzejmość jest dla mnie po prostu naturalna, więc mnie to strasznie uwierało. Jak mówię- twoja wola, co robisz ze swoim życiem. Zastanów się tylko, czy zawsze taka byłas czy może jednak on tak na ciebie wpłynął ?
Ale u nas to nie wygląda aż tak jak w twoim poprzednim związku.  Do pana w autobusie który mi sprzeda bilet odpowiem miło dziękuję.  I jak się mam uśmiechnąć to się uśmiechnę. Jak jesteśmy razem to tez nie mam problemu z tym żeby komuś pomógł,  wręcz to powinien zrobić.  Nie kontroluje mnie raczej oboje mamy taki charakter ze jesteśmy bardziej takimi domownikami którym nie potrzeba ludzi na około.  U mnie bardziej chodzi o to ze nie wierzę w przyjaźń damsko męska wiec jakieś tam pisanie nie wchodzi w grę.  Jeśli to jest zwykła sytuacja jak ty powiedziałaś to ok. Jeśli się nie wymienia numerami.  Zawsze taka byłam :) 


No to w porządku :) Z twojego postu, że ewentualnie może cos odburczeć kasjerce i z nikim innym nie rozmawiać, po prostu wyciągnęłam mylne wnioski :)

raijaa z ta kasjerka to chodziło mi o to ze dla mnie to jest niedopuszczalne ze ona np kasuje produkty a mój chłopak "jakie ma pani piękne oczy". Podziękowanie za rachunek i resztę jest ok. Poprostu nie toleruje takiego rozpoczynania rozmowy jak nie ma takiej potrzeby. Tak jak z tymi oczami bo potem będzie "o dziękuję panu bardzo" a potem numer itd. Tak samo no nie wiem w autobusie np gdyby zagadal do babki obok gdzie pani jedzie to to tez jest niedopuszczalne.... bo mojego faveta to nie powinno interesować.  Chodziło mi o takie coś :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.