- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 września 2014, 09:24
Wiem, że to co napiszę może wywołać duże wzburzenie, oburzenie, ale nie radzę sobie, jestem cholernie zagubiona. Historia jest długa i bardzo skomplkowana. Opiszę ją w jak największym możliwym skrócie... Dziękuję, jeśli którejś z Was uda się przeczytać do końca i cokolwiek... doradzić, albo ocenić sytuacje, relacje z boku...:*
Byliśmy parą od dziecka- 10 lat. Pobraliśmy się. Mieliśmy wiele przebojów, on w moim wieku- dużo bardziej dziecinny, zawsze ciągnęłam go do góry, opiekowałam się nim- to był nasz największy problem. Poza tym dogadywaliśmy się idealnie- jak jesteśmy oceniani przez ludzi z boku- jak brat i siostra.
Tomek wyjechał zagranicę, a ja poznałam kogoś. Facet starszy ode mnie, z zobowiązaniami (rodzina). No i stało się- zakochaliśmy się w sobie. U niego rozstanie miało być łatwiejsze, bo oboje od dawna rozmawiali o rozwodzie. Ale u nas... mój mąż wrócił do kraju, a ja...miałam mętlik w głowie. Przy nowym- nazwijmy go Maciek, czułam się...pierwszy raz kobieco. Widzi we mnie mądrą, ładną, wyjątkową kobietę. I kiedy patrzę na to z boku...faktycznie chyba właśnie taka jestem- silna, samodzielna, mam ambicje, a do tego staram się dbać o dom, dbać o sprawy łóżkowe.
A Tomek... Tomek uważa, że pewne rzeczy zawsze były normą, że mnie nie doceniał i nie umie uzasadnić dlaczego- po prostu był pewien, że mnie ma.
Mój mąż nie planował tutaj od razu szukać pracy, miał w planach wyjazdy zagraniczne (wakacyjne) z kumplami i szaleństwo, gdzie ja marzyłam w końcu o normalnym, samodzienym życiu, zaczęłam pracować. No i znowu- stało się. Powiedziałam mu, że się zakochałam, że miałam romans.... Rozstaliśmy się. Wyprowadził się, po krótkim czasie zaczęłam pomieszkiwać z Maćkiem, który powoli wyprowadzał się z domu. Mój mąż- nie było w nim wściekłości, ani nienawiści, nie było w nim jakiejś chęci walki o nas. Już chyba po tygodniu był w stanie normalnie ze mną pogadać. W ciągu miesiąca poznał 3 kobiety- oddał się szaleństwom.
I problem jest taki... że ja cały czas o nim myślę, tęsknię. Myślałam, że jestem pewna swojej decyzji, a nie jestem. Wręcz przeciwnie- mam motyle w brzuchu, po tylu latach. Widuję się z nim często (zaczął mieszkać z moją siostrą- mieszkanie studenckie;) ), czasem wpada do mnie, spędzamy czas jak dawniej, przytulamy się, całujemy, po czym on mówi, że... w nim nie ma wrogości, widzi bardzo dużo winy swojej w tym co się stało, w tym , że o mnie nie dbał. Mówi mi, że dla nowo poznanych dziewczyn potrafi być facetem, a przy mnie... czuje że nic nie musi, że ja się wszystkim zajmę. Poza tym... nigdy się nie wyszalał i mimo że mnie kocha, nie wie czy chce wracać- bo wolność której doświadcza jest niesamowita.
Drugi problem jest w tym, że M. raczej nie chce już mieć dzieci. Uświadomiłam sobie po tym co się stało, i po tym jak teraz jest między nami (mną a Tomkiem)... że my się cały czas bardzo kochamy, przyjaźnimy, jesteśmy dla siebie cholernie ważni. Mamy czyste konto, dorastaliśmy razem i możemy jeszcze wszystko stworzyć....
