Temat: Mąż, rozstanie, romans... dla tych, o mocnych nerwach:D

Wiem, że to co napiszę może wywołać duże wzburzenie, oburzenie, ale nie radzę sobie, jestem cholernie zagubiona. Historia jest długa i bardzo skomplkowana. Opiszę ją w jak największym możliwym skrócie... Dziękuję, jeśli którejś z Was uda się przeczytać do końca i cokolwiek... doradzić, albo ocenić sytuacje, relacje z boku...:*

Byliśmy parą od dziecka- 10 lat. Pobraliśmy się. Mieliśmy wiele przebojów, on w moim wieku- dużo bardziej dziecinny, zawsze ciągnęłam go do góry, opiekowałam się nim- to był nasz największy problem. Poza tym dogadywaliśmy się idealnie- jak jesteśmy oceniani przez ludzi z boku- jak brat i siostra. 

Tomek wyjechał zagranicę, a ja poznałam kogoś. Facet starszy ode mnie, z zobowiązaniami (rodzina). No i stało się- zakochaliśmy się w sobie. U niego rozstanie miało być łatwiejsze, bo oboje od dawna rozmawiali o rozwodzie. Ale u nas... mój mąż wrócił do kraju, a ja...miałam mętlik w głowie. Przy nowym- nazwijmy go Maciek, czułam się...pierwszy raz kobieco. Widzi we mnie mądrą, ładną, wyjątkową  kobietę. I kiedy patrzę na to z boku...faktycznie chyba właśnie taka jestem- silna, samodzielna, mam ambicje, a do tego staram się dbać o dom, dbać o sprawy łóżkowe. 

 A Tomek... Tomek uważa, że pewne rzeczy zawsze były normą, że mnie nie doceniał i nie umie uzasadnić dlaczego- po prostu był pewien, że mnie ma.

Mój mąż nie planował tutaj od razu szukać pracy, miał w planach wyjazdy zagraniczne (wakacyjne) z kumplami i szaleństwo, gdzie ja marzyłam w końcu o normalnym, samodzienym życiu, zaczęłam pracować. No i znowu- stało się. Powiedziałam mu, że się zakochałam, że miałam romans.... Rozstaliśmy się. Wyprowadził się, po krótkim czasie zaczęłam pomieszkiwać z Maćkiem, który powoli wyprowadzał się z domu. Mój mąż- nie było w nim wściekłości, ani nienawiści, nie było w nim jakiejś chęci walki o nas. Już chyba po tygodniu był w stanie normalnie ze mną pogadać. W ciągu miesiąca poznał 3 kobiety- oddał się szaleństwom. 

I problem jest taki... że ja cały czas o nim myślę, tęsknię. Myślałam, że jestem pewna swojej decyzji, a nie jestem. Wręcz przeciwnie- mam motyle w brzuchu, po tylu latach. Widuję się z nim często (zaczął mieszkać z moją siostrą- mieszkanie studenckie;) ), czasem wpada do mnie, spędzamy czas jak dawniej, przytulamy się, całujemy, po czym on mówi, że... w nim nie ma wrogości, widzi bardzo dużo winy swojej w tym co się stało, w tym , że o mnie nie dbał. Mówi mi, że dla nowo poznanych dziewczyn potrafi być facetem, a przy mnie... czuje że nic nie musi, że ja się wszystkim zajmę. Poza tym... nigdy się nie wyszalał i mimo że mnie kocha, nie wie czy chce wracać- bo wolność której doświadcza jest niesamowita.

Drugi problem jest w tym, że M. raczej nie chce już mieć dzieci. Uświadomiłam sobie po tym co się stało, i po tym jak teraz jest między nami (mną a Tomkiem)... że my się cały czas bardzo kochamy, przyjaźnimy, jesteśmy dla siebie cholernie ważni. Mamy czyste konto, dorastaliśmy razem i możemy jeszcze wszystko stworzyć.... 

Nie widzę już tego co mnie wkurzało- braku dojrzałości, odpowiedzialności- widzę tylko mojego Tomka, którego akceptowałam w tym na tyle, że zdecycdowałam się za niego wyjść. Faceta, który ma teraz problemy na uczelni, z pracą,mieszkaniem- a ja mam poczucie, że jestem za niego odpowiedzialna i chcę zapewnić nam obojgu poczucie bezpieczeństwa (mieszkanie w którym mieszkaliśmy wczesniej razem jest moje, ja pracuję, miałby czas na spokojne ułożenie sobie życia zawodowego).

