- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 września 2014, 11:44
Przeglądałam forum i przeczytałam kilka wątków o związkach, szczególnie zaintrygował mnie wątek o wyzwiskach mężczyzn pod adresem kobiet. I w 99% każdy ma związek idealny. Jak ktoś napisze, że ma problem z partnerem to większość odrazu mówi zostaw go. Może jestem jakaś staroświecka. Ale naprawdę lepiej jest się rozstać niż pracować nad związkiem? Są ludzie bez wad? Chodzi mi głównie o małżeństwa. Proszę o szczere odpowiedzi.
17 września 2014, 14:56
Takie gadanie. Widzi się, co ludzie dookoła mają a co mamy my, i jeżeli się jest inteligentnym, wyciąga się wnioski. Jeżeli się to robi dopiero po opuszczeniu domu rodzinnego to jest się mówiąc ogólnie dość "powolnym" i słabo łapiącym.
Jakby ten biedny chłopiec nie widział nic poza domem, nie miał tv, internetu, książek, kolegów ze zwykłych rodzin, i żył na szczycie samotnej góry i oglądał uśmiechniętą przez łzy matkę. Sory, uśmiechnie się raz, drugi, a potem jej ręce opadną, w wiecznie uśmiechnięte kobiety poniżane/bite/wykorzystywane na rożne sposoby, nie wierzę.
Generalnie mam wrażenie, że my tu o jakimś wyidealizowanym alkoholiku mówimy (nie bije, nie wyzywa, no w kątku sobie popija i nie wadzi nikomu) i żałujemy biedaka, że jako człowiek ma prawo do "normalnej" kobiety. Ano, ma, tylko że "normalna "kobieta" ma prawdo do "normalnego" mężczyzny i nie można jej skrytykować za to, że się nie chce babrać w zaszłościach żywot cały.
17 września 2014, 15:06
I nie przyszło Ci nigdy do głowy, że gdzieś tam we wszechświecie mogą istnieć inne wzorce? Właśnie tego nie umiem pojąć. U mnie gotował zawsze ten kto miał czas, ale dla przykładu - mama zawsze prasowała, bo tata tego nie cierpi robić, tata zmywał bo z kolei mama tego przeżyć nie może. Nie wpadłam na to, że kobieta musi prasować, a mężczyzna zmywać, a też nie zaglądałam innym do zlewów i nie oglądałam ich przy deskach do prasowania, więc można powiedzieć że to był jedyny wzorzec. Analogicznie z tym wzorcem rodziny - po pierwsze nie ma wzorca idealnego, każda rodzina jest trochę inna, ale za to są pewne antywzorce, antywzorzec wyzywania, antywzorzec przekinania, antywzorzec upokarzania kogoś swoją wypowiedzią. Jasne, każdemu się zdarza rzucić ku*wą, ale co innego gdy składam z facetem szafkę i strzeli sobie młotkiem w palec po czym przeklnie bo go boli, a co innego jak składam szafkę, facet sobie strzeli tym samym młotkiem w ten sam palcec po czym powie do mnie "ty ku*wo, to przez ciebie". Antywzorce już z mediów można wychaczyć, wynieść ze szkoły, itp. Poza tym no dobra, pięciolatek może nie zauważyć, że ojciec matkę poniża, ale potem? Nastolatek? Serio? Jakim cudem? Żyjąc z tym ojcem i z tą upokarzaną matką 24/7 pod jednym dachem? I kolejny durny przykład - u mnie w domu rybę się jadło nożem do mięsa. Gościom się ryby nie podawało, więc odpadał problem noża, w restauracji jak byłam z rodzicami też zawsze zamawiali mięso. Czy to oznacza, że ponieważ mam taki wzorzec to nie wiem, że istnieje nóż do ryb? :) Wiem oczywiście. Myślę, że tak samo ktoś u kogo ojciec wyzywał matkę, albo u kogo matka podawała ojcu zupę wie, że istnieje inna rzeczywistość - po prostu nic z tą wiedzą nie robi, bo .... i tu już każdy ma indywidualny powód - boi się wyzwolić spod stereotypów, nie chce, szuka wymówki, usprawiedliwienia, albo tak jest zwyczajnie łatwiej (mnie też jeść łatwiej jeść rybę nożem do mięsa :P).
17 września 2014, 15:15
Moim zdaniem warto pomagać i walczyć, ale nie każdy ma ku temu predyspozycje i na to trzeba wziąć poprawkę.