Nie widzę już tego co mnie wkurzało- braku dojrzałości, odpowiedzialności- widzę tylko mojego Tomka, którego akceptowałam w tym na tyle, że zdecycdowałam się za niego wyjść. Faceta, który ma teraz problemy na uczelni, z pracą,mieszkaniem- a ja mam poczucie, że jestem za niego odpowiedzialna i chcę zapewnić nam obojgu poczucie bezpieczeństwa (mieszkanie w którym mieszkaliśmy wczesniej razem jest moje, ja pracuję, miałby czas na spokojne ułożenie sobie życia zawodowego).
Nie wiem, co z Maćkiem- jest dla mnie cholernie ważny, ale mam poczucie... jakby moje życie miało być już tylko związkiem, jakbym straciła poczucie bezpieczeństwa A ja, mimo że nie jestem matką polką, chciałabym kiedyś coś stworzyć, mieć rodzinę. Rozumiem, że on tego nie ptorzebuje, bo już to miał, doświadczył tego, wie, że dziecko to nie taka łatwa sprawa... Jestem pewna, że mnie kocha. Czasem, kiedy patrzy na mnie, mam wrażenie... jakby był to facet, któremu przez całe życie brakowało miłości i czułości.
Jak to wygląda z boku...? Wiem, że mogę spotkać się z olbrzmią krytyką, ale naprawdę się zgubiłam...:(
Edytowany przez ona_zagubiona 23 września 2014, 09:45
23 września 2014, 12:58
Pora dorosnąć , bo póki co sama nie wiesz czego i kogo chcesz :)
23 września 2014, 13:07
tomek chce wolności więc mu ją daj.. maciek? hmm zastanów się dwa razy bo możesz go skrzywdzić.. jeśli faktycznie chodzi tylko o dziecko pogadaj znim o tym na poważnie
Tak- to uczucie, że byś może nigdy nie będziemy tworzyć rodziny jakoś mnie...zabija. Mimo że teraz wcale nie mam instynktu i nie myślę o dziecku. Rozmawialiśmy już wiele razy, tyle, że on nie jest w stanie mi powiedziedzieć, obiecać, że to podejście się zmieni... być może tak, a być może nie. W tej chwili uważa, że dziecko, zwłaszcza w pierwszych latach jest olbrzymim uwiązaniem i nie widzi się po raz drugi w roli ojca...
23 września 2014, 13:38
Mam dopiero 20 lat i może niewiele wiem o życiu ale dla mnie facet to powinien być facet a nie dzieciak, który wiecznie jest na coś niegotowy. Zdecydowałaś się na małżeństwo z kimś przy kim nie czujesz się bezpiecznie, z kimś kto się Tobą nie opiekuję a przede wszystkim nie walczy o związek. Miałam podobna sytuację z moim chłopakiem, tez w pewnym momencie poczuł, że ma mnie na zawsze i wiesz co zerwałam a on zachował się jak tchórz nawet nie próbował tego wyjaśnić. Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że nie zasługuje na mnie. Zaczęłam podobnie jak ty żyć swoim życiem, spotykać się, i wyszło tak że przespałam się z kimś. Jak na dotknięciem czarodziejskiej różdżki były wrócił i na kolanach mnie przepraszał, dowiedział się, że spałam z kimś innym(wydarzył się to jakoś 2 tygodni od rozstania więc strasznie go to bolało) nie obwiniał mnie za to, wiedział, że on swoim zachowaniem spieprzył to co było między nami i że nigdy nie spojrzałabym na innego gdyby on mnie doceniał. Od tego czasu mineły 4 miesiaće a chłopak zmienił wszystko, bylebym została z nim.
Reasumując jeśli Twojemu męzowi by na Tobie zależało to nawet jeśli go zdradziłaś a nie zdradziłaś go bez powodu ztego ca napisałaś to walczyłby o Ciebie. Z mojego punktu widzenia on nadal widzi w Tobie matkę a nie kobietę, sam przyznał, że w stosunku do innych dziewczyn jest inny a do Ciebie ? Zastanów się, nie możesz wiecznie go niańczyć, to on ma się Tobą opiekować a nie na odwrót. Będziesz miała dzieci i to dla nich będziesz mamą, zmęczy Cię w końcu życie z nim i zrobisz kolejny raz co zrobiłaś z Maciejem .