Nie wiem, co z Maćkiem- jest dla mnie cholernie ważny, ale mam poczucie... jakby moje życie miało być już tylko związkiem, jakbym straciła poczucie bezpieczeństwa A ja, mimo że nie jestem matką polką, chciałabym kiedyś coś stworzyć, mieć rodzinę. Rozumiem, że on tego nie ptorzebuje, bo już to miał, doświadczył tego, wie, że dziecko to nie taka łatwa sprawa... Jestem pewna, że mnie kocha. Czasem, kiedy patrzy na mnie, mam wrażenie... jakby był to facet, któremu przez całe życie brakowało miłości i czułości. 

Jak to wygląda z boku...? Wiem, że mogę spotkać się z olbrzmią krytyką, ale naprawdę się zgubiłam...:(

dla mnie to też masło maślane...życie to nie klawisz kontrol zet /cofnij, cofnij...cofnij do stanu poprzedniego/...każdy czyn-nawet myśl tworzy rzeczywistość. 

zrobiło ci się pusto na serduchu...i stąd te rozterki...

nie współczuję, myślę, że kiedyś wyciągniesz wnioski, że życie z kimś to nie żart, słowa przysięgi małżeńskiej zobowiązują...nie jesteś szczęśliwa...wątpię czy z którymś z nich będziesz....bo mąż już cię nie ujmuje w planach...zresztą nie da się cofnąć pewnych faktów...a ów nowy...też nie jest rycerzem na koniu...nie chce dzieci-to bardzo ważne..nie chce odpowiedzialności, wydatków może...ma zobowiązania..chce pożyć może lepiej, łatwiej...ech...

witam .... w mojej ocenie to wygląda tak: będąc z mężem przyzwyczailiście się do sytuacji że zawsze byliście razem i jakieś tam bezpieczeństwo było że macie siebie i zawsze jest do kogo wrócić i było wam tak dobrze, wygodnie. Patrzę na to z perspektywy mojego małżeństwa....

Twój mąż będąc z Tobą od tak dawna czuł się bezpieczny, kochany, itp. pytanie tylko jak wyglądała jego relacja z matką swoją ( może to wydawać się śmieszne ale to może mieć związek) może będąc dzieckiem czegoś mu brakowało , Tobie też może czegoś w dzieciństwie brakowało, że masz taką potrzebę opiekowania się drugim człowiekiem itp.

Twój mąż smakuje życia, którego wcześniej nie miał okazji poznawać i myśle, że jak sie "wyszumi" zrozumie co jest dla niego ważne najważniejsze w życiu.Pytanie tylko czy bedzie miał do kogo wracąć i czy ty bedziesz nadal gotowa być z nim ponownie. Nie krytykuje cię za zdradę, bo "osamotniona" kobieta zawsze skusi się na to czego jej brakuje w swoim związku. Wina zawsze leży po obu stronach, nigdy po jednej.... on nie dawał ci tego co tamten drugi i tyle i o tym doskonale wie dlatego nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Ja na przykład (może to głupie) bardzo bym chciała aby mój mąż miał możliwość sie wyszumieć ( jesteśmy dla siebie "tymi" pierwszymi heh) w sumie ja też może gdzieś tam głębiej bym chciała zasmakowac wczesniej czegoś innego.Ale nie ma co gdybać :)

Z drugiej strony ten drugi facet także znalazł świeżość, to co jemu brakowało w swoim małżeństwie, ale ja uważam że raz zdradził to zrobi to po raz kolejny... więc po paru latach bycia razem z nim również możesz się spodziewać że poszuka czegoś nowego. Ja bym się nie decydowała na związek z takim mężczyzną tym bardziej że nie deklaruje mieć z Tobą dzieci....Nie chcę go obrażać ale twierdze , że jeśli zdarzyła by się wpadka zostaniesz z tym sama a on znajdzie sobie nową kobietę itp. KAżda kobieta ma instynkt macieżyński bardzo silny i pragnie mieć dziecko z ukochanym. Nie ma to dla mnie większej przyszłości ten związek.

Po tak długim okresie związku uważam , że zawsze bedziesz miec do niego sentyment :) nawet jak będziesz z innymi mężczyznami tak myślę :):) ale to jest moje zdanie. Uważam, że bedziecie razem prędzej czy później ....a jeszcze jedno może to i lepiej że tak się stało że sobie twój mąż szaleje ..... bo w pewnym momencie pójdzie po rozum do głowy i doceni Ciebie jako kobietę !!