Ważne, by umieć trzeźwo oceniać sytuację i być stanowczym. Kobieta z silnym charakterem, twardo stąpająca po ziemi może zdoła pomóc i wyrwać partnera z dołka życiowego (o ile on będzie współpracować). Współczująca i bierna Matka Teresa...no chyba w 99% tą postawą nic się nie wskóra (chociaż wydaje się najbardziej "ludzka" i empatyczna).
Edytowany przez Rilakkuma 17 września 2014, 15:16
17 września 2014, 18:26
Oczywiście trzeba pracować nad związkiem, ale wszystko ma swoje granicę. Wspominasz akurat konkretnie o obrażaniu. Chcesz szczerej odpowiedzi więc Ci odpowiem. Facet, który by mnie obraził chamskimi odzywkami nigdy nie zostałby moim mężem ani partnerem. Tu nie ma nad czym pracować bo to jest zwykły brak szacunku. Dziwię się dziewczynom, które wiążą się z takimi ludźmi. Mój związek z pewnością nie jest idealny, i ja i on mamy swoje wady, ale jak można obrażać drugą osobę wyzwiskami... Nieważne czy to żona, matka, czy kolega. To brak szacunku do drugiego człowieka. ROZUMIESZ? Żeby poznać faceta warto jest się przyjrzeć jego rodzinie, jak odnosi się do sióstr, matki, rodzeństwa, bo bardzo prawdopodobne, że podobnie będzie odnosił się do Ciebie (nie mówię tu o skrajnych przypadkach miminsynków, dla których matka jest ważniejsza od żony)
17 września 2014, 19:22
jeżeli wadą jest :- zostawianie brudnych skarpet gdzie popadnie- brak pomocy przy obowiązkach domowych/dzieciach- nie opuszczanie deski klozetowej - zapominanie o rocznicach/nie dawanie kwiatów ---- pracujemy nad związkiemjeżeli wadą są : - wulgaryzmy pod adresem kobiet- przemoc psychiczna/fizyczna- notoryczne zdrady itp. ---- spieprzamy aż się za nami kurzy jeśli usłyszałabym od faceta np. " Ty ku*rwo", dałabym mu w ryj i więcej by mnie nie oglądał.. miałam takiego, co się na mnie rzucił z łapami - był to automatyczny koniec związku bez jakiejkolwiek możliwości powrotu. a jak przepraszał, prosił...pffffff
dokladnie , zgadzam sie, sa wady i wady....Nad niektorymi mozna pracowac, nad niektorymi nie warto., znam to z autopsji, bo przechodzilam takie wyzwiska i obrazanie/przemoc z bylym chlopakiem, i kiedy tylko to sie zaczelo wiedzialam , ze jest jedna droga - jak najszybszy exit, nie wyobrazam sobie "pracowania" nad alkoholizmem partnera, nad jego agresja, nad jesgo chamstwem czy brakiem kultury, szacunku, wychowania. Moze to egoistyczne z mojej strony, ale nie jestem typem kobiety-meczennicy z syndromem ratowania faceta, ktory sam sobie nie chce pomoc badz tez zeruje na takiej kobiecie - naiwnej Matce Teresce, ktorej sie wydaje, ze jej dobroc moze cokolwiek zmienic.Szkoda bylo mi zycia, nie bede nikogo naprawiac na sile, szkoda czasu, nerwow i zdrowia. Jesli mamusia i tatus nie nauczyli szacunku - to niech wiaze sie z kims , kto sobie pozwoli na takie traktowanie, albo zyje sam ze soba, ale nie ze mna.
Z kolei w normalnym , zdrowym zwiazku zawsze bada jakies tam wady i kompromisy, kotre trzeba wypracowac. Np moj maz jesli cos gotuje, to uzywac doslownie wszystkich sprzetow/sztuccow/garnkow itd, chyba po to, aby zmaksymalizowac zmywanie Nad tym moge popracowac, wiedzac , ze mam meza, ktory mnie szanuje, kocha, nie wyzywa, nie zdradza, nie uderzy, wrecz przeciwnie - skoczylby za mna w ogien. Najgorsze jest to , ze kobiety zanizaja swoje wymagania - jak nie zdradza i nie pije , to juz fajny z niego facet....A niektore to juz biora co sie nawinie, bo "mam juz 29 lat i babcia mowi, ze bede stara panna"....