23 września 2014, 17:07
Z boku to wygląda dziwnie.Dla Tomka jesteś bliską osobą ale nie traktuje Ciebie jak żony.Chłopak posmakował wolności i nie chce z niej zrezygnować ale zostawia sobie Ciebie na zapas.Maciek...tu nie rozumiem jednego: jesteś z nim ale zdradzasz go z Tomkiem?
Ktoś tu dobrze radził.Zlituj się nad nimi i obu zostaw.Tobie pewnie też trochę swobody potrzeba.
23 września 2014, 18:18
Przestań dziewczyno matkować! Bo to wygląda tak jakby Ci dziecka brakowało a nie faceta. Zastanów się też czego chcesz w życiu bo jak na razie mieszasz nie tylko w swoim. Jeśli kochasz Tomka a on Ciebie, to dajcie sobie czas, ułożcie sobie wszystko na nowo i powoli bez spiny. Tak by znów nie zrywać i zdradzać. A do Maćka jeżeli nie czujesz nic, to daj facetowi żyć
23 września 2014, 18:39
zasada jest prota-jak sie nie wyszalejsz za mlodu,to nei wiesz czego chcesz w doroslosci.Dylemat masz,ale ja bym zostawila ich obu i pozwolila soebei byc przynajmniej kilak miesiecy sama (bez pieszczot i spotykania sie z ex).Zobaczysz jak to jest.Co maz w tym czasie zdziala.Jesli po kilku miesiacach stwierdzisz,ze chcesz z nim byc a on tez to no problem.
23 września 2014, 18:48
A dla mnie to masło maślane :)
23 września 2014, 20:37
Maćka znam od roku.Tomek ciągle się zastanawia- nad sobą i jak to mówi "tym, czy nie powinien być singlem". Twierdzi, że boi się, że za pół roku mu odbije i będzie uganiał się za panienkami, bo już wcześniej tego chciał no i teraz trochę tego zasmakował... w dalszym ciągu twierdząc, ze ejstem ważna, i że kocha...p.s. jak przeczytałam to co napisałam to...masakra:Dz boku dla mnie wygląda to tak, że chcesz uszczęśliwić wszystkich wokół, a nie siebie. Sytuacja jest faktycznie skomplikowana. W końcu nawet nic nie robiąc, wszystko się samo ułoży. Jednak może ułożyć się tak, że stracisz ich obu. Nie wywieraj na siebie presji, przemyśl wszystko na chłodno. Ile czasu znasz Maćka?Czy Tomek myśli w ogóle, że mógłby do Cibie wrócić?
Ja bym w takim razie zrobiła sobie przerwę na Twoim miejscu. Daj ochłonąć całej Waszej trójce, odetnij się na trohcę od chłopaków, wtedy łatwiej się zdystansować i podjąć decyzję. No i pozostał jeszcze fakt, że Tomek też nie wie, czego chce...nie wiadomo, jak sam stwierdził, czy za jakiś czas Cię po prostu nie wyroluje, albo czy będzie z Tobą szczęśliwy, skoro tak lubuje w wolności. Powiem Ci, że też kilkukrotnie pakowałam się w kłopoty. Jeśli naprawdę nie wiedziałam co robić, to tkwiłąm w swoim bagienku. W końcu samo sie rozwiązywało;)
Gdybym była Tobą, zostałabym z M. i poczekała jak sytuacja się rozwinie. Ale najpierw odseparuj się na trochę, może jednak na coś wpadniesz. Trzymam kciuki!!
23 września 2014, 21:55
a mi sie tak troche wydaje, ze Ty nagle zaczelas chciec swojego meza po tym, jak zobaczylas, ze jemu nie zalezy az tak bardzo, jak myslalas, ze mu bedzie zalezalo. myslalas pewnie, ze bedzie walczyl jak lew, ze bedzie Ci robil sceny z zazdrosci itp, a tymczasem on zaczal sobie uzywac wolnosci, tak jakby na to tylko czekal... Cos mi tu smierdzi przyzwyczajeniem, a nie wielka miloscia...