A tym wszystkim co twierdzą ze to tak łatwo wymazac taki szmat czasu z głowy i znaleźć kogoś innego niekoniecznie bardziej wartościowego, czulszego itp.... bo po latach nie każdy jest tym samym człowiekiem co przed laty nieraz lepszym a  nieraz duuużo gorszym się może okazać. 

Pozdrawiam to jest tylko i wyłącznie moja opinia :):):) jeśli masz chęć daj znać co i jak się potoczyło. 

Pasek wagi

Jak dla mnie zostaw ich obu, dojdź do ładu ze sobą i dopiero się bierz za związek. Z kimś nowym i na jasnych zasadach, bez patologicznych odruchów w stylu matkowanie dorosłemu facetowi.

Mąż pokazał, ze mu na tobie nie zależy, bo nie widzi cię w swoich planach oraz od razu odpuścił, nie zawalczył. Z kimś takim nie założysz faktycznie rodziny, tak to jest jak się dzieciaki bawią w małżeństwo (zaraz usłyszę, że wsyzstko zależy od dojrzałości nastolatka, bla bla, no to macie tutaj przykład co to za dojrzałość imho).  ty miałaś dość niańczenia męża, mąż najwyraźniej tylko czekał, aż się z łańcucha zerwie i życia na wolności uświadczy. Nic z tego nie będzie, nie nakręcaj się i zostaw go w końcu, bo smutne to co piszesz o nim... on cię nigdy jako pełnoprawnej partnerki nie widział i nie zobaczy. Nie trać czasu.

Z kolei drugi, kochanek z dziećmi, z nim też nie spełnisz się, bo on już wie, czego nie chce. Nie chce więcej dzieci, ma już finansowe zobowiązania, nie chce się dalej babrać, a ty jesteś młoda i nic dziwnego, ze chcesz własną rodzinę zakładać. Nie licz, że się zmieni w tej kwestii, ludzie się nie zmieniają na stałe, żebyś tylko z dzieckiem sama nie została (bo się Maćkowi zmieni, na rok, dwa a potem da dyla).

Stań z boku, nabierz dystansu, bo póki co to chaos w głowie masz i kręcisz, sama nie wiesz czego chcesz. Czy może raczej wiesz, tylko wciaż uparcie wierzysz, ze któryś z tych dwóch facetów ci to da. Widać wyraźnie, ze żaden z nich nie będzie twoim partnerem tak, jakbyś chciała. Wniosek- zdystansuj się, ochłoń parę miesięcy, zostaw ich i ich wizje na ciebie, i zacznij gdzie indziej i z kimś innym.

Kochanek pokazał ci, że byłaś w nieszczęśliwym związku i obnażył, na czym to twoje małżeństwo się opierało. Podziękuj mu za to (mogłaś tak matkować jeszcze wiele lat, żyć na pół obrotu i marnować czas i energię), odpuść i zacznij od nowa.

Pasek wagi

Widzę, że ten Twój mąż jest Ci wdzięczny wręcz za ten Twój romans :)) nie dziwię się... przestań mu matkować i stań się kobietą dla której znowu oszaleje...a budowanie szczęścia na cudzym nieszczęściu nigdy się nie uda..... z nowopoznanym też w końcu zaczną się problemy , klapy spadną Ci z oczu , motyle z brzucha odfrunął.... skup się na sobie....i spraw żeby dostrzegano w Tobie przede wszystkim kobietę a nie kumpelę czy siostrę !!!

ani z Tomkiem ani z Maćkiem nie będziesz szczęśliwa i żaden nie jest dla Ciebie. Uwierz mi- matkowanie Tomkowi całe życie nie jest dobre. przyjdzie czas ze znów będziesz miała dość ale wtedy będzie za późno. On nie jest pewny czy chce być z Tobą..to masz rozwiązanie. to duże dziecko, które jeszcze chce szalec i być wolny. Najlepsze co możesz zrobić to zacząć wszystko od nowa. z dala od obydwu.Poznasz kogoś odpowiedniego i motylki znów bedą Cię łaskotać po brzuchu. Wiem co mówię. Nie wchodź w to g..jeszcze raz. Najgorsze co możesz zrobić to znów związac sie z T i zaangażować. a Maciek...chwila zapomnienia, romans i tyle. .Niech wraca do swojej rodziny jeśli da mu szanse a Ty odłącz sie od tego wszystkiego. Wyłącz sie. Wyjedź .Odpocznij i zacznij życie od nowa. Taka moja rada. ja tak zrobiłam (tyle że nie miałam romansu na boku w trakcie małżeństwa) i jestem najszczesliwsza na świecie.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.