Zaden zwiazek nie jest idealny, a tym co pisza niektore uzytkowniczki na forum bym sie nie przejmowala - jesli kilka (nie bede wymieniac nickami), ktore staraja sie kreowac swoj wizerunek na piekne, bogate kobiety bez skazy ze wspanialm "mezczyzna" u boku, swietna praca na wysokim stanowisku, wakacjami w cudownych miejscach co tydzien, itd, nie ma co z bardzo wierzyc we wszystko co ludzie wypisuja w internetach, vitalijki to w wiekszosci kobiety-idealy z idealnym zyciem
Edytowany przez 2bac00b423b350a91f0de44a5b40f065 17 września 2014, 19:31
17 września 2014, 20:25
jeżeli wadą jest :- zostawianie brudnych skarpet gdzie popadnie- brak pomocy przy obowiązkach domowych/dzieciach- nie opuszczanie deski klozetowej - zapominanie o rocznicach/nie dawanie kwiatów ---- pracujemy nad związkiemjeżeli wadą są : - wulgaryzmy pod adresem kobiet- przemoc psychiczna/fizyczna- notoryczne zdrady itp. ---- spieprzamy aż się za nami kurzy jeśli usłyszałabym od faceta np. " Ty ku*rwo", dałabym mu w ryj i więcej by mnie nie oglądał.. miałam takiego, co się na mnie rzucił z łapami - był to automatyczny koniec związku bez jakiejkolwiek możliwości powrotu. a jak przepraszał, prosił...pffffff
tak:)
17 września 2014, 20:50
Mnie ciekawi czy jak któraś kobieta będzie miała ze sobą problem czy będzie chciała iść w odstawkę, bo różne problemy dotykają różnych ludzi. I jak pisałam w temacie chodzi mi o małżeństwa a nie o związki. Chłopaka to sobie można zmieniać jak rękawiczki. Idea postu była taka jak masz MĘŹA i ma wyżej wspomniane problemy, których nie widziałaś przed ślubem lub je maskował (i oczywiście ślub był z miłości nie z rozsądku) czy bierzesz rozwód czy raczej starasz się pomóc mężowi. Ogólnie zauważyłam trend wymieniania ludzi jak sprzęt AGD
17 września 2014, 21:35
Mnie ciekawi czy jak któraś kobieta będzie miała ze sobą problem czy będzie chciała iść w odstawkę, bo różne problemy dotykają różnych ludzi. I jak pisałam w temacie chodzi mi o małżeństwa a nie o związki. Chłopaka to sobie można zmieniać jak rękawiczki. Idea postu była taka jak masz MĘŹA i ma wyżej wspomniane problemy, których nie widziałaś przed ślubem lub je maskował (i oczywiście ślub był z miłości nie z rozsądku) czy bierzesz rozwód czy raczej starasz się pomóc mężowi. Ogólnie zauważyłam trend wymieniania ludzi jak sprzęt AGD
17 września 2014, 22:17
Mnie ciekawi czy jak któraś kobieta będzie miała ze sobą problem czy będzie chciała iść w odstawkę, bo różne problemy dotykają różnych ludzi. I jak pisałam w temacie chodzi mi o małżeństwa a nie o związki. Chłopaka to sobie można zmieniać jak rękawiczki. Idea postu była taka jak masz MĘŹA i ma wyżej wspomniane problemy, których nie widziałaś przed ślubem lub je maskował (i oczywiście ślub był z miłości nie z rozsądku) czy bierzesz rozwód czy raczej starasz się pomóc mężowi. Ogólnie zauważyłam trend wymieniania ludzi jak sprzęt AGD
Edytowany przez madeleine001 17 września 2014, 22:25
18 września 2014, 10:45
Oboje z moim facetem mamy cholernie trudne charaktery, ale oboje też jedną zasadę, że jeśli oddajemy serce to w całości. Między nami były zgrzyty, na samym początku nawet zgrzyt za zgrzytem i chwilami miałam dość. Po wcześniejszym chorym małżeństwie, miałam ochotę olać to wszystko i być dalej sama. Ale wtedy mój facet o nas walczył, z czasem nauczyliśmy się po prostu sztuki kompromisu i wzajemnego uzupełniania. Może nie jesteśmy idealni, ale też nie ma między nami sytuacji które były by potraktowane nawet tutaj hasłem "zostaw go" Musieliśmy po prostu wzajemnie się dotrzeć. Mój facet nigdy na mnie nie podniósł ręki, nie zdradził mnie, nie flirtował za moimi plecami, nie ma tajemnic przede mną, nie ma problemu jeśli o coś proszę. Nie ma nic do czego mogłabym się przyczepić. Ale wszystko zawdzięczamy właśnie naszym zasadą i pracy nad związkiem. NIgdy nie jest idealnie od początku, a jeśli jest to trzeba wietrzyć podstęp :)
Edytowany przez sawann 18 września 2014, 10:49